poniedziałek, 31 marca 2014

19.

Siedziałem zrezygnowany, czułem jak do oczu napływały mi łzy, nie mogłem płakać, bo wtedy rozmazałbym się i cały czar mojego wyglądu po prostu by spłynął, usłyszałem jak pod dom podjeżdża samochód, poderwałem się, a mama tylko zawołała, że to Tom, poczułem ulgę mimo iż strasznie byłem na niego zły. Ostatni raz przejrzałem się w lustrze i założyłem czarne buciki, pasowały idealnie do mojego stroju.
Zszedłem na dół, a on stanął w drzwiach i spojrzał na mnie. Sam byłem pod wrażeniem jego wyglądu, ten garnitur, krawat i w ogole wyglądał zajebiście, byłem pewien, że będziemy tam najlepszą i najładniejszą parą.
- Gotowy?
- Tak, tylko psiknę sie jeszcze perfumami -powiedziałem i zrobiłem to, on pożegnał się za ten czas z mamą,która życzyła nam dobrej zabawy. Wyszliśmy z domu, nie odzywaliśmy się do siebie wcale, zastanawiałem się czy będzie tak przez cały czas, panowała głucha cisza, którą przerwałem włączając radio, leciała jakaś idiotyczna piosenka,która tylko podniosła mi ciśnienie, chciałem żeby jak najszybciej zakończył się ten denny dzień. Tom podjechał pod duży budynek, wszyscy stali razem ze sobą, większość mimo iż nie byli ze sobą parami na żywo starali się zająć swoimi partnerami, musiałem przyznać, że dziewczyny z klasy wyglądały naprawdę dobrze. Wysiadłem z Tomem, wszyscy zwrócili się w naszym kierunku, poczułem jak palą mnie poliki ze wstydu, sam nie wiedziałem czego się wstydzę skoro tak dobrze wyglądałem. Oczywiście on musiał odegrać jakieś przedstawienie wyjmując papierosy i opierając sie o swój piękny samochód, o którym reszta mogła tylko pomarzyć. Nie wiem czemu się tak zachowywał, chyba dlatego tylko, ze był wiele starszy i takich gówniarzy miał w dalekim poważaniu, kiedy skończył palic wyrzucił niedopałek i otworzył samochód, wyjął z niego gumy do żucia i wsunął listek w usta po czym psiknąl się jeszcze perfumami i ruszył ze mną. Przywitałem sie z wszystkimi oczywiście poznając żeby nie poczuł się jakoś nieswojo, ale jego to chyba nie interesowało. Może i wyglądałem pięknie, bo wszyscy pytali od jakiego projektanta mam te ubrania, ale czulem sie za to marnie w towarzystwie Toma, który patrzył tylko co by zjeść i się napić.
Studniówka była pewnego rodzaju weselem, zawsze mi się to tak kojarzyło. Dużo żarcia picia, muzyka no i poprawiny. Impreza się powoli rozkręcała, wszyscy zaczęli ze sobą tańczyć tylko nie my, siedziałem smutny mając ochote sie upić, spojrzałem na pary i westchnąłem, świetnie się bawili, a my siedzieliśmy jak jacyś emeryci,mogłem w ogole nie isć.
- Chcesz pewnie zatańczyć, co? -spytał nawet na mnie nie patrząc.
- Jeśli nie chcesz nie musimy, zreszta chyba pojadę do domu..-powiedziałem smutny, było mi przykro.
- Chodź.. -powiedział i wstał chwytając mnie za rękę, poszliśmy na pariet między inne pary, Tom mocno mnie do siebie przycisnął i złapał za jedną rękę, drugą położył na moim boku, a ja swoją na jego ramieniu, zaczęliśmy powoli tańczyć, patrzyłem mu w oczy,a on mi. Zmieniliśmy pozycje taneczną, raczej lgnąc tylko do siebie ciałami, kołysaliśmy się oboje, poczułem jego usta na swojej szyi, mruknąłem cicho i odchyliłem głowę,a on zaczął robić to namiętniej, było mi tak dobrze. Z pocałunkami rozpędził sie i teraz zaczął całować moje usta, odwzajemniałem wszystko, nie mogłem mu się oprzeć, był taki seksowny i poważny.
-Umh..Tom..-mruknąłem cicho, a on przytulił mnie i wsunął swój zwinny język mi do buzi, teraz zatraciliśmy się w tym, nie obchodziło mnie to czy ktos patrzy,właściwie nie zdawałem sobie sprawy,że wszyscy zamiast tańczyć przyglądają się nam. Tom po chwili przeniósł swoje dłonie na mój tyłek, który mocno ścisnął, uniósł mnie do góry, a ja nogami oplotłem jego biodra, trwaliśmy przez cały czas w tym pocałunku tocząc ze sobą walkę swoimi językami, Tom ruszył ze mną, poczułem tylko jak kładzie mnie na stole, spojrzałem w jego oczy, a on zaczął rozpinać kilka guzików mojej koszuli.
- Kocham Cię.. bardzo -powiedział i uśmiechnął się, a ja jęknąłem, nie mogłem w to uwierzyć, w to co właśnie od niego usłyszałem po tym wszystkim, przytulał mnie i calował na oczach innych, a gdybym się pewnie zgodził uprawialibyśmy seks przy wszystkich, ale jednak ocknąłem się w pore.
- Tom... ja też.-wyszeptałem, a on znów mnie pocałowal i wziął mnie na ręce wychodząc ze mną stamtąd, wsunął mnie do samochodu i żeby nie robić niepotrzebnych sensacji odjechał kawałek dalej, a później przesiadł się do tyłu i zaczął mnie rozbierać, patrzyłem na niego podniecony jak nigdy dotąd, w końcu między nami mimo wszystko nigdy nie doszlo po raz drugi do stosunku. Gdy oboje byliśmy nadzy rozchylił moje nogi i usmiechnął się, nie musialem nawet pomagać powstać jego Panu, gdyż chyba sam się mocno tym podniecił, bo jego kutas sterczał twardy. Zmienił jednak zdanie i usiadł po czym oparł się i powoli mnie zaczął na siebie nabijać, nie powiem, bo bolało mnie to troche, musialem mieć dziwny wyraz twarzy gdy tak wchodził we mnie powoli, zrobiło mi się gorąco gdy poczułem go całego w sobie, był bardzo duży i gruby.
Tom zaczął mną poruszać, podskakiwałem na nim już po chwili jak tego chciał mimo iż sprawiało mi to w pewien sposób ból, patrzyliśmy się prosto w oczy. Może to i było chore w świetle prawa, ale w końcu żyłem przez całe swoje życie ze świadomością.ze nie mam brata i teraz to nie miało znaczenia czy nim jest czy też nie, liczyło się to co do niego czuje. Całowal mnie chyba najczulej jak potrafił gryząc i ssąc moje sutki, aż pojekiwałem chwilami, gdy przez moje ciało przemykały się przyjemne dreszcze.
- Bill połóż się na plecach -powiedział, a ja wykonałem jego polecenie,  wkrótce po tym usadowił sobie moje nogi na swoich barkach i wszedł we mnie pieprząc mnie ostro, schylił się leżąc teraz na mnie i między moimi nogami, poruszał się bardzo gwałtownie, domyślałem sie ze caly samochód aż się trzęsie, jeczałem mu do ucha gdyz o to prosił, podniecalo go to widocznie. Po bardzo długiej chwili poczułem jak zalewa mnie od środka, wykrzyczałem tylko jego imię sam dochodząc, a on uśmiechnął się i przytulił mnie calując.
- Było mi tak dobrze jak nigdy dotąd -skomentował zbierając mój kosmyk włosów z buzi,która była cała czerwona i mokra od potu, zaczął mnie po niej calować, czolo, nos, brode policzki, całował doslownie wszędzie na co usmiechałem się czując to. Przytuliłem się do swojego brata i czując się senny zasnąłem mimo iz to nie bylo miejsce godne snu, ale pottrzebowałem go po tym, wykończył mnie tym. I tak o to skończyła sie moja studniówka. Na następny dzień nawet nie pojawilismy się na poprawinach, wiedzialem,ze w szkole bedzie od tego głośno, ale nie interesowalo mnie to, teraz miałem dosłownie wszystko czego zawsze pragnąłem. W domu sytuacja wydawala się byc lepsza. Któregoś dnia Tom zapukał do mojego pokoju, pozwoliłem wejść nie wiedząc, ze to on.
- Mogę misiaku?
- Chodź.. co prawda się ucze, ale chodź..-powiedziałem leżąc nad książkami.
- Wlaściwie to na malą chwilkę tutaj przyszedłem. Widzisz ta cała scena z tą przeprowadzką to był cały podstęp żeby sie do Ciebie zbliżyć, udało mi się w sumie w inny sposób niż sobie wymyśliłem, ale tez całkiem nieźle to wyszło. Chcialem Ci tylko powiedzieć,że wracam do domu, do siebie. Potrzebuje większej przestrzeni i w ogole spokoju -powiedział, a ja spojrzałem na niego smutno, teraz nie będę miał go na wyciagniecie ręki ani nic..
- Musisz? źle Ci tutaj?
- Nie musze, ale chce. Życie nauczylo mnie samodzielności, raczej nie podoba mi się fakt mieszkania z rodzicami -powiedział, jednak nie wiedziałem, ze chodzi mu o to, ze nie cieszy go fakt, ze nie moze sprowadzać do domu kurew.
- No jak uważasz, mam nadzieje,ze dzieki temu nasze relacje sie nie pogorszą..
- Mmm.. no coś Ty, musiałbym być głupi żeby zostawić taką dupcie -wyszeptal mi na ucho.
- Przestań, wariacie -zaśmiałem się, a on zaczął mówić mi kilka przyjemnych,ale bardzo zboczonych rzeczy na ucho.
- Wiem, że uwielbiasz jak całuje Twoje uda, a potem schodze niżej... i niżej.. jeżdże swoim palcem po Twoim tyłeczku, a później naciskam na nią.. -mówił mi do ucha mrucząc przy tym.
- Tom, zwariuje przez Ciebie, uspokój się -powiedzialem, a on rozesmiał sie tylko.
- Dasz się porwać miśku na kilka dni gdzieś? -spytał
- Gdzie Tom, mam nauke, wiesz..-wyszeptałem kładąc sie na plecach.
- Nie wiem, może na tydzień do egiptu?
- Mówisz poważnie? -spytałem zaskoczony jego propozycja.
- Całkiem poważnie..-powiedział nachylając sie nade mną, przybliżył się i rozpoczął spacer swoimi dwoma palcami po mojej klatce piersiowej, poczułem się jak dziecko, mama zawsze robila mi tak słynne "raki nieboraki"
- Tom, bawisz się mną?-zaśmialem się, a on pocałował mnie w brode i lekko w nią ugryzł.
- Troszkę.. lubię mojego małego misia..-powiedzial, to było słodkie co mówił i robił.
- Tylko troszkę? -spytałem ze smutną miną, a on położył się na mnie i zaczął calować moją szyje.
- Mmm.. bardzo troszkę, a jak całuje Cię niżej to coraz bardziej -powiedział schodząc do podbrzusza, gdzie się zatrzymal i spojrzał na mnie.
- Chce misiu troche przyjemnosci?
- Nie, nie teraz Tomy..-wyszeptałem i usiadłem tym samym dając mu do zrozumienia, ze jednak nie chce nic zaczynać, on takze sie odsunął i usiadł obok przytulajac mnie do siebie.
- To jak, wybierzemy się na ten tydzień?
- Jeśli za mnie zapłacisz..-wyszeptałem mu do ucha.
- To przygotuj się na oddanie długu -odszeptał i wstał wychodząc, ja wróciłem do rozwiązywania zadań i nauki na egzaminy. Między mną, a nim nareszcie było dobrze. Chcieliśmy razem coś stworzyć i to nie było nic małego, miałem poważne plany,a on je pochwalał. Dzień później przed załatwieniami jeszcze co do etgo wyjazdu przyszedłem do niego do domu, siedzial na kanapie i oglądał jakiś mecz, wszedłem naprawdę bardzo cichutko i załonilem mu oczy swoimi dłońmi, miałem bardzo małe i delikatne dłonie, więc mógł poczuć, że to ja.
- Czy to mój mały miś? -spytał, a ja przybliżyłem usta do jego ucha i wyszeptałem mu w nie.
- Tak, to Twój mały miś, może wejść?
Tom szybko pociągnął mnie i wziął na swoje kolana po czym namiętnie pocałował.
- Nie zamykasz domu? -spytałem
- Właściwie to spodziewam się kogoś. -odpowiedział.
- O jejku, to ja sobie pójde, nie wiedziałem przepraszam -powiedziałem.
- Możesz zostać myszko, tylko jak wejdzie to nie odzywaj się nawet dzień dobry, okej?
- Czemu..?
- Zrób co mówie -powiedział nerwowym głosem, do jego mieszkania po chwili wszedł wysoki dobrze zbudowany facet, był moze po 30, spojrzałem na niego, a on spojrzał na mnie i zaczął mówić do Toma po Rosyjsku. Siedziałem na Toma kolanach, po chwili posadził mnie obok dość niedelikatnie, mruknąłem tylko nic sie nie odzywając jak prosił.
- Mała kurwa? -spytał go, ja nawet nie wiedzialem,ze mówi o mnie.
- Powiedzmy, ale zostaw go.
- To ja Ci płace i mówie co masz robić. -warknął głośno, na co się wystraszyłem
- Słyszałem, że wyjeżdżasz
- Ta, jedziemy na małą wycieczke -odezwał sie Tom, wstałem pytając czy zrobić coś do picia odziwo facet zrozumiał i powiedział,ze chce whisky.
- O to dobrze się składa, przylece też na chwile, a wtedy udostepnisz mi go na jedną noc.
- Zapomnij, to mój brat. -powiedział,a ten sie tylko roześmiał.
- A co wolisz? stracić łeb czy żeby on stracił?
- Jesteś podły! -powiedział Tom, a ja podałem facetowi whisky, miałem tak małe dlonie,że podająć mu szklankę on ujął ją w swoje dlonie zakrywając je jednocześnie, uśmiechnąłem się miło.
- Piękny jest..-powiedział patrząc na mnie
- Odjeb sie, prosze Cie. - Tom mimo wszystko nie chciał by ktokolwiek mnie skrzywdził.
- Odjebać to Ci mogę fiuta -zaśmiał się i wstał.
- Do zobaczenia -powiedział i spojrzał na mnie, ale jak Tom chciał ja nie opowiedziałem nic. Gdy wyszedł przytuliłem się z powrotem do brata i westchnąłem ciężko.
- Tomy.. ale on był dziwny -powiedziałem cicho.
- Bill.. idź już prosze,nie mam teraz dla Ciebie czasu -powiedział i odepchnął mnie, westchnąłem smutno,ze tak mnie traktuje i wstałem.
- No to cześć..-wyszeptałem i odszedlem, wsiadłem w autobus i przez całą drogę wracając myślałem o tym co sie się stało. Dni później mijały jakoś szybko i w końcu nadszedł czas wycieczki, spakowany siedziałem na schodkach czekajac na Toma, podjechal po chwili i zabrał moje rzeczy, pozeggnalismy sie oboje z rodzicami i ruszylismy w strone lotniska.
- Bill, cokolwiek by sie nie działo, nie zostawiaj mnie,słyszysz?
- Ale co miałoby się stać?
- Mówie, cokolwiek.. pamiętaj, ze bede przy Tobie -powiedział i scisnął moją dłoń, a ja przytuliłem się do niego i pocałowalem go w policzek. Po kilku godzinach siedzieliśmy już w samolocie...
-

18.

W chwili gdy ich zobaczyłem od razu przystanąłem łapiąc Mario za rękę. Wcale nie chciałem tam iść, nie wiedzialem jak ojciec po tym mógł do niej przyjść i to jeszcze z nim. To on mu pewnie powiedział gdzie leży.
Widziałęm jak lekarz wychodzi i mowi to co właśnie miał powiedzieć mi, spojrzałem na przyjaciela i ścisnąłem mocniej jego dłoń.
- chce stąd iść.. nie wytrzymam tej sceny dłużej..
- Bill, uspokój się. Masz większe prawa tam być niż oni, ona Cie bardziej potrzebuje. - miał racje, mama bardziej mnie potrzebowała, a oni pewnie dla rozrywki tutaj przyszli, podeszlismy oboje do szyby, spojrzałem na nieprzytomną już mame i westchnąłem cicho, zwróciłem się do wychodzącego lekarza.
- Prosze Pana, mógłbym? Tylko na chwileczkę..
- Nie bardzo, ona jest nieprzytomna..
- Tylko minutke..
- No dobrze, ale nie dłużej -powiedział, a ja wszedłem i chwyciłem jej dłoń, nie wiem czemu, ale rozpłakałem się.
- Mamusiu, ja jestem przy Tobie cały czas, nie zostawię Cie nigdy, pamiętaj -wyszeptałem cichutko, wiedziałem, ze moze mnie słyszeć dlatego do niej mówiłem, gdy miałem wychodzić pocałowałem ja w czoło i wyszedłem spoglądając na nich.
- Mario idziemy?
- Nigdzie nie idziesz, do domu! -warknął ojciec, nie wiedziałem, ze to Tom go namówił.
- Chyba sobie żartujesz, że wrócę do tego wariatkowa.
- Licz się ze słowami gówniarzu! -powiedział zły
- Nie wrócę już tam, mam swoje lata i mogę mieszkać gdzie chce.
- A spróbuj przyjść i powiedzieć, że Ci źle to będziesz tak samo leżał jak ona!
- Jak możesz w ogole tak mówić! -krzyknąłem, a do oczu znów napłynęły mi łzy, Tom patrzył na mnie.
Mario złapał moją rękę i zabrał mnie stamtąd, nie mógł uwierzyć w to co on powiedział. Póki jeszcze ojciec został z Tomem pojechałem do domu i wziąłem wszystkie swoje rzeczy i przeprowadziłem się do niego.
Nazajutrz poszedłem do szkoły cały czas myśląc o mamie. W szkole przyszedł do mnie Niko i przywitał się z uśmiechem. Był teraz pod opieką Toma, jego rodzice zgodzili sie na to pod warunkiem, ze bedzie placil im jakies grosze. Usiadłem razem z nim na parapecie i czekałem az pierwszy cos powie.
- Czemu już nie odwiedzasz swojego brata? -spytał
- Nie mam brata.
- Czemu tak mówisz? On jest taki dobry..
- Dobra Niko, przyszedleś do mnie żeby z nim gadać.? jak tak to idź..
- No dobra, żartowałem -zaśmiał się słodko, był taki kochany. Po wyjsciu ze szkoły spotkałem Toma wymieniłem się z nim spojrzeniem i chciałem iść, gdy nagle podszedł i złapał mnie za ramie.
- Spieszysz się?
- Może.. co to ma za znaczenie.
- Ma, wypiłbym z Toba kawe.
- Muszę się uczyć do egzaminów, nie mam czasu. -powiedziałem.
- Tęsknie za Tobą.. -powiedział i chwytając mnie za ramiona oparł mnie o maskę swojego samochodu i zaczął całować moje usta, szyje, dekolt. Jęknąłem czujac co robi, spojrzałem mu w oczy i gdy udało mi się go od siebie odepchnąć zwróciłem się do niego.
- Jesteś nienormalny.. nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj. -powiedziałem to i odszedłem bez słowa. Teraz traktowałem go jak brata, tylko i wyłącznie.
(...) minęło kilka miesięcy, mama pogodziła się z ojcem, który od tamtej pory traktował ją jak księżniczkę, rónież ich relacje z Tomem się poprawili, mame traktował bardzo dobrze, a ojca jak ojca, nawet zwracał się tak do niego, my nie mieliśmy za dobrych relacji. Pewnego dnia przy kolacji mama z ojcem oznajmili mi,że Tom się do nas wprowadzi, aż widelec wypadł mi z ręki, zrobiłem duże oczy i spojrzałem na nich.
- Żartujecie sobie chyba..
- Nie, już podjęliśmy decyzje i uszanuj to.
- Odbiło wam, totalnie! -krzyknąłem i nie kończąc kolacji poszedłem do siebie, byłem taki zły, że oni mu to zaproponowali, to było do przewidzenia, że się zgodzi. Tak jak mówili tak było, Tom przyjechał ze swoimi rzeczami i wprowadził się do pustego pokoju obok, ja natomiast nie wychodziłem ze swojego, zamknąłem się od środka. Kilka razy mama pukała chcąc pogadać, ale udałem,że śpie. Oni sobie chyba wyobrażali,że oboje zżyjemy się jak rodzeństwo, niedoczekanie..pomyślałem i westchnąłem. Poczułem potrzebę skorzystania z łazienki, więc wyszedłem ze swojego pokoju i podszedłem do drzwi chwytając za klamkę, było zamknięte, odwróciłem się, drzwi do jego pokoju były otwarte, jego tam nie było co oznaczało,że jest w łazience, zszedłem więc na dół i usiadłem przy stole, nasypałem płatków do miski i zalałem mlekiem, zacząłem powoli jeść, do kuchni wszedł Tom, miał na sobie dresy i jakąś koszulkę spojrzałem na niego, a on na mnie i usiadł obok robiąc sobie kanapki.
- Masz studniówkę, prawda?
- No i co z tego? -spytałem niemiło
- Idziesz?
- Nie. -powiedziałem krótko chcąc wstać, wtedy on chwycił mnie za ręke.
- Siadaj jak z Tobą rozmawiam.
- No to streszczaj się, bo nie mam czasu. -powiedziałem
- Może chciałbyś pójść ze mną,co?
- A to Ty masz studniówkę czy ja? No właśnie, chyba ja powinienem Ciebie spytać,ale skoro tego nie zrobiłem wyraźnie nie mam ochoty z Tobą iść..-warknąłem wściekły i zepchnąłem miskę na ziemie, rozbiła sie. Nie wiedziałem co sie ze mną dzieje, nie kontrolowałem swojego zachowania, on na mnie spojrzał i tylko się uśmiechnął, był naprawdę bezczelny. Nazajutrz w szkole dostałem zjebe, że tylko jako jedyny nie mam partnerki na studniówkę i że powinienem na nią przyjść nawet sam, bo ich klasa jest zgrana. Nie wysiedziałem tam dlugo, uciekłem ze szkoły i poszedłem do galerii poszukać jakiegoś wdzianka, nie chciałem z siebie zrobić jakiegoś debila, więc postanowiłem iść chociaż nie wiedziałem jeszcze z kim, może faktycznie powinienem wziąć Toma? On potrafi się wszędzie zachować i w każdym towarzystwie się odnajdował.
Postanowiłem jeszcze to przemyśleć, schodziłem kilka sklepów, ale nie bylo niczego fajnego, wszystko było takie same, obszerne i brzydkie, a ja potrzebowałem czegoś oryginalnego i obcisłego. Nasza mama dobrze szyła, więc może zrobiłbym jej mały projekt, w końcu było troszkę czasu. Wróciłem do domu z zakupów z jedną reklamówką z drogerii, rodzice z Tomem jedli kolacje, razem z ojcem dyskutowali, miałem wrażenie,ze Tom jest dla niego ważniejszy teraz.
- Jestem -powiedziałem i usiadłem, a mama nałożyła mi ciepłą zapiekankę.
- Gdzie byłeś tyle czasu?
- W galerii, chciałem kupić coś na tą studniówkę, ale nie było nic -powiedziałem zawiedziony.
- Mógłbym Cię zawieźć za miasto -odezwał się Tom, a ja pokręcilem glową.
- Właściwie mamo chciałbym żebyś sama uszyła mi strój..
- Ja? Ale ja nie mam pomysłu..
- Ja postaram się coś narysować żebyś miała jakąś wizje, okej?
- Zobaczymy kochanie -powiedziała, a gdy zjadłem zniknąłem za drzwiami. Położyłem się i rozmyślałem czy iść do niego czy nie, ale w końcu się podniosłem i wyszedłem od siebie, stanąłem przy jego drzwiach nabierając powietrza i powoli zbliżyłem drobną dłoń do drzwi, zapukałem.
- Otwarte jest -powiedzial, a ja nacisnąłem na klamkę i wszedłem do pokoju, nawet na mnie nie spojrzał.
- Mogę na chwile?
- No, ale szybko, bo pracuje -powiedział rozwalony na łóżku.
- Poszedłbyś ze mną na tą studniówkę? -zamyślił się na moment
- Nie wiem..
- To znaczy? Musze dać jutro odpowiedź..
- Spoko, pójde. -powiedział beznamiętnie myśląc,że może wyrwie jakąś dupe.
- Dzięki -powiedziałem i wyszedłem, narysowałem projekt dla mamy i przyniosłem jej go później, powiedziała,że postara się to zrobić. Od ostatniej rozmowy z Tomem nie rozmawialiśmy już więcej, on wydawał sie być wyraźnie czyms zajęty, a ja nie zamierzałem się sam odzywać, ale miałem wątpliwości co do tej studniówki. Mama kilka dni pozniej przyniosła mi gotowe ubranie, było doskonale tak jak sobie je wyobraziłem. Rzuciłem się w jej ramiona i zacząłem ją przytulać.
- Mamo, to jest piękne..
- Drobiazg, chociaż sama jestem pod wrażeniem,że udało mi się to uszyć.
- Ja też, nikt takiego nie będzie miał -powiedziałem z uśmiechem oglądając to.
- Ciesze sie, że Ci się podoba synku
- Bardzo mi się podoba. Nawet nie wiesz jak bardzo.. - Ona pogladziła mnie po policzku i odeszła zajmując się czymś. Z dnia na dzień impreza zbliżała się, a ja nadal z nim nie rozmawiałem. W sumie wyjechał,nie było go już dwa tygodnie, pojechał sobie do Madrytu w jakiś interesach. Nigdy mi o nich nie mówił, to było dziwne, był strasznie tajemniczy. Cały czas o nim myślałem, o tym jakie będzie jego zachowanie, czy nie zbłaźni mnie czy dobrze się zachowa. Spojrzałem za okno i westchnąłem ciężko siadając do nauki, już teraz sie  przygotowywałem się do matury. Mimo iż próbowałem nie mogłem sie na niczym skupić, chwyciłem za telefon i przedzwoniłem do Mario, który jak na złość nie odebrał, pewnie był w pracy. Postanowilem, że prześpie się, to powinno mi pomóc troche odpocząć od tych wszystkich myśli, polożyłem się i po chwili zasnąłem. Jakieś kilka dni później przyjechał Tom, spojrzałem przez okno, a on wyjął z bagażnika walizkę i garnitur, uśmiechnąłem sie. Jednak pamiętal o tym, nie zamierzałem schodzić na dól, jakoś źle się czułem i jego towarzystwo by mnie tylko dobiło, zresztą rodzice widzieli w nim kogoś wielkiego, szkoda tylko, ze nie wiedzieli jak mnie kiedyś potraktował. Usłyszałem jak ktoś puka, podszedłem do drzwi i przekręciłem kluczyk po czym otworzyłem drzwi i spojrzalem na niego.
- Przyszedłem tylko spytać kiedy to?
- Pojutrze o 16 -powiedziałem, a on skinąl głową i odwrócił się odchodząc.
(..) W dzień studniówki poszedłem do kosmetyczki,która zrobiła mi lekki makijaż, wszyscy wiedzieli,ze lubie sie czasem pomalować, wiec nikomu to nie przeszkadzało. Toma nie było od rana,zacząłem się martwić, siedząc na fotelu spoglądałem co chwile na wyświetlacz czy aby czasem się nie dobijał. Gdy kosmetyczka ładnie mnie przygotowała pojechałem do domu, ubrałem na siebie czarne dopasowane spodnie, które podkreślały moj zgrabny tyłek i biała koszulę, którą włożyłem do środka, wyglądałem naprawdę bardzo dostojnie, ale i seksownie. Zrobiłem sobie fryzurę spryskując ją lakierem, mama była podekscytowana mimo to martwiła sie, że nie ma jeszcze Toma. Było już w pół do czwartej, próbowałem się do niego dodzwonić, ale na nic.. nie odbierał wcale, usiadłem po chwili zrezygnowany na łóżku i ukryłem twarz w dłoniach, to koniec, byłem rozżalony jak mógł mnie tak potraktować....

niedziela, 30 marca 2014

17.

Nie wiedziałem o czym on mówi, przyglądał mi się bardzo jakby chciał zobaczyć dopiero dzisiaj czy jesteśmy do siebie podobni, ja również nie spuszczałem z niego wzroku, zastanawiałem się co odpowiedzieć mu na to pytanie. Nie było mi prosto zebrać słowa by wyrazić coś sobą.
- Znów sobie ze mnie żartujesz?
- Ah, jednak nie zdążył Ci jeszcze o tym powiedzieć, a więc powiem Ci to raz jeszcze. Albo może nie, myślę, ze nie należy rozmawiać o tym na dworze, na parkingu. Wsiadaj do samochodu, mamy dwie godziny.
Nie rozumiałem tej całej sytuacji, ale chciałem się dowiedzieć o co mu chodzi, chciałem także dowiedzieć się na spokojnie dlaczego tak wczoraj mnie potraktował. Podjechaliśmy do najbliższej kawiarni, oboje weszliśmy, zamówiłem wodę.
- Możesz powiedzieć mi o co chodzi? -spytałem patrząc na niego, a on ciągle mi się przyglądał, sam dopiero się oswajał z tą myślą,ale zaczął jednak mówić.
- Widzisz, zainteresowala mnie jedna rzecz, o którą wcześniej nie chciałem Cię pytać.
- Ale o co chodzi?
- O to, że mieszkasz w domu, w którym mieszkała moja jedyna ciotka, jedyna którą znałem i była to moja rodzina, dlatego też chcialem dowiedzieć się dlaczego zapisała ten dom Twoim rodzicą skoro ciągle mówiła, że nie mamy rodziny. Z początku za wiele się nie dowiedziałem, ale później ktoś rzucił,a raczej okazały się wujek, którego poznałem, powiedział, że odnalazł moją rodzine, moją najbliższą rodzine. Fak ten ogromnie mnie zdziwił,bo miałem swoich rodziców, ale zginęli.
- Co ? Co Ty mi chcesz przez to powiedzieć? -spytałem nerwowo.
- Słuchaj, nie skończylem..-mruknął zły.  - Później ten wujek zniknął, nigdy później go już nie widziałem.
Poszedłem do urzędu i zacząłem wypytywać o Was, o Ciebie i Twoich rodziców, nie powiedzieli mi też zbyt wiele, ale od bardzo starej baby, która robiła tam dobre 50 lat dowiedziałem się, że miałeś brata, sam fakt ten mnie zdziwił, bo mówiłeś, ze nie masz nikogo. Ta myśl nie dawała mi spokoju, a dowiedziałem się o tym w Paryżu, oczywiście temu staremu babsku przelałem ogromną gotówkę za te informacje. Później znalazłem odpowiednich ludzi, którzy się tym zajęli. I wczoraj dostałem sms, że jesteśmy rodzeństwem. Dowiedziałem się całej historii na ten temat. Już rozumiesz?
- Co Ty mówisz.. to musi być pomyłka, nigdy nie mialem brata, mama by mi powiedziała..
- Spytaj ją o to, a właściwie ja mam zamiar iść do niej dzisiaj, właściwie do ich obojga.
- Zwariowałeś? Pomyśli, że zadaje się z jakimś psychicznym człowiekiem..-powiedziałem zły i westchnąłem podenerwowany, bałem się, że to będzie prawda, o niczym innym nie myślałem jak o tym, ze on może mówić prawdę. Poczułem,że do oczu napływają mi łzy, patrzyłem na niego cały czas, już teraz wiedziałem dlaczego wydawał mi się byc tak podobnym do ojca, teraz widzialem w nim jego, a jego w nim. Wstałem szybko i wybiegłem stamtąd, a on tylko rzucił za mną,że odwiedzi nas wieczorem. I tak się stało.
Gdy przyjechał ich jeszcze nie było, wpuściłem go, a on objął mnie i przytulił do siebie, zdałem sobie z wszystkiego sprawę z tego dlaczego czułem,że jest mi taki bliski i dlaczego byłem przy nim taki bezpieczny.
- Nie przytulaj mnie, zostaw. -powiedziałem cicho, a on klepnął mnie w tyłek, bawiło go to najwyraźniej.
- Oszalałeś?!
- Oj nie udawaj, że teraz tego nie chcesz.. nic się nie zmieniło, braciszku -wyszeptał mi na ucho i pocałował je lekko przygryzając, jęknąłem w tym momencie, stało się to dla mnie chore i On. W końcu do domu weszli zadowoleni rodzice spojrzeli na mnie i na Toma, nie wiedziałem czy go poznają.
- Bill nie mówiłeś, że będziesz miał gościa -powiedziała mama.
- Ale ja do Ciebie przyszedłem, mamo..-powiedzial z uśmiechem,a ona poczerwieniała.
- Słucham? co Ty do niej powiedziałeś?
- Mamo, co Ty niby też nie wiedziałeś, ze masz syna? -spytał, przyglądałem się tej sytuacji oszukany, chociaż Tom chyba na tym najgorzej wyszedł.
- Możemy usiąść, chciałbym z Wami porozmawiać. -mimo iż to byla niezręczna sutuacja to on nie zamierzał przestawać być chamski, uważał, ze należało się to mnie i mojej rodzinie. Znów patrzył na mnie z taką pogardą jak kiedyś gdy się zobaczyliśmy. Usiedli w pokoju, ja stałem i przyglądałem się tej całej sytuacji, jednak ojciec wydawał się być dziwny i bardzo zdziwiony, mama nie, mama wyglądala jaby nagle wydał się jej największy sekret.
- Dlaczego mnie oddaliście? -spytał
- To jakieś nieporozumienie, nie jesteś naszym synem -powiedział ojciec.
- Głupa rżniesz teraz ze mnie?! wyglądasz prawie jak ja! -wykrzyczał
- Lepiej się odność z szacunkiem gówniarzu ! -warknął ojciec, oboje byli tacy sami.
- Bo co?! Bo pobijesz swojego synka za prawde, tchórzu ?!
- Wypierdalaj z mojego domu! -krzyknął ojciec, a mama złapała go za rękę.
- Przestancie, powiem Wam całą prawde..
- Jaką prawde? -spytał ojciec.
- Tak, to prawda, Tom to nasz syn, a Twój brat Bill. Jak miałam 17 lat zaszłam w ciąże Ty nie wydawałeś się być odpowiedzialny, wolałeś alkohol, imprezy, wiec wtedy się z Tobą rozstałam i wyjechałam, urodziłam Toma i zostawiłam go, później wróciłam, długo się z tym nie mogłam pogodzić, ale jakoś zapomniałam o tym.. - wtedy Tom prychnął, jak mogła o nim zapomniec o dziecku, które urodziła?
- A późinej gdy się już zeszliśmy na poważnie, zaszłam w ciąże i urodziłam Billa.. no i nic nikomu nie mówiłam o tym, to nie było potrzebne, myślałam, ze nigdy się to nie wyda, ale myliłam się...
- Ty kurwo, cale życie mnie okłamywalaś! -krzyknął ojciec chcąc ją uderzyć, ale rzucilem sie na niego.
- Nie bij jej, tato! -krzyknąłem, a on spojrzał na mnie.
- Nienawidze Cie suko za to, że wyrządziłaś mu taką krzywde! -spojrzał wtedy na Toma, który wydawał się być zadowolony jego postawą.
- Ja nie chciałam, bałam sie go urodzic, za co mielibysmy zyc?!
- Nie odzywaj się wiecej i wypierdalaj stad, nie chce z Tobą życ.. brzydze się Toba! -krzyknął znów mając ochote ją uderzyć, rozpłakałem się nie mogąc tego wyttrzymać, gdyby nie ja pewnie nie raz by dostała. Spojrzałem na Toma, który mial dziwną mine, był dumny z ojca, byli tacy sami, teraz to widziałem. On spojrzał na mnie i mruknął cicho.
- Musze wracać, mam dzieciaka pod dachem..-powiedział, wiedziałem, ze był u niego Nikodem.
- Tom.. mam nadzieje, że się kiedyś razem napijemy, moze nie jako ojciec z synem, ale jako oszukani..
- Jasne ojcze, napijemy się, nie raz -roześmiał się i podał mu ręke, ojciec był zadowolony, ze ma takiego syna, spojrzał do okna jak odjeżdza pięknym samochodem. Gdy kazał mamie isc płakałem nie chcąc by odchodziła, patrzyłem na niego, a on kazał mi isc do siebie, poszedłem. Słyszałem jak nie wytrzymał i uderzył ją kilka razy, płakałem strasznie, nie dawałem sobie rady, chciałem żeby teraz mnie ktoś przytulił i porozmawiał ze mną. Moje okno nie było wysoko od ziemi, ubrałem się i wyskoczyłem. Pojechałem taksówką do domu Mario, zapukałem do drzwi zapłakany i roztrzęsiony. Otworzył mi mając na sobie jakiś fartuszek, chyba gotował.
- Bill? Co Ty tu robisz?! -spytał
- Moge? prosze.. -jeknalem, a on wpuścił mnie do domu, przytuliłem się do niego mocno i westchnąłem.
- Nie płacz, juz dobrze...-mówił do mnie cały czas tuląc mnie.
- Nie chce wracać do domu..
- W porządku, możesz zostać, wiesz o tym..
- Dziękuje -powiedziałem i poszedłem usiąść na kanape, płakałem cały czas bojąc się,ze on bije mame.
- Chcesz porozmawiać?
- Sam nie wiem.. nie umiem o tym mówić.. -powiedziałem nie wiedząc jak zacząć, ale po chwili powiedziałem.
- Chodzi o to, ze Tom jest moim bratem, mama to ukrywała, bo gdy miała 17 lat zaszła w ciąże, a ojciec był zupełnie jak on, nieodpowiedzialny, wiec urodziła go i oddała. Ale on.. on do tego jakoś doszedł przez właściwie przypadek no i powiedział mi o tym, a dzisiaj mojej rodzinie.. mama okłamywała ojca przez całe jego 27 lat. On kazał mi isc na góre i zbił ją kilka razy, słyszałem to..-powiedziałem dusząc się płaczem.
- Bill spokojnie, możemy pojechać po nią..
- Tak? -spytałem spoglądając na niego i ocierając łzy.
- Tak, chodź..-powiedział i wyszliśmy. Gdy dojechał na miejsce podeszliśmy do drzwi i zadzwoniliśmy, otworzył ojciec, spojrzał na mnie wrogo, słyszałem płacz mamy.
- Mamuś.. chodź..-powiedziałem, leżała na podlodze, zbił ją strasznie, płakałem, miała rozwalone oko, wargi i do tego miała rozerwana koszule.. nie wiedziałem co chciał jej zrobić. Pomogłem jej wstać i wziąłęm ją taką jaka byla, bo nie było czasu na nic innego. On zamknął za nami drzwi trzaskajac mocno.
- Bill, chcesz pojechać z mamą na pogotowie?
- Chyba tak.. nie wiem czy jej nic nie jest.
- Spokojnie, będzie dobrze..-powiedział cicho.
- On ją chyba chciał zgwałcić.. rozumiesz?
- Billy.. ciii.. nie płacz. -mówił jadąc dość szybko, jako jedyny,którego zraniłem bardzo, bo prawdą było, ze ciągle patrzył na mnie z ogromną miłością, nawet teraz to nigdy mnie nie zostawił. Stanęliśmy na światłach, płakalem, gdy podjechał samochód obok otarłem łzy i wtedy zauważyłem,że był to Tom, spojrzał na mnie dziwnie. a ja poczułem jak serce zzaczyna mi walić.
- Mario.. spójrz, tu obok w samochodzie jest Tom.-wyszeptałem, a on spojrzał i westchnął. Do szpitala jechał za nami co mnie okropnie zmartwiło, wysiadłem razem z Mario i wzięliśmy pod ręke mame, on wysiadł i ruszył za nami , milczał. Posadziłem mame na wózku, gdyż ona nie mogła iść, chyba miała złamana noge. Mario zawiózł ją, a Tom złapał mnie mocno za rękę.
- Puść, to boli..-jęknąłem, a on westchnął.
- Dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie?
- Bo Cie nienawidze, słyszysz?! Wszystko przez Ciebie! -krzyknąłem, a on patrzył na mnie z mordem.
- Zamknij się! -warknął.
- Zostaw mnie, chce iść do mamy -powiedziałem, a on trzymał mnie za rękę.
- Wrócisz do domu ze mną, rozumiemy się?
- Nie! i puść mnie ! -wykrzyczałem wtedy przyszedl Mario i chwycił mnie delikatnie.
- Puść go jak mówi, jesteś widocznie nienormalny skoro nie rozumiesz prostych słów.
- A Ty się lepiej zamknij..
- Bo co? pobijesz mnie jak Twój ojciec swoją matkę? -spytal, Tom nie odpowiedział nic tylko poszedł, lecz na moment się odwrócił.
- Zobaczymy jeszcze Bill..-powiedział i uśmiechnął się po czym odszedł. Wystraszył mnie.
- Nie martw się, on tylko tak mówi -powiedział i pocałowął mnie w głowe.
- Co z mama?
- Nie wiedzą jeszcze, dopiero wzięli ją na prześwietlenie. Chodź napijemy się herbaty -zaproponował. Poszedłem razem z nim do bufetu i usiadłem przy stoliku płacząc.
- Tak bardzo sie boje? Jak ja mam wrócić do domu po rzeczy?
- Jesli chcesz mój szef z Tobą pojedzie, tzn jego ochroniarz, nie sądze by Twoj ojciec był silniejszy w razie czego, także nie masz się czego bać -powiedział, a ja pokiwałem głową i odsunąłem się po czym usiadłem na jego kolanach i przytuliłem się do niego mocno. Nie wiedziałem co teraz będzie, co ze mną i mamą no i Tomem, przecież nas coś łączyło, ale chyba jak dowiedziałem się, ze jest moim bratem obrzydł mi, nie wyobrażalem sobie jak można tak robić, wedlug prawa zresztą nie mogliśmy tak robić, ale oboje nie wiedzieliśmy, co prawda mama narobiła wiele, ale ja jako jedyny ją rozumiałem, bo wiedziałem jaki jest Tom, więc jeśli ojciec zachowywał się wtedy tak samo to się jej po prostu nie dziwie. Gdy razem z Mario wypiliśmy herbaty wstałem chcąc isc sie dowiedzieć co z mama, lekarz zaprosił mnie do siebie i spojrzał w moje oczy, spytał kto to zrobił, ale nie odpowiedziałem. Spytałem tylko co jej jest.
- Więc ma bardzo poważne obrazy..
- To znaczy?
- Ma złamaną noge i kilka żeber.. No i nie wiemy czy nie będzie konieczna operacja, zbyt ciężko jej oddychać, czekamy na wyniki żeby móc sprawdzić co dzieje się w środku -powiedział, a ja jęknąłem mocno zaciskając pięści na kolanie.
- Prosze nie płakać, obiecuje, ze zrobie wszystko co w mojej mocy.
- Dziękuje..-wyszeptałem.
- I myśle, ze dobrze bedzie jak pojedzie Pan do domu, na pewno nie bedzie jej mozna odwiedzać przez góra dwa dni, prosze ewentualnie przedzwonić do mnie jutro i spytać, albo jak Pan woli przyjechać.
- Okej dziękuje za informacje. Wyszedłem do Mario który był wyraźnie zamyślony patrzył w okno, przytuliłem się do niego, a on chwycił moje ręce i pocałował je jak to miał w zwyczaju.
- I jak Billy?
- Źle, bardzo źle.. ma złamaną noge i kilka żeber, do tego nie wiadomo czy niekonieczna będzie operacja.. dopiero będą wiedziec za kilka godzin..-powiedziałem i zamknąłem oczy czując jak napływają mi do nich łzy, on bardzo mocno mnie przytulił, po chwili poczułem jego usta na swoich, pierwszy raz. Musnął je, zacząłem odwzajemniać, uspokajało mnie to bardzo, ten jego delikatny dotyk i te ciepłe usta wyrażające tyle miłości, gdy przerwał pocałunek przytulił mnie i po chwili ruszyliśmy do samochodu, położyłem się z nim do łóżka i zasnąłem zmęczony.
Następnego dnia wstalem naprawdę smutny i razem z nim pojechałem do szpitala, ku mojemu zdziwieniu przy szybie gdzie leżała mama stał ojciec wraz z Tomem.....

16.

(...) Dziś był dzień powrotu Toma, od ostatniej naszej rozmowy już do mnie nie pisał ani nie dzwonił. Byłem ciekaw czy odezwie się jak wróci. Zbiegłem na dół po schodach i rozejrzałem się po domu, znów nie było nikogo, wziąłem jabłko z koszyka i wyszedłem z domu zakładając uprzednio kurtkę, gdyż jesienne dni były już zimne. Poszedłem połazić po sklepach, oglądałem różne rzeczy czasem biorąc do przymierzalni  coś, ale nic mi nie pasowało, bylem wyjątkowo dzisiaj podenerwowany. Wracając do domu przechodziłem przez park, bylo dużo ludzi, a w szczególności par,chciałem też tak jak oni beztrosko sobie pochodzić z kimś za rękę, ale Tom taki nie był, właściwie nie byliśmy razem i trudno mi było cokolwiek o nim powiedzieć, bo tak naprawdę to nic o nim nie wiedziałem. Pomyślalem, że sobie usiąde na chwilkę korzystając z ostatnich promieni słońca, oparłem się i odchyliłem głowę do tyłu, o tak.. to było dość przyjemne, nie wiem czemu, ale przypomniał mi się Mario, który bez wstydu masował moje stopy, on chyba bardziej pasował do mnie niż Tom, jakoś sobie go takiego nie wyobrażałem mimo iż czasem naprawdę zachowywał się miło. Siedząc tak z odchyloną głową poczułem na buzi kropelki deszczu, do domy było za daleko, więc pomyślałem pójść do restaurcji,która znajdowała się przy parku. Wszedłem do niej i rozejrzałem się do okoła, było tutaj zupełnie pusto, sam nie wiedziałem czemu.
- Dzień dobry -odezwałem się pierwszy do kelnera, który stał za barem.
- Dzień dobry -odpowiedział, a ja usiadłem i zdjąłem płaszcz siadając przy oknie, wziąłem do ręki karte i przejrzałem ja z góry na doł, strona po stronie, ale chyba tylko z nudów to zrobilem. Po menu było widać, że jest to prosta i tania knajpa mimo to nikogo tutaj nie było. Gdy zdecydowałem zjeść się spaghetti wstałem by samemu złożyć zamówienie, gdyż kelner nie zamierzał chyba podchodzić.
- Prosiłbym spaghetti i jakiś sok jakbłkowy
- Dobrze -powiedział spoglądajac na mnie, był chyba rok starszy,przynajmniej tak mi sie wydawalo.
- A długo będę musiał czekać? -spytałem, a on poszedł do kuchni i wrócił po chwili.
- Pół godziny -powiedział, a ja zdziwiony spojrzałem na niego, na dworze mocno się ściemniło, deszcz padal teraz bardzo mocno i do tego łyskało się.
- Dobrze poczekam, ale zamiast tego soku prosiłbym najpierw jakąś słabą kawe -powiedziałem i usiadlem na miejsce,mój telefon milczał, Tom mimo iz mial dzisiaj wrócić nie odezwał się do mnie. Dostałem po niedługiej chwili swoją kawę i ciastko, o które nie prosiłem, ale chyba było to w zamian za długie czekanie.
- Dziekuje uprzejmie -powiedziałem z uśmiechem i upiłem łyk, poczułem wibracje w kieszeni, wyjąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz to był  Tom.
- Halo?
- Cześć, masz chwile czasu? -spytałem
-Wlaściwie tak, ale nie ma mnie w domu.
- A gdzie jesteś? -spytał troche nerwowo
- W takiej restauracji koło parku, przyjedziesz? -spytałem
-Tak, będę za 15 minut -powiedział i rozłączył się, widziałem , że kelner mi się przygląda, posłałem mu miły uśmiech i spuściłem wzrok, zanim jeszcze dostałem swoje danie do restaruacji wszedł Tom, miał na sobie ciemne jeansy, szarą bluze, a pod nią koszulke z lekkim dekoltem, w ręku trzymał klucze i papierosy.
- Cześć -rzucił i zbliżył się by mnie pocalować, przysunąłem się i gdy się pocałowaliśmy poczułem od niego alkohol. Zdziwiło mnie to, wrócił wczoraj? Bo nie mógł jechać pod wpływem, ale miał kluczyki.
- Tom, piłeś...-powiedziałem na tyle cicho by kelner mnie nie usłyszał.
- A co?
- Przecież prowadzisz, zwariowałeś? - zdenerwowało mnie to, jak mógł być tak nieodpowiedzialny?
- Tragizujesz -odezwal się, oczy mu się dziwnie świeciły.
- Nie wierze.. -powiedziałem i odwróciłem głowę w strone okna, ale on niedelikatnie chwycił mnie za brode i zwrócił w swoją strone.
- Zostaniesz u mnie na noc dzisiaj? -spytał z uśmiechem.
- Nie, nie zostane -powiedziałem i po chwili kelner przyniósł mi jedzenie, wtedy Tom puścił moją brode.
- Dziękuje -odezwałem się miło i zacząłem powoli jeść, mimo iz nie bylo tutaj gości jedzenie mieli smaczne.
- Niby dlaczego nie zostaniesz?
- Bo nie chce, mam się uczyć do egzaminu -powiedziałem na odczepne, a on tylko prychnął.
- Jestem wykończony..-mruknął po chwili podpierając głowę na rękach.
- Nie wątpie -wyszeptałem cicho
- Chyba już pójde i tak za bardzo nie mamy o czym rozmawiać -powiedział, a mnie zatkało.
- Jak to, dopiero przyszedłeś.. Tom..-wyszeptałem, stęskniłem się za nim,a  on chciał iść.
- Normalnie, ide, narazie -rzucił gdy wstał, zrobiło mi się przykro gdy mnie tak zostawił, do tego zmartwiło mnie to jak mógł prowadzić po alkoholu. Nie zjadłem do końca nie dlatego, że mi nie smakowąło tylko, że nie miałem już ochoty, wstałem by zapłacić, wyjąłem portfel i podałem chłopakowi pieniądze, nie chciałem reszty, wyszedłem i pobiegłem na autobus widząc jak nadjeżdża z daleka. W domu byłem jakąś godzine później, przywitałem się z rodzicami, którzy chcieli bym zjadł obiad jednak ja odmówiłem idąc do siebie, byłem wyraźnie smutny, czy jemu chodziło o zbliżenie się do mnie? Bynajmniej tak sie zachowywał.
Usiadłem przy biurku i zacząłem się uczyć jednak cały czas myślałem o nim co nie dawało mi się skupić.
  Następnego dnia rano ojciec odwiózł mnie do szkoły, spóźniłem się oczywiście na lekcje, przeprosilem nauczyciela i usiadłem obok koleżanki. Nie minęło 5 minut kiedy zaczął wołać do odpowiedzi i to akurat mnie, co za czlowiek, chyba czekał na mnie. Wstałem i stanąłem obok niego, podał mi kilka przykładów, wszyscy mi się przyglądali, a raczej mojemu tyłkowi gdyż stałem przodem do tablicy.
- Wlaściwie to... nie wiem jak to rozwiązać, zapomniałem. -powiedziałem,a on przyjrzał mi się badawczo.
- Jesteś pewien, ze nie wiesz?
- Tak, nie przygotowałem się. -powiedziałem,a on kazał mi usiąść, z chwilą siadania patrzyłem na jego dłoń, w której trzymał długopis czy stawia jedynkę, jednak on wstał i przeszedł do innego tematu. Po lekcji poszedłem do szafki by zostawić kilka książek, nagle zza pleców usłyszałem
- Billy? -odwróciłem się natychmiast, był to chłopak z pierwszej klasy
- Tak?
- Miałbyś pożyczyć mi pare złoty, zapomniałem wziąć jedzenie.
- Jasne, zaczekaj -powiedziałem i przykucnąłem otwierając torbe, wyjąłem portfel i dałem mu 5euro za co mógł już sobie kupić coś dobrego do jedzenia.
- Dziękuje, jutro Ci przyniosę, może zjadłbyś ze mną? -zaproponował, a ja skinąłem głową idąc z nim za szkołę gdzie stał niedaleko bar. Kupiliśmy dwie zapiekanki i usiedliśmy razem na ławce, przyjrzałem mu się, był bardzo niski, miał czarne włoski i ciemne oczka.
- A jak Ci na imię?
- Nikodem -powiedział jedząc powoli zapiekanke.
- Ładnie -powiedziałem i oparłem sie i milczałem, gdy zadzwonił dzwonek ruszyliśmy do szkoły. Po lekcjach wyszedłem z tym chłopcem ze szkoły, gdyż bardzo chciał ze mną wrócić. Chciał bym wziął go do domu, więc pomyślałem, że wezmę. Opowiadał mi różne historie, był naprawdę słodki. Zauważyłem samochód Toma, z którego on po chwili wysiadł. Spojrzeliśmy na siebie. Ruszyłem w jego kierunku.
- Chodź, on nas zawiezie.
- A kto To? -spytał ostrożny,.
- Tom..mój znajomy. - podeszliśmy, on zrobił dziwną mine widząc małego chłopca, przyciągnął mnie mocno do siebie i pocałował,przytuliłem się lekko do niego.
- Podwieziesz nas? -spytałem cicho, a on skinął głową, przysunąłem nos do jego ust by sprawdzić czy nic nie pił, mruknąłem tylko i po chwili wsiedliśmy do samochodu, kilka osób ze szkoły przyglądały się nam.
- Wyjdziemy gdzieś dzisiaj wieczorem? -spytal
- A gdzie na przykład?
- Nie wiem, mogłbyś przyjechać do mnie, zjemy kolacje -powiedział, a ja tylko skinąłem głową.
- Napisze Ci sms, okej?
- Jasne..-powiedział i widziałem jak spogląda na chłopaka. Po około 20 minutach podjechał pod mój dom i pożegnal mnie całując, wysiadłem z Nikodemem i weszliśmy do domu, mama bardzo się zdziwiła widząc ze mną tak młodego chłopaka. On nalegał bym pozwolił mu pojechać do siebie, wiec sie zgodziłem.
- Mamo, znajdzie się miejsce? -spytałem mając na myśli czy wystarczy obiadu dla czwórki, a ona pokiwała głową i uśmiechnęła się. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść, opowiedziałem rodzicom co było w szkole gdyż byli ciekawi, a gdy zjedliśmy zabrałem go do swojego pokoju, usiadł na łóżku i uśmiechnął się. Rozglądał się do okoła zadowolony jak mieszkam. Otworzyłem swoją szafe i spojrzalem na niego.
- Może pomożesz mi, nie wiem co założyć..
- Na ten wieczór? -spytał patrząc na mnie, w rączkach trzymał malutką maskotkę od okluczy, ale kluczy tam nie było, patrzył na mnie cały czs.
-Tak, sam nie wiem co byłoby odpowiednie -powiedziałem zamyślając się.
- Spodnie i tą jeansową koszulę, ładna -powiedział, a ja przymierzyłem, wyglądałem dobrze.
- Ale zapnijij ją pod samą szyje, wtedy dodaje uroku -zaśmiał się słodko patrząc na mnie.
- Masz racje, tak -powiedziałem i gdy wybraliśmy ciuchy uśmiechnąłem sie, poczułem się jakby był moim młodszym braciszkiem, wyglądał góra na pierwszą gimnazjum mimo był już w liceum.
- Twoi rodzice wiedzą gdzie jesteś? -spytałem dla pewności, a on pokręcił głową.
- Nie wiedzą, ale na pewno się domyślają -powiedział i podszedł do okna
- Jak to? Jesteś u mnie pierwszy raz, właściwie się nie znamy, nawet nie wiem skąd wiedziałeś jak mam na imie -powiedziałem, a on spojrzał na mnie i usmiechnął się.
- To co, nie martw się nie będa sie martwić -powiedział i spojrzał na mnie, zblizał się wieczor z tego wszystkiego zapomniałem napisacTomowi wiadomość, mój telefon się rozdzwonił. Odebrałem szybko.
-Tak?
- No i co, moge przyjechać? -spytał
- Tak tak, czekam na Ciebie juz -powiedziałem, chlopiec nadal ze mną siedział.
- Miałeś napisać -powiedział poirytowany i się rozłączył.
- Musimy się ubierać, On już tutaj jedzie -powiedziałem, a on założył swoją koszule i usmiechnął się.
Oboje zeszliśmy na dół, Niko pożegnał się z rodzicami, a ja powiedziałem do nich, ze nie wiem czy wróce i ze będę u Toma, nie byli zadowoleni, ale nie odezwali się nic. Stalismy pod domem, zajechał czarnym samochodem, wsiadliśmy do samochodu.
- Odwieziesz go do domu? -spytałem, a on wyraźnie niezadowolony nic się do mnie nie odezwał tylko zwrócił się do niego.
- Dokąd mam Cie odwieźć?
- Ja Pana pokieruje -powiedział, a Tom skinął głową i ruszył szybko. Chłopak wywiózł nas w jakieś pola, spojrzałem przerażony na niego, było już ciemno, ale nie widziałem żadnego domu.
- O tutaj, mogę już sobie iść..-powiedział i spojrzał na nas.
- Głupa rżniesz młody? -spytał zły Tom, jaki był taki był, ale troche się wystraszył.
- Nie, ja sobie stąd pójdę już.
- Dokąd? -spytał Tom
- Do domku, mam blisko -mówił i złapał za klamkę, w tej chwili Tom wcisnął guzik blokady drzwi.
- Gdzie mieszkasz do cholery ! -krzyknął, a młody westchnął i pokierował nas właściwie, do miejsca w którym mieszkał jechaliśmy dobre pół godziny, byłem strasznie zdziwiony, Tom podjechał pod jakąś chatkę, drzwi do niej były otwarte, wszędzie się świeciło, po chwili ktoś wyszedł przed dom, był strasznie pijany, ledwo trzymał się na nogach, wystawił fujare i zaczął sikać, przy okazji lejąc po sobie. Skrzywiłem się na sam widok, chwile potem wyszła kobieta, również w kiepskim stanie krzycząc coś do niego. Jak sie okazało byli to jego rodzice.
- To Twoi rodzice? -spytał Tom patrząc tempo przed siebie.
- Tak, dziękuje za podwiezienie -powiedział i chciał już wysiąść. Spojrzałem smutno na Toma, a on na mnie i westchnął ciężko naprawdę nie będąc zadowolony z obrotu sprawy.
- Nie wrócisz tam dzisiaj, pojedziesz z nami, co Ty na to? -spytał, a chłopiec pokręcił glową.
- Ja musze się przebrać , umyć i poczyć -powiedział, wiedział doskonale co miał robić zeby nie zwrócić na siebie w szkole uwagi, ze coś jest nie tak, byłem pod wielkim wrażeniem jego zachowania.
- U mnie się umyjesz i przebieżesz -powiedział Tom, ja milczałem.
- Nie.. nie mam w co, zresztą musze wziąć pieniązki i oddać Ci Bill -powiedział i chciał wysiadać.
- Pójdę z Tobą po rzeczy, wysiadaj -powiedział Tom, siedziałem w samochodzie gdy oni wysiedli.
Tom wchodząc do środka rozejrzał się, to była totalna melina, wszędzie byl alkohol i śmierdziało szczochami, chłopiec zaprowadził go do swojego pokoju i kazał usiąść, Tom rozejrzał się, to było jedyne miejsce, gdzie było w miare normalnie, chociaż jechalo tutaj biedą. Chłopiec wziął swoje ciuchy i wygrzebał 5euro ze słoika, spakował wszystkie książki na jutro i zamknął pokój. Wrocili po 15 minutach, Tom był bardzo zamyślony, spojrzałem na niego nic nie mówić, a on ruszył szybko i spojrzał na chlopca do lusterka. Po pogodzinie weszliśmy do Toma domu, chłopiec z uśmiechem rozglądał się po pokoju, był naprawdę bardzo niski, Tom pogłaskał go po głowie i kazał usiąść nam, sam poszedł do kuchni gdzie do niego przyszedłem i przytuliłem się do jego pleców.
- Tommy.. tęskniłem bardzo -powiedziałem cicho.
- Ja też mały..-powiedział i pocałował mnie odwracając się.
- Dodałem Ci dzisiaj kłopotu, mieliśmy spędzić dzień, a raczej noc razem..
- Spoko.. -powiedział cicho i pogładził moją buzie. Wspólnie zrobiliśmy kolacje do której siedliśmy, juz wiedziałem dlaczego chłopiec nie chciał iść do domu.
- Dziękuje za kolacje, chyba pójdę się pouczyć na jutro -powiedział i wyszedł do pokoju, w którym miał spać, Tom podniósł mnie i posadził na blacie w kuchni, zawiesiłem dłonie na jego szyi i zacząłem się z nim całować, tego nam brakowało. Spojrzałem mu w oczy gdy na moment się od siebie odsunęliśmy.
- Co robiłeś w tym Paryżu?
- Nie ważne -powiedział i znów zaczął mnie całować, wziął mnie na kanapę i położył się na mnie, zaczął dotykać dolne partie mojego ciała, przytulony do niego trzymałem dłonie na jego plecach, odchyliłem głowę dając mu tym samym dostęp do mojej szyi którą zaczął całować, robiąc kilka malinek, mruczałem podniecony jego dotykiem, gdy poczułem jak zaczyna ściągać moje spodnie zlapalem go za rękę.
- Tom, nie... nie tutaj -powiedziałem
- Dlaczego nie? -zapytal zdziwiony.
- On może wejść.. -powiedziałem, a on się ode mnie odsunął wyraźnie tracąc ochote na cokolwiek .
- Tom.. możemy iść do sypialni -powiedziałem, a on rozsiadł się na kanapie i zapalil papierosa.
- Nie mam ochoty jednak -powiedział chamsko, westchnąlem cicho, nie powinien sie na mnie wkurzać.
Właściwie to nie miał o co, nie rozumiał mnie chyba, ze nie chciałem by ten chłopiec nas widział. Gdy dostał sms mruknął cicho i uniósł brew wypuszczając powietrze z ust.Po chwili odezwał się do mnie.
- Jak było wtedy u tego Twojego bohaterka? -spytał z kpiną.
- Normalnie..-powiedziałem cicho wiedząc, ze mówi o Mario.
- Był jakiś seksik? Albo chociaż lodzik?
- Żartujesz sobie teraz ze mnie Tom? -spytałem bedąc naprawdę w szoku.
- Nie no, pytam normalnie, widze jak na Ciebie patrzy -powiedział i zaśmiał się.
- Nie wiem za kogo Ty mnie masz.
- Za nikogo właściwie..  -powiedział, teraz poczułem się jakbym dostał w pysk, czy on teraz przekzał mi, że nie chce ze mną być, postanowiłem spytać zeby później nie żałować, ze tego nie zrobiłem.
- Czyli.. czyli Ty nie masz zamiaru ze mną być? - wtedy on gdy usłyszał moje pytanie zaczął się głośno śmiać, naprawdę śmiać, wstałem, nie chciałem tutaj dłużej być, zacząłem się ubierac, wyszedlem na totalnego debila, idiote. Patrzył na mnie naprawdę rozbawiony, nie wiedziałem teraz o co mu chodzi, co chciał mi przez to wszystko pokazać, ale nigdy sie tak nie czułem jak teraz.
- Możesz wyjść.. ale zabieraj za sobą tego gówniarza -powiedzial głosno i rzucił we mnie moją bluzą. Poszedłem po chlopca, który leżał już w łóżku i widocznie spał, westchnąłem wiedząc, ze musze go obudzić. Stanął za mną Tom i zwrócił się do mnie.
- Zostaw go, ale sam wyjdz -zaśmiał się, wziąłem szybko swoje rzeczy, zamknął za mną drzwi, rozpłakałem się, nie wiedziałem dlaczego tak mnie potraktował, bylem przekonany, że on coś do mnie czuje, w końcu wtedy nad morzem powiedział, ze nie jestem mu obojętny, a teraz? Złapałem taksówkę i pojechałem do domu, nie miałem sił nawet rozmawiać z ojcem, który wypytywał mnie o to co się stalo. Przepłakałem pół nocy, rano wstałem do szkoły. Ubrałem się i pojechalem razem z ojcem. W szkole przybiegł do mnie Niko i zacząl krzyczeć.
- Bill.. musze Ci coś powiedzieć.. -mówił zdenerwowany.
- Jeśli dotyczy to Toma, to nie chce nic słuchać. Nie mialem pojęcia, że ten sms,który dostał wczoraj Tom to było potwierdzenie na to, ze jesteśmy rodzeństwem.
- Bill, ale to ważne..-powiedział, patrzył na mnie do gory, był taki mały.
- Nie mam ochoty tego słuchać -powiedziałem, byłem zupełnie na niego zły i nie chciałem o nim słuchać cokolwiek to miało być. Wychodząc ze szkoły zauważyłem jego samochód, stał przy nim paląc papierosa, spojrzałem na niego, wyglądał tak dobrze jak z resztą zawsze, nie miałem poojęcia,ze czekam na chłopca, gdyż przejęła go ta jego sytuacja w domu i postanowił mu pomóc, ale zdziwiło mnie to gdyż on kończył dopiero za dwie godziny.
- Podejdź na chwile..-powiedział zaciągając się, więc podszedłem.
- Za pewne młody Ci już powiedział czego się dowiedział..
- O czym mówisz? -spytałem jakby mnie to nie interesowało, ale wyglądało to jakbym wiedział co jest na rzeczy, on więc wypalił od razu.
- I nie przejmujesz się tym, że jebał Cię wlasny brat?

sobota, 29 marca 2014

15.

Obudziła mnie mama lekko mną szarpiąc bym się ocknął, spojrzałem na nią niezrozumiale pół przytomny.
- Co sie stało? -spytałem,a ona powiedziała, że ktoś czeka na zewnątrz, nie wiedziałe kto to mógł być, spojrzałem na zegarek, była za dwadzieścia szósta, czy ktoś poszalał budząc mnie o tej godzinie, mama nalegała bym zszedł gdyż obiecała już, ze mnie przyprowadzi. Ubrałem kapcie i założyłem ciepłą bluze na piżamę i zszedłem na dół, owtorzyłem drzwi, a moje ciało owiało chłodne jesienne powietrze, gdy zobaczyłem duży biały samochód wiedziałem, że to Tom. Wsiadłem do środka przecierając jeszcze oczy.
- Oj, tak myślałem, że Cię obudze -powiedział, koło brody miał ryse, wyraźnie go ktoś mocno podrapał.
- No, spałem. Czemu tak wcześnie przyjechałeś? -spytałem, zupełnie wyszło mi z glowy to, ze wyjeżdza.
- Przyjechałem się z Tobą pożegnać, jade do tego Paryża -powiedział, a ja zdziwiony uśmiechnąłem sie, że pamiętał o mnie i mimo wszystko tak wcześnie przyjechał.
- To miłe z Twojej strony, bardzo sie ciesze..-wyszeptałem, a on odsunął swój fotel najbardziej jak mógł do tyłu i wziął mnie do siebie na kolana, przytuliłem się kładąc głowę na jego klatce piersiowej.
- Będziesz chociaż pisał do mnie? -spytałem,a on pogłaskał mnie po głowie.
- No tak cały czas to nie, bo jadę w interesach, ale w wolnych chwilach na pewno -powiedział.
- Mam nadzieje, będę czekał. Pamiętaj -wyszeptałem, a on pochylił się i pocałował mnie delikatnie, w samochodzie była klimatyzacja przez co było cieplutko, czułem, ze mogę tak zasnąć. Spojrzałem jednak na Toma i na tą rysę na brodzie, nie miałem pojęcia,że to ta dziwka mu zrobiła broniąc się przed nim.
- Co Ci się stało? 
- Gdzie? -spytał jakby nie wiedział o co mi chodzi, wziąłem swój paluszek i przystawiłem mu do rany.
- Ah to, podrapałem się niechcący -powiedział i zaśmiał się przyciągajac mnie do siebie mocniej.
- To uważaj następnym razem -wyszeptałem z uśmiechem.
- Będę, będę...
- Szkoda, że jedziesz..
- Muszę, dzięki temu mam przez co życ -powiedział i poklepał mnie po udzie.
- Mam nadzieje, ze szybko miną mi te dni, bo nie lubie czekać.
- Oj ja też nie lubie, ale jak wróćę zabiore Cie znów gdzieś. -wyszeptał i pocałował moje czoło.
- Nie mogę sie doczekać -wyszeptałem i podniosłem się.
- Muszę już jechać mały..-powiedział, a ja przesiadłem się na swoje miejsce.
- Wiem, no to do zobaczenia Tom, uważaj na siebie.
- Ty też maluszku -powiedział i przysunął mnie do siebie całując namiętnie, całowaliśmy się chwile w końcu odsuwając się, pomachałem mu i puściłem buziaka, na co on się uśmiechnął i odjechał. Wszedłem do domu, już nie czułem się senny, mama też już nie położyła się spać, robiła śniadanie dla nas.
- Kto to? -spytała.
- Mój kolega, ten z którym byłem nad morzem. 
- Po co o tak wczesnej porze staje pod naszym domem i trąbi?
- Nie wiem mamuś, chciał się pożegnać. -powiedziałem, a ona już nic więcej nie powiedziała. Jadłem kanapki myśląc o nim cały czas, nie słyszałem nawet tego co mama mówi, szturchnęła mnie.
- Bill?
- Zamyśliłem się..-mruknąłem.
- Pytałam na którą masz jutro do szkoły..
- Nie wiem,ale raczej na ósmą -powiedziałem, a ona pokiwała głową. Gdy zjadłem poszedłem do siebie, całą niedziele czekałem na chociażby jeden sms, ale to było na nic, nie przyslal ani jednego. Nastepnego dnia wstałem i ubrałem się do szkoły robiąc leciutki makijaż, pojechałem autobusem i gdy wysiadłem ruszyłem pod szkolę gdzie przed nią stało wielu uczni paląc i rozmawiając, zmierzyli mnie wzrokiem, nawet jeden zagwizdał na co zaśmiałem się tylko i wszedłem do niej. Wzrokiem zacząłem szukać swojej klasy, jednak nikgoo nie było na korytarzu, w końcu jeden z kumpli Natana odezwał się.
- Macie teraz trzy godziny wf. -powiedział, a ja mruknąłem niezadowolony, nie ćwiczyłem nigdy na nim. Poszedłem na halę i przywitałem się z nayczucielem który już wydawał polecenia.
- Przebieraj się i tak się spóźniłeś..-powiedział.
- Ja nie ćwicze. -powiedziałem, a on uniósł zdziwiony brew .
- Co to znaczy, ja nie ćwicze? Przebieraj się i dołaczaj do nich, bez dyskusji . -warknąl nieprzyjemnie.
- Nie będę ćwiczył -powiedziałem i usiadłem na ławce, on zaczął okropnie na mnie krzyczeć, aż się wzdrygnąłem słuchając jego ryku, a jako nauczyciel wf miał dość głosu. Wszyscy przestali ćwiczyć przyglądając się mi i jemu, krzyczał i kazał mi wstać. Wstałem i spojrzałem na niego.
- Nie interesuje mnie to w czym będziesz ćwiczył, ale u mnie każdy ćwiczy! -krzyczał.
- Ale nie ja..-powiedziałem, wszyscy byli w szoku widząc jak wyprowadzam go z równowagi.
- Zatem zapraszam do dyrektora -powiedział, a ja swobodnie ruszylem za ni, dyrektor również kazał mi ćwiczyć gdyż nie miałem żadnego zwolnienia. Dostałem jakieś spodenki i włożyłem je, mialem chudziutkie nóżki, wszyscy mi się przyglądali . Gdy kazał nam biegać ja chodziłem, nie lubiłem biegać, gościu o mało co nie wykitował widząc moje zachowanie, postawił mi jedynkę za nie wywiązanie się z polecenia.
Po chwili mieliśmy grać w piłkę, wybrano mnie do jednej z drużyny, gdy leciała w moją strone piłka odwracałem się i unikałem tego, gracze zaczęli się buntować przez co znów podniosłem mu cinienie. Spojrzał na mnie karygodnie i kazał do siebie podejść.
- Tak się zamierzasz ze mną bawić? -spytał
- Ja się nie bawie, nie umiem grać w piłkę. -powiedziałem.
- Nie rób ze mnie idioty, bo nawet dwuletnie dziecko potrafi kopnąć piłkę.
- Ja nie potrafie i nie będe w to grał -powiedziałem, a on spojrzał na mnie krytycznie i zmienił plany, miałem się nauczyć kopać, wszyscy ustawili się z piłkami w rzędzie i mieli do mnie kopać, a ja miałem się ruszać odkopkując, gdy Sam podał do mnie piłkę ja specjalnie tylko dotknąlem ją butem, oni nie mogli uwierzyć w to co robie, wszyscy, naprawdę wszyscy bali się tego nauczyciela, a ja miałem go totalnie w dupe. Była to dopiero pierwsza godzina wf, a przed nami jeszcze dwie. 
- Czy jest coś z czego jesteś dobry? -zapytał, pokręciłem przecząco głową, wtedy on pozwolił im grać w piłkę. I kazał mi iśc za sobą. Szedłem za nim powoli, po chwili usiadl, wiec ja też usiadlem. 
- Wiesz, że to jest Twoja ostatnia klasa, prawda? -spytał
- Tak, wiem .
- I zdajesz sobie z tego sprawę, ze dzięki mnie nie zdasz i nie przystąpisz do matury?
- Nie, bo ja nic nie robie, jestem słaby z wf. -powiedziałem.
- Widze, za nadal masz ochote rżnąć glupa -powiedział, zadzwonił dzwonek więc wstałem i wyszedłem on zwrócił się wtedy do kilku chłopaków, że będziemy grać w hokeja i żeby dali mi troche popalić. Wybrał specjalnie do przeciwnej drużyny tych najlepszych dając im za to po 5. Po dzwonku wróciłem, dostałem do ręki kija i mieliśmy grać, troche mnie wystraszył tym, ze nie pozwoli przystąpić mi do mattury,wiec pomyslalem,ze troche się rusze. Zaczęliśmy grać, miałem krązek na prowadzeniu, wszyscy z przeciwnej dróżyny biegli za mną, zamiast w krążek uderzali o moje nogi, kostki. Zrobili to raz, a później w dalszej częsci gry zaczęli przesadzać, to straszliwie bolało, nie chciałem płakać, ale nie wytrzymałem z bolu jaki mi zadawali, moje chude nóżki opuchły, do oczu napłynęły mi łzy, spojrzałem na nauczyciela, a on zagwizdał i podszedł. 
- Co jest? -spytał.
- Nie jestem już w stanie grać -powiedziałem patrząc na niego, po chwili łzy, które długo tłumiły się w oczach spłynęły, on chwycił mnie za rękę posyłajac im mordercze spojrzenia, kazał im tylko troche mnie rozruszać, ale nie walić z calej siły po kostkach i nogach.
- Usiądź sobie -powiedział, a ja usiadłem, zaczął zdejmować moje buty, które rwały się już w szwach gdyż opuchlizna rosła, nie mogłem poruszać nogami wcale, tak strasznie mnie bolały. 
- Chcę iść do domu.. 
- Uspokój sie, nie płacz. Zaraz zawiadomie kogoś z domu.
- Nie ma nikogo, są w pracy i nie mogą wyjść -powiedziałem smutno nadal mając łzy w oczach.
- A ktoś inny? - nie miałem pojęcia kto mógłby mi pomóc, Toma nie było jak na złość, przypomniałem sobie, ze dzisiaj w grafiku miałem wolne, podałem numer Mario i gdy zadzwonił wziąłem słuchawke.
- To ja, Bill..-powiedziałem łamiącym się głosem.
- Co jest? -mruknął.
- Przyjechałbyś po mnie? Nie mogę stanąć na nogi -powiedziałem, a on wystraszył się.
- Jak to, co sie stalo, gdzie jestes?!
- W szkole.. prosze przyjedź, będe czekał -powiedziałem nie dając mu nawet ostatniego słowa rozłączyłem się. Był po niespełna 20 minutach, spojrzał na mnie i na nauczyciela.
- Co mu się stało?
- Grali z chłopakami w hokeja i troche dostał po nogach.
- Troche? To jest dla Pana troche?! A niech mi teraz pozostali pokażą czy też mają tak troche nogi, no juz!
Mario zdenerwowany krzyczał, w końcu poprosiłem go by mnie zabrał do domu, rzucil tylko, ze na pewno tak tego nie zostawi, wziął mnie na ręce, przytuliłem się do niego, a on włożył mnie do samochodu i odjechał. Nie miałem przy sobie kluczy, więc pojechaliśmy do niego, położył mnie na kanapie i zdjął moje skarpety po czym przyniósł lód i obłożył moje obolałe i spuchnięte nogi.
- Ale mnie ten kretyn wkurwił, ja pierdole..-warknął, pierwszy raz go takiego widziałem.
- Nie przejmuj się, przejdzie mi -wyszeptałem, a on westchnął. Zrobił nam herbaty i postawił kanapki na stole, które szybko zaczęły znikać gdyz byłem bardzo głodny.
- Dlaczego nie zadzwoniłeś do tego Twojego..?
- Wyjechał, a rodzice są w pracy. -powiedziałem, a on pokiwał głową, podobał mi się nadal bardzo.
- Przepraszam, ze Cie tutaj ściągnąłem -powiedziałem,a on pokręcił głowa.
- Przestań Bill, dobrze zrobiłeś..
- Odwieziesz mnie później do domu? 
- No pewnie, ze tak. -powiedział i pogłaskał mnie po głowie na co się uśmiechnąłem lekko, usiadł obok i zaczął masować moje stopy, patrzyłem na niego zdziwiony, to było dość przyjemne jeszcze przy tym bólu. Mruczałem cicho, nawet z tej chwili błogości przymknąłem oczy, on nie przestawał, wsuwał pomiędzy moje palce swoje i masował spód stopy, nikt nigdy wczesniej nie robił mi masażu stóp, to raczej robiło się tylko kobietą, ale on nie wstydził się, wiedział, ze to przyjemne, wiec to robił.
- Jeju, ale to jest przyjemne..-powiedziałem.
- Wiem Billy, wiem..-powiedział z uśmiechem patrząc na mnie.
- Mógłbym Ci czegoś jeszcze zrobić masaż -gdy too powiedzial spojrzalem na niego.
- Na przykład czego? -zapytałem, a on przybliżył się i wyszeptał mi na ucho, że mógłby pomasować mój tyłeczek, ostatni masaż tyłka zasponsorował mi Tom, to było naprawdę przyjemne. Uśmiechnąłem się do niego, lecz podziękowałem, gdyż tylko tak więcej dotykać dawałem się tylko Tomowi.
- Może innym razem..-powiedziałem, a on usmiechnął sie lekko. (...)
Wróciwszy do domu opowiedziałem całą historyjke z wf rodzicom na co szczególnie się nie ucieszyli, mama wrecz strasznie sie przejeła tym, żałowałem, ze aż tak szczegołowo jej to opowiedziałem przez co mogła sobie to wyobrazic naprawdę dobrze. Tata zaprowadził mnie na górę i usadzil na łóżku po czym zniknął za drzwiami. Zadzwonił Tom, odebrałem po pierwszym sygnale.
- Uuu, szybki jesteś -odezwał się śmiejac.
- Czekałem na ten telefon -powiedziałem.
- No, a ja na tą chwile gdy będę mógł wreszcie do Ciebie zadzwonić, co robisz myszko?
- Wróciłem tyle co do domu -powiedziałem, a on od razu zaczął wypytywać.
- To gdzie do tak późna byłeś? -spytał.
- Byłem u Mario..
- Po chuj tam?! -zaczął bardzo nerwowo, jeknąłem słysząc jego wściekły głos.
- Bo miałem wypadek w szkole i nie miałem po kogo zadzwonić, wiec do niego zadzwoniłem i odebrał mnie.
- Głupcze, ile razy mówiłem Ci, ze masz sie nie zadawać z nim ani z ta kawiarnia,  gdzie on robi co?!
- Ale ja...
- Nie obchodzi mnie co Ty, dla mnie mogłeś się nawet czołgać cokolwiek sie nie stało. -warknąl, był teraz naprawdę chamski.
- Przepraszam, naprawdę musiał mnie ktoś zabrać. -wyszeptałem, a on rozłączył się i wysłał sms.
-` jak wrócę to tak Ci przetrzepie tyłek, że zapamiętasz to do końca życia` gdy to przeczytałem poczułem jak serce zaczyna mi łomotać, czy on właśnie mnie straszyl? groził? postanowiłem mu odpisać.
- ` nie pisz do mnie w taki sposób, ja naprawde musiałem`
- ` wynoś się spać, a jak wrócę to zobaczymy. ` - napisał chamsko, nie mogłem uwierzyć w to co pisał, nie wiedziałem dlaczego tak zareagowl, bałem się go, czasami potrafił być nieobliczalny. Długo nie siedziałem, leżałem na łóżku aż w końcu same powieki mi sie zamknęły i zasnąłem...

piątek, 28 marca 2014

To tak na marginesie.

Dołączyłem do bloga małą ankietę, na którą chciałbym żebyście odpowiedzieli.
Chce się dowiedzieć po prostu czy odpowiada Wam to jak go prowadze czy też
powinienem jednak coś zmienić w tej kwestii, nie myślcie, że sie obrażę ^^
chce po prostu zrobić czytającym dobrze... jakkolwiek to brzmi. Pozdrawiam czytających. *.*

14.

Długo nie musiałem czekać, Tom szybko uwinął się z kąpielą, wyszedł w samych bokserkach i położył się na łózku spoglądając na mnie, ja leżałem już pod kołdrą. Wstał przypominając sobie, że mamy coś obejrzeć, podpiął telewizor, ale okazało się,ze on nie chodzi, wkurwiło go to, w takim hotelu zepsuty sprzęt?
- O nie kurwa, zaraz im zrobie rozróbę..
- Nie, przestań. Nie musimy wcale oglądać telewizji -powiedziałem.
- To nie o to chodzi, tylko o to, że za coś płace, a tymczasem to jest niedostepne! -krzyknął i rzucił pilotem, westchnałem tylko uwijając się i mocno przykrywając.
- Jutro ich opierdole i na pewno nie zapłace..-warknął i wyszedł na balkon zapalić papierosa, był taki stanowczy i męski, podobało mi się to, aczkolwiek nie ukrywałem tego, ze boje sie go takiego. Wrócił i usiadł na łóżku spojrzal na mnie, a ja spojrzałem na niego.
- Jesteś już spiący? -spytał, a ja pokręciłem przecząco głową.
- Niepotrzebnie wracaliśmy tak wcześnie..-odezwał sie znów.
- Nie mam w sumie pojęcia co moglibyśmy robic -powiedziałem cicho.
- Gdybyś był bardziej otwarty nie byłoby nudy -znów zaczynał, chyba nie mógł długo byc taki jak przedtem.
- Nie będę otwarty do póki nie będę tego chciał -postawiłem się i położyłem się na plecach nie patrząc już na niego, wstał i podszedł do barku po czym wyjął jakis alkohol i nalał go sobie po czym usiadł na brzegu mojego łóżka i usmiechnął się do mnie.
- Przecież żartuje, głupcze. -powiedział i roześmiał się, czułem, ze moge z nim porozmawiać o wszystkim, wiec zacząłem ciekaw będąc ciekawy pewnym spraw.
- Mogę o coś spytać? -spytałem, a on skinął głową kładąc się obok, nie miałem nic przeciwko.
- Dlaczego teraz nie jesteś ze swoja narzeczoną?
- Bo jestem z Tobą -odpowiedział krótko.
- Wasz związek z boku wygląda bardzo dziwnie..
- Dlaczego? -spytal przynajmniej jakby jego zachowanie było normalne, zgłupiałem totalnie.
- Chyba spotykasz się z nią kiedy nie masz nic do roboty, w ogole planujecie dziecko slyszałem -uniósł brew i spojrzał na mnie, był zdziwiony skąd ja to wiem.
- Kto Ci o tym powiedział?
- Byłem raz w lodziarni, a ona przyszła z kolezanką i zaczęły mówić o Tobie, o Was, ze dobrze wam się układa i ze planujecie dziecko, wspominała, ze czasem ją zaniedbujesz, ale ze jesteś przewspaniały.
- Suka -roześmiał się głośno i upił łyk wshisky, naprawdę zdziwiłem się na te słowa, nie wiedziałem czy powinienem ciągnać temat czy dać temu spokój, ale ciekawiło mnie to, wiec zadałem jeszcze jedno pytanie.
- Weźmiecie ze sobą ślub?
- Chyba zwariowałeś, w życiu nie wezmę z nią ślubu, zresztą.. z nikim innym także.
- Dlaczego więc się z nią zaręczyłeś?
- Kiedyś Ci powiem -wyszeptał mi na ucho owiewając je przyjemnym oddechem, mruknąłem tylko. Leżeliśmy już w milczeniu aż w końcu zasnąłem. Następnego dnia obudziłem się u jego boku, spał jeszcze, podniosłem lekko głowę i spojrzałem na jego wyraz twarzy, był bardzo spokojny, trzymał nadal jedną ręke na moim ramieniu, przez co nie mogłem ruszyć niczym innym niż głową żeby go nie obudzić. W końcu zadzwonił jego telefon, ten natychmiast się zerwał i spojrzał nieprzytomny na wyświetlacz.
-Kurwa! -warknął i podniósł się
-Co sie stało? -spytałem patrząc na niego niewinnie.
-Zabije tą kurwe, naprawdę ją zabije..-krzyknął poddenerwowany, westchnałem i ułozyłem głowe na poduszce, a on spojrzał na mnie z góry chyba wiedział, ze nie powinien tak reagować, bo stresował mnie tym, pogłaskał moją buzie i uśmiechnął się, odwzajemniłem uśmiech udając, ze wszystko okej.
- Zejdziemy na śniadanie? -spytał, a ja pokręciłem przecząco głową.
- Chcesz jeszcze leżec? -spytał, a ja skinąłem głową wtedy położył się obok i odwrócił do mnie przodem, spojrzeliśmy na siebie.
- Dzisiaj masz wolne ? -spytał, a ja chwyciłem telefon i spojrzałem na zdjęcie grafiku po czym odpowiedziałem mu.
- Nie, ale mam dopiero na popołudniu.
- Po co tam chodzisz? chyba Twojej rodzinie układa sie lepiej, nieprawda? 
- Prawda, ale to mojej rodzinie układa sie lepiej, nie mnie. Swoimi rękami nabiorę doświadczenia, później kto wie? może akurat dzięki temu sam stanę na nogach -powiedziałem, a on pogłaskał mnie.
- Mówisz bardzo poważnie, podoba mi się to, ale jednak nie chciałbym żebyś tam pracował, nie z nim.
- Niby dlaczego? To przyjemna praca. -powiedziałem, a on westchnął.
- Zrezygnuj z niej... dla mnie. -powiedział i położył dłoń na moim biodrze.
- Ale...
- Zrób to. -powiedział jeżdząc ręką po nim i patrząc w moje oczy, skinąłem głową. 
- No dobrze.. -wyszeptałem, a on uśmiechnął się i zbliżył się do mnie.
- Zrobimy coś przyjemnego? Nie mówie o seksie..-powiedział i zaśmiał się.
- A o czym? -spytałem, a on kazał wysunąc mi swój język, zrobiłem to wtedy on zbliżył się jeszcze bardziej i wysunął swój po czym zaczął jeździć po moim, po chwili złapał go w swoje usta i zaczął ssać, to było bardzo przyjemne, czułem przyjemne uczucie w podbrzuszu, lizaliśmy się długo, w końcu położył mnie na sobie, a później ułożył dłonie na moim tyłku nadal się ze mną liżąc, oddałem mu się w pewien sposób. Miętosił i ściskał moje pośladki sprawiając, że z moich ust zaczeły wydobywać sie ciche jęki.
- Przyjemnie?
- Mhhh.. tak -wyszeptałem, a on uśmiechnął się i znów zaczęliśmy się lizać. Poczułem jak powoli zsuwa z mojego tyłka bokserki, nie protestowałem, zsunął je tylko troszkę odsłaniając mój cały tyłek, zaczął masować i dotykać moje pośladki, jęknąlem znów czując co robi, wtedy on wziął swoją dłoń i przysunąl mi do ust wsuwając palca, polizałem go spoglądając mu w oczy wtedy on wyjął go i przybliżył do mojego wejścia, spojrzeliśmy sobie w oczy, on znów zaczął mnie całowac chcąc odwrócić uwagę od tego co właśnie chciał zrobić, powoli naparł oślinionym palcem na wejście i wsunął się, mruknąłem, a on zaczął poruszać nim w mojej dziurce, spiąłem pośladki, mimo iż robiłem to juz troszkę sprawiło mi to ból, dopiero po jakimś czasie się rozluźniłem, a on wsunął do tego drugi palec i zaczął poruszać troszkę ostrzej. 
-Podoba Ci się? -spytał, a ja pokiwałem głową na co on się tylko uśmiechnął. Odsunął sie i zdjął do końca moje bokserki i położył mnie na brzuchu, nie wiedziałem co chce zrobić, ale nie odzywalem się, rozchylił troche moje nogi i ułożył się między nimi po czym przybliżył swoją twarz do mojego tyłka i rozchylił mocno dłońmi pośladki, przejechał językiem po mojej dziurce, spiąłem się, a on zaczął mnie tam lizać, ostro lizać, wessał się w moje wejście, pojękiwałem głośno czując jaką przyjemność mi to sprawia,wsunął mi język w nią i zaczął nim ruszać tak, że myślałem, ze zaraz dojdę, wypiąłem bardziej tyłek chcąc więcej, widzial doskonale, ze mi się to podoba, wiec lizał i ssał zachłanniej tamto miejsce, a później ręką zaczął poruszać po moim członku, spiąłem się, a on robił to coraz szybciej tak, że natychmiast doszedłem głośno jecząc. On wtedy podniósl się zadowolony i przytulił mnie do siebie, nie robił nic więcej, nie chciał we mnie wchodzić.
- Possiesz troszke? -spytał szepcąc mi to w ucho, zgodziłem się. Ułożył się i rozchylił nogi, ubrałem tylko bokserki i zniżyłem głowę, wyjąłem jego penisa i wsunąłem sobie jego głowę w usta po czym possałem ją spoglądając w jego oczy, pomogłem sobie z resztą reką jeżdząc po nim w górę i w dół, zaczął pomrukiwać co oznaczało, że mu się podoba, zacząłem robić to troche lepiej ssąc już zachłanniej i liząc go na całą długość, był naprawdę duży i gruby. Widziałem, że jest mu czegoś mało, pokazał dłonią na swoje jądra chcąc bym je także dopieścił, to chyba nie było zbyt przyjemne, więc mruknąłem i z niechęcią zacząłem je lizać i ssać na co on jęknął, ciągle wiec nie przestawalem poruszać dłonią po jego kutasie robiąc mu niesamowitą przyjemność. Kazał mi nadstawić buzie, otworzyłem ją, a on wziął w swoje ręce swojego kutasa i zaczął po nim porządnie jechać ręką ogromnie przy tym jęcząc, w końcu spuścił mi się do buzi i zmęczony przytulił mnie do siebie i pocalował zadowolony.
- Cudownie..-wyszeptał i pogłaskał mnie po glowie
- Mi też przedtem było przyjemnie..-powiedziałem, a on się uśmiechnął.
(...) po śniadaniu i całej akcji, której zrobił tom za ten telewizor pojechaliśmy do domu, po drodze wziął mój numer telefonu i podwiózł mnie.
- Mam nadzieje, ze dzisiaj nie pójdziesz do tej roboty tylko rozstaniesz sie z nia telefonicznie.
- Postaram sie to zrobic -powiedziałem, a on zbliżył się do mnie.
- Zadzwonie do Ciebie wieczorem. -powiedział, a ja skinąłem głową i usmiechnąłem się.
- Ja już pójdę, pewnie sie martwią.
- No to do zobaczenia, mały.. -powiedział i spojrzał na mnie jakby czegoś oczekiwał, zbliżyłem się i pocałowałem go po czym pożegnałem się i poszedłem do domu. Rodzice siedzieli w salonie, mama szyła coś, a ojciec oglądał mecz.
- Wrociłem -powiedziałem, a oni zawołali mnie do siebie.
- Gdzie byleś Bill? 
- No u Mario -powiedziałem, a oni spojrzeli po sobie.
- I co robiliście?
- Nic, wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy, a co? -spytałem, a oni wzruszyli w tym samym momencie ramionami, zasmialem sie slodko i spytałem czy coś gotowała, nie miałem pojęcia, ze na stole zamiast obiadu przedtem znajdowała się naga mama . Ojciec spojrzal na nią, a ona zakaszlała teatralnie rumieniąc sie.
- Mama nie zdążyła nic ugotować -rzucił ojciec śmiejąc się.
- Przez Ciebie i tego Twojego kolege..- roześmiali się, widocznie oboje dobrze się bawili. 
- No dobra, wezmę coś z lodówki i bede u siebie -powiedziałem, a oni pokiwali głową dalej sie smiejac. Wziąłem kabanosa z lodówki i poszedłem na góre, przypomniało mi sie co robilismy w hotelu, ogromnie mnie to wtedy podnieciło, nigdy wczesniej sam nawet sobie nie dogadzałem, a co dopiero ktos. Zdjałem koszulke chcąc ją przebrać w coś czystego, gdyz mialem ja od wczoraj, pachniala cała nim, usmiechnalem sie i zalozylem inna wąchając tą jeszcze przez chwile. Położyłem się na łóżku i wziąłem telefon po czym zadzwoniłem do Mario, musiałem mu powiedzieć o tym, ze juz nie przyjde.
- Mozesz rozmawiać? -spytałem, on właśnie szykowal sie do pracy.
- Moge,co tam? -spytał normalnie.
- Chciałem powiedzieć, że rezygnuje z pracy, przekaż szefowi. -powiedziałem, a jego zatkało.
- Jak to?! Teraz, tak nagle? Co sie stało?
- Nic, po prostu nie będę już wiecej tam pracować, cześć. -powiedziałem i rozłączyłem się, nie wiedziałem czy dobrze robie, w sumie nie chciałem, bo sposobala mi sie ta praca, ale on chciał, wiec to zrobiłem.
Dostałem po chwili sms od Mario. 
- ` Jesteś nieodpowiedzialny, nigdy nikogo nie spotkałem takiego jak Ty skonczony dupku! `
Westchnąłem smutno czytając tego sms i podniosłem się nie odpowiadając juz mu na to. Usiadłem przy laptopie i zaczałem oglądać różne stronki i zdjęcia. Nie było nic ciekawego, nudziło mi się strasznie, nie miałem co ze sobą zrobić, żałowałem, ze nie poszedłem jeszcze dzisiaj do pracy, na góre do pokoju weszła mama, usiadla na moim łóżku i spojrzała na mnie.
- Co robisz? -spytała spokojnie.
- Nic, nudze się bardzo, a co? 
- Tak pytam, to co tam robiliście wczoraj? -zaczęła wypytywać.
- Nic mamo ciekawego -nie wiedziałem dlaczego ją to tak ciekawi.
- Nie byłeś wcale z tym chłopakiem, prawda? -spytała, a ja odwróciłem wzrok, co jesli widziała mnie z Tomem?
- No nie, byłem z innym kolegą, powiedziałem tak tylko zebyscie sie nie martwili.
- Kim on był? -spytała bojąc sie o mnie, wiedziała, ze to ten sam, z którym byłem dzień wcześniej gdyz nim takze pachniałem.
- Nie znasz, wiec trudno mi o nim mówić. -powiedzialem, a ona westchnęła.
- Jeśli on ma zły wpływ na Ciebie nie chce żebyś się z nim zadawał, rozumiesz?
- Mamo przestań. Ja mam juz swoje lata, ale powiem Ci tylko tyle, ze jest w porządku. -znów okłamałem ją, gdyby tylko wiedziała jaki jest nigdy nie pozwoliłaby mi sie do niego zblizyć. 
- Mam nadzieje Bill..-powiedziała i wyszła, w tej samej sekundzie gdy za nią zamknęły się drzwi zadzwonił Tom, odebrałem usiadając na łóżku.
- Co robisz maly?
- Właściwie to nic, mama była. Powiedziałem jej, ze byłem z Tobą.
- I co? -spytał ciekawy
- W sumie to nic, nie pluła sie zbytnio.
- Oł, to znaczy, ze bede mógł Cie porywać na noc -ucieszył sie co bylo słychać.
- Na pewno nie czesto na początku -powiedziałem,a on mruknął " no no"
- No tak Tom..-powiedziałem, co jak co, ale chciałem dobrze zawsze wychodzic przed rodzicami, miałem do nich duzy szacunek.
- Ja nic nie mowie -odezwał sie poirytowany tym jak bardzo sie przejmuje.
- Co poraabiasz? -spytałem, a on odezwal się
- Nic, pakuje sie -powiedział, a ja zdziwiony od razu spytałem
- Jak to, gdzie?
- Jadę na kilka dni do Paryża -powiedział, a ja westchnałem
- Po co tam? 
- Kiedyś Ci powiem po co . -mruknął, mógł czuć, a raczej słyszeć w moim głosie smutek.
- Zrezygnowałem z tej pracy jak prosiłeś. 
- O, brawo. Ciesze sie bardzo -powiedział i zaśmiał się
- Teraz zupełnie nie wiem co mam ze sobą zrobic, nudzi mi sie okropnie. -powiedziałem, a do jego drzwi ktoś zadzwonił, przeprosił mnie rozłączając się, nie wiedziałem, ze zamówił sobie dziwkę, miał je co noc o czym mogłem nie wiedzieć. Pomyślałem wtedy, ze to pewno jego narzeczona. Było juz późno wziąłem prysznic i zszedłem na kolacje, a po niej udałem sie do siebie i polozylem sie zasypiając ..

13.

Obudzili mnie rano rodzice, nie byli zadowoleni jak było widać po ich minach, właściwie ja też nie byłem z siebie zadowolony. Ogarnęło mnie dziwne uczucie, czułem że chce mi się płakać po tym co sobie przypomniałem. Podniosłem się, było już po ósmej, nie poszedłem więc do szkoły, w takim stanie chyba nikt nie dałby rady iść, lecz wiedziałem jednak, ze do pracy muszę iść co też mnie zmartwiło. Nie odzywając się nic do rodziców wyszedłem na górę i poszedłem do łazienki, w której się zamknąłem. Spojrzałem na siebie do lusterka, a później rozpłakałem się i osunąłem się po drzwiach, Boże jaki byłem głupi, to uczucie z wczoraj towarzyszyło mi do tej pory, czułem się jak dziwka, zwykła uległa dziwka, która zrobi wszystko za kase, aczkolwiek ja robiłem to za darmo.. Płakałem chwile nie wiedząc jak sobie pomóc, wstydziłem się komukolwiek o tym powiedzieć. Nie wiem co czułem do tego potwora, ale to było dziwne, wykorzystywał to i mnie przy okazji krzywdząc, gdyz wiedział jak bardzo się go boje. Wszedłem pod prysznic i zacząłem się myć, a później zszedłem na dół by coś zjeść.
- Gdzie byłeś wczoraj? -zaczęła mama, ojciec stal w drzwiach.
- Na imprezie..
- Nie uważasz, ze to za wcześnie chodzić samemu do clubów?
- Nie byłem sam, byłem z kolegą. -powiedziałem.
- I ten kolega też się spił tak jak Ty?
- Nie pamiętam, dajcie mi spokój na chwile.. -zacząłem się buntować, nigdy się do nich nie odzywałem w ten sposób, spojrzeli po sobie zdziwieni, a ja gdy zjadłem poszedłem do siebie, nie mogłem przestań o tym myśleć, do oczu ciągle napływały mi łzy, przymykałem wtedy oczy chcąc się uspokoić. Założyłem biały t-shirt i na to czarna marynarkę z rękawami podwiniętymi, spodnie i trampki, chciałem wyglądać jak chłopiec, nie jak kurwa tamtego wieczoru. Gdy było po 13 poszedłem na autobus, przed 14 byłem na miejscu. Wszedłem do  galerii i zmierzyłem do stoiska gdzie pracowałem. Mario spojrzał na mnie, ale nic się nie odezwał, ja też milczałem. Pracowaliśmy przez cały czas w milczeniu, w końcu przyszedł szef i przerwał tą niezręczną cisze zwracając się do mnie przy Mario.
- Wiesz, ja z początku myślałem, że jesteś normalnym chłopakiem, ale chyba się myliłem..
- Ale o co Panu chodzi? -spytałem, a Mario spojrzał na mnie też w sumie nie wiedząc o co chodzi.
- Widziałem Cię wczoraj w clubie, na jednej z loży klęczałęś na czworaka i jechałeś laske gościowi, juz wiesz o co mi chodzi? Jeśli zamierzasz robić taką reklamę mojej działalności to ja Ci podziekuje. -powiedział otwarcie, a ja zrobiłem się czerwony, było mi tak strasznie wstyd, ze nie wiedziałem co mam powiedzieć, każde zdanie w tej chwili byłoby złe. Szef po chwili znów się odezwał.
-Nie wiem, jak jesteś kurwą to rób w swoim zawodzie, ale tutaj nie musisz pierdolić opinii mojej kawiarni, rozumiesz co do Ciebie mówie? -spytał, a ja skinąłem głową spoglądając na niego, spojrzał na mnie z obrzydzeniem i wyszedł żegnając się z Mario. Poszedłem na zaplecze i usiadłem zastanawiając się jak teraz spojrzeć w oczy Mario, naprawdę nigdy się tak podle nie czułem jak teraz. Gdy byłem zmuszony wstać do pracy poszedłem by mu pomóc. Robiłem kanapki, które później dostawiałem do innych, szły bardzo szybko. Gdy jakoś na dworze zaczął padać mocno deszcz w galerii zrobiła się totalna pustka i mogliśmy troche się poopierdzielać stojąc czy też siedząc. Siedziałem pijąc herbate, nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos Toma, który zwrócił się do mnie.
- Cześć maluszku.. -powiedział, Mario stał chyba się temu przyglądając.
- Cześć..-odpowiedziałem cicho
- Jak się czujesz po wczoraj, głowka nie boli? Wypiłeś za dużo jak na pierwszy raz..
- Nie, nic mnie nie boli, nie mam czasu, więc idź stąd.
- Ty nie masz czasu? dla mnie? -prychnął
- Tak, nie mam.. tak jak Ty masz swoją dziewczyne tak ja też mam kogoś!
- Weź nie pierdol, nie robiłbyś mi laski, a tymczasem Ty się nawet nie opierałeś..-warknął, wtedy spoliczkowałem go, nie mogłem wytrzymać nie po tym jak cały czas mnie terroryzował, w pewnym stopniu czułem się bezpieczniej przy Mario, wiec dlatego dałem mu w pysk, na co on się tylko uśmiechnął.
- W taki sposób chcesz ze mną rozmawiać?
- Odejdź stąd i daj mi spokój, bo wszyscy się dowiedzą o tym co mi zrobileś! -krzyknąłem podenerwowany patrząc na niego, nie przejmowało go to widocznie, bo zaśmiał mi się prosto w twarz.
- Nie chciałbyś czasem dostać w tą piękną buźke? chyba nikt Ci jeszcze porządnie nie wlał.. -warknął.
- Wynoś się do cholery ! -wykrzyczałem, a do moich oczu napłynęły łzy, było widać, ze się go boje, na tą całą sytuacje wrócił szef, spojrzał na mnie i na niego po czym zwrócił się do mnie.
- Jakiś problem? -spytał wchodząc za ladę.
- Tak, ten człowiek nie chce stąd odejść i grozi mi.
- Mam to w jakiś inny sposób załatwić? -zwrócił się do Toma.
- Chuj mnie to interesuje -warknął Tom, był naprawdę chamski, szef mimo iż był młody i dobrze zbudowany nie zamierzał się z nim przepychać, zawołał ochronę,która go wyrzuciła. On zabrał swoje papiery, których zapomniał i szybko wyszedł. Zostaliśmy z Mario sami, spojrzał na mnie chyba nie wiedząc co myślec.
- Boisz się go? -spytał.
- Nie wiem.. czuje, że może ze mną wszystko zrobić.
- Jeśli mu się tak łatwo poddajesz..-mruknął
- Wcale nie, po prostu już kiedyś raz mnie skrzywdził, a teraz czuje, że może wszytsko.
- Bill.. Ty tego chcesz, godzisz się na to, więc po co się bronisz?
- To nie tak ! Myślisz, ze nie chciałem iść z Toba na ta kolacje?! -krzyknąłem
- Nie zachowywałeś się jakbyś chciał, poza tym jak wyszliscie później dość namiętnnie się calowaliście.
- Ale ja tego nie chciałem, uwierz mi do cholery.
- To po chuj się do cholery na to godzisz?! -krzyknął w końcu na mnie i pokręcił głową.
- Nie wiem, czuje się przy nim inaczej, czuje co on myśli i co chce robić..
- Lecz się Bill. Ja myślałem, ze Ty jestes rozsądny, a tymczasem zachowujesz sie jak dziecko, chcesz czegoś i Ci to odpowiada, a jak przychodzi co do czego i czujesz się głupio to się bronisz tymi słowami.
Powiedział, a ja westchnąłem, czułem, ze ma w pewien sposób racje, mówił prawde, broniłem się przed tym, lecz mimo wszystko mi to w pewien sposób odpowiadało, czułem się przy nim bardzo bezpieczny mimo iż mnie tak traktował. Po slowaach Mario nie odezwałem się nic, poszedłem na autobus do domu, on też nawet mi nie zaproponował żebym został to mnie odwiezie. Siedziałem na przystanku mając jeszcze chwile do autobusu, patrzyłem przed siebie, w końcu na przystanek zajechał piękny samochód, bardzo duże białe bmw, odsunęła się szyba, spojrzałem na kierwocę, którym był Tom, zdziwiłem się i jednocześnie wystraszyłem, że on może mnie teraz dorwać za to co mu zrobiłem w galerii.
- Odwiozę Cię do domu, chodź.
- Nie, za 20 minut mam autobus. -powiedziałem.
- No chodź mały.. -mruknął, miał dziwnie spokojny wyraz twarzy, wstałem i wsiadłem.
- Nie musisz mnie odwozić.
- Wiem, odwiedzisz mnie -powiedział z usmiechem.
- Wcale tego nie chce, wiesz?
- Oj, zrobie raz coś wbrew Twojej woli.
- Raz? Ciągle to robisz, a udajesz, ze to normalne, a nawet nie wiesz jak mnie to krzywdzi. - w tej chwili spojrzał w moje oczy i zamkilkł, nie wiedział chyba, ze robi mi tym krzywde.
- Pojedziemy gdzieś i porozmawiamy. -powiedział, a ja już nic się nie odezwałem, był mimo wszystko spokojny jechał dzisiaj też dość normalnie. Jechaliśmy bardzo długo do tego miejsca milcząc, po chwili przerwał tą cisze włączając radio. Leciała akurat piosenka Antebellum - need you now.  Była to bardzo spokojna piosenka i tak ladnie się zaczynała, w nastrój jej wprowadziła mnie pogoda, na dworze sciemnialo się już, a miasto rozświetlały różne światła. Spojrzałem na Toma twarz z boku, jego lekki zarost i ten delikatny nosek, czasem miałem wrażenie, ze jest podobny do mojego ojca, on widząc, ze mu się przyglądał spojrzal w moje oczy i usmiechnął się lekko, to było miłe,w ogole podczas takiej ładnej piosenki on cały był taki inny, spokojny. Odwzajemniłem lekki uśmiech, ale on nic się nie odezwał po prostu jechał rozłożony na fotelu, pomyślałem, ze ja gdybym miał samochod jechałbym jak Ci wszyscy uczący się kursanci prawie na szybie, a on był taki wyluzowany, po dluższej chiwili jechania przystanął i wysiadł bez słowa, oparł się o maske samochodu i wyjął papierosa, zaciągnął się i patrzył przed siebie, zadzwonił jego telefon, lecz widocznie odrzucił połączenie, gdy wrócił do samochodu spojrzalem na niego.
- Daleko jeszcze? O której wrócimy?
- A co? Boisz się? -spytał bawiąc się kolczykiem i przeniósl swój wzrok z telefonu na mnie.
- Nie, ale chyba powinienem napisać rodzicom chociaż sms.
- A co jeśli zaproponowałbym Ci zostanie na noc za miastem? -spytał
- Nie jest to dobry pomysł chyba, nie wiem sam. -powiedziałem, nie miałem żadnych rzeczy i jakoś nie chciałem z nim zostawać,widziałem jak mi się przygląda.
- Spokojnie, będziesz miał swoje łóżko, nie będziemy spać razem. -powiedział, był niepodobny do siebie, wczoraj o mało co mnie tam nie przeleciał, a dzisiaj miałem spać sam?
- A niby co miałbym powiedzieć rodzicom ? -spytałem, a on zamyślił się.
- Powiedz, że jesteś u tego chłopaczka, z którym pracujesz. -powiedział spokojnie, a ja zastanowiłem się, w sumie tata go widział, więc pewnie nie byliby źli. Pokiwałem głową i wyjąłem telefon, małymi maluszkami zacząłem wystukiwać treść sms, patrzył na mnie, ale po chwili ruszył, dojechaliśmy na miejsce, rozejrzałem się, a on wysiadł powoli, więc to samo zrobiłem. Hotel pięciogwiazdkowy, z widokiem na morze, patrzyłem an niego, a on na mnie.
- Taras jest, że tak powiem ogrzewany, więc stąd tyle ludzi na zewnątrz, a sam przyznasz, że pogoda nie jest najlepsza na spędzenie czasu na dworze, pokiwałem głową zaskoczony, a on ryszył powoli przed siebie, chciałem dotrzymać mu kroku jednak on szedł naprawdę szybko.
- Zaczekaj na mnie.. -powiedziałem, a on się odwrócił i usmiechnął
- Czekam, czekam.. -mruknął i objął mnie ramieniem. Weszliśmy do środka, wziął jeden wspolny pokoj z dwoma łóżkami za co w duchu byłem wdzięczny, po chwili skierowaliśmy się do restauracji, kelner doprowadził nas do naszego stolika i razem usiedliśmy, wszyscy tutaj wydawali się być strasznie bogaci. Wziąłem karte do rąk i zacząłem przeglądać różne dania, ceny były niemiłosierne.
- I jak, wiesz już co byś chciał zjeść? -spytal.
- Właściwie szczerze to nawet nie słyszałem o takich daniach -powiedziałem, a on zaśmiał się i wstał stając za mną, opowiadał mi o daniach, które były na karcie, jednego z nich spodobały mi się składniki, a właściwie była to sałatka z kurczakiem i różnymi warzywami mogło to być podpisane normalnie, a nie jakoś dziwnie tak, ze nnie wiedziałem o co chodzi. Tom usiadł na miejsce i zaczął zamawiać, kelner zwrócił się do nas jeszcze czego mamy ochote się napić, wziął dla siebie czerwone wino, a na mnie spojrzał.
- Bill, a Ty czego się napijesz?
- Ja, ja może soku wiśniowego, albo jakiegoś pożeczkowego. Kelner zapisał i poszedł,a Tom spojrzał w moje oczy i zakaszlał zasłaniając kulturanie usta.
- I jak, zgodzili się rodzice?
- Chyba tak, mama odpisała, ze dobrze.. -powiedziałem, a on skinął głową. Gdy dostaliśmy swoje jedzenie zaczęliśmy powoli jeść, on wrócił do tematu który zaczęliśmy znaim zaproponował ten wyjazd.
- Mówiłeś, że Cie krzywdze.. -powiedział.
- Czasem tak się zachowujesz, ze nawet nie wiesz jak mnie to rani.
- To dlaczego nie mówisz o tym otwarcie, co? -spytał
- Bo masz nade mną przewagę, czuje, ze możesz zrobić ze mną wszystko -powiedziałem szczerze.
- Gdybym mógł zrobić wszystko z Tobą to zgwałciłbym Cie wiesz? -wtedy moje ciało oblały gorące fale.
- Jak to...
- A tak, podniecasz mnie niesamowiie, ale mimo iz wczoraj wypiłem strasznie dużo nie posunąłem się do tego, nie chciałem Cię znów skrzywdzić. -mówił, a ja patrzyłem zdziwiony na niego.
- Ale za to upokorzyłeś mnie w inny sposób, myślisz, że to mnie nie bolało?
- Myślę, że gdybyś się opierał nie zrobiłbym Ci tego, a tymczasem raz powiedziałeś,że nie, a gdy Ci go podsunąłem pod buzie zaczałeś go lizać, gdybym chciał Cię upokorzyć znów bym Ci wsadził go na siłe.
Mowił cały czas, w sumie miał racje, nie protestowałem aż tak chociaż w pewien sposób było to dla mnie kwrzywdzące. Tłumaczyl mi wszystko ciągle mówiąc. Nie wiedziałem co mu już powiedzieć.
- Miałeś kiedyś uczucie, że coś do mnie czujesz mimo tego co się między nami wydarzyło? -spytał.
- Tak, niejednokrotnie. Czasmi gdy pisałeś do mnie, a później przestawałeś na kilka dni brakowało mi tego, wchodziłem na fb z myślą, że będziesz.. Nawet byłeś, ale nie pisałeś.
- Trzeba było samemu napisać, skąd wiesz, że to ja nie czekałem na to? -spytał znów.
- Nie wiem, jakoś nie mogłem, walczyłem sam ze swoimi myślami, z jednej strony chciałem, ale z drugiej ciągle myslałem o tym co się wydarzyło wtedy -powiedziałem prawdę.
- Widzisz Bill, samego Cię ciągnie do mnie, dlatego pozwolilem sobie na to wszystko, myslisz, ze jeśli ktoś mi się podoba to idę sam do niego i robie mu takie rzeczy jak Tobie? Nie licząc oczywiście dziwek.
Ty jako jedyny mi się sam oddałes, bo coś do mnie czułeś, nie wiem jak tak szybko można coś do kogoś poczuć by ulec jemu, ale Ty wlaśnie tak zrobieleś. -powiedział całą prawdę, miał racje w każdym słowie.
- Masz racje, cierpie walącz ze sobą, to ja sie na wszystko zgodziłem, a bronie się przed tym cały czas.
- No widzisz.. wiem, że nie powinienem tego wykorzystywwać, ale głupi musiałbym być..
- Nie mów tak, dziwnie się czuje..-powiedziałem i gdy skończyłem jeść odsunąłem talerz i wstałem podchodząc do barierki i spojrzałem przed siebie, czy ja właśnie dowiedziałem się o sobie prawdy? Czy teraz gdy nie tylko ja o tym wiem przestane z tym wlaczyć? Stojąc tak i patrząc poczułem jak ktoś przylega do moich pleców swoim ciałem, nie musiałem się odwracać wystarczył zapach perfum,mruknąlem przymykając oczy, czułem się bezpiecznie, teraz gdy stał przy mnie, musnął mój kark kilka razy i odwrócił mnie do siebie przodem, spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Jesteś najpiękniejszy, czuje się jakbyś mi bardzo był bliski, wiesz?
- Ja też tak czuje..-wyszeptałem, a on przyłożył nos do mojego policzka i lekko pocałował mnie w koncik ust, a później przytulił do siebie. Trwaliśmy tak bardzo dlugo, w koncu zaproponowal spacer po plaży, ostatnie słońce lata, a teraz już nadchodzącej jesieni nagrzały piasek, że był jeszcze ciepły wieczoru, zjadłem buty pierwszy raz spacerując tak.
- Pięknie tutaj, nie byłem nigd nad morzem..
- No ładnie tutaj, też jak byłem pierwszy raz too czułem się jakbym odwiedził najładniejsze miejsce na ziemi.
- Tak właśnie się teraz czuje -zaśmiałem sie słodko, a on uśmiechnął się i po chwili znów odezwałem.
- A wiesz, ze właśnie jakiś rok temu się pierwszy raz z Tobą spotkałem, w tym autobusie?
- Pamiętam doskonale to Bill.. siedziałeś w takim ciemnym polarze, a później wstałeś jakiejś babce.
- No tak.. -wyszeptałem i spojrzałem na niego do góry, gdyż był troszkę wyższy.
- Wtedy mną gardziłeś..
- Wszystkimi gardze, wszystkimi -powiedział
- Mną teraz też? - zamyślił się.
- Nie, bo wiem, ze nie jesteś mi obojętny, myślisz, że dlaczego tak się wczoraj wystraszyłem jak zniknąłeś mi z oczu? -spytał, a ja go poprawiłem.
- To Ty odszedłeś..
- Ale byłem pewien, że nadal tańczysz z tą dziewczyną -powiedział.
- Ona była jakaś chora -powiedziałem przypominając sobie to.
- Dlaczego?
- Spytała czy uprawiałem seks z dziewczyną z dopiętym penisem, a później powiedziała, że chętnie by mnie porwała i no wiesz..
- No co by zrobiła? -specjalnie dopytał.
- Wyruchała mnie mnie w tą śliczną dupke -powtórzyłem dokładnie jej słowa, a on się rozesmił głośno.
- No, tam chodza takie dna -zaśmiał się znów widząc moją mine.
- Zauważyłem, nigdy więcej tam nie pójde. -powiedziałem, a on objął mnie ramieniem i pocałował w policzek, usmiechnąłem się mimowolnie i poszliśmy do hotelu widząc, że zbliża się już późna godzina, mieliśmy obejrzeć jeszcze jakiś film...
- Napisze do mamy, ze jest wszystko w porządku -powiedziałem, a on skinał głową otwierając kartą pokój, weszliśmy oboje, czułem się naprawdę dzisiaj dobrze, może początek dnia nie był zbyt dobry, ale reszta skończyła się naprawdę przyjemnie. Usiadłem na łóżku, a on zniknął za drzwiami łazienki, czekałem aż wyjdzie byśmy mogli obejrzeć ten film razem.....

czwartek, 27 marca 2014

12.

Nie wiedziałem dokąd mnie bierze, szedłem z nim, a raczej to on w pewien sposób mnie pchał, w końcu otworzył samochód i oboje wsiedliśmy. Byłem tyłem do wyjścia, więc nie widziałem, że Mario wychodzi, w tym momencie on się zbliżył i zaczął mnie całować, mruknąłem cichutko, a on mocniej mnie do siebie docinął jakby było mało, chcąc nie chcąc swoje dłonie na jego ramieniu chcąc go troche odsunąć gdyż za bardzo napierał, więc mogło to wyglądać jakbym właśnie tego chciał i tak zrozumiał to Mario. Po chwili Tom się odsunął i uśmiechnął się do mnie ruszając.
- Pójdziemy gdzieś dzisiaj.
- Niby gdzie? Nie ufam Ci Tom..-powiedziałem, a on prychnął tylko spoglądajac na mnie.
- Pójdziemy na impreze, mam ochote.
- Ja nie chodze na imprezy, nie mogę zresztą. - zacząłem się bronić.
- Kto Ci zabroni? Chyba masz swoje osiemnaście co?! -mruknął niemiło.
- No mam..
- No właśnie -powiedział i położył mi ręke na udzie sunąc po nim, wzdrygnąłem się . Jechał bardzo szybko i zupełnie nie zwracał uwagi na znaki, czuł się jakby przynajmniej mógł wszystko.
- A Twojego bohatera boli nosek? -rozesmiał się, a ja wzruszyłem ramionami, widocznie bawiła go ta cała sytuacja. W końcu podjechal pod swój dom i kazał wysiąść, wysiadłem, oboje weszliśmy do domu gdy otworzył drzwi, jego domek składał się z jednego piętra, był bardzo bogato urzadzony. Chciałem zdjąć buty, kiedy on nagle rzucił bez namysłu.
- Nie zdejmuj, lubie się kochać z kimś kto ma buty na sobie.  - w tej chwili zbladłem i zrobiłem duże oczy czując strach, a on się tylko roześmiał.
- Przecież żartuje, nic Ci nie zrobie żabo mała.. -zaśmiał się i szturchnąl mnie bym sie troche rozruszał.
Usiadłem na kanapie, a on podał mi sok i usiadł naprzeciw.
- Pójdziemy dzisiaj do bardzo fajnego clubu, potrafisz tańczyć?
- Nie wiem, chyba .. -mruknąłem, a on uśmiechnął się.
- Naucze Cię -powiedział upijając łyk wody z butelki.
- Tylko.. nie możesz iść w takich ciuchach, w sumie mamy jeszcze godzine, może wstąpimy do Ciebie do domu i weźmiesz coś innego? -zaproponował.
- No moglibyśmy, ale może poczekasz na zewnątrz żeby nie widzieli?
- Spoko,nie ma problemu. -odpowiedział i wstaliśmy poszedłem do domu, rodziców nie było. Przebrałem się szybko w coś co było godne wyjścia do clubu i napisalem im karteczkę, ze wróce późno.
Wróciłem do Toma samochodu, a on uśmiechnął się lekko widząc mnie i to jak wyglądam.
- Piękny...-mruknął i oblizał usta.
- Dziękuje -potraktowałem to jako komplement, on ruszył do siebie z piskiem opon, lubił sie tak wulgarnie zachowywac i miał wszystko w dupie. Znów przyjechaliśmy do jego domu, kazał mi usiąść i sam poszedł się odświeżyć , przyszedł dość dobrze ubrany, pachniał pięknie. Patrzeliśmy na siebie, gdy po chwili podszedł do mnie i usiadł obok całując zachlannie moje usta, mruczałem cicho gdyż to nie było az tak przyjemne gdy całował tak mocno. Było po 22 gdy pojechaliśmy taksówką do clubu, gdy weszliśmy mruknąłem czując okropny smród papierosów i wódki. Nie piłem ani nie palilem dlaatego mnie to przeraziło. Ludzie tańczyli, pili i śmiali się. Tom wziął mnie za rękę, mimo iż się go bałem to w tym clubie właśnie dzisiaj czulem się bezpieczny dzięki niemu. Zamówił dwa drinki, ale ja szybko powiedziałem mu do ucha, ze nie pije.
- Jeden słaby.. nie poczujesz nawet. -powiedział i podał mi, faktycznie nie bylo czuć w nim prawie alkoholu. Piłem powoli rozglądając się, on się z kimś przywitał rozmawiając, ale nie spuszczał mnie z oka, ciągle obejmował mnie chociażby ramieniem. Niektórzy ludzie uśmiechali się do mnie, więc odzwajemniałem uśmiechy, nie byli to sami faceci, ale też i laski, starsze ode mnie jak widziałem. Tomowi szły szybko drinki, ale nie był aż tak pijany, ja natomiast pilem dość powoli. W końcu podniósł mnie i posadził na krzesełku przed barem jak jakieś dziecko stanął między moimi nogami i zaczął przejeżdżać swoim językiem po moich ustach, szybko się do nich wsunął i zaczął mnie całować, przylgnął do mnie swoim ciałem i mruczał podniecony, trzymał nisko na moich plecach swoje dłonie, po chwili się odsunął.
- Chodź zatańczymy..
- Ale ja nie wiem czy umiem.. -powiedziałem, a on pociągnał mnie i zaczął mną kołysać.
- Umiesz umiesz -mruknął z uśmieszkiem. Oboje zaczęliśmy się bujać, podczas gdy on z kimś rozmawiał troche podpatrzylem, wiec szło mi lepiej. Po chwili położył swoje dłonie na moim tyłku i zaczął go ściskać i masować, jęknąłem to było podniecające, ale ja tego nie chciałem, kręciłem się tak by jak najmniej go dotykał, ale on to zauważył i przyciągnął mnie własnie specjalnie go dotykając, wyszukał okolice mojego wejścia i tam zaczął poruszać swoim palcem robiąc kułeczka i cisnąc, mimo iż było to przez materiał spodni i tak czułem to w tym miejscu doskonale, widział moją rekacje i zaśmiał się.
- Co podoba Ci się prawda?
- Nie.. nie rób tak, czuje sie źle..-musiałem krzyczeć gdyż staliśmy przy głośniku.
- NIe tragizuj, wiem ze to przyjemne, tutaj wszyscy robia to na co mają ochote, więc nie denerwuj się tak.
- Po prostu nie chce tak..-powiedziałem spuszczając głowę, którą on uniósł poprzez dotykanie mojego podbródka.
- Oj mały, jescze wiele przed nami..-powiedział i poszliśmy znow do baru, tym razem wyhaczył go jego dobry znajomy, zamówili drinki, mnie znów zamówił slabego, ale chyba mocniejszego od poprzedniego.Po chwili podszedł jakiś chłopak i spytał czy z nim zatańcze nie wiedziałem czy mam iść, zwróciłem się do Toma,a on przyjrzał się chłopakowi, nie chciał odbierać mi zabawy, ale nie chciał też bym z kimś obcym tańczył, więc kazal mu spierdalać, dosłownie tak mu powiedział, na co ten zrobil duże oczy i odszedł.
W końcu poczułem potrzebe skorzystania z toalety, więc zwróciłem się do niego.
- Ja muszę iść do ubikacji..
- Co? nie słysze! -krzyczał
- Chce mi się sikać! -krzyknąłem, a on roześmiał się i wziął mnie za ręke ciągnąc do toalet. Był prowoderem bójek, mimo iż przed nami było wielu, on wciągnął mnie głębiej przed kolejke, wszyscy oburzeni krzyczeli, a on się tylko śmiał, wystraszyłem się, a on pokazał scyzoryk po czym przejechał nim po moich ustach, krzyknąłem, a on pocałowal mnie i uśmiechnął się, wiedzial, ze ich wystraszyl i że nie będą się spinać w obawie, ze ten psychol mi coś zrobi. Wszedł ze mną do toalety, oparł się o drzwi śmiejąc się z tego co przed chwilą miało miejsce. Wstydziłem się przed nim sikać.
- Co tak stoisz?
- Wstydze się, możesz sie odwrócić?
- Boże..-mruknął, ale zrobił to, odwrócił się , wysikałem się i wychodząc umyłem ręce, pociągnął mnie do jednej z loży, usiedliśmy z jego znajomymi tak samo starszymi jak on. Rozmawiali, czasem mnie całował i dotykal gdzie chciał. Podeszła jakaś laska, starsza ode mnie, była dośc wymalowana, była to mulatka chyba spytała czy zatańcze, Tom pchnał mnie wjej strone nie każac schodzić mu z oczu. Ona od razu mnie objęła i zaczęła ze mną tanczyć.
- Jesteś piękny..-krzyknęla mi do ucha.
- Dziękuje, Ty też jesteś ładna.
- To Twój sponsor? -spytała
- Nie, to mój znajomy -odpowiedziałem zdziwiony, a ona zaczeła mnie obejmować mocno, patrzyłem na Toma, ale nie miał nic przeciwko, wrecz się smial. W końcu ona przybliżyla się do mnie bardzo blisko i wysunęła swój język i przelizała mój policzek.
- Uprawiałeś kiedys seks z kobietą z dopiętym penisem? - gdy zadała mi to pytanie zbaraniałem, czułem się źle w tym towarzystwie, co najgorsze toma stracilem z oczu, siedzieli tylko jego koledzy.
- Nie.. nigdy.
- Oh gdybyś był sam chyba bym Cie ukarła i wyruchała w tą sliczną dupcię.. -momentalnie się od niej odsunąłem i szybko odszedłem szukając Toma. Podenerwowałem się nigdzie go nie widząc, klub był duży, patrzyłem nerwowo rozglądając się, po chwili ktoś mnie złapał, jak się okazało to był on.
- Wystraszyłem się..-powiedział i przytulił mnie mocno, nie powiem, ale ucieszyłem się gdy go tylko zobaczyłem. Poszliśmy do baru gdzie zamówił kolejne drinki. A poóźniej wróciliśmy do loży. Usiadlem obok niego, nie byłem aż tak pijany, szumiało mi w głowie, ale wiedziałem co robie. Po chwili Tom chwycił moją rękę i położył ją sobie na kroczu, mruknąłem widząc jego podnieconą mine, chciałem ją wziąć, ale on tylko docisnął, jego kumple spojrzeli na mnie i uśmiechnęli się.
- Miał już w buzi? -spytał jeden z nich, a Tom spojrzał na mnie, a później na nich z uśmiechem.
- Miał, miał.. -odpowiedział, a mnie przeszla fala gorąca. Chciałem iśc do domu, żałowałem, ze w ogole wyszedłem z domu. Czułem jak jego członek twardnieje przez to jak dociskał moją dłoń.
- Nie bój się, wszyscy tutaj tak robią. -powiedział, a ja zacząłem się odsuwać. To miejsce było jakieś chore, dziwni ludzie, zaczałem się obawiać . Loża była duża,wziął mnie jakby łapiąc w pół, był silny, uklęknąłem na czworaka zwracając się tyłkiem w strone jego kolegów, on powoli rozpiął spodnie i wyjął swojego przyjaciela bliżając go do mojej buzi, jęknąłem opierając się przed tym, nie chciałem tego robić, ale bałem sie go okropnie, że zrobi coś gorszego. Wsunął go w moje usta delikatniej niż wtedy, a jego kolega zaczął jeżdzić ręką po mojej pupie, którą spiąłem broniąc się jakby przed jego dotykiem, lizałem Toma kutasa przez dobre 10 minut czując upokorzenie, nie chcialem tego cholernie czułem jak chce mi się płakać. On spuścił mi się do buzi i pocałował mnie mocno, a później zapiął spodnie i posadzil mnie do siebie tyłem na swoich kolanach, oparł głowę o moje ramie i pocałowął mnie namiętnie, upił po chwili mocnego drinka i zapalił papierosa, miałem lekko rozchylone nóżki siedząc na nim, po chwili wziął w swoje palce papierosa i przystawił do moich ust, odmówiłem, ale on nalegał, pociągnąłem z jego palców papierosa kilka razy, a on uśmiechnął się do mnie, czułem, ze robie bardzo złe rzeczy będąc w jego towarzystwie, czułem jak go podniecam i bałem się, ze może zrobić mi krzywde gdzyż był pijany już troche.
- Tom, chce już wrócić do domu -powiedziałem, czułem się brudny, wiedziałem, a raczej pragnąłem by to było ostatnie spotkanie.
- Dopije drinka i wyjdziemy -powiedział z uśmiechem znów liżąc mnie zachłannie, caly czas czułem smak jego nasienia w buzi, czułem się przynajmniej jak dziwka, Ci jego koledzy i on, nie miałem pewności czy ktoś tego nie nagrał. Gdy dopił drinka kazał mi się ładnie pożegnać z jego kolegami, pożegnłem się, a on połozył rękę na moim tyłku i wyszliśmy na zewnątrz, znów poczuł chęć zapalenia papierosa, stanęliśmy, było mi zimno, przytulił mnie widząc jak się trzęse i zapalił go, znów przyblizył swoje palce z papierosem do moich ust, wsunąłem go w usta i zaciągnąłem się przy nim, zakrztusiłem się, a on klepnął mnie w tyłek i rzucił niedopałek, zamówił taksówkę i odwiózł mnie do domu, pożegnał się ze mną znów zachłannie mnie calując.
- śpij dobrze, do zobaczenia -powiedział
- Dobranoc -odpowiedziałem jemu jakk i zarówno taksówkarzowi, było grubo po 3 w nocy, wszedłem po cichu do domu i nawet nie miałem sił wyjść na górę tylko położyłem się w ciuchach i butach na kanapie zasypiając pijany...