wtorek, 25 marca 2014

8.

Taksówkarz podwiózł mnie pod wskazany przeze mnie adres szkoły, gdy dojechaliśmy na miejsce troszkę się zdziwiłem, to była naprawdę duża szkoła i do tego bardzo ładna. Zapłaciłem za kurs i wysiadłem, dziwnie mnie zlustrował, a ja ruszyłem w kierunku budynku z teczką, w której miałem potrzebne papiery. Wszedłem do szkoły i zacząłem rozglądać się po dużym i długim korytarzu, trochę mną wstrząsnęło to, że będę tutaj musiał się jakoś odnaleźć, to było nowe wyzwanie dla mnie. W końcu zauważyłem kartkę z informacją, że przyjęcie podań znajduje się piętro wyżej, więc się tam udałem po drodze mijając się z innymi. Kolejka okazała się być dość spora, wiec ustawiłem się na jej końcu i wyjąłem telefon wlepiając skrępowany w niego wzrok. W końcu po chwili go schowałem, nie mogłem jak idiota bezczynnie się w niego gapić, uniosłem głowę i spojrzałem na stojących przede mną, poznawali się, albo może już znali?
- Cześć, do pierwszej się zapisujesz?
Spytał nieznajomy mi chłopak, był chyba młodszy,ale za to miał gadane, gdyż już wcześniej słyszałem jak głośno trajkotał do kolegi z przodu.
- Oj nie, ja do trzeciej.
- No coś Ty, to współczuje trochę.
Wtrącił się ktoś, kto stał przed nim.
- Po co go straszysz?
- Nie straszę, dobrze wszyscy wiedza, jakie te trzecie klasy są pojebane.
- No chyba Ty..
Sprzeczali się przy mnie, nie wiedziałem komu wierzyć, więc westchnąłem ciężko, a oni spojrzeli na siebie.
- Jestem Nathaniel.
- A ja Bill..
Przedstawiłem się chłopakowi, który zwrócił młodszemu uwagę zaprzeczając jemu słowom.
- Nie masz się czego obawiać, ja oblałem.. dlatego też kończę niżej.. jeszcze rok w drugiej, umrę..
- Chodziłeś do jednej, teraz zaczynającej trzeciej?
- Ta.. ale naprawdę bez obaw, wiadomo ryki, gorzej niż w zoo, ale da sie wytrzymać.
Uśmiechnąłem się do niego, a on odwzajemnił to przyglądając mi się.
- Poradzę sobie, w końcu to nic wielkiego.
- O i to mi się podoba.
Natan zapoznał mnie ze swoimi starszymi kolegami, którzy do niego dołączyli gdyż byli na papierosie, byli dobrymi kozaczkami co było widać od razu, przyjrzeli mi się badawczo. Niestety im udało się przejść, a jedyny on oblał, gdyż w sumie nie wykazał chęci poprawy. Podszedłem do kolejki ze swoimi papierami, czułem od tyłu ich wzrok na sobie co mnie cholernie krępowało, po co ja durny ubrałem tak obcisłe spodnie, mój tyłek był wypukły i bardzo jędrny, a czarne obcisłe spodnie podkreślały widocznie jego kształt. Zostałem przyjęty do szkoły do klasy trzeciej G oni skomentowali to jedynie uśmiechem gdy im oznajmiłem.
- Często z G mamy łączenia, w zasadzie prawie codziennie, więc będziemy się widywać.
Oznajmili mi, a ja skinąłem głową, trochę się balem, ale nie miałem wyjścia. Po chwili wyszliśmy wszyscy przed budynek, oni jeszcze zapalili papierosa oczywiście mnie częstując, odmówiłem im, gdyż nie chciałem się truć. Nie namawiali więcej, jakoś najlepiej z nich wszystkich gadało mi się z Nathanem, ktory bardzo się spieszył i musiał iść. Zostałem z nimi sam, a oni coś mówili do siebie czasem mnie o coś pytając, w końcu przypomniałem sobie,że teraz nie wiem jak wrócić.
- Moglibyście mi pokazać którędy dojdę na jakiś przystanek żeby dojechac mniej wiecej na tą ulice?
Pokazalem im kartkę, a oni spojrzeli po sobie, wszyscy wozili się samochodami..
- Wiesz co.. musisz przejść przez galerie i tam wyjdziesz po schodkach no i w sumie bedziesz na przystanku, a tam masz linie 21, więc wsiądź i jedź do samego końca.
- O super, dzięki.
- Spoko, dobra mały my spierdalamy, trzymaj dupcie..
Jezu.. jakie słownictwo i w ogole..coś nie byłem przekonany do tej szkoły, ruszyłem pieszo na przystanek przez galerie, usłyszałem jak ktoś na mnie gwizda, speszyłem się czerwieniąc się.
- Ile bierzesz?!
- Za ile?!
Nie odpowiedziałem, poczułem sie jak dziwka, szybko wszedłem do galerii i odetchnąłem ciężko mając to już za sobą. Dochodząc na przystanek zobaczyłem, że autobus mam dopiero za półtorej godziny,podłamało mnie to gdyż chciałem być już w domu. Pomyślałem,że napije się kawy i zjem chociaż jedną kanapkę.
Podszedłem do bufetu i wybrałem sobie kanapkę, po czym do tego domówiłem kawę, ten kelner... patrzyliśmy na siebie przez długi czas.
- Przepraszam, to Ty Bill..?
- Mario?
Mimo iż nie znaliśmy się, brzmiało to przynajmniej jakbyśmy się znali tylko nie widzieli z 10 lat. Ale gdy wypowiedział moje imie, a ja jego usmiechnął się słodko, wtedy przypominał mi tego chłopaka, który po tym jak dodalem zdjecie od razu zaczepil mnie wysylając zaproszenie.
- Szczerze mówiąc jestem pod wrażeniem..
- No ja też, nie sądziłem,że mogę spotkać tutaj kogoś z internetu, zupełnie tak przypadkiem.
Powiedziałem, a on podał mi kawe.
- Wiesz co, nie bardzo mam teraz jak, ale jeśli nie spieszy Ci się to za 15 minut mam małą przerwę, więc mógłbym chwile z Tobą usiąść.
- Nie, nie spieszy mi się, mam dopiero za póltorej godziny autobus.
Mruknął wiedząc o który mi chodzi, jako jedyny jeździł tak rzadko.
- No to zjedz spokojnie, a ja zaraz się dolacze.
Usiadłem z kawą i kanapką, bylem troszkę podksytowany, wziąłem telefon przyglądając się sobie w nim, musiało to dziwnie wyglądać gdy zbliżyłem go tak blisko pod swoje oczy niby czytając coś, a tak naprawde przeglądając się. Gdy minęło 15 minut chłopak dosiadl się, był starszy o kilka lat, moze trzy albo cztery, nie wazne.
- W realu masz jeszcze bardziej chłopięcą twarz, wiesz?
Speszyło mnie to, obcy chłopak od razu z takim komplementem, to było krępujące jak dla mnie.
- Dziękuje, to mile co mówisz. Długo tutaj pracujesz?
- Wiesz co, właściwie to drugi rok, dobrze mi tu, na kase nie narzekam, a Ty chyba nie jestes stąd?
- Nie, wprowadziłem się tydzień temu jakiś.
- O prosze, to dobry początek czegoś nowego, pewnie nie znasz okolicy, ani nic?
- No dokładnie, wiem tylko gdzie jest Kaufland
Rozbawiło go to, ukazał szereg białych zębów patrząc na mnie.
- Bardzo chętnie dzisiaj wieczorem, a wlaściwie po 18 pokaże Ci troszke miasta, chciałbyś?
Zamyśliłem się na moment, nie wiedzialem sam czy to dobry pomysł zaufa obcemu chlopakowi, z pozoru był bardzo uprzejmy i grzeczny, więc może faktycznie takim był?
- W sumie bardzo chętnie zwiedze troche miasta, ale.. ale będe miał mały problem z powrotem.
- O to się nie bój, mam samochód, w najgorszym przypadku wsadze Cie w taksówke.
Był opiekuńczy i myślał na zaś co mi sie spodobalo, ja często też taki byłem. Patrzyliśmy na siebie cały czas, nawet nie wiedzialem czy jest homo, ale chyba wszystko na to wskazywało. Po osiemnastej ruszyliśmy razem po galerii, przypomnialem sobie, ze potrzebuje kupic kilka kosmetyków,do makijażu.. Troszkę glupio było mi wchodzić tam z nim, bo nie wiedzialem co sobie pomyśli o tym, ze kupuje sobie fluid czy eyeliner.
- Czego potrzebujesz?
- hm, fluidu, pudru i eyelinera..
- dla mamy?
- Nie, dla siebie.. - odparłem krótko, a on uśmiechnął się.
- No to do dzieła.. - zaczął rozglądać się razem ze mną, zdziwiła mnie jego postawa, byl bardzo wyrozumiały i chyba bardzo tolerancyjny.
- Myśle, ze ten odcien byłby dobry, daj rączkę. - Wyjąłem reke, a on lekko pokazał mi go na skórze, był dobry, sam lepiej chyba w tych zakupach bym sobie nie poradził, wyszliśmy po kilkunastu minutach z wielkimi bananami na buzi. W końcu ruszyliśmy przed siebie, Mario pokazywał mi wszystko i opowiadał o tym jak najlepszy podróżnik. Wiedział niemalże wszystko, opowiadał bardzo ciekawie.
- A tutaj możemy napić się soczku, co Ty na to?
- A bardzo chetnie, troszke sie zmęczyłem tym chodzeniem..
- Zatem chodźmy. - Powiedział i weszliśmy do ogrodzonego lokalu po czym oboje usiedliśmy.
- Na co masz ochotę?
- Ja chyba na wodę z cytryną. - odpowiedziałem krotko nawet nie zerkając w kartę, on także to dla siebie zamówił i przyjrzał mi się.
- Ja to mam szczęście to ładnych chłopaków, mam nadzieje, że i mądrych..
- Czyżby ktoś Cię zawiódł? - spytałem patrząc na niego, a on tylko lekko skinął głową i roześmiał się. Był naprawdę fajny, do tego szło z nim porozmawiać, nie odpowiedziałem pojedynczymi wyrazami tylko mówiłem to co naprawdę chciałem co oznaczało, że czuje sie przy nim naprawdę dobrze. Siedzieliśmy tak dlugo, później znów wziął mnie na spacer pokazując resztę miasta.
- W jeden dzień nie jestem w stanie Ci wszystkiego pokazać, ale myślę, ze na wszystko jest czas.
- No pewnie, mam nadzieje, ze jeszcze wykorzystam Cię w roli przewodnika.
- Byc może się zgodzę..- zaśmiał się, a wtedy na telefon przyszła mi wiadomość głosowa, w związku z tym, ze etn telefon miałem dopiero trzeci dzień to nawet nie wiedziałem gdzie co i jak, on widział moją nieporadność i postanowił mi pomóc biorąc mój telefon w ręce uprzednio grzecznie pytając czy może. Zgodziłem się,a on przycisnął play, gdzież tu nagle telefon przemówił - `Czekam na Ciebie maleńki `
Jezu, myślałem,że spale się ze wstydu przed tym chłopakiem był chyba wyraźnie rozczarowany tą sytuacją. Spojrzałem na niego, a on uśmiechnął się chcąc jakoś naprawić sytuacje. Ten kretyn nagrał mi taką wiadomość, w ogóle jak śmiał mając narzeczoną mówić coś takiego, do tego po tym wszystkim...
- Wiesz Billy.. - przerwałem mu chcąc to odkręcić, podobał mi się, był ode mnie wyższy, miał czarne krótkie włosy, brązowe oczy, był nawet dość dobrze zbudowany i tak niesamowicie pachniał..
- Chciałem Cie przeprosić Mario, ja wiem, ze nie powinienem Ci się tłumaczyć, ale zrobię to. Po prostu mam u boku strasznego natręta,którego w grzeczny sposób próbuje się pozbyć.
W tej chwili skłamałem gdyż usłyszawszy głos z tej notatki coś we mnie ruszyło, ale kończyłem swoją wypowiedzieć. - W sumie sam się zdziwiłem, ze wysyła mi taka wiadomość, bo sam jest zaręczony, wiec przepraszam jeśli sobie coś pomyślałeś o mnie..
- To prawda, pomyślałem.. ale dobrze, że mi to wyjaśniłeś.
Uśmiechnął się, widać było,że mu nieco ulżyło gdy to powiedziałem, pogłaskał mnie po buzi ręką i uśmiechnął się lekko. - Malotka...
- Nie mów tak, czuje sie jak dziecko.
- Jesteś jeszcze dzieckiem.. - fakt miał racje, ale nie musiał  tak tego podkreślać.Chwile później poszliśmy do jego samochodu, oczywiście nie miał tak pięknego samochodu jaki miał Tom, ale miał samochód na który zapracował własnymi rękami i w cale nie był taki zly. Wsiadłem, a on podwiózł mnie pod dom, spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się.
- Wiesz co? to chyba mój najlepszy dzień w życiu..
- Naprawdę ? - spytałem zdziwiony.
- Tak, naprawdę. Nie sądziłem, że bez umawiania się z Tobą spotkamy się w taki sposób.
Uśmiechnąłem się tylko ściskając w rękach teczkę z dokumentami.
- Będziesz na fb później? - spytał,a ja pokiwałem głową, w końcu chciałem jeszcze opieprzyć tego idiotę.
- No to miłego wieczoru i do zobaczenia. - powiedział pozwalając sobie musnąć wierzch mojej dłoni na co uśmiechnąłem się gdyż to było przyjemne.
- Do zobaczenia - odparłem i szybko zniknąłem za drzwiami swojego domu. Wchodząc dość po cichu usłyszałem jak mama z ojcem się kłócą, mówili do siebie takim językiem jakiego sie po nich nie spodziewałem. Czułem , a raczej słyszałem łamiący się głos chcący się bronić po tym co mówił ojciec, poczułem dziwny ucisk w sercu, jak to możliwe, że tak ją krzywdził, że pozwolił by płakała, od razu i mnie sie zachciało płakać.
- Zawsze się nad sobą rozczulałaś, zawsze!
- Za to Ty zawsze wszystko zapewniałeś naszej rodzinie..!
- Zamknij się kurwo..i przestań pierdolić !
Krzyknął, a ja zamarłem słysząc takie słowa, szybko tam wszedłem zanim doszło do jakiś rękoczynów, on spojrzał w moje oczy, a ja w jego, widział smutek, bo od razu chciał mnie przytulić jednak ja przytuliłem się, ale do mamy. Chyba nie miał mi tego za złe, bo zrobił do mnie smutną minę i wyszedł. Głaskałem mamusie po głowie. - Mamuś,nie płacz.. proszę.. - Mówiłem do niej, a ona uspokajała się czując, że jestem. Mimo iż bylem mały to w pewnym stopniu gdy przy niej byłem czuła się bezpiecznie.
- Billy idź się połóż, jest późno...
- Pójdę, ale jak Ty zaśniesz.. - postawiłem jej warunek i poszedłem do ich sypialni, ojciec leżal jak on, jak Tom zdziwiła mnie ta podobizna, ale pomyślałem, że każdy skurwysyn zachowuje się tak samo.
- Billy..
- Tato nie mów teraz do mnie, chce pobyć z mamą. - Od razu powiedziałem biorąc jej piżamę.
- Przyjdź do mnie z rana jak wstaniesz, ja nie idę jutro do roboty.
- Przyjdę.. - Obiecałem, nie chciałem się rozdzierać i stawać po czyjejś stronie, chociaż teraz wiedziałem, ze mama potrzebuje tylko mnie i musiałem jej to zapewnić gdyż tylko mnie miała. Wiedziałem, ze sie pogodzą, a stając po jednej stronie, drugie zaś miałoby mi to za złe zawsze. Przyniosłem mamie piżamę, a ona poszła do pokoju gościnnego, ja też położyłem się uprzednio biorąc prysznic. Nie włączałem już komputera, wszedłem na fb przez komórkę. Miałem kilka wiadomości, jedna z nich była od Toma, a druga od Mario.
Pomyślałem, że najpierw odpisze Tomowi.
- Po co Ty mi wysłałeś tą wiadomość? - spytałem, a on odpisał szybko.
- Bo czekałem na Ciebie, mały...
- Mogłeś wysłać wiadomość normalną, a nie nagrywać się.
- Nie irytuj się tak, są gorsze rzeczy.. hahaha ;D
Napisał, a ja poczerwieniałem  ze złości, był naprawdę dziwny.
- Jestem dzisiaj bardzo zmęczony i idę wcześniej spać..
- Już, tak szybko? :)
- Tak, naprawdę źle się czuje..
- W takim razie dobranoc kruszynko...
- Papa..:)
Pierwszy raz chyba wysłałem mu buźkę i żegnając się z nim nie czułem ulgi, ze juz kończy pisać, nawet miałem ochotę z nim pogadać, ale ten dzień mnie wyczerpał i to strasznie. Na pisanie z Mario już nie miałem ochoty mimo iż cholernie mi się podobał. Odłożyłem telefon i zasnąłem......

2 komentarze: