niedziela, 30 marca 2014

16.

(...) Dziś był dzień powrotu Toma, od ostatniej naszej rozmowy już do mnie nie pisał ani nie dzwonił. Byłem ciekaw czy odezwie się jak wróci. Zbiegłem na dół po schodach i rozejrzałem się po domu, znów nie było nikogo, wziąłem jabłko z koszyka i wyszedłem z domu zakładając uprzednio kurtkę, gdyż jesienne dni były już zimne. Poszedłem połazić po sklepach, oglądałem różne rzeczy czasem biorąc do przymierzalni  coś, ale nic mi nie pasowało, bylem wyjątkowo dzisiaj podenerwowany. Wracając do domu przechodziłem przez park, bylo dużo ludzi, a w szczególności par,chciałem też tak jak oni beztrosko sobie pochodzić z kimś za rękę, ale Tom taki nie był, właściwie nie byliśmy razem i trudno mi było cokolwiek o nim powiedzieć, bo tak naprawdę to nic o nim nie wiedziałem. Pomyślalem, że sobie usiąde na chwilkę korzystając z ostatnich promieni słońca, oparłem się i odchyliłem głowę do tyłu, o tak.. to było dość przyjemne, nie wiem czemu, ale przypomniał mi się Mario, który bez wstydu masował moje stopy, on chyba bardziej pasował do mnie niż Tom, jakoś sobie go takiego nie wyobrażałem mimo iż czasem naprawdę zachowywał się miło. Siedząc tak z odchyloną głową poczułem na buzi kropelki deszczu, do domy było za daleko, więc pomyślałem pójść do restaurcji,która znajdowała się przy parku. Wszedłem do niej i rozejrzałem się do okoła, było tutaj zupełnie pusto, sam nie wiedziałem czemu.
- Dzień dobry -odezwałem się pierwszy do kelnera, który stał za barem.
- Dzień dobry -odpowiedział, a ja usiadłem i zdjąłem płaszcz siadając przy oknie, wziąłem do ręki karte i przejrzałem ja z góry na doł, strona po stronie, ale chyba tylko z nudów to zrobilem. Po menu było widać, że jest to prosta i tania knajpa mimo to nikogo tutaj nie było. Gdy zdecydowałem zjeść się spaghetti wstałem by samemu złożyć zamówienie, gdyż kelner nie zamierzał chyba podchodzić.
- Prosiłbym spaghetti i jakiś sok jakbłkowy
- Dobrze -powiedział spoglądajac na mnie, był chyba rok starszy,przynajmniej tak mi sie wydawalo.
- A długo będę musiał czekać? -spytałem, a on poszedł do kuchni i wrócił po chwili.
- Pół godziny -powiedział, a ja zdziwiony spojrzałem na niego, na dworze mocno się ściemniło, deszcz padal teraz bardzo mocno i do tego łyskało się.
- Dobrze poczekam, ale zamiast tego soku prosiłbym najpierw jakąś słabą kawe -powiedziałem i usiadlem na miejsce,mój telefon milczał, Tom mimo iz mial dzisiaj wrócić nie odezwał się do mnie. Dostałem po niedługiej chwili swoją kawę i ciastko, o które nie prosiłem, ale chyba było to w zamian za długie czekanie.
- Dziekuje uprzejmie -powiedziałem z uśmiechem i upiłem łyk, poczułem wibracje w kieszeni, wyjąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz to był  Tom.
- Halo?
- Cześć, masz chwile czasu? -spytałem
-Wlaściwie tak, ale nie ma mnie w domu.
- A gdzie jesteś? -spytał troche nerwowo
- W takiej restauracji koło parku, przyjedziesz? -spytałem
-Tak, będę za 15 minut -powiedział i rozłączył się, widziałem , że kelner mi się przygląda, posłałem mu miły uśmiech i spuściłem wzrok, zanim jeszcze dostałem swoje danie do restaruacji wszedł Tom, miał na sobie ciemne jeansy, szarą bluze, a pod nią koszulke z lekkim dekoltem, w ręku trzymał klucze i papierosy.
- Cześć -rzucił i zbliżył się by mnie pocalować, przysunąłem się i gdy się pocałowaliśmy poczułem od niego alkohol. Zdziwiło mnie to, wrócił wczoraj? Bo nie mógł jechać pod wpływem, ale miał kluczyki.
- Tom, piłeś...-powiedziałem na tyle cicho by kelner mnie nie usłyszał.
- A co?
- Przecież prowadzisz, zwariowałeś? - zdenerwowało mnie to, jak mógł być tak nieodpowiedzialny?
- Tragizujesz -odezwal się, oczy mu się dziwnie świeciły.
- Nie wierze.. -powiedziałem i odwróciłem głowę w strone okna, ale on niedelikatnie chwycił mnie za brode i zwrócił w swoją strone.
- Zostaniesz u mnie na noc dzisiaj? -spytał z uśmiechem.
- Nie, nie zostane -powiedziałem i po chwili kelner przyniósł mi jedzenie, wtedy Tom puścił moją brode.
- Dziękuje -odezwałem się miło i zacząłem powoli jeść, mimo iz nie bylo tutaj gości jedzenie mieli smaczne.
- Niby dlaczego nie zostaniesz?
- Bo nie chce, mam się uczyć do egzaminu -powiedziałem na odczepne, a on tylko prychnął.
- Jestem wykończony..-mruknął po chwili podpierając głowę na rękach.
- Nie wątpie -wyszeptałem cicho
- Chyba już pójde i tak za bardzo nie mamy o czym rozmawiać -powiedział, a mnie zatkało.
- Jak to, dopiero przyszedłeś.. Tom..-wyszeptałem, stęskniłem się za nim,a  on chciał iść.
- Normalnie, ide, narazie -rzucił gdy wstał, zrobiło mi się przykro gdy mnie tak zostawił, do tego zmartwiło mnie to jak mógł prowadzić po alkoholu. Nie zjadłem do końca nie dlatego, że mi nie smakowąło tylko, że nie miałem już ochoty, wstałem by zapłacić, wyjąłem portfel i podałem chłopakowi pieniądze, nie chciałem reszty, wyszedłem i pobiegłem na autobus widząc jak nadjeżdża z daleka. W domu byłem jakąś godzine później, przywitałem się z rodzicami, którzy chcieli bym zjadł obiad jednak ja odmówiłem idąc do siebie, byłem wyraźnie smutny, czy jemu chodziło o zbliżenie się do mnie? Bynajmniej tak sie zachowywał.
Usiadłem przy biurku i zacząłem się uczyć jednak cały czas myślałem o nim co nie dawało mi się skupić.
  Następnego dnia rano ojciec odwiózł mnie do szkoły, spóźniłem się oczywiście na lekcje, przeprosilem nauczyciela i usiadłem obok koleżanki. Nie minęło 5 minut kiedy zaczął wołać do odpowiedzi i to akurat mnie, co za czlowiek, chyba czekał na mnie. Wstałem i stanąłem obok niego, podał mi kilka przykładów, wszyscy mi się przyglądali, a raczej mojemu tyłkowi gdyż stałem przodem do tablicy.
- Wlaściwie to... nie wiem jak to rozwiązać, zapomniałem. -powiedziałem,a on przyjrzał mi się badawczo.
- Jesteś pewien, ze nie wiesz?
- Tak, nie przygotowałem się. -powiedziałem,a on kazał mi usiąść, z chwilą siadania patrzyłem na jego dłoń, w której trzymał długopis czy stawia jedynkę, jednak on wstał i przeszedł do innego tematu. Po lekcji poszedłem do szafki by zostawić kilka książek, nagle zza pleców usłyszałem
- Billy? -odwróciłem się natychmiast, był to chłopak z pierwszej klasy
- Tak?
- Miałbyś pożyczyć mi pare złoty, zapomniałem wziąć jedzenie.
- Jasne, zaczekaj -powiedziałem i przykucnąłem otwierając torbe, wyjąłem portfel i dałem mu 5euro za co mógł już sobie kupić coś dobrego do jedzenia.
- Dziękuje, jutro Ci przyniosę, może zjadłbyś ze mną? -zaproponował, a ja skinąłem głową idąc z nim za szkołę gdzie stał niedaleko bar. Kupiliśmy dwie zapiekanki i usiedliśmy razem na ławce, przyjrzałem mu się, był bardzo niski, miał czarne włoski i ciemne oczka.
- A jak Ci na imię?
- Nikodem -powiedział jedząc powoli zapiekanke.
- Ładnie -powiedziałem i oparłem sie i milczałem, gdy zadzwonił dzwonek ruszyliśmy do szkoły. Po lekcjach wyszedłem z tym chłopcem ze szkoły, gdyż bardzo chciał ze mną wrócić. Chciał bym wziął go do domu, więc pomyślałem, że wezmę. Opowiadał mi różne historie, był naprawdę słodki. Zauważyłem samochód Toma, z którego on po chwili wysiadł. Spojrzeliśmy na siebie. Ruszyłem w jego kierunku.
- Chodź, on nas zawiezie.
- A kto To? -spytał ostrożny,.
- Tom..mój znajomy. - podeszliśmy, on zrobił dziwną mine widząc małego chłopca, przyciągnął mnie mocno do siebie i pocałował,przytuliłem się lekko do niego.
- Podwieziesz nas? -spytałem cicho, a on skinął głową, przysunąłem nos do jego ust by sprawdzić czy nic nie pił, mruknąłem tylko i po chwili wsiedliśmy do samochodu, kilka osób ze szkoły przyglądały się nam.
- Wyjdziemy gdzieś dzisiaj wieczorem? -spytal
- A gdzie na przykład?
- Nie wiem, mogłbyś przyjechać do mnie, zjemy kolacje -powiedział, a ja tylko skinąłem głową.
- Napisze Ci sms, okej?
- Jasne..-powiedział i widziałem jak spogląda na chłopaka. Po około 20 minutach podjechał pod mój dom i pożegnal mnie całując, wysiadłem z Nikodemem i weszliśmy do domu, mama bardzo się zdziwiła widząc ze mną tak młodego chłopaka. On nalegał bym pozwolił mu pojechać do siebie, wiec sie zgodziłem.
- Mamo, znajdzie się miejsce? -spytałem mając na myśli czy wystarczy obiadu dla czwórki, a ona pokiwała głową i uśmiechnęła się. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść, opowiedziałem rodzicom co było w szkole gdyż byli ciekawi, a gdy zjedliśmy zabrałem go do swojego pokoju, usiadł na łóżku i uśmiechnął się. Rozglądał się do okoła zadowolony jak mieszkam. Otworzyłem swoją szafe i spojrzalem na niego.
- Może pomożesz mi, nie wiem co założyć..
- Na ten wieczór? -spytał patrząc na mnie, w rączkach trzymał malutką maskotkę od okluczy, ale kluczy tam nie było, patrzył na mnie cały czs.
-Tak, sam nie wiem co byłoby odpowiednie -powiedziałem zamyślając się.
- Spodnie i tą jeansową koszulę, ładna -powiedział, a ja przymierzyłem, wyglądałem dobrze.
- Ale zapnijij ją pod samą szyje, wtedy dodaje uroku -zaśmiał się słodko patrząc na mnie.
- Masz racje, tak -powiedziałem i gdy wybraliśmy ciuchy uśmiechnąłem sie, poczułem się jakby był moim młodszym braciszkiem, wyglądał góra na pierwszą gimnazjum mimo był już w liceum.
- Twoi rodzice wiedzą gdzie jesteś? -spytałem dla pewności, a on pokręcił głową.
- Nie wiedzą, ale na pewno się domyślają -powiedział i podszedł do okna
- Jak to? Jesteś u mnie pierwszy raz, właściwie się nie znamy, nawet nie wiem skąd wiedziałeś jak mam na imie -powiedziałem, a on spojrzał na mnie i usmiechnął się.
- To co, nie martw się nie będa sie martwić -powiedział i spojrzał na mnie, zblizał się wieczor z tego wszystkiego zapomniałem napisacTomowi wiadomość, mój telefon się rozdzwonił. Odebrałem szybko.
-Tak?
- No i co, moge przyjechać? -spytał
- Tak tak, czekam na Ciebie juz -powiedziałem, chlopiec nadal ze mną siedział.
- Miałeś napisać -powiedział poirytowany i się rozłączył.
- Musimy się ubierać, On już tutaj jedzie -powiedziałem, a on założył swoją koszule i usmiechnął się.
Oboje zeszliśmy na dół, Niko pożegnał się z rodzicami, a ja powiedziałem do nich, ze nie wiem czy wróce i ze będę u Toma, nie byli zadowoleni, ale nie odezwali się nic. Stalismy pod domem, zajechał czarnym samochodem, wsiadliśmy do samochodu.
- Odwieziesz go do domu? -spytałem, a on wyraźnie niezadowolony nic się do mnie nie odezwał tylko zwrócił się do niego.
- Dokąd mam Cie odwieźć?
- Ja Pana pokieruje -powiedział, a Tom skinął głową i ruszył szybko. Chłopak wywiózł nas w jakieś pola, spojrzałem przerażony na niego, było już ciemno, ale nie widziałem żadnego domu.
- O tutaj, mogę już sobie iść..-powiedział i spojrzał na nas.
- Głupa rżniesz młody? -spytał zły Tom, jaki był taki był, ale troche się wystraszył.
- Nie, ja sobie stąd pójdę już.
- Dokąd? -spytał Tom
- Do domku, mam blisko -mówił i złapał za klamkę, w tej chwili Tom wcisnął guzik blokady drzwi.
- Gdzie mieszkasz do cholery ! -krzyknął, a młody westchnął i pokierował nas właściwie, do miejsca w którym mieszkał jechaliśmy dobre pół godziny, byłem strasznie zdziwiony, Tom podjechał pod jakąś chatkę, drzwi do niej były otwarte, wszędzie się świeciło, po chwili ktoś wyszedł przed dom, był strasznie pijany, ledwo trzymał się na nogach, wystawił fujare i zaczął sikać, przy okazji lejąc po sobie. Skrzywiłem się na sam widok, chwile potem wyszła kobieta, również w kiepskim stanie krzycząc coś do niego. Jak sie okazało byli to jego rodzice.
- To Twoi rodzice? -spytał Tom patrząc tempo przed siebie.
- Tak, dziękuje za podwiezienie -powiedział i chciał już wysiąść. Spojrzałem smutno na Toma, a on na mnie i westchnął ciężko naprawdę nie będąc zadowolony z obrotu sprawy.
- Nie wrócisz tam dzisiaj, pojedziesz z nami, co Ty na to? -spytał, a chłopiec pokręcił glową.
- Ja musze się przebrać , umyć i poczyć -powiedział, wiedział doskonale co miał robić zeby nie zwrócić na siebie w szkole uwagi, ze coś jest nie tak, byłem pod wielkim wrażeniem jego zachowania.
- U mnie się umyjesz i przebieżesz -powiedział Tom, ja milczałem.
- Nie.. nie mam w co, zresztą musze wziąć pieniązki i oddać Ci Bill -powiedział i chciał wysiadać.
- Pójdę z Tobą po rzeczy, wysiadaj -powiedział Tom, siedziałem w samochodzie gdy oni wysiedli.
Tom wchodząc do środka rozejrzał się, to była totalna melina, wszędzie byl alkohol i śmierdziało szczochami, chłopiec zaprowadził go do swojego pokoju i kazał usiąść, Tom rozejrzał się, to było jedyne miejsce, gdzie było w miare normalnie, chociaż jechalo tutaj biedą. Chłopiec wziął swoje ciuchy i wygrzebał 5euro ze słoika, spakował wszystkie książki na jutro i zamknął pokój. Wrocili po 15 minutach, Tom był bardzo zamyślony, spojrzałem na niego nic nie mówić, a on ruszył szybko i spojrzał na chlopca do lusterka. Po pogodzinie weszliśmy do Toma domu, chłopiec z uśmiechem rozglądał się po pokoju, był naprawdę bardzo niski, Tom pogłaskał go po głowie i kazał usiąść nam, sam poszedł do kuchni gdzie do niego przyszedłem i przytuliłem się do jego pleców.
- Tommy.. tęskniłem bardzo -powiedziałem cicho.
- Ja też mały..-powiedział i pocałował mnie odwracając się.
- Dodałem Ci dzisiaj kłopotu, mieliśmy spędzić dzień, a raczej noc razem..
- Spoko.. -powiedział cicho i pogładził moją buzie. Wspólnie zrobiliśmy kolacje do której siedliśmy, juz wiedziałem dlaczego chłopiec nie chciał iść do domu.
- Dziękuje za kolacje, chyba pójdę się pouczyć na jutro -powiedział i wyszedł do pokoju, w którym miał spać, Tom podniósł mnie i posadził na blacie w kuchni, zawiesiłem dłonie na jego szyi i zacząłem się z nim całować, tego nam brakowało. Spojrzałem mu w oczy gdy na moment się od siebie odsunęliśmy.
- Co robiłeś w tym Paryżu?
- Nie ważne -powiedział i znów zaczął mnie całować, wziął mnie na kanapę i położył się na mnie, zaczął dotykać dolne partie mojego ciała, przytulony do niego trzymałem dłonie na jego plecach, odchyliłem głowę dając mu tym samym dostęp do mojej szyi którą zaczął całować, robiąc kilka malinek, mruczałem podniecony jego dotykiem, gdy poczułem jak zaczyna ściągać moje spodnie zlapalem go za rękę.
- Tom, nie... nie tutaj -powiedziałem
- Dlaczego nie? -zapytal zdziwiony.
- On może wejść.. -powiedziałem, a on się ode mnie odsunął wyraźnie tracąc ochote na cokolwiek .
- Tom.. możemy iść do sypialni -powiedziałem, a on rozsiadł się na kanapie i zapalil papierosa.
- Nie mam ochoty jednak -powiedział chamsko, westchnąlem cicho, nie powinien sie na mnie wkurzać.
Właściwie to nie miał o co, nie rozumiał mnie chyba, ze nie chciałem by ten chłopiec nas widział. Gdy dostał sms mruknął cicho i uniósł brew wypuszczając powietrze z ust.Po chwili odezwał się do mnie.
- Jak było wtedy u tego Twojego bohaterka? -spytał z kpiną.
- Normalnie..-powiedziałem cicho wiedząc, ze mówi o Mario.
- Był jakiś seksik? Albo chociaż lodzik?
- Żartujesz sobie teraz ze mnie Tom? -spytałem bedąc naprawdę w szoku.
- Nie no, pytam normalnie, widze jak na Ciebie patrzy -powiedział i zaśmiał się.
- Nie wiem za kogo Ty mnie masz.
- Za nikogo właściwie..  -powiedział, teraz poczułem się jakbym dostał w pysk, czy on teraz przekzał mi, że nie chce ze mną być, postanowiłem spytać zeby później nie żałować, ze tego nie zrobiłem.
- Czyli.. czyli Ty nie masz zamiaru ze mną być? - wtedy on gdy usłyszał moje pytanie zaczął się głośno śmiać, naprawdę śmiać, wstałem, nie chciałem tutaj dłużej być, zacząłem się ubierac, wyszedlem na totalnego debila, idiote. Patrzył na mnie naprawdę rozbawiony, nie wiedziałem teraz o co mu chodzi, co chciał mi przez to wszystko pokazać, ale nigdy sie tak nie czułem jak teraz.
- Możesz wyjść.. ale zabieraj za sobą tego gówniarza -powiedzial głosno i rzucił we mnie moją bluzą. Poszedłem po chlopca, który leżał już w łóżku i widocznie spał, westchnąłem wiedząc, ze musze go obudzić. Stanął za mną Tom i zwrócił się do mnie.
- Zostaw go, ale sam wyjdz -zaśmiał się, wziąłem szybko swoje rzeczy, zamknął za mną drzwi, rozpłakałem się, nie wiedziałem dlaczego tak mnie potraktował, bylem przekonany, że on coś do mnie czuje, w końcu wtedy nad morzem powiedział, ze nie jestem mu obojętny, a teraz? Złapałem taksówkę i pojechałem do domu, nie miałem sił nawet rozmawiać z ojcem, który wypytywał mnie o to co się stalo. Przepłakałem pół nocy, rano wstałem do szkoły. Ubrałem się i pojechalem razem z ojcem. W szkole przybiegł do mnie Niko i zacząl krzyczeć.
- Bill.. musze Ci coś powiedzieć.. -mówił zdenerwowany.
- Jeśli dotyczy to Toma, to nie chce nic słuchać. Nie mialem pojęcia, że ten sms,który dostał wczoraj Tom to było potwierdzenie na to, ze jesteśmy rodzeństwem.
- Bill, ale to ważne..-powiedział, patrzył na mnie do gory, był taki mały.
- Nie mam ochoty tego słuchać -powiedziałem, byłem zupełnie na niego zły i nie chciałem o nim słuchać cokolwiek to miało być. Wychodząc ze szkoły zauważyłem jego samochód, stał przy nim paląc papierosa, spojrzałem na niego, wyglądał tak dobrze jak z resztą zawsze, nie miałem poojęcia,ze czekam na chłopca, gdyż przejęła go ta jego sytuacja w domu i postanowił mu pomóc, ale zdziwiło mnie to gdyż on kończył dopiero za dwie godziny.
- Podejdź na chwile..-powiedział zaciągając się, więc podszedłem.
- Za pewne młody Ci już powiedział czego się dowiedział..
- O czym mówisz? -spytałem jakby mnie to nie interesowało, ale wyglądało to jakbym wiedział co jest na rzeczy, on więc wypalił od razu.
- I nie przejmujesz się tym, że jebał Cię wlasny brat?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz