środa, 26 marca 2014

9.

Rano, a jakoś po dziesiątej obudził mnie ojciec, leżał obok i przyglądał mi się. Wzdrygnąłem się, a on pogładził mnie po policzku na co się uspokoiłem, przypomniałem sobie tylko co zaszło między nim, a mamą.
- Miałem przyjść.. -mruknąłem przecierając oczy, a on odwrócił się na plecy, miał rozpiętą koszule, oglądałem go przez cały czas, a on leżał w spokoju, w końcu się odezwał.
- Nie chciałbym żebyś pamiętał tą sytuacje z wczoraj..
- Ale ja będe.. nigdy tak się nie odzywałeś do mamy.
- Bill jesteś jeszcze młody, nie rozumiesz niczego dlatego tak zareagowałeś. Kiedyś będziesz miał swoją rodzine i zobaczysz jakie są baby. - Powiedział, a ja westchnąłem chyba raczej oglądając się za chłopakami.
- Powinieneś ją przeprosić, wiesz?
- Nie ma jej w domu, chyba pojechała do tej Jenny.
- Kim ona jest?
- No ta od niej z pracy, chyba się zaprzyjaźniły. - Mówił i po chwili położył się na brzuchu podpierając na rękach. Spojrzałem na niego nakrywając się bardziej kołdrą, gdyż czułem sie skrępowany .
- Aleś Ty jeszcze mały..
- Wcale nie, duży bardzo. - zaśmiałem się, a on zbliżył się całując mnie w skroń na co się uśmiechnąłem i przytuliłem do niego, nie mogłem się długo na niego gniewać, w końcu oboje podnieśliśmy się, ale widząc pogode za oknem westchnęliśmy mówiąc w tym samym momencie. "No pięknie"
- Ja tak czy siak musze się ruszyć, jak chcesz wezmę Cię ze sobą.
- Wiesz.. może innym razem, dzisiaj chyba posiedze w domu.
- No dobrze, to ja idę się ubrać. - Oznajmił mi, a ja pokiwałem głową i zszedłem do kuchni by zjeść śniadanie. Po południu usiadłem w swoim pokoju przy biurku wlączajac laptopa, miałem jeszcze z wczoraj wiadomości od Mario.
- Hej :) - Napisał od razu gdy wszedłem, więc odpisałem mu od razu.
- No cześć, co słychać? przepraszam, ale wczoraj padłem jak przyszedłem do domu.
- W porządku, nic sie nie stało. Co porabiasz?
- A nic, siedze samotnie w domu, rodzice gdzieś wybyli, zresztą ta pogoda..
- No pogoda paskudna, ale możemy to jakoś inaczej zorganizować, może wpadniesz do mnie? Albo ja do Ciebie? - zaproponował, a ja bez namysłu się zgodziłem, lecz napisałem mu żeby przyjechał do mnie, bo nie miałem jak sie skontaktować z rodzicami. Przyjechał po jakiejś godzinie, wpuściłem go, a on wręczył mi czekoladki jakieś, uśmiechnąłem się słodko całując jego policzek.
- Dziękuje, to mile..
- A prosze bardzo, sam jesteś?
- Tak, jeszcze tak. Wejdź prosze, od razu możesz skierować się na góre.
- Okej - zdjął buty i poszedł na góre, a ja przyniosłem nam coś do picia, siedział na łóżku trzymając w rekach moją koszulkę, zdziwiło mnie to, ale usmiechnalem sie do niego i postawiłem.
- Dziękuje - powiedział, a ja usiadłem obok niego podkręcając kaloryfer.
- Ładny masz pokój, sam go urządzałeś?
- Nie, tzn. mama wybierając rzeczy i kolory kierowała sie moimi wczesniejszymi marzeniami, ale te niektóre gadżety ja kupiłem. - odpowiedziałem mu, a on pokiwał glową.
- Jestem strasznie zmęczony, wczorajszy dzień tak samo mnie zmęczył jak chyba Ciebie, a może i nawet gorzej, tyle godzin na nogach..
- Wierze.. jesli chcesz możesz się położyć tutaj.
- Nie no...-zaczął, ale ja mu przerwalem.
- Przestań, mam wygodne łóżko, więc połóż się.
Roześmiał się i po chwili ułożył się wyogodnie, patrzyłem na niego z góry, był naprawdę bardzo ładny. Po chwili chwycił moją dłoń, przyglądałem mu sie, a on pocałował ją lekko.
- To słodkie co robisz..
- Słodkie to masz dłonie.. - skomplementował mnie, a ja zarumieniłem się.
- Położ się obok mnie, obiecuje, ze rączki bede miał przy sobie. - Zaznaczył, a ja położyłem się obok do niego przodem, przyjrzał mi się.
- Maluszek jesteś...
- Nie mów tak, bo maluszki nie leżą z obcymi w łóżku.
- Oj nie gniewaj sie, po prostu Twoja uroda jest niezwykła mimo Twojego wieku. Na pewno wielu by oddało za Ciebie wiele, a dlatego, ze mimo iz jestes juz pełnoletni wyglądasz jak bezbronny chłopiec, to bardzo podnieca, wiesz? - troche mnie gdy to powiedział, w zasadzie nie wiedziałem co mam już powiedzieć, wiec zmieniłem temat.
- A Ty, dlaczego nie masz nikogo?
- Wiedziałem, że o to spytasz, ale nie mam, bo chyba nie ma dla mnie nikogo..
- Przestań, wydaje mi sie, a raczej jestem pewien, wie wiele także za Ciebie by dało..
- Co z tego, jak juz wspominałem mam szczeście do ladnych, ale pustych ludzi.
Mruknąłem cicho słysząc to poraz drugi, patrzyliśmy sobie na usta, jakoś dziwne uczucie zaczęło towarzyszyć mi w podbrzuszu, on widząc moje lekkie podenerwowanie usiadł.
- Podasz mi sok ?
- No pewnie.. - podniosłem się i podałem mu szklanke, a on chwycił ją ocierając swoją dłonią lekko o moją, znów na siebie spojrzeliśmy, ale milczeliśmy oboje do chwili gdy z jego ust wydobyły sie ciche słowa "Dziękuje" Siedzieliśmy tak naprawdę długo rozmawiając i wspolnie wygłupiając się. Pasowało mi to, byl wesoły, ale i poważny, mogłem mu zaufać. Jakoś okolo 21 on zaczął się zbierać mówiąc, ze ma na rano do pracy, odprowadziłem go do drzwi, ojciec spojrzał na niego i na mnie, ale nie odezwał się nic. Mamy nadal nie było, zmartwilo mnie to. Mario ucałował namiętnie mój policzek, a później dłoń, uśmiechnąlem się i przytuliłem się do niego bardzo, po chwili wyszedł. Przyszedłem wtedy do ojca i usiadłem na kanapie w salonie, mial w dłoni alkohol, spojrzał na mnie i spytał.
- A kto to taki?
- Mój znajomy, Mario.
- Nie za szybko na wizyty w domu?
- Jest naprawde w porządku..
Pokiwał glową i upil łyk, dziwnie mi się przyglądał, panowała cisza, którą w końcu przerwałem.
- Tato, mamy nie ma od rana..
- Zauważyłem.
- Może pojedziesz po nią? - uniósł brew spoglądając na mnie.
- Po co? Chyba wie gdzie mieszka, więc trafi.
- A jak jej się coś stało, prosze zadzwoń chociaż do niej...
- Bill daj mi spokój, jak będzie chciała to sama się odezwie, albo przyjedzie..
- Tato..
- Nie! -krzyknął tak głośno, że aż podskoczyłem, a moje serce zaczęło walić. Wstałem, a on westchnął, wyszedłem do siebie, położyłem się w ciuchach na łóżko i myśląc tak zasnąłem smutny.
Następnego dnia obudził mnie sms od Mario. ` Pewnie jeszcze śpisz, ale chcialbym życzyć Ci miłego dnia, ja niestety już siedze w samochodzie i jadę do pracy, jakbyś miał chwile to wpadnij na kawe ;* `
Uśmiechnąłem się i odpisałem mu, miałem dobry humor przez niego, boso udłem się do łazienki, gdzie wziąłem prysznic, gdy schodzilem po schodach poczułem zapach jajecznicy i świeżych bułeczek.
- Dzień dobry Billy..
- Mamusia.. -od razu się do niej przytuliłem, a ona wyszeptała mi na ucho żebym się nie gniewał, powiedziała, że musiała odregować na co pokiwałem głową.
- Dobrze, że już jesteś..
- Usiądź, nałoże Ci - zrobiłem to, a do kuchni wszedł ojciec, spojrzał na nią i na mnie, a później na stól na którym nie brakowało i talerza dla niego, wiec bez słowa przytulił ją do siebie i pocałował dość namiętnie.
Udawałem, że mnie to nie interesuje, ale mimo wszystko cieszyłem się bardzo. Wreszcie wszyscy szcześliwi usiedliśmy w spokoju jedząc i rozmawiając, później poszedłem do siebie, założyłem obcisłe spodnie, koszulkę, a na to czarną skórę i buty po kostkę, dzisiaj nie było lepiej niz wczoraj, ale przynajmniej nie padał deszcz. Wziąłem od mamy troszkę pieniędzy i pojechałem na miasto, chodziłem po pięknym mieście, byłem podniecony i to bardzo, oglądałem się do okoła z wielkim uśmiechem, który mógl z boku wyglądać dziwnie, ale ja właśnie strasznie się cieszyłem. Spacerowałem z kawą w ręku, w końcu moją uwage przykuła jedna dziewczyna, miałem dziwne wrażenie, że gdzies już ją widziałem. Zmierzałem w jej kierunku, patrzyłem na nią przez cały czas w końcu domyślając się gdzie już ją widziałem, to była ona, narzeczona Toma. Szła na wysokich szpilkach, a po chwili zobaczyłem i jego, szedł w jej kierunku, rzuciła mu się na szyje, a on przytulił ją ściskając mocno jej tyłek. Przyglądałem się przez chwile temu przedstawieniu, poczułem się troszkę dziwnie, nie bylem zazdrosny, ale to mnie ruszyło. Byliśmy blisko siebie, gdyż spodziewałem się, że jest sama dlatego podszedłem na tyle blisko żeby ją zobaczyć, po chwili on się odwrócił, ja wciąż stałem patrząc na nich, on chcąc nie chcąc spojrzał w moją strone wtedy moje serce zaczęlo mocno bić. Był chyba tak samo zdziwiony jak ja. Ruszylem przed siebie chcąc to przerwać, chyba był przy niej rozerwany, bo nie wiedział czy podejść czy nie, ale po chwili odwrócił ją tak by przytulić i pokazał mi dłonią kawiarnie, a po pokazał zegarek palcem i pokazał mi cztery palce, co oznaczało chyba żebym przyszedł tutaj o czwartej, pokiwałem niepewnie głową,a on wziął ją za ręke i ruszyli oboje, patrzył na mnie, a ja na niego. Nie byłem pewny czy dobrze robie, ale o szesnastej przyszedłem do tej kawiarni i usiadłem czekając na niego. Przyszedł i usiadł z uśmiechem oglądajac mnie.
- Bardzo miło mi Cię zobaczyć na żywo.
- Dziękuje.. - jego obecność i zachowanie mnie okropnie krępowało, czulem się nie swój.
- Nie denerwuj się. - położył dloń na mojej, a ja spojrzalem w jego oczy.
- Nie denerwuje się przecież..
- To patrz na mnie jak z Tobą rozmawiam. Nie masz się czego wstydzić, jesteś piękny.
- Nie powinieneś tak mówić.
- A to dlaczego? - spytał zamawiając coś do picia.
- Bo masz narzeczoną.
- I co z tego.. za bardzo się przejmujesz.. - roześmiał się, a ja usmiechnąłem się lekko.
- Jak się tu znalazłeś? Na wycieczce jesteś czy co? - spytał
- Przeprowadziliśmy się tutaj, juz chwile temu.
- Powaznie? A wiesz, że ja tutaj mieszkam?
- A-ale jak to.. przeciez wynajmujesz mieszkanie no tam....
- No, ale tylko w interesach. Mieszkam tutaj od zawsze. - zatkało mnie, jak to mogło być możliwe, o tutaj? ja myślałem, że się od niego uwolnie, a tymczasem on mieszkał w tym samym mieście, znów.
- Wiesz, Tom.. ja musze już wracać..
- Tak szybko? Odwiozę Cie, bo Ci nie wierze.. - Powiedział, a ja westchnąłem, chcialem odwiedzić Mario.
- No dobrze, to chodźmy.- Wstałem, a on spojrzał na mnie mrucząc coś pod nosem niezrozumiale.
- Tam jest mój samochód. - wskazal palcem na pięknego mercedesa, do którego wsiadłem po chwili. On nie ruszył tylko zwrócil sie do mnie i położył dłoń na moim udzie, wtedy chciałem je wziąć, ale on zacisnął dłoń. Nie wiedziałem co robi i co zamierza, ale był strasznie bezczelny.
- Tom puść mnie, weź ta ręke.
- Boisz sie mnie?
- Nie, po prostu nie chce żebyś mnie dotykał.
- Oj..troszke pieszczot nikomu nie zaszkodzi..- odezwał się i przybliżył się, a ja spojrzałem w jego oczy, widziałem, że miał straszną ochote na mnie. Cały czas patrzył w moje oczy, po chwili przygryzł dolną wargę ściskając mocniej moje udo. Mruknąłem cicho i nie chcąc tak na niego patrzeć przyłożyłem głowę do jego szyi, a on po chwili pocałował mnie w moją szyje. Znów wydałem z siebie cichy jęk, lekko zsunął koszulkę z mojego ramienia po chwili je całując, po chwili chwycił mój podbródek i pocałował mnie w usta, zaczął robić to częściej po chwili zaczęliśmy się całować, masował moje udo. Nie miałem pojęcia, że Mario wyszedł na miasto w celu czegoś załatwienia i że zobaczył nas w tej sytuacji. Odsunąłem się od Toma po chwili, a on uśmiechał się przez cały czas, ja milczałem, a on starł z moich ust kciukiem swoją ślinę.
- Słodziutki jesteś..
- To nie powinno mieć miejsca, masz narzeczoną i w ogóle..
- Przestań, nikt nie musi o tym wiedzieć. Było przyjemnie.. - w ogolę się jakoś nie przejął tym co między nami zaszło przed chwilą. Odpalił samochód i ruszył pod adres wskazany przeze mnie. Gdy podwiózł mnie pod dom znów się zbliżył, ja jednak odsunąłem sie, ale on chwycił mnie w dość niedelikatny sposób za podbródek, ze jęknąłem. Znów mnie pocałował rozchylając językiem moje usta, poczułem jego język który położył się na moim, a po chwili zaczął ocierać o niego. To było przyjemne, ale nie chciałem tego, nawet nie byłem na to gotowy mimo iż to nie było nic wielkiego. Po chwili odsunął się ode mnie i pogładził moją buzie.
- Bądź później na fejsie, będę na Ciebie czekał.
- No.. no dobrze. - obiecałem mu i opuściłem jego samochód widząc jak gapi się na mój tyłek. Cały czas teraz myślałem o tym co zrobiliśmy do czego dojść nie powinno. Będąc w domu zobaczyłem karteczkę od rodziców informującą, ze gdzieś razem wyszli. Poszedłem do siebie na górę i wziąłem czystą piżamę, ciągle jakby czułem jego dotyk na udzie i jego smak w swoich ustach, wziąłem szybko prysznic i usiadłem w łózko z laptopem. Jego jeszcze nie było, ale za to był Mario, do którego napisałem.
- Hej ;* nie miałem czasu żeby przyjść..
- Domyślam się...
- No, zwiedzałem troszkę samotnie miasto, a później nie byłem pewien do której pracujesz i postanowiłem wrócić do domu. - Napisałem mu przeglądając tablice.
- Widziałem Cię dzisiaj..
- Mnie? A gdzie? - zdziwiło mnie to, miałem tylko nadzieje, że nie w tej kawiarni z Tomem.
- W samochodzie, całowałeś się z jakimś kolesiem, chyba trochę starszym od siebie. Miło było?
Kompletnie mnie zatkało. Poczułem się strasznie, czułem, że go w pewien sposób to zabolało.
- Mario.. ja nie wiem co Ci mam napisać, to nie miało tak być.
- Ej, nie tłumacz się głupio. Lubie prawdę, tylko prawdę. Zresztą teraz to już nieistotne. Znów mam do czynienia z kimś ładnym, ale za to głupim.
- Zgasił mnie, miał racje, nie zachowałem się w porządku.
- Przepraszam, naprawdę..
- Spoko ;) -odpisał ironicznie, to przez niego, ja nawet tego nie chciałem. Nie odpisałem już mu, bo nawet nie wiedziałem co niby, gdyż wszystko w tej chwili byłoby idiotyczne. Za to na online wskoczył Tom, który sam się odezwał. Przygryzłem dolną wargę i odczytałem.
- Słodki..;)
- No cześć, ja dzisiaj nie jestem długo,bo jestem zmęczony.
- Przy mnie byś nie był haha ;D
- Przestań.. - od razu napisałem, on widocznie miał ubaw.
- Oj nie denerwuj sie, przecież było przyjemnie..
- No nie wiem..
- Ale ja wiem ,maloto.. - znów mnie tak nazwał, pomyślałem, że chyba należy do tych zboków, których podnieca widok czy też całokształt dzieciaka. To było dziwne, zresztą jak on sam.
Po chwili znikł z czatu i już więcej się nie pojawił, ja też nie czekałem na niego, odłożyłem laptop i poszedłem spać..

4 komentarze:

  1. omg koffam to opko! jest supcio :3333 kc

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też, niesamowite! <3

    K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też czekam na każdy odcinek, dobrze że piszesz tak często, tylko nie przestawaj!

    OdpowiedzUsuń