piątek, 25 kwietnia 2014

34.

Obudzilem sie w przyjemnym i cieplym lozku obok Toma, przeciagnalem sie i westchnalem slyszac jak bardzo pada deszcz.
Spojrzalem na zegarek bylo po siodmej, postanowilem obudzic Toma.
- Tomy..-szepnalem mu do ucha
- Hm..-mruknal cicho i przekrecil sie przykrywajac jeszcze bardziej.
- Jest juz po siodmej, wstan..
- Ja pierdole jak mi sie nie chce..-mruknal zmeczony i podniosl sie do pozycji siedzacej by przypadkiem mu sie znow nie przysnelo , spojrzal za okno i westchnal zapalajac papierosa, przygladalem mu sie lezac tak, spojrzal na mnie i wypuscil na mnie dym, zakrylem sie koldra
- Tom! -krzyknalem i oboje sie rozesmialismy
- Chcesz pozniej przyjechac do mojej firmy? -spytal odkrywajac mnie i zaciagajac sie papierosem.
- Jasne..tylko nie wiem czy trafie..-mruknalem i spojrzalem na niego jak wstaje, byl nagi tak jak ja.
- No to zadzwon po Antoniego, przywiezie Cie -powiedzial i wyszedl z pokoju , a ja pokiwalem glowa i przykrylem sie biorac telefon do reki, przejrzalem fejsa i odlozylem go zwlekajac sie z lozka. Wyprowadzilem Odiego na podworko i sam poszedlem do domu zrobic sobie kawe i sniadanie. Pogoda byla okropna, bylo szaro i ponuro, wszystkiego sie odechciewalo przez ten deszcz, ktory caly czas padal. Przyprowadzilem z powrotem zmoknietego  psa i usiadlem przy sniadaniu z laptopem. Na skypie pojawil sie Mario, wahalem sie chwile czy zadzwonic, ale w koncu kliknalem myszka i czekalem az odbierze. Gdy odebral wlaczylem kamerke.
- Mario, czesc..-powiedzialem
- Czesc maly -powiedzial spokojnie.
- Wlacz kam, chce Cie widziec..-powiedzialem z usmiechem.
- Nie, to nie jest dobry pomysl, lepiej opowiedz co u Ciebie..
- Prosze wlacz Mario..-prosilem go patrzac w ekran z nadzieja, ze to zrobi, w koncu pokazal sie, mial pod okiem sinca, westchnalem smutno.
- Mario..
- Oj Bill..wiedzialem, ze tak zareagujesz, przestan nie chce mi sie o tym gadac..-powiedzial niecalkiem milo.
- Jasne..jak chcesz-powiedzialem ugryzajac kanapke, mialem wrazenie, ze juz mi nie ufa.
- Wiec jak Ci sie uklada z tym psycholem? -spytal
- Juz lepiej.. przynajmniej teraz -powiedzialem prawde ciagle mu sie przygladajac.
- To dobrze.. ladnie wygladasz..-powiedzial i usmiechnal sie lekko.
- Dziekuje.. wiesz co? moze niedlugo przyjedziemy z Tomem do Niemiec.. sprobuje go przekonac..
- Co z tego, po co mi to mowisz? zebym mogl zobaczyc Cie z daleka?-spytal z kpina w glosie, to nie bylo w jego stylu, zrobilo mi sie glupio, w sumie szanse na to, ze sie z nim zobacze byly nikle przy Tomie. Mimo wszystko jednak chcialem sprobowac.
- Nie badz od razu na nie..
- Bill dobra, musze isc, czesc - powiedzial oschle, nawet nie zdazylem odpowiedziec, a juz sie rozlaczyl. Bylo mi przykro, ze tak sie zachowal w stosunku do mnie. Poszedlem sie ubrac, bo za dwie godziny mial byc po mnie Antonio, wciaz jednak caly czas myslalem o nim i o tym co zrobil, ze mial sine
oko.  Moze ktos go skrzywdzil? sam juz nie wiedzialem co myslec. Po poludniu okolo 13 przyjechal po mnie przyjaciel Toma, wsiadlem szybko do jego samochodu, deszcz nadal strasznie padal, nie cieszyl mnie ten fakt, do tego tak mialo byc przez caly tydzien..
- Lepiej z Tomem? -spytal spogladajac na mnie.
- Tak.. lepiej -przyznalem i usmiechnalem sie lekko. Temat sie urwal i do konca drogi juz nie rozmawialismy. Wysadzil mnie na pasach i wskazal budynek, udalem sie do srodka.
- Dzien dobry, gabinet Toma gdzie sie znajduje?  -spytalem, przez ten kawalek deszcz porzadnie mnie zmoczyl przez co z koncowek wlosow kapaly mi kropelki deszczu. Kobieta spojrzala na mnie dziwnie i z poczatku nie chciala mnie wpuscic, ale przedzwonila i pozwolila mi wejsc. Idac po schodach w gore slyszalem krzyk Toma, ktory krzyczal na kogos, on to mial ryj do darcia.. gdybym mial takiego szefa to nie wiem..
- Za godzine ma byc gotowy inaczej wypad! -warknal na dziewczyne, przyjrzalem mu sie z daleka i westchnalem idac w jego strone.
- A Ty dokad mlody? -spytal ktos i chwycil mnie za reke
- Do Toma..-mruknalem chcac by puscil moje ramie
- Ciekawe.. -zasmial sie, dziwni ludzie tu pracowali, zapukalem kosteczkami w drzwi i wszedlem.
- Czesc...-powiedzialem zamykajac za soba drzwi.
- Oh ladnie Cie deszcz zmoczyl, chodz tu -wyciagnal do mnie reke ktora chwycilem i przytulilem sie do niego,  bylo mi cholernie zimno.
- Nie moglem tu w ogole wejsc..-poskarzylem sie, a on spojrzal na mnie troche dziwnie.
- Bo? -spytal
- Najpierw ta babka z dolu, a przed chwila jakis facet mnie przytrzymal..-powiedzialem, a on westchnal zly i kazal mi usiasc.
- Potem sie dowiem kto..-mruknal i zdjal marynarke podajac mi.
- Dziekuje -powiedzialem z usmiechem i zarzucilem ja na ramiona, Tom usiadl na swoim miejscu i spojrzal na mnie.
- Napijesz sie czegos? -spytal
- Tak, herbatki -odpowiedzialem. Do jego gabinetu weszla po chwili ladna wysoka dziewczyna, postawila przede mna herbate i przyjrzala mi sie, a potem usmiechnela sie do mnie i wyszla, upilem lyczek slodkiej herbaty i rozejrzalem sie.
- Pokazesz mi pozniej inne pomieszczenia? -spytalem.
- Tak, tylko wyschniesz -zasmial sie i zaczal cos wypelniac, nie mial chyba dobrego humoru. Gdy dopilem herbate wstalem z krzeselka i zawiesilem mu sie na szyi lekko ja calujac, tak slicznie pachnial. Mruknal i wzial mnie na swoje kolana.
- Jeszcze..-mruknal odchylajac glowe, przytulilem sie do niego i zaczalem calowac i lizac jego szyje tak jak lubil, gladzil delikatnie moje plecy schodzac rekami na tylek ktory objal swoimi duzymi dloniami. Przeszedlem z pocalunkami na jego usta, zaczelismy sie calowac, po chwili drzwi sie otworzyly, spojrzalem jakby przerazony na Toma, bez pukania mogl wejsc tylko jego szef Martin. Tom spojrzal na niego i lekko zdjal mnie ze swoich kolan. Usiadlem na krzesle, mezczyzna przyjrzal mi sie, teraz juz wiedzialem, ze patrzy na mnie jak na dziwke, glupi stary cham! pomyslalem patrzac niepewnie na niego.
- Sprzedasz go? -spytal Toma, ktory uniosl brew i rozesmial sie
- Kogo? Billa? -spytal, rozmawiali o mnie jakby mnie tu nie bylo ani raz na mnie w tej chwili nie spojrzeli, wystraszylem sie.
- Tak jego -powiedzial powaznie.
- Chyba zwariowales..-mruknal Tom
- Oddam Ci firme w calosci i do tego dobrze zaplace.  -targowal sie z Tomem o mnie, balem sie okropnie, to co chcial mu dac w zamian to bylo naprawde ogromna suma, ale po co ja jemu?
- Spierdalaj zanim wstane -uniosl sie Tom spogladajac na mezczyzne.
- Przemysl to zanim zostaniesz bez niczego -zasmial sie grozac mu, spuscilem glowe, a do oczu naplynely mi lzy.
- Spierdalaj powiedzialem ! -krzyknal Tom i rzucil w niego szklanka, ta roztukla sie i posypala na milion drobnych szkielek.
- Zobaczymy -zasmial sie i wyszedl, Tom milczal, patrzyl gdzies przez okno, a pozniej zadzwonil do kogos z Rosji. Rozmawiali dlugo, a kiedy skonczyl podszedl do mnie i ukleknal przy moich kolanach.
- Musisz cos dla nas zrobic..-mruknal cicho.
- Co takiego ?-spytalem patrzac na niego smutno.
- Musisz nauczyc sie kilku rzeczy po Rosyjsku, plynnie i z dobrym akcentem, musze zdobyc dla Ciebie obywatelstwo Rosyjskie..-powiedzial, a ja wystraszony spojrzalem w jego oczy.
- Tomy, ale po co? -spytalem
- Bill to tylko taki dodatek.. moze kiedys sie przydac, nic sie nie boj -powiedzial i przytulil mnie do siebie.
- To w czym ma nam to pomoc? -spytalem patrzac na niego.
- Bill nie pytaj, im mniej wiesz tym lepiej dla nas obu -pocalowal mnie w policzek i usmiechnal sie.
- Nie oddasz mnie temu..?
- Zwariowales? -zasmial sie i poruszal zabawnie brwiami.
- A kto mi bedzie robil dobrze tak jak Ty tymi swoimi usteczkami?
- Tom! -pisnalem lekko uderzajac go w ramie, chwycil mnie za reke i wyszlismy z jego gabinetu, zaczal mi wszystko pokazywac.
- No i skonczyles? -spytal spogladajac na wystraszonego pracownika
- Juz koncze..- powiedzial cicho, widzialem jak sie go boja, spojrzalem milo na chlopaka i ruszylismy dalej.
- Ale tu masz fajnie..-powiedzialem z usmiechem
- Wiem maly -powiedzial i pocalowal mnie w policzek ciagnac  dalej. Weszlismy do sali konferencyjnej, byla ogromna,na srodku stal fotel Toma, ktory wyroznial sie od pozostalych, spojrzal na mnie dumny i pozwolil mi sobie tam usiasc, pomyslalem, ze sie pobawimy, wiec zaczalem.
- A Pan jaki projekt przygotowal? i o czym? -spytalem udajac powaznego.
- Wlasciwie to mozna tylko pokazac, wiec gdybym mogl zademonstrowac na Panu by mogl sobie to Pan wyobrazic..
- Tylko prosze sie streszczac, nie mam za wiele czasu, sa jeszcze inni - zasmialem sie i wstalem Tom mocno przylegl do mojego ciala.
- Wiec na poczatek tak..-wyszeptal i zaczal mnie calowac i rozpinac moja koszulke, mruknalem cicho czujac co robi.
- Taaaak..i co dalej? -spytalem, a on zdjal moje spodnie i zaczal masowac moj tylek, nie pozostawalem mu dluzny, bo przez material jego spodni zaczalem dotykac i masowac jego krocze, usmiechnal sie i ugryzl mnie w dolna warge, ktora pociagnal lekko i usmiechnal sie podniecony. Odwrocil mnie do siebie tylem, oparlem sie o stol na lokciach, a on zsunal moje bokserki i zaczal mocno lizac i ssac moje wejscie, jeczalem glosno z rozkoszy jaka mi dawal, to bylo naprawde podniecajace.
- Oh Tom! -jeknalem glosno przygryzajac dolna warge. Skonczyl po dluzszym czasie i kazal bym ukleknal, wsunal mi swojego kutasa w usta i zaczal poruszac biodrami, ja rowniez poruszalem glowa po nim i reka w miejscach gdzie przed chwila przestalem go piescic, ssalem jego jadra , reka jezdzac po sterczacym kutasie, wsunlem go z powrotem w usta i zaczalem mu obciagac jak profesjonalista. Bylem juz do tego przyzwyczajony, on to lubial. Wyjal po chwili swojego penisa i przejechal zoledzia po moim policzku, usmiechnal sie i kazal sie wypiac. Zrobilem to znow opierajac sie o stol, zaczal mnie posuwac, z poczatlu jego ruchy byly spokojne, ale pozniej znacznie przyspieszyl posuwajac mnie.
- Ohh.. Oh Tom..-jeczalem
- Mmm, jecz mi..-mruknal i zmienil pozycje, polozyl mnie na stole, moje nogi dal sobie na ramiona po czym wsunal go w siebie i zaczal posuwac, caly czas patrzyl podniecony w moje oczy co jakis czas glosno pomrukujac. To co robilismy bylo szalone, bo ktos w kazdej chwili mogl tu wejsc, jednak Tom sie nie przejmowal, usiadl w fotelu, a ja usiadlem na nim okrakiem nabijajac sie na jego kutasa, zaczal mnie podnosic, skakalem po nim, a on dodatkowo dotykal mojego tylka mientoszac go w swoich dloniach, bylismh cali spoceni.
- Umm..jak dobrze -mruknalem cicho czujac jak jego penis we mnie pulsuje, zmienilismy znow pozycje wstal ze mna nadal trzymajac jeszcze swoja pale w moim tylku, oplotlem tylko jego biodra, a on zaczal nimi ruszac, poruszalem sie w gore i w dol trzymajac sie go mocno. Doszedl we mnie i usmiechnal sie jeszcze kilka razy mnie posuwajac, bylem wykoncziny tym wszystkim, patrzylem na niego dyszac glosno, mialem ochote zasnac teraz. Gdy oboje sie pozbieralismy wyszlismy z pomieszczenia i wrocilismy do jego gabinetu.
- O ktorej wrocisz Tomy? -spytalem z usmiechem i pocalowalem go w policzek
- Moze okolo 22 -powiedzial niezadowolony
- To zaczekam - powiedzialem cicho i usmiechnalem sie.
- Mam nadzieje..ale wiesz? -zaczal szeptac mi do ucha
- Zaloz te majteczki..albo stringi -powiedzial i koniuszkiem jezyka zaczal lizac srodek mojej malzowiny uszej, mruknalem glosno, a po moim ciele rozeszla sie przyjemna fala dreszczu.
- No postaram sie zalozyc..-wyszeptalem i pocalowalem go.
- Moja dupcia..- klepnal i usmiechnal sie, mialem na buzi jeszcze rumience po naszym niedawnym stosunku. Do gabinetu wszedl Antonio i usmiechnal sie lekko patrzac na nas.
- Idziesz maly? -spytal
- Ide ide -powiedzialem i pozegnalem sie z Tomem ktory powiedzial do mnie na koniec.
- Pamietaj..-poruszal znaczaco brwiami na co sie zasmialem i wyszedlem razem z jego przyjacielem.
- Antonio moze pojedziesz ze mna do zoologicznego? -spytalem
- Jasne tylko nie mam za wiele czasu -zastrzegl, a ja skinalem glowa i usmiechnalem sie i tak bedac mu wdzieczny za to, ze tak ze mna jezdzi.
- Moge o cos spytac? -zapytalem
- Jasne..
- Masz kogos? -spytalem, a on spojrzal na mnie
- Tak..-powiedzial i pokazal ni portfel w ktorym nosil jego zdjecie. Jego chlopak byl piekny, w sumie troche podobny do mnie tylko mial biale dlugie wloski.
- Piekny..- przyznalem patrzac na niego z usmiechem.
- Wiem..-mruknal bez wyrazu
- Poznasz mnie z nim? -spytalem
- Jesli chcesz.. -powiedzial spokojnie i ruszyl w druga strone. Po drodze byl w sklepie i kupil cos, a potem podjechalismy pod cmentarz, moje serduszko zaczelo bic, spojrzalem na niego, milczal. Ruszylismy na nogach do jego grobu, na ktorym bylo jego zdjecie, jak sie okazalo zmarl poltorej roku temu, mial zaledwie 15 lat no i jak? no i jak on z nim byl?
- Co sie stalo? -spytalem
- Nie wiem.. to byla chwila, przewrocil sie i juz nie oddychal -powiedzial patrzac na jego zdjecie, nie moglem w to uwierzyc. Przytulilem go i westchnalem, w sekundzie po prostu zrobilo mi sie smutno. Antonio poglaskal mnie i zapalil znicz, siedzielismy tam dlugo okazalo sie, ze to tu mu sie spieszylo. Wracajac milczelismy, ale w koncu spojrzalem na niego.
- Nie chcialbys nikogo znalezc? -spytalem niepewnie
- Nie ma tu takich chlopcow.. musialbym kupic..-powiedzial, a ja westchnalem wystraszony, bo nie podobalo mi sie to.
- Poszukajmy..-powiedzialem cicho, a on skinal glowa
- Zobaczysz, ze to nie takie proste -powiedzial i pogladzil mnie po udzie.
- Moze damy rade..-powiedzialem z usmiechem i wysiadlem zegnajac sie, wciaz myslalem o tym chlopcu, byl taki mlody...
Wieczorem wrocil Tom usmiechniety do domu, mnie jednak nie trzymal sie humor.
- Co jest? -spytal widzac moja mine
- Smutno mi..-wyszeptalem pijac kakao i siedzac przy kominku.
- Dlaczego? -spytal i podszedl blizej
- Antonio opowiedzial mi o swoim chlopaku..-powiedzialem, a Tom skinal glowa wzdychajac.
- No mi tez bylo niemilo gdy sie dowiedzialem, kochal go ponad wszystko.. spal na nadrozszej poscieli.. jadl specjalne rzeczy..no traktowal go jak eksponat..-mowil Tom zdejmujac koszule.
- To czemu zmarl? -spytalem pijac cieple kakao.
- Bo byl slaby.. wlasciwie byl chory, ale on o tym nie wiedzial..-mruknal wzdychajac.
- Znajdzmy mu kogos..-powiedzialem patrzac na reakcje Toma.
- Takich mozna tylko kupic..ale i to nie zawsze, bo musza dopiero zlapac..-powiedzial powaznie, czulem sie jakby mowil o zwierzetach.
- To jest nielegalne..-powiedzialem z odraza.
- To biznes Bill..
- Brudny biznes..-wyszeptalem.
- Jeszcze sie wiele nauczysz..-powiedzial i zjadl kolacje ktora zrobilem. Ja caly czas myslalem.skad albo gdzie moglbym znalezc takiego chlopca. W koncu do glowy wpadl mi pewien pomysl, jak co roku o tej porze w Japonii zblizal sie maly festiwal Yaoi, wiedzialem, ze znajdzie tam pieknego chlopca, niekoniecznie Japonczyka, poszedlem do Toma zeby mu o tym powiedziec, uznal ze nie jest to zly pomysl, lubil swojego przyjaciela i wiedzial jak ten ucierpial po smierci jego chlopaka.
- Tylko jak go wezmiemy? -spytalem
- Trzeba go ukrasc..o ile w ogole go znajdziemy..-mruknal
- Tom..ale..
- Bill to nic zlego, bedzie mu dobrze..-powiedzial, a ja pokiwalem glowa wzdychajac. Czulem, ze mozemy zle zrobic, ale Tom nauczyl mnie, ze zawsze ktos musi ucierpiec zeby ktos mial dobrze. Poszedlem pod prysznic i wykapany zalozylem na siebie stringi o ktore prosil Tom, mialem juz lepszy humor. Zszedlem po dlugich schodach i spojrzalem na Toma, ktory odkladal jedzenie.
- Uuu..-mruknal zadowolony i zaczal za mna isc, szedlem z powrotem na gore, a on klepal mnie po golym tylku. W sypialni rzucil sie na mnie i usmiechnal sie palcem odchylajac sznureczek od stringow.
- Mam ochote Cie przerznac -zasmial sie i pocalowal mnie mocno.
- Tom, ale szybko, bo jestem spiacy -wyszeptalem, nie bardzo podobalo mi sie robic tmraz jeszcze. Wyjal swojego chuja ze spodni i odchylil sznureczek, splunal na dlon i zwilzyl zoladz swojej paly po czym wsunal go we mnie i zaczal mnie posuwac, jeczalem glosno czujac jak wypelnia mnie od srodka, byl duzy i gruby.
- Uhh..-jeknalem czujac jak mocno sie i mnie obija, byl chyba seksoholikiem bo uwielbial to robic. Powal mnie i jeczal mi do ucha gryzac je delikatnie. W koncu po szybkim numerku spuscil sie na moje plecy i wstal calujac mnie w usta, nie mialem sil juz wstac sie umyc, wiec zasmalem tak przytulony.

niedziela, 20 kwietnia 2014

33.

Tom usiadł obok i spojrzal na mnie, zachowywal sie faktycznie dziwnie. Zatrzymal na moment rozbujana lekko hustawke, a piesek protestujac otworzyl oczka poglaskalem go lekko czekajac az zacznie mowic Tom. Po dluzszym czasie milczenia podnioslem sie, a on kazal mi zostac.
- Unikasz mnie, dlaczego? -spytal jakby nie wiedzial co wczoraj mi zrobil, nawet sobie nie wyobrazal, jak teraz strasznie sie  go balem.
- Myslisz, ze ja zapomnialem o wczoraj? -spytalem nawet na niego nie patrzac.
- Nie masz powodu byc zly, zdenerwowales mnie po prostu i stad moje zachowanie. Prosilem Cie zebys sie jakos zachowywal, zblazniles nas.. do tego na koncu ta zenujaca scena z moim szefem, nie widziales, ze patrzy na Ciebie jak na dziwke?! -uniosl sie i zapalil papierosa, bylo mi cholernie przykro sluchac takie rzeczy od niego.
- Skoro tak to nie musiales mnie bic i tak poniewierac. Jestesmy ze soba, a Ty mnie traktujesz jak obcego..-powiedzialem i wstalem odchodzac, juz nawet mnie nie zatrzymywal. Jakos zle sie czulem, poszedlem do sypialni i ulozylem sie na brzuchu przykrywajac po sama szyje, zwinalem sie i.zagapilem w jeden punkt myslac o tym wszystkim. Watpilem coraz bardziej w ten zwiazek, bo nie bylo tak jak mialo byc. Przelezalem samotnie caly dzien, a wieczorem przyszedl Tom. Posunalem sie troche i spojrzalem na telewizor ktory wlaczyl, lecial jakis film, ktorym sie zainteresowal, bo patrzyl w skupieniu, spojrzalem niepewnie na niego i odezwalem sie.
- Co bys powiedzial na to gdybym chcial wrocic do domu? -spytalem, on spojrzal na mnie i prychnal.
- Dobrze sie czujesz Bill?
- Pytam powaznie, co jesli chcialbym od Ciebie odejsc?
- To spierdalaj.. mozesz to zrobic w kazdej chwili, nawet teraz. -warknal glosno. Wiedzialem, ze go nie zostawie, bo go kocham, ale tak strasznie mi bylo przykro, ze nie zakazal mi tylko byl taki obojetny. Polozylem sie tylem do niego i zaczalem cicho plakac, nie moglem sie opanowac.
- Nie placz..-mruknal w moje ucho i
pocalowal moj policzek. Odwrocilem sie przodem i wtulilem sie w jego cieple cialo, zaczal mnie glaskac bym sie uspokoil. Udalo mu sie, bo zasnalem spokojny i bezpieczny. Nastepnego dnia miedzy nami bylo juz dobrze rozmawialismy normalnie i przytulalismy sie ciagle calujac. Tom specjalnie zrobil sobie wolne by porozmawiac powaznie o nas i.wszystkim, ponikad zrozumialem jego zachowanie na tamtej imprezie, ale nadal bylo mi przykro gdy o tym wspominalem.
- Jade w delegacje niedlugo, wiesz?
- Na dlugo? - spytalem spokojnie
- Nie wiem moze na trzy, cztery dni-mruknal cicho spogladajac na mnie, zamyslilem sie na momemt w sumie na jedno dobrze, bo Mario moglby przyjechac na dluzej.
- No rozumiem..a co z moim angielskim? -spytalem
- Zalatwie te lekcje jak obiecalem -mruknal i pocalowal moje czolo na co sie usmiechnalem.
- Co bedziemy dzis robic? -spytalem, a on zaproponowal impreze, zgodzilem sie. Chcialem sie pobawic troche i spedzic chociaz raz inaczej dzien. Wieczorem wybralismy sie do dobrego klubu, gdzie bylo pelno ludzi, tlumy po prostu. Przedarlismy sie do srodka i zaczelismy szukac czegos gdzie moglibysmy spocząć, jakas para zaprosila nas do swojej lozy, ktora i tak byla duza. Usiedlismy, Tom po chwili wstal i poszedl po drinki, odprowadzilem go wzrokiem, byl taki przystojny. Przy barze zauwazylem jak rozmawia z jakas blondynka, ktora chciala by jej postawil drinka, zrobil to.. Podal jej i ruszyl w moim kierunku, odwrocilem wzrok, a gdy przyszedl wzialem drinka i upilem lyczek.
- Dobry -powiedzialem z usmiechem.
- Wiem..-powiedzial patrzac na ludzi, ktorzy sie bawili.
- Obiecalem lasce, ze ja poobracam -zasmial sie, nie spodobal mi sie ten pomysl, ale co mialem zabronic mu z kims tanczyc?
- To czemu nie idziesz? -spytalem
- Zaraz -mruknal i wyjal papierosa, siedzial z rozlozonymi nogami calkiem wyluzowany. Wszyscy patrzyli na niego, zachowywal sie jak jakis boss. W koncu wstal i ruszyl w jej strone, patrzylem za nim przez caly czas. Chwycil ja w pasie i zaczal z nia tanczyc, dotyksl jej bioder schodzac dlonia coraz nizej. Laska wyraznie podniecona jego obecnoscia nie sprzeciwiala sie tak smialym jego dotykiem. Polozyl dlon na jej tylku, a po chwili druga, usmiechnieta odwrocila sie tylem i zaczela ocierac o jego krocze, on swoja glowe polozyl jej na szyi rowniez sie dobrze ruszajac. Mialem dosc tego przedstawienia. Po co on do cholery to robil?! za kogo on mnie mial, ze pozwalal sobie na to wszystko? raz traktowal mnie jak gowno, a raz jak skarb. Para, ktora siedziala z nami w lozy zauwazyla to wszystko, zaczeli do mnie mowic, ale nic nie zrozumialem. Tom bawil sie w najlepsze, a ja jak kretyn siedzialem sam. Blondynka migdalila sie do niego, a on do niej, nawet nie byl pijany. Zostawil mnie samego jak zwykle. Pilem drinki jeden za drugim palac przy tym ostro papierosy. Czulem sie coraz gorzej, poszedlem do toalety,z oczu zupelnie stracilem Toma jednak bedac w toalecie uslyszalem jego jeki i tej laski, to bylo zbyt wiele jednak bylem na tyle pijany, ze nie moglem nic zrobic. Ledwo co trzymajac sie na nogach podszedlem do baru biorac jeszcze jednego drinka z nim ruszylem do wyjscia. Slyszalem jak ktos do mnie mowi, ale nic nie rozumialem. Bedac na dworze spojrzalem przed siebie pol przytomny i ruszylem powoli w nieznanym mi kierunku.
- Dokad idziesz? -uslyszalem kogos mowiacego po Niemiecku.
- Nie wiem -odpowiedzialem trzymajac w malej dloni szklaneczke z ktora wyszedlem.
- Powinienes isc do domu, bo ktos zrobi Ci krzywde. -mruknal i chwycil mnie za reke gdy chcialem.odejsc, syknalem tylkl gdyz zabolalo.
- Tylko nie wiem gdzie..-powiedzialem i usiadlem czujac, ze nogi odmawiaja mi posluszenstwa.
- Chodz -wzial mnie za reke i zaczal prowadzic w strone klubu, przed ktorym stal Tom z ta blondynka, palili papierosa. Spojrzalem na niego zamglonymi od lez oczami.
- Znasz go? -spytal jak sie okazalo ochroniarz, Tom pociagnal mnie za reke.
- Spoko dzieki za znalezienie zguby. -mruknal do goscia, a tamten odszedl. Spojrzalem na Toma, a on westchnal. Bylem zbyt pijany zeby cokolwiwk mowic, czulem tylko bol.w srodku, dobrze wiedzial, ze wsxystko wiem. Zauwazylem jak w nasza strone idzie Antonio.
- Wez go -mruknal Tom i odszedl z tamta. Antonio wzial mnie za reke i ruszylismy do jego auta. Milczal tak jak ja...
Nastepnego dnia, gdy obudzilem sie w obcym lozku rozejrzalem sie niepewnie i dopiero po chwili sobie przyomnialem co bylo wczoraj. Zszedlem na dol gdzie siedzial Antonio i pil kawe.
- czesc..-szepnalem smutno
- czesc. -odpowiedzial.
Zamilklem i usiadlem obok niego. Objal mnie ramieniem i westchnal.ciezko, doskonale wiedzial co czuje.
- Ulozy sie maly..
- Nie sadze. Niczego nie rozumiem i tego jak nagle zaczal mnie traktowac. Co sie stalo? -westchnalem smutno.
- Wiesz.. Tom z reguly nie trzyma sie jednego. Nic was nie laczy w zasadzie -powiedzial.
- To czemu mnie tak okropnie rani, no powiedz mi do cholery?! -krzyknalem glosno i wyszedlem z pomieszczenia idac sie ubrac. Gdy na moja prosbe Antonio zawiozl mnie do domu Toma nie bylo, na stole zas lezala kartka.
" Pojechalem w delegacje, bede do czterech dni." gdy to przeczytalem w moich oczach pojawily sie lzy, chcialem krzyczec, to jaki bol psychiczny sprawial mi ten czlowiek nikt nie byl w stanie tego wiedziec. Natychmiast powiadomilem o tym Mario po ktorego pojechalem nastepnego dnia na lotnisko. Czekalem na lawce smutny caly czas myslac o Tomie, ktory nawet nie zadzwonil. Z daleka zobaczylem idacego Mario zaczalem biec w jego kierunku, rzucilem sie na niego i zaczalem mocno sie tulic. Tego w tej chwili tylko potrzebowalem. Milczelismy strasznie dlugo az w koncu powiedzial cicho.
- Wrocmy razem..
- Nie moge..Mario - jeknalem smutno patrzac na niego przybity. Bylem w totalnym dolku co bylo golym okiem widac, znow mnie przytulil. Po dluzszym czasie pojechalismy do domu, ktory bardzo mu sie spodobal. Opowiedzialem mu o wszystkim, gdy tego wysluchal nie wiedzial co powiedziec, bylo mu okropnie przykro,ze Tom tak strasznie mnie krzywdzi i zupelnie nic sobie z tego nie robi, Mario w tej chwili byl gotow zabrac mnie ze soba. Spedzilismy ze soba dwa znakomite dni, bylo mi tak dobrze z nim i bylem bezpieczny, doceniony i kochany przez niego czego nigdy nie czulem od Toma. Wedlug moich obliczen mial wrocic jutro, a ku naszemu zaskoczeniu pojawil sie dzis, wszedl do mieszkania i postawil walizke, oboje z Mario slyszelismy jak zbliza sie do salonu, w ktorym bylismy. Stanal w drzwiach w koszulce i spodenkach, spojrzal na nas i zasmial sie.
- A to zemsta? -zasmial sie glosno.
Byl wrecz bezczelny, spojrzalem na niego i westchnalem cicho.
- Boisz sie? -spytal sie go Mario.
- Ciebie? - zakpil Tom
- Tego, ze Cie zostawi..-mruknal Mario.
- Ha.. tez mi powod do bania sie, zaczac bac sie radzil bym Tobie.
- Znow mnie pobijesz? -spytal Mario ze spokojem.
- Dokladnie tak, pokaze Billowi jaka z Ciebie cipa. - zasmial sie chamsko i zdjal koszulke dodajac
- Musialem zdjac zeby sie nie ubrudzic Twoja krwia.-zasmial sie, a ja wystraszony podnioslem sie.
- Tom przestan!
- Bo co kurwa?! -warknal na mnie.
- Bo to przez Ciebie! wszystko zniszczyles..-krzyknalem ze lzami w oczach, a on stal niewzruszony smiejac sie z tej sceny.
- To spierdalaj z nim, juz! -krzyknal, a ja spojrzalem na niego roztrzesiony, nie chcialem go zostawic i on takze wiedzial, ze tego nie zrobie.
- Nie krzywdz go, bo on Cie kocha. -odezwal sie Mario i wyszedl z walizka. Bylo mi tak okropnie przykro, trzaslem sie ze strachu, patrzylem na Toma, a on patrzyl na mnie. Zastanawialo mnie jedno, po co to wszystko? do czego mu bylem potrzebny?
- Posluchaj głupcze.. pod moja nieobecnosc nie masz prawa tu nikogo sprowadzac, rozumiesz?!
- To byl moj przyjaciel..-odezwalem sie ocierajac lzy
- Chuj mnie to obchodzi kim dla Ciebie byla ta cipa! -warknal mi prosto w twarz i pchnal tak, ze upadlem na kanape. Zalowalem tego, ze nie pojechalem od razu z nim, teraz znow zostalem sam. Jakos wieczorem przyszedl do mnie Tom z duzym opakowaniem tabletek i woda, usiadl i wyjal jedna po czym wsunal mi w usta i przystawil szklanke do ust, przelknalem tabletke.
- Co to? -spytalem
- Moze dzieki temu uda mi sie Cie zaplodnic -zasmial sie, on byl chyba chory psychicznie, jak niby mogl mnie zaplodnic do cholery!
- Nie bede tego jadl..nie chce dziecka, bo sam nim jestem!
- A ja Ci gwsrantuje, ze bedziesz..-zasmial sie gorzko i polozyl sie na mnie.
- Oj Billy maluszku..-mruknal mi do ucha i pocalowal w nie.
- Przestan..robisz na mnie eksperymenty.. ja tego nie chce..
- To nic zlego, nie zrobilbym Ci krzywdy maluszku..-powiedzial
- Tom! Czy Ty nie widzisz jak mnie ranisz?! myslisz, ze ja zapominam o wszystkim?! traktujesz mnie jak kogos kto nie istnieje! -plakalem mowiac to wszystko.
-Zamknij sie, nic Ci sie nie dzieje, masz wszystko co chcesz!
- Nie mam! nie mam wolnosci..chce zyc jak Twoj partner..chce zebys mnie kochal ile mam jeszcze zniesc do cholery co?! po co mnie tu wziales? po to zeby tak traktowac? co ja Ci do cholery zrobilem, ze traktujesz mnie jak zabawke i czekasz ile jestem w stanie wytrzymac..-powiedzialem i wyszedlem do innego pokoju nie czekajac az odpowie, musialem to w koncu z siebie wyrzucic mialem dosc takiego zycia, tego piekla. Lezalem na brzuchu gdy uslyszalem jak naciska klamke, zamknalem oczy udajac, ze spie. Podszedl blisko i zdjal mi z nog pantofle po czym przykryl mnie i pocalowal w policzek szepczac cicho i czule "dobranoc" westchnalem cichutko gdy wyszedl, dlugo tak lezalem az w koncu zasnalem. Nazajutrz rano podnioslem sie i ziewnalem przeciagle, zszedlem na dol po schodach i spojrzalem na Toma, ktory jadl sniadanie w dosc szybkim tepie.
- Czesc..-powiedzial z pelna buzia
- Czesc -powiedzialem i podszedlem do ekspresu robiac sobie kawe.
- Dzis masz lekcje z angielskiego. -mrulal pijac swoja kawe i przygladajac sie mi.
- Dzieki -mruknalem slodko
- Tom? -spytalem
- Co? -mruknal wstajac i wkladajac talerze do zlewu.
- Spotkamy sie na jakiejs kolacji? chcialbym pogadac..-szepnalem, a on przyjrzal mi sie przez chwile.
- Jasne.. przyjade po pracy po Ciebie -powiedzial, a ja pokiwalem glowa. Gdy wyszedl zajalem sie soba, a pozniej mialem lekcje z angielskiego z dosc milym gosciem.
Szlo mi calkiem niezle nawet nie wiedzialem, ze to moze byc takie przyjemne zajecie. Wieczorem Tom zatrabil pod domem, wyszedlem i wsiadlem do samochodu. Pierwsze co zrobil to wyjal tabletki i znow jedna z nich wsunal w moje usta podajac wode w butelce, chcac nie chcac przelknalem, a on pocalowal moj policzek i ruszyl. Zabral mnie do dobrej restauracji jak to mial w zwyczaju, w srodku usiedlismy przy stoliku i spojrzelismy na siebie.
- Co tak patrzysz? -spytal
- Tylko tak.. -powiedzialem cicho.
- O czym bys chcial pogadac?
- O tym wszystkim, o tym co jest miedzy nami, a czego nie ma..
- Bill znow zaczynasz?
- Tom przeciez traktujesz mnie jak kogos malo znaczacego dla Ciebie, zdradzasz mnie na moich oczach, zostawiasz samego..gdybym to ja tak zrobil pewnie od razu bys mnie zbil..-westchnalem smutno po czym kontynuowalem.
- Czuje sie naprawde zle z tym Tom. nawet nie wiem czy to sie zmieni skoro tak mnie traktujesz..jeszcze faszerujesz mnie jakimis tabletkami.. czemu nie moge miec wlasnego zdania?
- Bill sluchaj.. musisz przywyknac do pewnych zachowan, Ty jestes tylko moj i dlatego tak reaguje.. a te tabletki.. po prostu chce czegos sprobowac, technologia i medycyna sie tak rozwija, ze mozemy sprobowac, a co do zdradzania.. tak wyszlo, ale nie mysl ze Cie nie kocham..-powiedzial i chwycil moja dlon.
- Ale ja tak nie chce.. chce zebys tylko ze mna byl, mnie kochal.. nie inna, to mnie rani strasznie -mruknalem smutno, a on wzial mnie na kolana i przytulil do siebie.
- Przepraszam..-wyszeptal mi na ucho i pocalowal w nie. Cieszylem sie slyszac od niego te slowa, rzadko kiedy mnie za cos przepraszal. Teraz to brzmialo tsk czule i inaczej. Zjedlismy wspolna kolacje, opowiedzielismy sobie wzajemnie spedzony dzien, obiecal mi, ze zabierze mnie jutro do swojej pracy z czego sie ucieszylem. Pozno w nocy wrocilismy do domu, wspolnie wzielismy kapiel, a pozniej odbylismy przyjemny i goracy stosunek. Brakowalo mi jego dotyku i jego bliskosci, to bylo naprawde podniecajace. Obydwoje nadzy i zmeczeni zasnelismy wtuleni w siebie...

sobota, 19 kwietnia 2014

32

Nigdzie nie mogłem znaleźć wzrokiem Toma, chyba go nie było przed wejściem, spojrzałem na Antoniego, który również starał się go znaleźć, w końcu wyjął telefon i zadzwonił do niego, okazało się, że dopiero wychodził, zauważyłem go, wyszedł w białej ładnej koszuli, która opinała jego umięśnione ciało wyglądał naprawdę bardzo ładnie, robili mu zdjęcia przez cały czas, ale on zachowywał się jakby ich nie było. Pożegnałem się z Antonim i wysiadłem powoli kierując się w jego stronę, gdy mnie zobaczył uśmiechnął się lekko widziałem na jego twarzy zadowolenie, chyba podobało mu się to jak wyglądam. Podszedłem do niego, a on objął mnie w pasie i zbliżył się mocno.
- Jesteś przepiękny...-mruknął w moje ucho koniuszkiem języka je liżąc, mruknąłem cicho. Wprowadził mnie do środka, gdzie było dość ciepło, rozejrzałem się niepewnie po ogromnej sali, wyglądało to niczym studio jakiegoś dużego programu. Tom cały czas trzymał mnie w pasie, nie wiedziałem co mam zrobić,więc zwróciłem się do niego.
- Tom czy ja mam do kogoś podejść? -spytałem go na ucho
- Nie, spokojnie.. nic nie rób. -mruknął ciągle mi się dumny przyglądając. Wziął mnie za rękę i ruszył do kilku osób, którzy stali w grupce. Spojrzałem na nich i wyjąłem swoją drobną dłoń w ich kierunku.
- Poznajcie, to jest Bill mój partner -przedstawił mnie, a ja z uśmiechem ich przywitałem. Po chwili Tom zaczął z nimi o czymś konkretnym rozmawiać, był pochłonięty tym tematem, ja stałem obok albo się uśmiechając albo rozglądając, musiało to śmiesznie wyglądać, ale zarazem głupio w tak licznym i wysoko ustawionym towarzystwie. Jakąś godzinę później wszyscy zostali zaproszeni na kolację, która znajdowała się salę obok, miał się na niej pojawić największy gość, który miał podpisać najważniejszy dokument.
Usiadłem obok Toma, czułem na sobie wzrok innych, jeden z gości nachylił się i spytał.
- Od kogo masz taki piękny strój? -spytał ciekaw, a mnie zatkało trochę, bo nie wiedziałem co powiedzieć, nigdy mnie tonie interesowało, nie przywiązywałem uwagi do projektantów czy drogich firm.
- Od Pablo Miguela. -powiedziałem oczywiście zmyślając to na szybko, imię nie było trudno wymyślić zaś nazwisko przypomniałem sobie z jednego brazylijskiego serialu, czułem się uratowany.
- Nigdy nie słyszałem, ale chyba muszę się nim zainteresować to w co jesteś ubrany wygląda naprawdę dobrze -powiedział komplementując mnie tym samym, uśmiechnąłem się tylko chcąc zakończyć tą rozmowę, gdyż za bardzo nie wiedziałem o czym z nim mówić. Na tej całej kolacji nie odzywałem się do nikogo, czułem się jakby Tom mnie cały czas ignorował, gdy chciałem coś do niego powiedzieć, albo mówił,że za chwilę, albo odwracał głowę zaczynając mówić do kogoś innego. Poznałem tego całego Martina Steiba, który podpisał z Tomem ostatnią umowę. Facet przyjrzał mi się z lekkim uśmiechem i pochwalił mnie do Toma, na co ten tylko się uśmiechnął. Znów wszyscy wrócili do tej głównej sali, gdzie zaczęła grać jakaś dobra kapela na skrzypcach i różnych tego typu rzeczach nadając muzyką nastrój. Stałem w koncie sam mając ochotę wrócić, było mi tak przykro, że Tom się tak zachowuje, w końcu podszedłem do niego i pociągnąłem go za rękę gdzieś kawałek dalej.
- Tom do cholery, ja tu jestem widzisz?! -machnąłem mu ręką przed oczami z wyrzutem
- Zamknij się kurwa Bill..-wysyczał przez zaciśnięte zęby
- To pobądź ze mną, nie widzisz, że ciągle stoję sam?! -jęknąłem
- To porozmawiaj z kimś do chuja, nie widzisz,że ja rozmawiam! -warknął teraz aż wszyscy się odwrócili, wtedy zrobił sztuczny uśmiech i spojrzał na mnie gniewnie.
- Ciekawe z kim, każdy tu jest z kimś, a ja ciągle chodzę sam..-jęknąłem patrząc na niego.
- Nie rób mi tu kurwo scen! -krzyknął, nie poznałem go, nie wiedziałem czemu to powiedział, patrzyłem na niego smutny, przecież nic od niego nie chciałem tylko żeby pobył ze mną.
- Słyszysz siebie? -spytałem po chwili patrząc mu w oczy.
- Doskonale siebie słyszę, wiec nie psuj mi imprezy, dobrze?! Idź gdzieś, wypij coś, pogadaj z kims, chuj mnie to obchodzi to będziesz robił, ale nie zepsuj mi niczego! -krzyczał na mnie.
- Chce wracać do domu -powiedziałem poważnie mając dość tego przestawienia, wtedy on poczerwieniał aż ze złości, bo znów wszyscy się zwrócili w naszym kierunku oglądając to przedstawienie, chwycił mnie mocno za nadgarstek i ścisnął go tak mocno, że zrobiłem się cały drętwy, do moich oczy natychmiast napłynęły łzy, on uśmiechał się do gości, a ja pragnąłem by puścił moją dłoń, patrzyłem na niego zaszklonymi oczami, w końcu puścił mnie i lekko pchnął idąc do innych. Chciało mi się okropnie płakać, to co mi zrobił, dlaczego?! przecież chciałem żeby tylko przy mnie był, ja w końcu nigdy go nie zostawiłem, może i studniówka nie była porównywalna do tej imprezy, ale tam cały czas z nim byłem. Gdy zniknął z moich oczu poszedłem na chwilę na dwór, moją drobną posturę owiał zimny wiatr, cały czas myślałem o tym jak się do mnie zwrócił, jak mnie potraktował, gdyby nie to że tu jestem pewnie rozpłakałbym się na dobre. Obok mnie stanął jakiś facet był może rok bądź dwa starszy od Toma, przyjrzał mi się z boku, nie odwracałem twarzy, patrzyłem przed siebie na niebo.
- Napijesz się? -spytał wyciągając w moją stronę rękę ze szklanką.
- Jasne..-mruknąłem cichutko i chwyciłem w dłoń szklankę z drinkiem, upiłem łyk.
- Nudzisz się tu co? -spytał, wtedy spojrzałem na niego, ale nie odezwałem się nic tylko podszedłem do barierki opierając się o nią, zrobił to samo, stanął obok.
- To widać, wiesz? -ciągle mówił do mnie z takim zapytaniem,w końcu mu odpowiedziałem.
- Wiem, cóż nie mam za bardzo tu o czym i z kim rozmawiać -powiedziałem otwarcie mając już gdzieś jak to odbierze.
- Jak to? Twój partner właśnie podpisał umowę z najlepszym producentem -powiedział dumny
- I co z tego? -spytałem teraz go nie rozumiejąc.
- No chyba rozmawiacie o takich tematach, więc na pewno miałbyś coś do powiedzenia chociażby w tej kwestii -mruknął upijając.
- Mylisz się, nie wiem nawet jaki to projekt, nic nie wiem -powiedziałem i westchnąłem, biłem się z myślami, w których ciągle powtarzało się to przedstawienie z przed piętnastu minut.
- No to powiem Ci, że mnie zdziwiłeś -przyznał, ale uśmiechnął się.
- Tak myślałem..-mruknąłem cicho i po chwili dodałem.
- O której się to kończy? -spytałem.
- Chyba po 5 rano -odpowiedział bez zamysłu, a ja skinąłem głową.
- Dobrze Wam się układa? -spytał, w tej chwili usłyszałem krzyk Toma zza pleców.
- Gdzie Ty się kur...-urwał w połowie słowa i wziął mnie za rękę ciągnąc ze sobą. Poszedłem za nim i nie odezwałem się nic, czekałem aż coś powie.
- Gdzie Ty chodzisz? -spytał
- A Ty? -zamknąłem mu gębę w słowie i odwróciłem głowę w bok, on złapał mnie za brodę i zwrócił ją w swoim kierunku.
- Musisz mnie wkurwiać? -spytał chamsko, nie wiedziałem dlaczego się tak zachowuje.
- Chce wrócić do domu, nie chce tu być. -powiedziałem ze spuszczoną głową.
- Zrobiłeś mi wstyd, wiesz? Napierdoliłeś bzdur, że jakiś Pablo uszył Ci to wdzianko co wszyscy wyśmiali, bo masz kurwa na końcu bluzki znaczek Armaniego! -krzyknął, czułem jak robi mi się gorąco, strasznie się uniósł, znów do moich oczu napłynęły łzy, ale on dalej twardo patrzył na mnie.
- Nie rycz, bo będziesz wyglądał jak panda! A do 6 jeszcze dużo czasu! -krzyknął i odszedł, nigdy sie chyba tak po mnie nie wydarł jak dziś, jak teraz. Jak mógł? nie widział, że mnie krzywdzi? Właśnie w tym momencie zatęskniłem najbardziej za domem, za rodzicami, za Mario.. Westchnąłem ciężko, nie chciałem o tym myśleć, bo to powodowało u mnie łzy, wróciłem na tą nędzą sale,w której miałem wrażenie,ze wszyscy się śmieją ze mnie. Stałem sam z boku i patrzyłem po wszystkich, patrzyłem na Toma,który stał z jakąś kobietą i chyba jej mężem, dotykał jej brzuszka, był w ciąży, uśmiechnięty się jej przyglądał, w końcu zwrócił wzrok w moją stronę, gdy zauważył,że patrze, ja wtedy odwróciłem się i zniknąłem mu z pola widzenia. Podszedłem do barku i wziąłem sobie drinka, wtedy podszedł do mnie ten cały Martin, widziałem jak wszyscy patrzą, był tutaj największym gościem i rzadko poruszał się po tej sali.
- Zdrowie Twojego partnera -powiedział z uśmiechem stukając się ze mną szklaneczką.
- Zdrowie..-mruknąłem cicho i upiłem z nim łyk.
- Jak się bawisz, podoba Ci się? -spytał mierząc mnie wzrokiem, patrzył na moje oczy, usta, wszystko..
- Nudno -odpowiedziałem, a on uniósł brew.
- Dlaczego? -spytał trochę zdziwiony
- Bo jest tutaj sztywno, może w porządku dla ludzi, których to interesuje, ale ja do nich nie należę.
- Ah rozumiem, dobrze, że mówisz otwarcie -powiedział i uśmiechnął się.
- W końcu to powiedziałem.. -zaśmiałem się cichutko, był chyba najbardziej wyluzowany niż ktokolwiek tu.
- Potańczymy -mruknął, chociaż tego nie było w planach,  wziął mnie i zaczął obracać wokoło uśmiechając się, chyba chciał mnie jakoś rozruszać i udało mu się. Wszyscy zwrócili się w naszym kierunku, a on roześmiał się widząc jakie mają miny.
- Bardzo zgrabny jesteś..-powiedział to w chwili gdy skrzypkowie przestali grać, wiec wszyscy to usłyszeli,łącznie z Tomem,który pokręcił głową unosząc złowrogo brew, od razu przeniosłem swoj wzrok na coś innego i podziękowałem mu za miły komplement.
- Tom, chodź..-przywołał go, a Tom jak piesek przyszedł, gdyż to był jego najważniejszy szef.
- Powinieneś go nosić na rękach -zaśmiał się i poklepał go patrząc na mnie, spojrzałem niepewnie na Toma, a on pogłaskał mnie z niechęcią po głowie.
- Nosze..-zaśmiał się do swojego szefa, a on odszedł po chwili gdyż dostał telefon. Tom pociągnął mnie na dwór do jego samochodu, który stał za budynkiem, stanąłem przy samochodzie, a on uderzył mnie mocno z otwartej ręki w twarz tak, że moja twarz odwróciła się w drugą stronę, jęknąłem, a on zrobił to po raz drugi.
- Uważaj co robisz..-warknął,a ja przełknąłem głośno ślinę mając w oczach łzy, wtedy uderzył mnie po raz trzeci, a wraz z uderzeniem moje łzy spłynęły, moje usta lekko rozchylone zrobiły się mokre od nich.
Patrzyłem w jego oczy nie odzywając się nic, bałem się to co zrobił było okropnie upokarzające, myślałem,że mnie kocha i nigdy mnie nie skrzywdzi.
- Jak się ogarniesz to wróć do środka -warknął i odszedł, czemu mi to robił? za co? przecież nic mu nie zrobiłem, kompletnie nic. Poprawiłem lekko makijaż i przyszedłem do środka, stał z kimś i rozmawiał, czułem jak się trzęsę, nie wiedziałem czy ktoś to widzi, w sumie i tak nie mogłem nic zrobić. Widziałem jak znów podchodzi do tej kobiety w ciąży, było mi strasznie przykro, chciałem żeby się to skończyło, chciałem z kimś normalnym porozmawiać i się wyżalić. Około 6 wszyscy zaczęli się rozchodzić, bałem się zostać sam z Tomem, myślałem o tym, ze znów będzie chciał mnie bić.
- Dobra zbieraj się, bo wychodzimy też -powiedział niemiło, wziąłem tylko telefon z szatni i ruszyłem za nim. Wsiadłem do samochodu i spojrzałem na niego dziwnie, przecież pił, a chciał prowadzić.
- Piłeś..-wyszeptałem cicho, a on zaśmiał się.
- Nie udzielaj mi rad -warknął i ruszył, jechał jak szaleniec, bałem się, że zginiemy. Gdy cudem udało nam sie dojechać wysiadłem z samochodu i ruszyłem powoli do domu, wszedł pierwszy i zaczął się rozbierać, usiadłem na kanapie i zdjąłem te buty, nogi mi odpadały. Nie wiedziałem czy będziemy razem spać, w sumie nie chciałem. Na polu powoli robiło się jasno, w końcu tu był ranek, spojrzałem w jego oczy gdy stanął i spojrzał na mnie.
- Do łóżka..-mruknął,a ja posłusznie poszedłem rozbierając się, położyłem się w naszej sypialni na brzuchu i spojrzałem na niego jak zdejmuje bokserki, miałem tylko nadzieje, że nie będzie chciał się kochać.
Położył się obok i w swoją dłoń chwycił swojego kutasa, zaczął po nim ostro jeździć ręką, przymknąłem oczy chcąc udać, że śpię. Po jakiejś chwili poczułem jak dotyka swoim kutasem mojego uda jeżdżąc żołędzią po nim, zacisnąłem lekko powieki nadal twardo udając, że śpię, poczułem jak się unosi i zbliża swoje krocze do mojej twarzy, końcówką swojego kutasa zaczął jeździć po mojej twarzy, po policzku, oczach, nosie, uchu, aż w końcu zaczął rozchylać nim moje usta, otworzyłem oczy, a on uśmiechnął się i wsunął mi go do buzi.
- Possij na dobranoc..-mruknął cicho i uśmiechnął się, położyłem na końcówce jego penisa swoja dłoń, a zacząłem poruszać po nim ustami, z góry na dół pochłaniając go, w miejscach, których nie lizałem nadrabiałem ręką masując go, był zadowolony, a ja chciałem skończyć jak najszybciej. Gdy jego kutas sterczał ośliniony ,zaczął nim jeździć po mojej twarzy obijając nim mocno o moje policzki, jęknąłem cicho spuszczając wzrok. Spuścił się podniecony na mnie i przelizał całą moją twarz tym samym zlizując spermę , a potem wyszeptał mi na ucho.
- Pewnego dnia zabiorę się za Ciebie i będę Cię dotąd posuwał aż zajdziesz w ciąże -zaśmiał się nieprzyjemnie i wytarł chusteczką moją mokrą od jego śliny buzie, a później przytulił mnie mocno do siebie i pocałował już delikatniej moje usta, odwzajemniłem mimowolnie i wtuliłem się gotów się rozpłakać,lecz wiedziałem, że to by go rozzłościło, wiec ledwo opanowując się zasnąłem.
Następnego dnia gdy obudziłem się on leżał oparty z podpartą pod głowę ręką i palił papierosa, spojrzałem na niego, a on spojrzał na mnie milcząc, przypomniało mi się wszystko z wczoraj, odeszła mi z tym ochota na cokolwiek. Przykryłem się gdyż jakoś chłodno mi było, słyszałem jak Odi drapie łapkami o drzwi, chciał wyjść, więc powoli się podniosłem i zakładając swój szlafrok wyszedłem z nim na dwór, patrzyłem tępo przed siebie myśląc o wszystkim. Gdy piesek zrobił swoje wróciłem do sypialni i ułożyłem się obok.
- Potrzebuje pojechać do weterynarza -odezwałem się, a on wypuścił dym i zgasił papierosa spoglądając na mnie, przykrył się i położył na boku przodem do mnie.
- Dzisiaj? -spytał i palcem dotknął moich ust
- Tak.. dziś -wyszeptałem, a on skinął głową i zbliżył się do mnie.
- Pocałuj mnie..-mruknął, jak dla mnie to on był bezczelny po tym wszystkim zachowywał się jak zawsze. Zbliżyłem się do niego i przymknąłem swoje oczy po czym pocałowałem go, jakoś po chwili zatraciliśmy się w gorącym pocałunku, utopiłem swoje usta w jego ustach, nawet nie wiem kiedy znalazłem się pod nim. Napierał na mnie swoim ciałem wciąż mnie całując i dotykając swoimi dłońmi moje ciało. Nie umiałem mu powiedzieć żeby przestał, żeby skończył to robić, bo po wczoraj mam do niego żal i mam poważne wątpliwości co do bycia z nim. W końcu sam skończył gdy zadzwonił jego telefon. Zaczął się szybko ubierać, nie wiedziałem dlaczego tak zareagował.
- Gdzie idziesz? -spytałem w sumie od niechcenia.
- Podpisać umowę -zaśmiał się szczęśliwy i szybko wyszedł z sypialni w pośpiechu zapinając pasek od spodni, słyszałem jak odjeżdża samochodem spod domu, wtedy swobodnie poszedłem do łazienki,wziąłem prysznic i przyjrzałem się swojej twarzy, miałem lekkiego sińca na policzku i na nadgarstku też tylko nieco większego, zastanawiałem się czy to widział. Sam widok siebie wystarczył mi żeby naszło mnie na żalenie się, niepewnie to zrobiłem, wybrałem numer do Mario, ku mojemu zdziwieniu odebrał.
- Słucham..-gdy usłyszałem ten głos coś mną ruszyło, rozpłakałem się, tak dawno go nie słyszałem i tak bardzo potrzebowałem.
- Bill to Ty? -spytał ponownie, nie mogłem wydusić słowa, w końcu gdy zmogłem się z łzami odezwałem sie
- Mario.. jest mi tak okropnie źle..-wyszeptałem do telefonu.
- Dlaczego? W ogóle dlaczego się nie odzywasz? -spytał przejęty
- Dużo by opowiadać, przyleć do mnie jakoś.. w któryś dzień -powiedziałem smutny
- Po co? Bill będzie trudno..-mruknął
- Proszę, potrzebuje Cię zobaczyć, przytulić,porozmawiać..-wyszeptałem
- Kupie bilet jeszcze dziś, ale znajdź czas -powiedział
- Mario.. od jutra rana aż do wieczora przez następne chyba półtorej tygodnia będę miał..-powiedziałem
- Zatem kupie i przyjadę, napisz mi adres..-powiedział, a ja usłyszałem jak zamek się przekręca, szybko odłożyłem telefon i spojrzałem na Toma,który wszedł do domu.
- Kurwa, nie wiem gdzie mój portfel -mruknął zły szukając go, pomogłem mu chcąc by jak najszybciej stad wyszedł.
- Mam -powiedziałem i wyjąłem rękę w jego kierunku podając mu go, zbliżył się i pocałował mój nos.
- Będę później, zrób jakiś obiad -powiedział i wyszedł. Westchnąłem ciężko i spojrzałem do okna jak odjeżdża. Tom jak obiecał zjawił się w porze obiadowej, chodziłem po kuchni mieszając sos z mięskiem. Podałem nam do stołu i usiadłem nalewając jeszcze soku, jadłem trzymając w prawej ręce widelec, wiec chcąc nie chcąc Tom widział mojego sińca na ręce no i tego na policzku, bo nie malowałem się w domu.
- Bardzo dobre.-powiedział prosząc o dokładkę, sam jeszcze nie zdążyłem zjeść, ale wstałem by mu nałożyć, zaczął to pochłaniać dość szybko, widziałem jak mi się przygląda, ale wydawało mi się, ze nie robi sobie nic z tego co wczoraj miało miejsce.
- Mam piękną firmę..-mruknął zadowolony
- Tak? -spytałem cicho chociaż miałem to gdzieś, nie chciałem by odchodził od wczoraj daleko z tematami, a chyba jednak usiłował to zrobić.
- Zabiorę Cię tam jak mi wszystko wyremontują -powiedział, a ja skinąłem głową. Po całym obiedzie poszedłem do ogrodu, chciałem być z dala od niego, nie było mi miło z nim siedzieć, wciąż miałem przed oczami ta scenę upokorzenia jakie mi dał. Oberwałem trawę z okolic roślinek i podlałem je siadając później samotnie ze śpiącym pieskiem na huśtawce, lekko nią bujałem przypominając sobie siebie jako małego chłopca. Z zamysłu wyrwał mnie Tom, który przyszedł siadając obok...

31.

Kilka dni później Tom nie szedł do pracy, źle się czuł. Przyniosłem mu do sypialni jakieś leki, które udało mi sie zdobyć w aptece, gdzie się ledwo dogadałem. Usiadłem na brzegu łóżka, leżał bez koszulki i patrzył na mnie wykończony, kichał i podciągał nosem, strasznie się gdzieś przeziębił, tylko gdzie? Przecież było tutaj gorąco i takie choroby raczej nie powinny się pojawiać.
- Wypij Tom -powiedziałem podając mu szklankę wody i dwie tabletki.
- Jesteś pewien, że to na grypę? -spytał
- No tak..-powiedziałem patrząc na niego, miał straszne wypieki, naprawdę marnie wyglądał.
- Ja kurwa nie wiem jak my się pokażemy na tej imprezie w sobotę jak ja nie wyzdrowieje..-mruknął zły
- Wyzdrowiejesz Tom..
- Mam nadzieje..-powiedział i położył się, przyglądałem mu się przez dłuższy czas aż w końcu wstałem i wyszedłem bez słowa. Denerwowała mnie ta sytuacja, że nie rozmawiamy, ale sam nie chciałem mu się za bardzo naprzykrzać, bo w końcu się źle czuł. Dałem pieskowi jeść i pogłaskałem go idąc zrobić jakieś śniadanie. Włączyłem sobie radio i usiadłem przy stole, czułem się w tym domu i w ogóle w tym kraju taki samotny, może i byłem z Tomem, ale jakoś tak mało spędzaliśmy czasu, większość go nie było, a ja siedziałem w domu sam jak palec nie robiąc nic. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, dzwoniła mama, ale nie zdążyłem odebrać, nie miałem nic na koncie by oddzwonić, więc poszedłem do sypialni.
- Mogę sobie zadzwonić?
- Gdzie? -spytał przenosząc swój wzrok z telewizora na mnie.
- Do mamy i taty.
- Spoko -rzucił mi telefon, wyszedłem na dwór i usiadłem na schodach, na tapecie miał jakąś gołą bebe, skrzywiłem sie i jednocześnie zdziwiłem. Coś mnie podkusiło i zamiast od razu zadzwonić do mamy wszedłem niepewnie w jego wiadomości, odwracałem się co jakiś czas żeby zobaczyć czy czasem nie idzie. Ku mojemu zdziwieniu miał bardzo dużo wiadomości od jakiejś laski, nawet w małym kwadraciku było jej zdjęcie, ale nie umiałem w nie wejść. Pisali ze sobą po Niemiecku także rozumiałem każde słowo, te sms były dwuznaczne i wcale nie były koleżeńskie, gołym okiem widać było,że to coś więcej. Przełknąłem głośno ślinę, gdy stanął za mną  wystraszony puściłem jego telefon, który upadł na ziemie, szybko się podniosłem i spojrzałem na niego smutno, właściwie nie chciałem z nim rozmawiać.
- Miałeś kurwa dzwonić czy mnie szpiegować? -spytał zły na razie nie podnosząc telefonu.
- Ty mój telefon dotykasz, sprawdzasz, więc ja chyba też mogę.
- O nie mój drogi, tu się grubo mylisz..
- Chce wrócić do Niemiec. -powiedziałem poważnie, a on się roześmiał
- Nie wkurwiaj mnie nawet i lepiej zejdź mi z oczu zanim Ci ...-nie dokończył i podniósł telefon wracając do domu, długo tak stałem jeszcze, otarłem z łez oczy i poszedłem do ogródka. Przesiedziałem tam cały dzień, gdy się ściemniło przyszedłem do środka i usiadłem sobie na kanapie skulony. Z sypialni wyszedł Tom, który mi się przyjrzał z góry.
- Nie idziesz spać? -spytał
- Nie, nie jestem śpiący.
- Ale pójdziesz, bo rano musisz wstać, musimy jechać na jakieś zakupy.-warknął
- A ja nie chce, bo nigdzie z Tobą nie zamierzam iść, niech idzie ta kurwa co z nią piszesz.
- Ale Ty jesteś dziecinny -zaśmiał się i wziął z kuchni sok wracając do sypialni, było mi tak strasznie przykro, nawet nie spojrzałem z kiedy to są sms ani nic, ale mimo to było mi przykro, ze ukrywał to przede mną. Przebrałem się w piżamę i przyszedłem do sypialni, oglądał jakiś film, ułożyłem się i lekko się okryłem by nie ściągać z niego kołdry. Poczułem jak przysuwa mnie do siebie, odwróciłem się do niego przodem i bez słowa się przytuliłem do jego nagiej klaty.
- Już przeszło? -spytał
- Co miało przejść? -spytałem, a on położył mnie na sobie, spojrzałem wtedy w jego oczy
- To o co się zezłościłeś -zaśmiał się, a ja położyłem głowę w zagłębiu jego szyi.
- Przestań, jest mi tylko przykro. -wyszeptałem, a on pocałował mnie w czoło.
- A czy ja żyje z Tobą czy z tą dziewczyną, z którą kiedyś pisałem?
- Tom, a czy to ważne kiedy to było? Na pewno nie dawno..-powiedziałem
- Owszem, dawno. -mruknął i pogłaskał mnie, a ja nic się już nie odzywając zasnąłem spokojny. Następnego dnia jakoś około 10 Tom zdarł mnie z łóżka niemalże siłą, nie chciało mi się potwornie wstać, ale on się uparł, bo chciał pojechać na jakieś droższe zakupy. Przetarłem leniwie oczy i ziewnąłem niekulturalnie nawet nie zasłaniając ręką buzi tylko rozdziawiłem ją niczym ziewający lew. Ze spuszczoną głową poszedłem do łazienki gdzie pod prysznicem puściłem na siebie strumyk letniej wody, która mnie orzeźwiła, słyszałem krzyk poganiającego mnie Toma. Wparował do łazienki, nie zdążyłem nawet wyjść z kabiny, stałem nagi patrząc na niego. Rzucił we mnie spodenkami, które ubrałem nawet nie zakładając majtek, a później koszulką.
- Po co się tak spieszymy? -spytałem znów ziewając
- Kurwa, bo do jutra mają Ci coś uszyć, a muszą Cię zmierzyć..-mruknął zły, a ja skinąłem głową i trochę się pospieszyłem. W drodze oparłem buzie o siedzenie zwracając się w kierunku Toma, przyglądałem się jego wyrazowi twarzy, jak zwykle seksowny i przystojny. Chciałem jakoś wrócić do wczorajszej rozmowy, ale nie wiedziałem w jaki sposób go o to spytać. Pomyślałem, że nie będę psuł sobie i jemu dnia przy okazji. Dojechaliśmy na miejsce, był to jakiś duży budynek, Tom spojrzał na mnie i wysiadł, wiec zrobiłem to samo. Ruszyłem za nim, bo nie wiedziałem dokąd się udać, weszliśmy do środka, zapach, który panował w środku był specyficzny, pachniało tutaj różnorakimi tkaninami. Rozglądałem się ciekawy po wnętrzu, a Tom tylko wołał żebym się pospieszył, w końcu dotarliśmy do gościa, który miał uszyć dla mnie coś specjalnego.
Przyjrzał mi się i uśmiechnął się lekko do Toma.
- Ale chudzina, mam dobrą wizje, będzie to pięknie wyglądać -powiedział
- Niech to będzie seksowne i bardzo obcisłe -powiedział Tom, ja wyraźnie nie miałem tutaj nic do powiedzenia, stałem spokojny patrząc na gościa.
- Rozbieraj się mały -powiedział, a ja zdjąłem koszulkę, już chciałem zdjąć spodnie kiedy zorientowałem się, że nie założyłem bielizny, cały poczerwieniałem, a Tom spojrzał na mnie niezrozumiale.
- No? -mruknął
- Ja zapomniałem założyć ..no.. -nie wiedziałem jak to powiedzieć, oni oboje sie roześmiali.
- To nic, też jesteśmy facetami, zdejmuj. -powiedział gość, a ja westchnąłem i zdjąłem spodenki stałem teraz  nagi, widziałem jak Tom mi się przygląda, facet przykrył mnie lekko tkaniną, patrząc na kolor i na wszystko w głowie wyobrażając już to sobie. Gdy wszystko ładnie dobrał wziął metr i zaczął mnie całego mierzyć, czułem się skrępowany gdy dotykał swoimi dłońmi mojego nagiego ciałka, Tom chyba też nie był zadowolony, bo chciał żeby jak najszybciej skończył, gdy w końcu mogłem się ubrać odetchnąłem. Wszystko miało być gotowe na jutro na 18, więc Tom się ucieszył, bo pasowało mu to zupełnie, udaliśmy się z powrotem do samochodu, do którego wsiadłem,a Tom jeszcze stał na polu paląc papierosa.
Wsiadł po chwili i uśmiechnął się do mnie dziwnie.
- Co? -mruknąłem patrząc na jego usta i oczy, a on zbliżył się do mojego ucha i wyszeptał
- Obciągniesz..? -westchnąłem cichutko i spojrzałem w jego oczy, ale schyliłem się i wyjąłem z jego spodni kutasa, który już był trochę pobudzony, wziąłem go w usta i zacząłem lizać, słyszałem ciche pomruki, które wydobywały się z jego lekko rozchylonych ust, nie lubiłem patrzeć na niego gdy mu robiłem laskę, jakieś to takie upokarzające było dla mnie. Poczułem jak dociska moją głowę do swojego krocza, mruknąłem tym samym dając mu znać żeby był delikatniejszy, gdy poczułem jak pulsuje w moich ustach odsunąłem sie jednak on mnie przytrzymał spuszczając mi się w usta, oblizałem je i jego mokrego kutasa, którego schował do swoich spodni i pogłaskał mnie po buzi, uśmiechnąłem się niepewnie i odsunąłem się zapinając swój pas wtedy on ruszył. Milczeliśmy już później, dopiero gdy podjechał pod duże centrum handlowe odezwałem się
- Mam iść z Tobą? -spytałem
- No tak, to dla Ciebie kupimy buty i jakieś perfumy droższe. -mruknął, a ja skinąłem głową i wysiadłem. Oboje blisko siebie ruszyliśmy do środka, było tu bardzo dużo ludzi, którzy nam się przyglądali, Tom to ignorował zaś ja nie wiedziałem gdzie mam ukryć swój wzrok. Weszliśmy do jednego z drogich sklepów z butami, zacząłem oglądać kilka ładnych par, ale Tom zwrócił mi uwagę bym rozejrzał się nad jakimiś koturnami, zdziwiłem się, sam nie wiedziałem jak wytrzymam na takich butach, z którymi wcześniej nie miałem doświadczenia. Pomoc zaproponowała nam ładnie ubrana ekspedientka, Tom wytłumaczył jej o co chodzi, znów mówił za mnie, ubierał mnie jak lalkę, która nie miała nic do gadania.
- Jaki Pani nosi rozmiar? -spytała, a ja uniosłem jedną brew ku górze i spojrzałem na Toma, a on z rozbawioną miną stał i patrzył raz na nią raz na mnie, czułem się jak kretyn.
- 39 -odezwałem się spoglądając na nią, wtedy chyba się kapnęła,że jestem chłopakiem. Podała mi ładne czarne buty na koturnie, nawet mi się spodobały, usiadłem na sofie i zdjąłem skarpetkę, Tom przyglądał się mojej stopie,na którą pomógł włożyć mi buta, to było słodkie co zrobił.
- Ubierz jeszcze jeden.. -mruknął chcąc bym później sie w nich mu zaprezentował.Ubrałem więc drugiego buta już bez jego pomocy, po czym chwyciłem jego dłoń i wstałem, byłem kilka centymetrów większy, ale nadal sporo niższy niż On. Spojrzałem na niego, a później dość zgrabnie przeszedłem się do lusterka, spojrzałem na siebie w nim, może zbytnio nie pasowały do moich krótkich spodenek, ale nie patrzylem na co tylko na dól nóg, wyglądały naprawdę dobrze, widziałem uśmiech Toma,któremu też się spodobały. Oboje stanęliśmy już przy dość sporej kolejce do kasy, oparłem się lekko o niego .
- A Ty co założysz? -spytałem ciekaw.
- Ja koszulę, jakieś jeansy może, nie wiem muszę przymierzyć -powiedział, a ja skinąłem głową.
- Drogie są te buty? -spytałem wcześniej nawet nie patrząc na cenę.
- Nie wiem -mruknął i sam dopiero teraz spojrzał na cenę, kosztowały jakieś 2 tysiaki, zdziwiłem się.
- Nie są za drogie? -spytałem niepewnie, a on pokręcił głową, wtedy stanąłem na palcach i pocałowałem go w policzek w geście podziękowania. Kiedy zapłacił za te buty wyszliśmy oboje do drogerii, w której wybraliśmy dla mnie przyjemny zapach, był męski, ale nie pachniał jak większość, czułem,że wyraża tylko mnie. Odpowiadał mi ten zapach w stu procentach i co najważniejsze Tomowi też się podobał. Po dość sporych zakupach postanowiliśmy iść coś zjeść, zająłem miejsce,a Tom poszedł po jakieś fast-foody, rozglądałem się dookoła, a gdy przyniósł zacząłem jeść.
- Tom, a jak właściwie będzie wyglądać ta impreza?
- Normalnie.. nie krępuj sie, będę obok, ale nie zawsze, w każdym bądź razie krzywda Ci się tam nie stanie, bo będą tam sami szanowani ludzie, zresztą obiekt będzie strzeżony -mruknął, a ja skinąłem głową popiając colą jedzenie, jakoś mimo wszystko się bałem.
- A jak będą pytać kim dla siebie jesteśmy?
- No to nie wiesz kim dla siebie jesteśmy? -spytał poirytowany
- Po prostu nie wiedziałem o czym mogę mówić. -powiedziałem cicho...
Późnym popołudniem wróciliśmy do domu, rozpakowałem zakupy i nakarmiłem Odiego, który zaczął po mnie skakać gdy mnie tylko zobaczył, śmiałem się wesoły tuląc go do siebie. Tom wyjął paczkę papierosów i zapalił siadając na kanapie, patrzyłem na niego mając w głowie milion pytań co do tej sobotniej imprezy.
- Tom, a czy tam też trzeba tańczyć? -spytałem
- Żartujesz? Bill to nie jest potańcówka.. To jest spotkanie biznesowe tylko może trochę luźniejsze, bo oblewamy mój projekt. -mruknął zaciągając się, byłem w tym zielony stąd te moje dziwne pytania.
- To co ja tam będę robił? -spytałem
- Ja pierdole.. nie wytrzymam zaraz! -uniósł się i krzyknął tak, że podskoczyłem
- Tylko pytam..-mruknąłem cicho
- To nie pytaj, bo nie mam już sił, chyba ze chcesz mnie wyprowadzić z równowagi, a powoli Ci się udaje!
Nie odpowiedziałem nic tylko zająłem się sobą, wyszedłem do ogródka z Odim i bawiłem się z nim chwile, czasami myślałem, że po prostu nie pasuje do Toma, jemu był ktoś mądrzejszy i inteligentniejszy potrzebny, a nie taki dzieciak jak ja. Wróciłem do środka trochę zmarznięty, on siedział na kanapie i rozmawiał z kimś po rosyjsku, spojrzałem na niego, a on spojrzał na mnie i wskazał mi na szafkę w której były alkohole, podszedłem i wyjąłem jego ulubione whisky po czym nalałem mu i podałem i sam usiadłem w kuchni by mu nie przeszkadzać, nasypałem sobie płatek do porcelanowego naczynia i nalałem mleka, zacząłem powoli jeść, kiedy skończył przyszedł do mnie .
- Ja się ide wykąpać i spać -oznajmił odkładając szklankę do zlewu, skinąłem głową nawet na niego nie patrząc. On także nie odezwał się już tylko wyszedł, odstawiłem również pustą szklankę do zlewu i poszedłem do salonu dużego i pustego salonu, włączyłem sobie coś w tv i zacząłem oglądać, zdziwiło mnie to, że mnie nie wołał do siebie, w sumie przykro mi było, gdy byliśmy w Niemczech nie był aż taki obojętny.
Dwie godziny później zrobiłem się senny, w sumie było już po 2, nie kąpiąc się już poszedłem do sypialni, położyłem się i przykryłem patrząc na jego twarz, spał na boku przodem do mnie, był teraz taki spokojny i tak ładnie wyglądał. Małymi paluszkami odszukałem pod kołdrą jego dłoń i chwyciłem ją delikatnie, schowałem swoją tym samym pod jego dużą i męska dłonią swoją malutką, wtedy dopiero spokojny zasnąłem. Rano Tom poruszył się tak gwałtownie,że mnie obudził, ujął moją buzie w swoje ręce i musnął moje czoło, a później nakrył mnie pod samą szyję kołdrą.
- Śpij maluszku.. -wyszeptał,a ja pół przytomny mruknąłem słodko patrząc na niego.
- Chyba już nie zasnę..-wyszeptałem, a on przytulił mnie mocno do siebie i głaskał dotąd aż zasnąłem, w sumie nie zdawałem sobie sprawy, że jest wcześnie. Obudziłem się kilka godzin później, Toma nie było obok, przeciągnąłem się i w samej koszulce powędrowałem do dużego salonu.
- Tom? -mruknąłem
- Jestem, chodź tu -powiedział siedząc na tarasie w bokserkach, podszedłem witając się z nim buziakiem.
- Która tak właściwie godzina? -spytałem przecierając oczy.
- 10 -powiedział, a ja pokiwałem głową i oparłem się, przyjemne promyki słońca okryły moją twarz i moje ciało. Spojrzałem na Toma, który pił kawę i patrzył przed siebie.
- Wiesz co Bill, ja muszę wcześniej pojechać na lotnisko po tego gościa, nie wrócę już pewnie tutaj, przyjedzie do Ciebie po 18 kosmetyczka, a wcześniej Antonio dowiezie Ci ubranie, które Ci uszyli, a jak juz będziesz gotowy to przywiozą Cię na miejsce. -mruknął patrząc na mnie,dobrze wiedział, że mi się to nie podoba, ale nie miał wyjścia. Spojrzałem na niego zawiedziony i pokiwałem głową.
- Tylko czekaj gdzieś na mnie, nie chce tak sam wejść..-powiedziałem
- Będę, będę -powiedział i uśmiechnął się lekko.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę razem,a później Tom pojechał zabierając ze sobą ciuchy, w które miał się odziać. Czekałem zniecierpliwiony w domu na Antonio, który miał mi przywieźć mój strój, byłem go ciekaw, miałem tylko nadzieje, ze mi się spodoba. Tak jak Tom mówił przed 18 przywiózł mi mój ciuch. Rozpakowałem go z foli, w która był zapakowany, spojrzałem na Antonio, który spojrzał na mnie zadowolony, chyba mu się spodobało, w sumie mi tez, ale był trochę za bardzo seksowny.
Poszedłem przymierzyć, ledwo sobie poradziłem z tym, spodnie strasznie opięły mój tyłek, miałem wrażenie, że pękną. Założyłem jeszcze bluzkę z mocnym dekoltem i na to jakiś dodatek bym nie czuł takiej nagości na klatce. Wyszedłem powoli w tym do niego, uśmiechnął się.
- Wow.. rewelacja.. Tom Cie chyba nie spuści z oka -roześmiał się i zaczął mnie oglądać.
- Naprawdę Ci się podoba? -spytałem niepewnie.
- Strasznie.. wyglądasz pięknie..-mruknął. Ucieszyłem się, jednak najbardziej liczyło się zdanie Toma. Zgodnie z obietnicą przyjechała dziewczyna, która miała mnie pomalować. Jej również strasznie spodobało się to jak wyglądałem, pomalowała mnie wyraziście, ale nie przesadnie, podkreśliła moje pełne usta i ciemne brązowe oczy. Gdy byłem gotowy popsikałem się drogimi perfumami z góry na dół, Antonio cały czas mi się przyglądał.
- Daj strzele Ci fotkę..-mruknął z uśmiechem ,ustawiłem się więc ładnie, a on zrobił mi kilka.
- Chodź, zrobimy sobie razem -zaproponowałem,a on z uśmiechem zbliżył się mocno i zrobił nam ładne zdjęcia.
- Wstawię je jutro -zaśmiałem się, a on pokiwał głową, ze się zgadza.
- Tylko mnie oznacz! -pokazał mi język i czekał aż się całkowicie zbiorę byśmy mogli ruszyć, bo powoli zbliżała się 21.  Ubrałem buty i wyszedłem z domu kierując się do samochodu Antonia, wsiadłem i ułożyłem dłonie na kolanach, denerwowałem się niesamowicie, martwił mnie sam fakt, że nie ma Toma przy mnie.
Do tego miejsca było dość daleko, w sumie nadal nie wiedziałem, gdzie to tak właściwie jest. Nie odzywałem się nic do niego, byłem za bardzo zdenerwowany, czułem jak pocą mi się dłonie, a serce bije coraz szybciej.
- Ej Bill, nie denerwuj się, będzie fajnie -pocieszał mnie, spojrzałem na niego i przygryzłem dolną wargę.
- Sam nie wiem.. pisałeś do Toma, ze jedziemy? -spytałem
- Tak, pisałem dwa razy -zaśmiał się i położył swoją ciepłą dłoń na mojej, uścisnąłem ją lekko i westchnąłem. To na co wystawiał mnie Tom było moim koszmarem i pragnąłem by się to skończyło jak najszybciej. Byliśmy coraz bliżej celu jak mówił Antonio, w końcu podjechaliśmy, zobaczyłem paparazzi, dużo samochodów, pięknych i drogich, ochronę, wypatrywałem wzrokiem mojego Toma..

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

30.

Tom podszedł do laptopa i usiadł czytając maila, spojrzał na mnie i uśmiechnął się zadowolony, wiedziałem już po samej jego minie, że się zgodził,ale chciałem żeby Tom sam to powiedział.
- Zgodził się, napisał, że nie spodziewał się takiego pomysłu, jest to coś nowego w jego karierze. -natychmiast zerwałem się z kanapy, na której przed chwilą siedziałem i rzuciłem mu się w ramiona gratulując, cieszyłem się, że mu się udało, bo widziałem jaki był tym pochłonięty, zresztą Tom był bardzo mądry, więc należało mu się to. Postawił mnie na podłodze i ujmując w swoje ręce moją twarz pocałował mnie mocno.
- Ja pierdole, nie wierze.. -roześmiał się i wyjął papierosa zapalając go, cieszyłem się strasznie razem z nim. Szczęśliwy wyjął telefon i zadzwonił do swojego przyjaciela informując go o tym, ja przez cały czas przyglądałem się jego minie, była naprawdę bezcenna w tej chwili. Przeprosił mnie mówić, że jedzie to oblać z ludźmi, z którymi teraz zamierza rozpocząć pracę, nie miałem mu tego za złe. Gdy odstawiony wyszedł ja usiadłem ze swoim notebookiem na kanapie, pod zdjęciem z Tomem posypało się sporo lajków przyglądałem się chwile temu zdjęciu, w sumie nie byliśmy aż tak do siebie podobni, on był wysoki dość dobrze zbudowany, a ja takie chucherko, ale jemu sie to podobało. Jak mówił, kochał moje ciało, moją bladą skórę której nie kazał mi opalać,w sumie nie przeszkadzało mi to. Strasznie się nudziłem mimo iż dopiero nie było go z dwie godziny, nie wyobrażałem sobie tego jak miałoby go nie być dłużej tak jak obiecywał, od rana do nocy.
Gdy tutaj zbliżała się noc wcale nie czułem się senny, ale chciałem się do tego przyzwyczaić, poszedłem wiec do łazienki tam wziąłem prysznic i udałem się do naszej wielgaśnej sypialni, ułożyłem się w miękkiej i pachnącej pościeli po czym zamknąłem swoje oczy. Długo jednak nie mogłem zasnąć, ale w końcu udało mi się, przebudziłem się jednak nad ranem, gdy wrócił Tom. Chyba był strasznie pijany, bo przez lekko uchylone powieki zobaczyłem jak ledwo co trzyma się na nogach, rzucił się w ciuchach i butach na łóżko po czym przytulił mnie mocno do siebie, nasze buzie się stykały, czułem od niego alkohol, nie chciałem tego wąchać, ale nie chciałem mu też pokazywać, że nie śpię. W końcu udało mi się zasnąć nie zmieniając już tej pozycji, w której mnie do siebie ułożył. Obudziłem się kilka godzin później, nadal leżałem bardzo blisko, a buzie wziąć były blisko, odsunąłem się delikatnie by go nie obudzić i wymknąłem się na palcach z sypialni. Przeciągnąłem się w kuchni i spojrzałem za okno, była piękna pogoda, tutaj w sumie zawsze było ładnie, sięgnąłem po kubek i zrobiłem sobie kawę, wyszedłem sobie do ogrodu, usiadłem na dużej huśtawce i przymknąłem oczy, było mi tak dobrze. Byłem zadowolony, że dzisiaj razem z tym Antonio pojedziemy po pieska. Jakieś dwie godziny później Tom wyszedł na taras w samych bokserkach i spojrzał na mnie, podniosłem się z tej huśtawki,z  która nie mogłem się rozstać, tak mi było przyjemnie wylegiwać się w rannym ciepłym słoneczku i podszedłem do niego, uśmiechnął się lekko i pocałował mnie w policzek.
- Boli głowa? -spytałem, a on tylko pokiwał głową i objął mnie
- Długo już nie śpisz? -spytał
- No w sumie z dwie trzy godzinki już -powiedziałem, a on zapalił papierosa
- Za godzinę muszę jechać na spotkanie, mam dzisiaj trochę do załatwienia.
- A ten Antonio to przyjedzie po mnie czy nie? -spytałem
- Tak, będzie tutaj w południe jakoś.. -oznajmił i pogładził moje włosy
- Super -ucieszyłem się i zniknąłem w domu odstawiając pusty kubek po kawie do zlewu. Tom zajął się sobą i gdy się ogarnął pojechał gdzieś, ja siedziałem w dom czekając na tego chłopaka, który po chwili zadzwonił do drzwi, poleciałem mu otworzyć, wszedł do domu .
- Ja za chwilkę będę gotowy, zaczekasz? -spytałem
- Jasne, macie coś do picia? -spytał
- Tak w lodówce -powiedziałem i wyszedłem do łazienki, lekko się pomalowałem i przyszedłem do kuchni gdzie on siedział robiąc coś na telefonie, spojrzał na mnie odkładając go.
- Gotowy?
- Tak, możemy jechać -odpowiedziałem i wyszedłem razem z nim zamykajac dom, wsiadłem do jego samochodu i razem pojechaliśmy, jak się okazało to było 2 godziny stąd, po drodze rozmawialiśmy i opowiadaliśmy sobie wzajemnie różne ciekawe historie, nawet nie wiedziałem, że on jest taki fajny.
- Pewnie strasznie się tutaj będę nudził..-powiedziałem
- Dlaczego? -spytał zdziwiony trochę spoglądając na mnie
- No, bo nie znam języka, nawet nie mogę sam iść do sklepu..-mruknąłem smutno
- Ah, to już cięższa sprawa, ale mogę poznać Cię ze swoim kuzynem, ma chyba tyle samo lat co Ty, albo troszkę młodszy.. mówi trochę po niemiecku, więc jeśli Cię to ratuje -powiedział z uśmiechem
- Jeju, naprawdę? -spojrzałem na niego z nadzieją, strasznie się ucieszyłem.
- Zadzwonię do niego później..
Teraz czułem się jeszcze lepiej, pomyślałem,że może być jeszcze fajnie i nie jest tak źle jak się tego spodziewałem, podjechaliśmy pod jakiś domek, nie był to nie wiadomo jak piękny dom, ale natomiast był strasznie przytulny. Wysiedliśmy z samochodu, właściciel gdy upewnił się,że brama jest zamknięta puścił dużo piesków, pisnąłem ze szczęścia na co Antonio się zaśmiał, uklęknąłem i zacząłem je wszystkie przytulać, gdyby to było możliwe wziąłbym je wszystkie albo najlepiej zostałbym tutaj.
- O Boże.. jakie one są piękne.. takie zadbane -pochwaliłem całując je i tuląc do siebie.
- Zajmujemy się nimi najlepiej jak potrafimy -powiedział patrząc na mnie
- A czy one mają już jakieś imiona? -spytał łapiąc jednego,który strasznie mi się spodobał
- Na tego co trzymasz akurat mówiliśmy Odi -powiedział, a ja pocałowałem pieska
- Mój malutki Odi -powiedziałem z uśmiechem,a on polizał mnie.
Kupiliśmy pieska i wracając do domu poprosiłem jeszcze Antonio żeby podjechał do jakiegoś zoologicznego sklepu, bo chciałem kupić smycz i wszystko. Weszliśmy razem z malutkim pieskiem, którego trzymałem na rękach i wybrałem dla niego wszystko co uważałem za potrzebne, kilka innych rzeczy doradził Antoniemu sprzedawca, te rzeczy również wzięliśmy i oboje udaliśmy się już do domu, byłem taki podekscytowany, tak strasznie się cieszyłem wiedząc, że mam teraz takiego misia pod opieką. W domu ustawiłem wszystko w koncie żeby też nie wadzić niczemu. Ułożyłem śpiącego psiaka i uśmiechnąłem się do chłopaka dziękując mu, ze zawiózł mnie tam i w ogóle znalazł dla mnie czas.
- Nie ma problemu, w sumie ja tez się nudziłem..-przyznał
- Ale mimo wszystko dziękuje..-powiedziałem, a on pogłaskał mnie po głowie
- Zadzwonię do swojego kuzyna, może znajdzie czas -powiedział i zadzwonił rozmawiając z nim po angielsku, czekałem aż skończy i powie mi czy coś z tego będzie, po chwili odłożył telefon z uśmiechem.
- Więc powiedział, że chętnie Cie pozna -powiedział, a ja podskoczyłem do góry
- To fantastycznie, strasznie się ciesze -powiedziałem z uśmiechem
- Tylko on jest takim ziomeczkiem, wiec może go zdziwić Twój delikatny wygląd..-powiedział, a ja pokiwałem głową wiedząc,że nie musi być wcale ciekawie, ale mimo to chciałem go poznać.
- Zobaczymy może akurat uda nam się zaprzyjaźnić -powiedziałem, a on pokiwał głową.
- Umówiłem Was na później, zawiozę Cię tam, a jak skończysz to odwiozę do domu, bo Toma i tak pewnie nie będzie długo, prawda? -spytał, a ja pokiwałem smutny głową.
Po południu razem pojechaliśmy do miasta gdzie miałem się z nim spotkać, miałem na sobie krótkie jak na chłopaka spodenki, ale lubiłem tak się ubierać, zresztą Tomowi się to bardzo podobało.
Antonio odjechał, a ja zmierzyłem w stronę ławki, gdzie miał przyjść chłopak, usiadłem i czekałem. Po chwili podszedł do mnie chłopak, był bardzo przystojny i faktycznie jego styl był taki hip hopowy
- Jestem Bill -powiedziałem i wyjąłem swoją chudą dłoń, a on ją uścisnął i przyjrzał mi się
- Mick, nie spodziewałem się w sumie, ze będziesz tak wyglądał -śmiejąc się powiedział trochę nieporadnie po niemiecku, ale zrozumiałem go
- Wiem, wielu ludzi nim zaskakuje, ale mam nadzieje, ze Ci to nie będzie przeszkadzać..
- Nie, spoko. Tutaj jest duża tolerancja, wiec jestem przyzwyczajony -mruknął i wyjął papierosa, którym mnie poczęstował, zapaliłem razem z nim i ruszyliśmy gdzieś.
- Gdzie idziemy? -spytałem
- Pojedziemy na talki plac, schronimy się przed słońcem -powiedział, a ja pokiwałem głową. Razem tam udaliśmy się i usiedliśmy, zdjął swoje okulary i przyjrzał mi się, a ja uśmiechnąłem się.
- Nie czaruj mnie swoimi oczkami, bo ja gejem nie jestem -zaśmiał się klepiąc moje kolano, zaśmiałem się również, był bardzo fajny w zachowaniu, jeszcze miał taki fajny akcent.
- Mam już mężczyznę -zaśmiałem się cicho, a on pokiwał głową i uśmiechnął się
- Ja tez mam dupe.. poznam Cie kiedyś z nią, ale mówi tylko po angielsku..
- No tak, to tutaj mój największy problem, muszę jakoś się nauczyć.
- Spoko dasz rade -mruknął.
Spędziliśmy ze sobą dość dużo czasu, odwiózł mnie sam, wiec Antonio nie musiał już przyjeżdżać. Ten dzień należał do udanych, byłem bardzo zadowolony. W domku nakarmiłem swojego psiaka i zrobiłem kolacje dla siebie i Toma czekając na niego, przyszedł strasznie zmęczony. Pocałował mnie i westchnął ciężko.
- Ale jestem ujebany...-mruknął i usiadł przy stole jedząc
- Nie dziwie się..-powiedziałem patrząc na niego
- A Ty co robiłeś? -spytał chociaż miałem wrażenie, że to go nie interesuje
- Byłem po pieska, a później Antonio poznał mnie ze swoim kuzynem..
- To fajnie -powiedział i całując mnie w policzek poszedł się wykąpać i położyć spać, było mi przykro, że tak się skończył dzień, ze prawie wcale nie rozmawialiśmy. Gdy sam poczułem się senny wziąłem prysznic i poszedłem się położyć, Tom spał na brzuchu z odwróconą głową głową w moją stronę, spojrzałem na niego spał spokojnie oddychając, przytuliłem się do niego lekko tak by go nie obudzić i zasnąłem.
Następnego dnia obudził mnie gdy się podnosił, spojrzałem na niego pół przytomny i odezwałem się.
- Tom..?
- Spij mały, jest po 7 dopiero -powiedział
- Gdzie już idziesz? -spytałem cicho
- Zjeść śniadanie i wypić kawę, bo po 8 muszę jechać..-powiedział
- Już? A o której wrócisz? -spytałem smutno
- Wieczorem, przecież Ci mówiłem, więc nie udawaj zdziwionego -mruknął i wyszedł zamykając drzwi za sobą, zasnąłem jeszcze na chwile, a kiedy się obudziłem jego już w domu nie było. W letniej piżamie wyszedłem z sypialni i mruknąłem ziewając jeszcze, był to zdecydowanie za duży dom jak na dwie osoby, czułem w nim taką pustkę nawet wtedy kiedy miałem pieska, który biegał po całym domku. Zjadłem jakieś śniadanie, ubrałem się i wyszedłem z pieskiem na smyczy, spacerowałem po okolicy za bardzo też się nie oddalając, bo nie znałem tutaj jeszcze wszystkiego. Postanowiłem, że napisze Tomowi jakiegoś sms.
"Kocham Cię Tomy i tęsknie strasznie" po jakiejś chwili dostałem odpowiedz.
" Wrócę dzisiaj wcześniej, a właściwie za jakieś dwie godziny, pojedziemy gdzieś ;) " -napisał, a ja uśmiechnąłem się czytając tego sms i z radości wziąłem pieska na ręce całując go mocno.
Wróciłem do domu i poszedłem do ogrodu z konewką żeby podlać swoje kwiatki w ogrodzie. Odi zadowolony biegał od czasu do czasu po mnie skacząc, do ogrodu wszedł Tom, szybciej niż pisał, że będzie, poczułem jak przylega do moich pleców i przytula mnie całując w kark.
- Tomy..-mruknąłem cichutko
- Co robiłeś maluszku? -spytał i oblizał moje ucho, a po moim ciele przeszły dreszcze
- Czekałem na Ciebie..-wyszeptałem, a on wziął mnie na ręce i zaniósł do domu sadzając na blacie w kuchni. Stanął między moimi nogami i mruknął cicho mi do ucha.
- Chce mi się...
- Tomy, jak wrócimy do domu.. jedźmy gdzieś..-wyszeptałem, a on pokiwał głową i roześmiał się, miał teraz strasznie zboczony wyraz twarzy. Czasem się zastanawiałem czy był taki moment, że mu się nie chciało.
Opuścił mnie na chwile idąc wziąć prysznic i po chwili przebrał się w coś luźnego po czym oboje udaliśmy się do jego samochodu, wsiadłem i spojrzałem na niego, a on na mnie.
- Pojedziemy sobie za miasto.. do fajnej restauracji, jadają tam gwiazdy, wiec się nie zdziw jak kogoś zobaczysz. Kiedy to usłyszałem spojrzałem na niego zdziwiony i jednocześnie zadowolony. Na miejsce dotarliśmy po jakiś dwóch godzinach tutaj było tak samo pięknie jak w samym mieście.
Wysiadłem z nim z samochodu i ruszyliśmy oboje do restauracji mieszczącej się nad ogromnym jeziorem. Kelner doprowadził nas do stolika, przy którym usiedliśmy, cały ten obiekt był strzeżony ochroną, z racji tego, że przebywały tutaj także gwiazdy. Spojrzałem Tomowi w oczy, oblizał usta i ułożył dłoń na mojej.
- Podoba Ci się tutaj kochanie?
- Bardzo, nigdy bym tutaj sam nie przejechał..-wyszeptałem, a on zaśmiał się
- Z czego się śmiejesz Tom? -spytałem
- Z niczego, jeszcze wiele zobaczysz..-powiedział i pogłaskał moją dłoń całując ją.
- Kocham Cie Tom..wiesz? -spytałem
- Jasne, że wiem..-powiedział i przyciągnął mnie na swoje kolana, zaczął gładzić moje uda. Mruczałem mu przyjemnie do ucha owiewając je ciepłym oddechem, czułem jak mnie podnieca, bo po chwili zaczął dotykać od zewnętrznej strony, przygryzłem lekko dolną wargę i spojrzałem w jego oczy. Dotykał mnie coraz bardziej i nie krępował się tym, że ktoś na to patrzy, był pewien, że tych ludzi widzi pierwszy i ostatni raz, z moich ust wydobył się cichy jęk, czułem jak wkłada mi rękę za spodnie, a później za bokserki, zaczął napierać lekko palcem na moje wejście, a później zaczął je lekko masować opuszkiem palca, nie wytrzymałem i lekko zbliżyłem swoja twarz do jego szyi zaciskając lekko zęby na jego karku, wierciłem się na jego kolanach gdyż jego dotyk powodował u mnie ogromne podniecenie, z którym sobie nie radziłem przy tylu ludziach.  Wyjął po chwili palec z moich spodni i zbliżył go do moich usta, oblizałem go i spojrzałem mu w oczy, a on z powrotem to zrobił, wsunął rękę w spodnie i wsunął go we mnie wiercąc dziurę, jęknąłem troszkę głośniej, a on się uśmiechnął i pocałował mnie w usta. Przyszedł kelner z naszymi daniami, spojrzał na nas trochę skrępowany, ale uśmiechnął się i podał jedzenie. Tom wyjął ze mnie swój palec i oblizał go po czym odsunął mnie od siebie, usiadłem na swoim miejscu, miałem strasznie czerwone policzki co musiało strasznie śmiesznie wyglądać, Tom cały czas na mnie patrzył z dużym podnieceniem, nawet kiedy jadł to robił to tak zmysłowo bym się podniecał na sam jego widok, czułem jak pieką mnie poliki, był po prostu nieobliczalny jeśli chodziło o rzeczy intymne. Oboje zjedliśmy równo i wpijając do końca lampkę wina wstaliśmy udając się na spacer. Poszliśmy na brzeg jeziora, gdzie usiadłem na wodnej tratwie, po której można było chodzić i zdjąłem buty, zamoczyłem swoje stopy widząc jak Tom mi się przygląda.
- A jak Ci jakiś rekin zje te nóżki? Albo inny gad? -spytał, nie powiem, bo wystraszyło mnie to co powiedział, wyjąłem je natychmiast, a on roześmiał się głośno.
- Żartowałem głuptasie -powiedział i pogłaskał mnie siadają obok. Zamoczyłem je więc w powrotem i oparłem głowę o jego ramie.
- Tomy? Kiedy razem znów będziemy spędzać tyle czasu?
- Nie wiem Bill, jak wszystko załatwię w swojej nowej firmie..-mruknął i wyjął papierosa zapalając.
- Pewnie długo na to poczekam..-powiedziałem cicho i przytuliłem się do niego, uwielbiałem jego ciało i zapach jego ciała. Pogłaskał mnie po głowie i musnął moją skroń.
- Zleci, muszę dbać o nasz dobrobyt i naszego dziecka..-powiedział
- Tom co Ty mówisz? Jakiego dziecka, przecież ja nie mogę mieć dziecka..-mruknąłem
- A może jakimś cudem będziesz mógł je mieć..-zaśmiał się
- Przestań, bo czuje się jakbym nie rozmawiał z Tobą..-powiedziałem i wyjąłem nogi, ubrałem skarpetki, a później buty po czym spojrzałem na jego rozbawiony wyraz twarzy. Skończył palić i sam wstał podniósł mnie i pocałował mówiąc żebym się niczym nie przejmował, nie lubiłem gdy tak mówił. Wiedziałem, że chce dziecko, ale ja nie chciałem , sam byłem dzieckiem, nie byłem przygotowany na opiekę jakimś małym brzdącem. Nie zamierzałem się jednak z nim kłócić, nie chciałem żeby mnie przez to zostawił. Wróciliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu...W domu wzięliśmy kąpiel po kolei,mimo tak dużego domu była tylko jedna łazienka, ale za to bardzo duża. Przyszedłem do niego w piżamie, siedział na kanapie i pił piwo oglądając jakiś mecz.
- Wybierzemy się niedługo na imprezę, będzie tam dużo moich kumpli, dość ustawionych, muszę zadbać o Twój wygląd, musisz zabłysnąć, Tom Kaulitz nie ma byle czego -roześmiał się, a ja mruknąłem, pokazywał teraz jego drugie 'ja'
- Ale będziesz cały czas przy mnie Tom? -zapytałem dla pewności.
- Jasne, ale nie bądź zbyt cichy, musisz wypowiadać się strasznie mądrze.. mogą czasem pytać co sądzisz o danej rzeczy, wiec odpowiadaj pełnym zdaniem i odpowiadaj swoim zdaniem.. niezależnie czy im się to spodoba czy nie, rozumiesz? -spytał, wystraszyłem się trochę, ale pokiwałem głową.
- Rozumiem, a gdzie to będzie? -spytałem
- Zobaczysz kiciusiu -mruknął i pocałował mnie w rękę, uśmiechnąłem się, jednak cały czas o tym myślałem.
- A co ja muszę zrobić żeby dobrze wyglądać? -spytałem
- Oj kupimy Ci coś ładnego do ubrania, zamówię kosmetyczkę żeby Cię ładnie urządziła na buzi -mruknął, a ja pokiwałem głową, po tym jak mówił o tej imprezie wiedziałem, że to nie będzie jakaś zwykła potańcówka tylko coś grubszego, miał się też wstawić ten gość, który zatwierdził jego pomysł na firmę. Wiedziałem, że będę musiał wypaść bardzo dobrze, zresztą sam nie chciałem zrobić Tomowi wstydu, był szanowany wśród nich, wiec nie mogłem zniszczyć jego wizerunku. Po meczu oboje położyliśmy się spać, zanim jednak zasnąłem myślałem o tym co mi powiedział...

piątek, 11 kwietnia 2014

29.

Te dwa następne tygodnie zleciały mi bardzo szybko. Było wielkie zamieszanie podczas pakowania, Tom ładował wszystko do kartonów, a ja do walizek. Pudełka miała wysłać nam mama po jakimś czasie, która nie była zawiedziona tym, że wyjeżdżam wręcz przeciwnie, była podekscytowana jakby to przynajmniej sama ona miała wyjeżdżać.  Spojrzałem na zegarek zmęczony, było już po 13 usiadłem zmęczony na łóżku i spojrzałem na pusty salon i Toma,który cały czas coś pakował.
- Bill nie mamy czasu, o 18 mamy samolot..
- Wiem.. -powiedziałem cicho i znów wstałem by mu pomóc. Gdy uwinęliśmy sie z tym wszystkim ojciec podwiózł nas razem z mamą na lotnisko, tam pożegnaliśmy się w uśmiechu, nie płakałem, bo oswoiłem się z tym wyjazdem, mama się cieszyła także rozstanie jakoś przebiegło w normie. Kiedy odjechali ruszyliśmy z Tomem na odprawę, a później usiąść i wypić jakąś kawe gdyż do samolotu były jeszcze dwie godziny, nigdy tego nie rozumiałem, po co tak wcześnie przyjeżdżać? Usiadłem wygodnie na wysokim krześle w jednym z barów i spojrzałem na Toma, który szedł już w moim kierunku z dwoma kawami.
- Dzięki -odezwałem się i upiłem łyk, była bardzo dobra
- Cieszysz się, że wyjeżdżasz? -spytał, a ja długo zastanawiając się nad odpowiedzią w końcu powiedziałem
- Nie wiem, chyba nie jeśli mam być szczery.
- Dlaczego?
- Sam nie wiem, nie znam angielskiego, w ogóle obce miejsce i wszystko -powiedziałem szczerze
- Za bardzo się przejmujesz, język wyłapiesz migiem, zapisze Cie na jakieś lekcje
- Mh..-mruknąłem i przerwałem tym samym rozmowe, patrzyłem przed siebie zastanawiając się jak to wszystko teraz będzie wyglądać, będę musiał wydorośleć, bo Tom wreszcie chce prawdziwego związku, a nie dziecinady, ciekawe czy tylko on będzie sie zachowywał jak przystało na jego wiek. Zblizyła się godzina odlotu, udaliśmy się w pośpiechu do samolotu, w którym po chwili się znaleźliśmy. Usiadłem obok Toma i położyłem głowę na jego ramieniu, czekał nas długi lot.
- Śpij, troche późno już.. -powiedział, a ja skinąłem głową, wtedy podeszła stweardessa i spojrzała na Toma
- Syn jest zapięty? -spytała, a ja zbaraniałem podniosłem się aż do pozycji siędzącej, fakt mogłem wyglądać w sumie jak dziecko, bo miałem na sobie czarną bluze i nie byłem pomalowany, ale żeby aż tak?
- Jasne jasne -roześmiał się Tom i pocałował mnie na jej oczach, wtedy zrobiło się jej głupio i zwyczajnie odeszła nawet nie zadając pytania czy życzymy sobie coś do picia.
- Oh tatusiu..-zachichotałem słodko
- Tatusia to Ty zobaczysz w domu -zaśmiał się i przesunął dłonią po moim udzie
- Ty jak zwykle o jednym -zaśmiałem się i pocałowałem go w policzek
Lecieliśmy około ośmiu godzin, na lotnisku wzięliśmy swoje walizki, tutaj był dzień, wiedziałem, że ciężko będzie mi się przyzwyczaić, ale nie miałem wyboru. Tom chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę dużego czarnego samochodu.
- Gdzie Ty idziesz? Tam są taksówki..
- Antonio odwiezie nas na miejsce -powiedział, a ja mruknąłem, wyglądałem tak źle, troche mi było głupio, ale co mogłem. Spuściłem głowę i poszliśmy, wsiadłem z tyłu i przywitałem się z nim, jak zwykle wyglądał zniewalająco. Zawiózł nas do naszego nowego domu, pilotem otworzyl brame, podjechaliśmy pod dom, do którego prowadziła ścieżka kostki brukowej, byłem pod wielkim wrażeniem, nie mogłem uwierzyć, że mamy zamieszkać w takim domu.
- Wow... jestem w szoku -powiedziałem wysiadając, mieliśmy piękny duży ogród, wszystko było takie duże. Tom wysiadł razem z Antonio i otworzył drzwi do domu, do którego wszedłem jako pierwszy. Nie marzyłem w życiu żeby zamieszkać w tak pięknym domu, wszystko było urządzone tak nowocześnie, duże kręte schody prowadzące na piętro, piękna duża kanapa w salonie, nie mieściło mi się to w głowie w jakim domu teraz zamieszkam. Spojrzałem na Toma, który przyglądał mi się przez cały czas, nie był aż tak zachwoycony jak ja, bo widział na zdjęciach wcześniej dom,  chociaz mimoto było widać jego zadowolenie, podszedłem do niego i przytuliłem się mocno.
- Pięknie Tom.. po prostu pięknie..-wyszeptałem, a on zaczął mnie całować, czułem się teraz taki spełniony, wyobrażałem sobie coś ponurego, bo nawet poprzednie mieszkanie Toma nie było aż tak ładne jak to.
- Wiem mały, ale bez Ciebie nie byłoby takie piękne...-powiedział, a ja się uśmiechnąłem słysząc co mówi.
Antonio wnosił do domu nasze walizki, które po chwili zaczęliśmy rozpakowywać. Wszystkie swoje ciuchy zacząłem układać w swojej garderobie, którą dostałem. Tom równiez zajął się swoimi rzeczami, nie braliśmy oczywiście wszystkiego gdyż to byłoby bez sensu, w kocu tutaj też są sklepu, wzięliśmy tylko ulubione ciuchy, chociaż musiałem przyznać, że miałem ich dość sporo. Dość szybko poradziliśmy sobie z połową rzeczy, ale nie wytrzymywałem już ze zmęczenia, musiałem się położyć. Zdjąłem buty i poszedlem do naszej ogromnej sypialni kładąc się na brzuszku. Zasnąłem dość szybko, dopiero budząc się następnego dnia. Obok mnie leżał Tom i robił cos na telefonie, była jakoś 6 rano, a ja czułem się jakbym obudził się niewiadomo o której, spojrzałem na niego i lekko się uśmiechnąlem.
- Dzisiaj zaczniemy dzień dość szybko -roześmiał się
- Ty też się tak obudzileś?
- Tak -powiedział i pogłaskał mnie
Jakoś godzinkę później podnieśliśmy się i po prysznicu zabraliśmy się za resztę rzeczy, mieszkanie było gotowe po kilku godzinach, teraz wszystko było na swoim miejscu i wreszcie było widać, że tutaj ktos mieszka. Tom zaproponował mi zjedzenie czegoś na mieście, z racji tego że tutaj było bardzo ciepło ubrałem na siebie spodenki i koszulkę po czym ruszyłem z Tomem do samochodu, który stał pod domem.
- Czyj to?
- Antonio, pozyczył mi..
- A no to fajnie,  a skąd wiesz gdzie jechać? -spytałem
- Byłem tutaj już kilka razy..-odpowiedział, a ja tylko uniosłem brew i mruknąłem pod nosem. Jakoś po 30 minutach podjechaliśmy pod dość spore centrum hadlowe, roiło się tutaj od ludzi. Byłem pod wielkim wrażeniem tego co widziałem. Wysiedliśmy oboje i ruszyliśmy spokojnie w strone wejścia, przez cały czas się oglądałem zaciekawiony, w środku pociągnął mnie do restauracji i tam spoczęliśmy. Po obiedzie razem udaliśmy się na spacer, szliśmy milcząc w końcu on przerwał tą cisze.
- Przez kilka tygodni będe dość zajęty, musisz sobie jakoś zorganizować czas, nie wiem może załatwie Ci te lekcje języka, bo gdzie indziej nie możesz się zapisać, bo się nie dogadasz..-powiedział
- A co będziesz robił? Nie będzie Cie w domu?
- Będe, ale wieczorami. Muszę tutaj otworzyć firmę i zajmie mi to dość sporo czasu zanim załatwie wszytsko -powiedział, a ja pokiwałem głowa.
- No to może te lekcje.. a kupiłbyś mi coś? -spytałem niepewnie
- Co takiego?
- Psa.. -powiedziałem, a on uśmiechnął się.
- Jasne, zajme się tym, albo poproszę Antonio..
- Kochany jestes -powiedziałem i pocałowałem go w policzek, a on uśmiechnął się idąc przed siebie, był jakoś dziwnie zamyślony, ale nie chciałem go pytac o co chodzi. Było strasznie gorąco, dlugo tak nie wytrzymaliśmy, po prostu nie byliśmy przyzwyczajeni, oboje postanowiliśmy wrócić do domu. Tom usiadł przed laptopem, ja też wziąłem swój notebook chcąc poszukać jakiegoś ładnego piosenka. Zdecydowałem się na jednego z wielu słodziaków. Tom obiecał, że jutro podczas jego nieobecności Antonio zabierze mnie do jednej z hodowli za miasto i kupimy coś. Bylem zadowolony tym wszystkim. Na swoim facebook'u umieściłem post z Los Angeles, dostałem kilka wiadomości z pytaniami czy naprawde się wyniosłem, ludzie nie dowierzali mi, czułem się przez to jakby wyżej, spojrzałem ukradkiem na swojego mężczyznę i wstałem na chwilkę.
- Zrobimy sobie fotke? chciałbym umieścić coś na fejsa...
- Bill,ale po co..-mruknął
- Prosze Tom.. chciałbym się Tobą pochwalić..-powiedziałem, a on pokręcił głowa i gdy nastawiłem aparat wysunął jezyk i koniuszkiem dotknął mojego policzka, uśmiechnąłem się pstrykając fotkę. Wstawiłem ją na fejsa, posypała się masa komentarzy i lików, byłem zadowolony ze wszyscy mogą to zobaczyć. Odłożyłem laptopa i poszedlem do kuchni, z lodówki wyjąłem pepsi nalewając je sobie do szklanki. Oparłem się o blat stając za plecami Toma, pisał coś długiego na komputerze, oczywiscie nie po niemiecku dlatego nic nie rozumiaałem. Dzień był jeszcze długi, a mnie powoli zaczynało się nudzić.
- Pójdę się poopalać..-mruknąłem
- Nie idź.. lubie Twoje ciałko takie jasne.. -powiedział przerywając sobie pisanie, zdziwiło mnie to co powiedział,ale przystałem na jego prośbę.
- A mógłbym zrobić sobie mały ogródek? -spytałem ciekaw co powie
- No w zasadzie tak, ale nie mamy tutaj do zasadzenia, ani nic.. co byś chciał właściwie w nim mieć?
- Kwiaty jakieś ładne.. -odpowiedziałem
- Daj mi godzine, pojedziemy do jakiegoś sklepu i kupimy -powiedział, a ja skinąłem głową zadowolony
Tak jak obiecał pojechaliśmy do jakiegoś sklepu ogrodniczego. Wybrałem sobie piękne kwiaty, które miałem zamiar zasadzić, konewkę ziemie i sztychówkę z grabkami. Uśmiechnięty wyszedłem razem z Tomem ze sklepu, wiedziałem,że teraz przynajmniej będę miał co robić. Z tym wszystkim pierwszy udałem się do samochodu, już nie mogłem się doczekać zasadzenia tego, wsiadłem i zapiąłem pas, Tom wciąż był jakiś zamyślony, tym razem mi nie dało i spojrzałem na niego.
- Co się stało? dlaczego jesteś taki zamyślony?
- Po prostu zbieram myśli na kolejnego maila... muszę ładnie przedstawić swój projekt, a powiem Ci, że zatwierdzić ma go bardzo wysoko ustawiony gość w tym kraju, także..
- Jej Tom.. ale Ty jesteś mądry.. co Ty w ogóle we mnie widzisz.. -powiedziałem
- Wszystko kochanie.. nigdy nikogo tak nie kochałem jak Ciebie.. -powiedział z nutą tajemniczości.
- Ja Ciebie też bardzo kocham..-wyszeptałem cicho i mimo iż byłem obładowany tymi torbami zbliżyłem się na moment całując go. Przyzwyczaiłem się strasznie do niego, może to nie było w porządku, bo byliśmy braćmi, ale ja nie widziałem w tym nic złego, przecież nie mieliśmy pojęcia o tym wcześniej, wiec teraz nie było szans na zmianę. Gdy podjechaliśmy pod dom Tom poszedł do środka, a ja z tym wszystkim udałem się do ogrodu, żeby nie niszczyć go, zrobiłem sobie ładny kącik i chwyciłem za sztychówkę, to było trudniejsze niż myślałem, nie byłem w stanie jej wbić, byłem zbyt słaby, wiedziałem, że Tom będzie zły jak go znów oderwę od tego, westchnąłem i usiadłem przed tym wszystkim myśląc jakby to załatwić. Po chwili na dwór wyszedł Tom, zapalił papierosa i oparł się o barierkę, zawołał mnie.
- Wszystko ok?
- Tak..-odpowiedziałem spoglądając na niego i westchnąłem
- Czemu nie kopiesz? -spytał z uśmiechem
- Bo nie dam rade... -powiedziałem smutny, a on się roześmiał, zgasił papierosa i podszedł do mnie, chwycił sztychówkę i spojrzał na mnie.
- Odkąd dokąd chcesz ten cały ogródek? - z uśmiechem się podniosłem i pokazałem mu obchodząc i wyznaczając miejsce, po chwili Tom zaczął kopać, zrył mi wszystko tak jak być powinno i uśmiechnął się.
- Oj coś za dużo tych przyjemności dla Ciebie robie..-zaśmial się
- Musisz mi się ładnie wieczorem odwidzięczyć -dodal, a ja pokiwałem głową i uśmiechnąłem się lekko zawstydzony, po chwili odszedł wracając do swoich obowiązków, a ja zająłem się swoimi. Posadziłem wszystko i przyszedłem tylko do domu żeby nalać wody do konewki po czym wróciłem na miejsce i podlałem to jak należy. Dumny w domu wziąlem prysznic i przyszedłem w koszulce i spodenkach do salonu siadając na kanapie zadowolony, Tom nadal coś pisał, a kiedy skończył podszedł do mnie.
- Mam godzine.. w tym czasie ma mi przyjść mail z odpowiedzią, czy jutro mam się udać na spotkanie czy też nie -powiedział i zbliżył się do mnie.
- Oby Ci się udało -wyszeptałem, a on podniósł mnie i zaczął całować, mruczałem cichutko spoglądając na niego, ochyliłem po chwili głowę dając mu lepszy dostęp. Macaliśmy się dość długo i całowali wzajemnie, w końcu Tom rozpiął swój rozporek i zsunął lekko spodnie siadając z rozłożonymi nogami na kanapie, ukleknąłem i wziąłem w dłoń jego penisa po czym zacząłem go lizać i ssać jak lubił, wplótł swoje dłonie w moje włosy i zaczął poruszać moją głową, a później swoimi biodrami, czasem mnie blokował gdy za mocno posunął, wtedy jego głowka zderzała się z moim gardłem co powodowało,że się krztuszę. Robiłem mu tego loda dobre 20 minut, w końcu poczułem jak pulsuje, wiedziałem, że za chwilkę wystrzeli w moje usta i tak też się stało, poczułem w buzi gorącą sperme, połknąłem ją i spojrzałem w jego oczy. Schował zadowolony swojego kutasa do bokserek i wciągnął z powrotem swoje spodnie po czym zapiął je i pogłaskał mnie po głowie mówiąc.
- Mój bystry chłopczyk..- uśmiechnąłem się i pocałowałem go w policzek, a on lekko klepnął mój posladek i spojrzał na zegarek.
- Już minęła ponad godzina ide zobaczyc..
- Czekaj, moge ja..? -spytałem spoglądając na niego
- To nie po Niemiecku Billy.. -powiedział, a ja westchnąłem smutny i czekałem aż oznajmi mi czy projekt spodobał się temu gościowi czy też nie...