niedziela, 30 marca 2014

17.

Nie wiedziałem o czym on mówi, przyglądał mi się bardzo jakby chciał zobaczyć dopiero dzisiaj czy jesteśmy do siebie podobni, ja również nie spuszczałem z niego wzroku, zastanawiałem się co odpowiedzieć mu na to pytanie. Nie było mi prosto zebrać słowa by wyrazić coś sobą.
- Znów sobie ze mnie żartujesz?
- Ah, jednak nie zdążył Ci jeszcze o tym powiedzieć, a więc powiem Ci to raz jeszcze. Albo może nie, myślę, ze nie należy rozmawiać o tym na dworze, na parkingu. Wsiadaj do samochodu, mamy dwie godziny.
Nie rozumiałem tej całej sytuacji, ale chciałem się dowiedzieć o co mu chodzi, chciałem także dowiedzieć się na spokojnie dlaczego tak wczoraj mnie potraktował. Podjechaliśmy do najbliższej kawiarni, oboje weszliśmy, zamówiłem wodę.
- Możesz powiedzieć mi o co chodzi? -spytałem patrząc na niego, a on ciągle mi się przyglądał, sam dopiero się oswajał z tą myślą,ale zaczął jednak mówić.
- Widzisz, zainteresowala mnie jedna rzecz, o którą wcześniej nie chciałem Cię pytać.
- Ale o co chodzi?
- O to, że mieszkasz w domu, w którym mieszkała moja jedyna ciotka, jedyna którą znałem i była to moja rodzina, dlatego też chcialem dowiedzieć się dlaczego zapisała ten dom Twoim rodzicą skoro ciągle mówiła, że nie mamy rodziny. Z początku za wiele się nie dowiedziałem, ale później ktoś rzucił,a raczej okazały się wujek, którego poznałem, powiedział, że odnalazł moją rodzine, moją najbliższą rodzine. Fak ten ogromnie mnie zdziwił,bo miałem swoich rodziców, ale zginęli.
- Co ? Co Ty mi chcesz przez to powiedzieć? -spytałem nerwowo.
- Słuchaj, nie skończylem..-mruknął zły.  - Później ten wujek zniknął, nigdy później go już nie widziałem.
Poszedłem do urzędu i zacząłem wypytywać o Was, o Ciebie i Twoich rodziców, nie powiedzieli mi też zbyt wiele, ale od bardzo starej baby, która robiła tam dobre 50 lat dowiedziałem się, że miałeś brata, sam fakt ten mnie zdziwił, bo mówiłeś, ze nie masz nikogo. Ta myśl nie dawała mi spokoju, a dowiedziałem się o tym w Paryżu, oczywiście temu staremu babsku przelałem ogromną gotówkę za te informacje. Później znalazłem odpowiednich ludzi, którzy się tym zajęli. I wczoraj dostałem sms, że jesteśmy rodzeństwem. Dowiedziałem się całej historii na ten temat. Już rozumiesz?
- Co Ty mówisz.. to musi być pomyłka, nigdy nie mialem brata, mama by mi powiedziała..
- Spytaj ją o to, a właściwie ja mam zamiar iść do niej dzisiaj, właściwie do ich obojga.
- Zwariowałeś? Pomyśli, że zadaje się z jakimś psychicznym człowiekiem..-powiedziałem zły i westchnąłem podenerwowany, bałem się, że to będzie prawda, o niczym innym nie myślałem jak o tym, ze on może mówić prawdę. Poczułem,że do oczu napływają mi łzy, patrzyłem na niego cały czas, już teraz wiedziałem dlaczego wydawał mi się byc tak podobnym do ojca, teraz widzialem w nim jego, a jego w nim. Wstałem szybko i wybiegłem stamtąd, a on tylko rzucił za mną,że odwiedzi nas wieczorem. I tak się stało.
Gdy przyjechał ich jeszcze nie było, wpuściłem go, a on objął mnie i przytulił do siebie, zdałem sobie z wszystkiego sprawę z tego dlaczego czułem,że jest mi taki bliski i dlaczego byłem przy nim taki bezpieczny.
- Nie przytulaj mnie, zostaw. -powiedziałem cicho, a on klepnął mnie w tyłek, bawiło go to najwyraźniej.
- Oszalałeś?!
- Oj nie udawaj, że teraz tego nie chcesz.. nic się nie zmieniło, braciszku -wyszeptał mi na ucho i pocałował je lekko przygryzając, jęknąłem w tym momencie, stało się to dla mnie chore i On. W końcu do domu weszli zadowoleni rodzice spojrzeli na mnie i na Toma, nie wiedziałem czy go poznają.
- Bill nie mówiłeś, że będziesz miał gościa -powiedziała mama.
- Ale ja do Ciebie przyszedłem, mamo..-powiedzial z uśmiechem,a ona poczerwieniała.
- Słucham? co Ty do niej powiedziałeś?
- Mamo, co Ty niby też nie wiedziałeś, ze masz syna? -spytał, przyglądałem się tej sytuacji oszukany, chociaż Tom chyba na tym najgorzej wyszedł.
- Możemy usiąść, chciałbym z Wami porozmawiać. -mimo iż to byla niezręczna sutuacja to on nie zamierzał przestawać być chamski, uważał, ze należało się to mnie i mojej rodzinie. Znów patrzył na mnie z taką pogardą jak kiedyś gdy się zobaczyliśmy. Usiedli w pokoju, ja stałem i przyglądałem się tej całej sytuacji, jednak ojciec wydawał się być dziwny i bardzo zdziwiony, mama nie, mama wyglądala jaby nagle wydał się jej największy sekret.
- Dlaczego mnie oddaliście? -spytał
- To jakieś nieporozumienie, nie jesteś naszym synem -powiedział ojciec.
- Głupa rżniesz teraz ze mnie?! wyglądasz prawie jak ja! -wykrzyczał
- Lepiej się odność z szacunkiem gówniarzu ! -warknął ojciec, oboje byli tacy sami.
- Bo co?! Bo pobijesz swojego synka za prawde, tchórzu ?!
- Wypierdalaj z mojego domu! -krzyknął ojciec, a mama złapała go za rękę.
- Przestancie, powiem Wam całą prawde..
- Jaką prawde? -spytał ojciec.
- Tak, to prawda, Tom to nasz syn, a Twój brat Bill. Jak miałam 17 lat zaszłam w ciąże Ty nie wydawałeś się być odpowiedzialny, wolałeś alkohol, imprezy, wiec wtedy się z Tobą rozstałam i wyjechałam, urodziłam Toma i zostawiłam go, później wróciłam, długo się z tym nie mogłam pogodzić, ale jakoś zapomniałam o tym.. - wtedy Tom prychnął, jak mogła o nim zapomniec o dziecku, które urodziła?
- A późinej gdy się już zeszliśmy na poważnie, zaszłam w ciąże i urodziłam Billa.. no i nic nikomu nie mówiłam o tym, to nie było potrzebne, myślałam, ze nigdy się to nie wyda, ale myliłam się...
- Ty kurwo, cale życie mnie okłamywalaś! -krzyknął ojciec chcąc ją uderzyć, ale rzucilem sie na niego.
- Nie bij jej, tato! -krzyknąłem, a on spojrzał na mnie.
- Nienawidze Cie suko za to, że wyrządziłaś mu taką krzywde! -spojrzał wtedy na Toma, który wydawał się być zadowolony jego postawą.
- Ja nie chciałam, bałam sie go urodzic, za co mielibysmy zyc?!
- Nie odzywaj się wiecej i wypierdalaj stad, nie chce z Tobą życ.. brzydze się Toba! -krzyknął znów mając ochote ją uderzyć, rozpłakałem się nie mogąc tego wyttrzymać, gdyby nie ja pewnie nie raz by dostała. Spojrzałem na Toma, który mial dziwną mine, był dumny z ojca, byli tacy sami, teraz to widziałem. On spojrzał na mnie i mruknął cicho.
- Musze wracać, mam dzieciaka pod dachem..-powiedział, wiedziałem, ze był u niego Nikodem.
- Tom.. mam nadzieje, że się kiedyś razem napijemy, moze nie jako ojciec z synem, ale jako oszukani..
- Jasne ojcze, napijemy się, nie raz -roześmiał się i podał mu ręke, ojciec był zadowolony, ze ma takiego syna, spojrzał do okna jak odjeżdza pięknym samochodem. Gdy kazał mamie isc płakałem nie chcąc by odchodziła, patrzyłem na niego, a on kazał mi isc do siebie, poszedłem. Słyszałem jak nie wytrzymał i uderzył ją kilka razy, płakałem strasznie, nie dawałem sobie rady, chciałem żeby teraz mnie ktoś przytulił i porozmawiał ze mną. Moje okno nie było wysoko od ziemi, ubrałem się i wyskoczyłem. Pojechałem taksówką do domu Mario, zapukałem do drzwi zapłakany i roztrzęsiony. Otworzył mi mając na sobie jakiś fartuszek, chyba gotował.
- Bill? Co Ty tu robisz?! -spytał
- Moge? prosze.. -jeknalem, a on wpuścił mnie do domu, przytuliłem się do niego mocno i westchnąłem.
- Nie płacz, juz dobrze...-mówił do mnie cały czas tuląc mnie.
- Nie chce wracać do domu..
- W porządku, możesz zostać, wiesz o tym..
- Dziękuje -powiedziałem i poszedłem usiąść na kanape, płakałem cały czas bojąc się,ze on bije mame.
- Chcesz porozmawiać?
- Sam nie wiem.. nie umiem o tym mówić.. -powiedziałem nie wiedząc jak zacząć, ale po chwili powiedziałem.
- Chodzi o to, ze Tom jest moim bratem, mama to ukrywała, bo gdy miała 17 lat zaszła w ciąże, a ojciec był zupełnie jak on, nieodpowiedzialny, wiec urodziła go i oddała. Ale on.. on do tego jakoś doszedł przez właściwie przypadek no i powiedział mi o tym, a dzisiaj mojej rodzinie.. mama okłamywała ojca przez całe jego 27 lat. On kazał mi isc na góre i zbił ją kilka razy, słyszałem to..-powiedziałem dusząc się płaczem.
- Bill spokojnie, możemy pojechać po nią..
- Tak? -spytałem spoglądając na niego i ocierając łzy.
- Tak, chodź..-powiedział i wyszliśmy. Gdy dojechał na miejsce podeszliśmy do drzwi i zadzwoniliśmy, otworzył ojciec, spojrzał na mnie wrogo, słyszałem płacz mamy.
- Mamuś.. chodź..-powiedziałem, leżała na podlodze, zbił ją strasznie, płakałem, miała rozwalone oko, wargi i do tego miała rozerwana koszule.. nie wiedziałem co chciał jej zrobić. Pomogłem jej wstać i wziąłęm ją taką jaka byla, bo nie było czasu na nic innego. On zamknął za nami drzwi trzaskajac mocno.
- Bill, chcesz pojechać z mamą na pogotowie?
- Chyba tak.. nie wiem czy jej nic nie jest.
- Spokojnie, będzie dobrze..-powiedział cicho.
- On ją chyba chciał zgwałcić.. rozumiesz?
- Billy.. ciii.. nie płacz. -mówił jadąc dość szybko, jako jedyny,którego zraniłem bardzo, bo prawdą było, ze ciągle patrzył na mnie z ogromną miłością, nawet teraz to nigdy mnie nie zostawił. Stanęliśmy na światłach, płakalem, gdy podjechał samochód obok otarłem łzy i wtedy zauważyłem,że był to Tom, spojrzał na mnie dziwnie. a ja poczułem jak serce zzaczyna mi walić.
- Mario.. spójrz, tu obok w samochodzie jest Tom.-wyszeptałem, a on spojrzał i westchnął. Do szpitala jechał za nami co mnie okropnie zmartwiło, wysiadłem razem z Mario i wzięliśmy pod ręke mame, on wysiadł i ruszył za nami , milczał. Posadziłem mame na wózku, gdyż ona nie mogła iść, chyba miała złamana noge. Mario zawiózł ją, a Tom złapał mnie mocno za rękę.
- Puść, to boli..-jęknąłem, a on westchnął.
- Dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie?
- Bo Cie nienawidze, słyszysz?! Wszystko przez Ciebie! -krzyknąłem, a on patrzył na mnie z mordem.
- Zamknij się! -warknął.
- Zostaw mnie, chce iść do mamy -powiedziałem, a on trzymał mnie za rękę.
- Wrócisz do domu ze mną, rozumiemy się?
- Nie! i puść mnie ! -wykrzyczałem wtedy przyszedl Mario i chwycił mnie delikatnie.
- Puść go jak mówi, jesteś widocznie nienormalny skoro nie rozumiesz prostych słów.
- A Ty się lepiej zamknij..
- Bo co? pobijesz mnie jak Twój ojciec swoją matkę? -spytal, Tom nie odpowiedział nic tylko poszedł, lecz na moment się odwrócił.
- Zobaczymy jeszcze Bill..-powiedział i uśmiechnął się po czym odszedł. Wystraszył mnie.
- Nie martw się, on tylko tak mówi -powiedział i pocałowął mnie w głowe.
- Co z mama?
- Nie wiedzą jeszcze, dopiero wzięli ją na prześwietlenie. Chodź napijemy się herbaty -zaproponował. Poszedłem razem z nim do bufetu i usiadłem przy stoliku płacząc.
- Tak bardzo sie boje? Jak ja mam wrócić do domu po rzeczy?
- Jesli chcesz mój szef z Tobą pojedzie, tzn jego ochroniarz, nie sądze by Twoj ojciec był silniejszy w razie czego, także nie masz się czego bać -powiedział, a ja pokiwałem głową i odsunąłem się po czym usiadłem na jego kolanach i przytuliłem się do niego mocno. Nie wiedziałem co teraz będzie, co ze mną i mamą no i Tomem, przecież nas coś łączyło, ale chyba jak dowiedziałem się, ze jest moim bratem obrzydł mi, nie wyobrażalem sobie jak można tak robić, wedlug prawa zresztą nie mogliśmy tak robić, ale oboje nie wiedzieliśmy, co prawda mama narobiła wiele, ale ja jako jedyny ją rozumiałem, bo wiedziałem jaki jest Tom, więc jeśli ojciec zachowywał się wtedy tak samo to się jej po prostu nie dziwie. Gdy razem z Mario wypiliśmy herbaty wstałem chcąc isc sie dowiedzieć co z mama, lekarz zaprosił mnie do siebie i spojrzał w moje oczy, spytał kto to zrobił, ale nie odpowiedziałem. Spytałem tylko co jej jest.
- Więc ma bardzo poważne obrazy..
- To znaczy?
- Ma złamaną noge i kilka żeber.. No i nie wiemy czy nie będzie konieczna operacja, zbyt ciężko jej oddychać, czekamy na wyniki żeby móc sprawdzić co dzieje się w środku -powiedział, a ja jęknąłem mocno zaciskając pięści na kolanie.
- Prosze nie płakać, obiecuje, ze zrobie wszystko co w mojej mocy.
- Dziękuje..-wyszeptałem.
- I myśle, ze dobrze bedzie jak pojedzie Pan do domu, na pewno nie bedzie jej mozna odwiedzać przez góra dwa dni, prosze ewentualnie przedzwonić do mnie jutro i spytać, albo jak Pan woli przyjechać.
- Okej dziękuje za informacje. Wyszedłem do Mario który był wyraźnie zamyślony patrzył w okno, przytuliłem się do niego, a on chwycił moje ręce i pocałował je jak to miał w zwyczaju.
- I jak Billy?
- Źle, bardzo źle.. ma złamaną noge i kilka żeber, do tego nie wiadomo czy niekonieczna będzie operacja.. dopiero będą wiedziec za kilka godzin..-powiedziałem i zamknąłem oczy czując jak napływają mi do nich łzy, on bardzo mocno mnie przytulił, po chwili poczułem jego usta na swoich, pierwszy raz. Musnął je, zacząłem odwzajemniać, uspokajało mnie to bardzo, ten jego delikatny dotyk i te ciepłe usta wyrażające tyle miłości, gdy przerwał pocałunek przytulił mnie i po chwili ruszyliśmy do samochodu, położyłem się z nim do łóżka i zasnąłem zmęczony.
Następnego dnia wstalem naprawdę smutny i razem z nim pojechałem do szpitala, ku mojemu zdziwieniu przy szybie gdzie leżała mama stał ojciec wraz z Tomem.....

1 komentarz: