niedziela, 20 kwietnia 2014

33.

Tom usiadł obok i spojrzal na mnie, zachowywal sie faktycznie dziwnie. Zatrzymal na moment rozbujana lekko hustawke, a piesek protestujac otworzyl oczka poglaskalem go lekko czekajac az zacznie mowic Tom. Po dluzszym czasie milczenia podnioslem sie, a on kazal mi zostac.
- Unikasz mnie, dlaczego? -spytal jakby nie wiedzial co wczoraj mi zrobil, nawet sobie nie wyobrazal, jak teraz strasznie sie  go balem.
- Myslisz, ze ja zapomnialem o wczoraj? -spytalem nawet na niego nie patrzac.
- Nie masz powodu byc zly, zdenerwowales mnie po prostu i stad moje zachowanie. Prosilem Cie zebys sie jakos zachowywal, zblazniles nas.. do tego na koncu ta zenujaca scena z moim szefem, nie widziales, ze patrzy na Ciebie jak na dziwke?! -uniosl sie i zapalil papierosa, bylo mi cholernie przykro sluchac takie rzeczy od niego.
- Skoro tak to nie musiales mnie bic i tak poniewierac. Jestesmy ze soba, a Ty mnie traktujesz jak obcego..-powiedzialem i wstalem odchodzac, juz nawet mnie nie zatrzymywal. Jakos zle sie czulem, poszedlem do sypialni i ulozylem sie na brzuchu przykrywajac po sama szyje, zwinalem sie i.zagapilem w jeden punkt myslac o tym wszystkim. Watpilem coraz bardziej w ten zwiazek, bo nie bylo tak jak mialo byc. Przelezalem samotnie caly dzien, a wieczorem przyszedl Tom. Posunalem sie troche i spojrzalem na telewizor ktory wlaczyl, lecial jakis film, ktorym sie zainteresowal, bo patrzyl w skupieniu, spojrzalem niepewnie na niego i odezwalem sie.
- Co bys powiedzial na to gdybym chcial wrocic do domu? -spytalem, on spojrzal na mnie i prychnal.
- Dobrze sie czujesz Bill?
- Pytam powaznie, co jesli chcialbym od Ciebie odejsc?
- To spierdalaj.. mozesz to zrobic w kazdej chwili, nawet teraz. -warknal glosno. Wiedzialem, ze go nie zostawie, bo go kocham, ale tak strasznie mi bylo przykro, ze nie zakazal mi tylko byl taki obojetny. Polozylem sie tylem do niego i zaczalem cicho plakac, nie moglem sie opanowac.
- Nie placz..-mruknal w moje ucho i
pocalowal moj policzek. Odwrocilem sie przodem i wtulilem sie w jego cieple cialo, zaczal mnie glaskac bym sie uspokoil. Udalo mu sie, bo zasnalem spokojny i bezpieczny. Nastepnego dnia miedzy nami bylo juz dobrze rozmawialismy normalnie i przytulalismy sie ciagle calujac. Tom specjalnie zrobil sobie wolne by porozmawiac powaznie o nas i.wszystkim, ponikad zrozumialem jego zachowanie na tamtej imprezie, ale nadal bylo mi przykro gdy o tym wspominalem.
- Jade w delegacje niedlugo, wiesz?
- Na dlugo? - spytalem spokojnie
- Nie wiem moze na trzy, cztery dni-mruknal cicho spogladajac na mnie, zamyslilem sie na momemt w sumie na jedno dobrze, bo Mario moglby przyjechac na dluzej.
- No rozumiem..a co z moim angielskim? -spytalem
- Zalatwie te lekcje jak obiecalem -mruknal i pocalowal moje czolo na co sie usmiechnalem.
- Co bedziemy dzis robic? -spytalem, a on zaproponowal impreze, zgodzilem sie. Chcialem sie pobawic troche i spedzic chociaz raz inaczej dzien. Wieczorem wybralismy sie do dobrego klubu, gdzie bylo pelno ludzi, tlumy po prostu. Przedarlismy sie do srodka i zaczelismy szukac czegos gdzie moglibysmy spocząć, jakas para zaprosila nas do swojej lozy, ktora i tak byla duza. Usiedlismy, Tom po chwili wstal i poszedl po drinki, odprowadzilem go wzrokiem, byl taki przystojny. Przy barze zauwazylem jak rozmawia z jakas blondynka, ktora chciala by jej postawil drinka, zrobil to.. Podal jej i ruszyl w moim kierunku, odwrocilem wzrok, a gdy przyszedl wzialem drinka i upilem lyczek.
- Dobry -powiedzialem z usmiechem.
- Wiem..-powiedzial patrzac na ludzi, ktorzy sie bawili.
- Obiecalem lasce, ze ja poobracam -zasmial sie, nie spodobal mi sie ten pomysl, ale co mialem zabronic mu z kims tanczyc?
- To czemu nie idziesz? -spytalem
- Zaraz -mruknal i wyjal papierosa, siedzial z rozlozonymi nogami calkiem wyluzowany. Wszyscy patrzyli na niego, zachowywal sie jak jakis boss. W koncu wstal i ruszyl w jej strone, patrzylem za nim przez caly czas. Chwycil ja w pasie i zaczal z nia tanczyc, dotyksl jej bioder schodzac dlonia coraz nizej. Laska wyraznie podniecona jego obecnoscia nie sprzeciwiala sie tak smialym jego dotykiem. Polozyl dlon na jej tylku, a po chwili druga, usmiechnieta odwrocila sie tylem i zaczela ocierac o jego krocze, on swoja glowe polozyl jej na szyi rowniez sie dobrze ruszajac. Mialem dosc tego przedstawienia. Po co on do cholery to robil?! za kogo on mnie mial, ze pozwalal sobie na to wszystko? raz traktowal mnie jak gowno, a raz jak skarb. Para, ktora siedziala z nami w lozy zauwazyla to wszystko, zaczeli do mnie mowic, ale nic nie zrozumialem. Tom bawil sie w najlepsze, a ja jak kretyn siedzialem sam. Blondynka migdalila sie do niego, a on do niej, nawet nie byl pijany. Zostawil mnie samego jak zwykle. Pilem drinki jeden za drugim palac przy tym ostro papierosy. Czulem sie coraz gorzej, poszedlem do toalety,z oczu zupelnie stracilem Toma jednak bedac w toalecie uslyszalem jego jeki i tej laski, to bylo zbyt wiele jednak bylem na tyle pijany, ze nie moglem nic zrobic. Ledwo co trzymajac sie na nogach podszedlem do baru biorac jeszcze jednego drinka z nim ruszylem do wyjscia. Slyszalem jak ktos do mnie mowi, ale nic nie rozumialem. Bedac na dworze spojrzalem przed siebie pol przytomny i ruszylem powoli w nieznanym mi kierunku.
- Dokad idziesz? -uslyszalem kogos mowiacego po Niemiecku.
- Nie wiem -odpowiedzialem trzymajac w malej dloni szklaneczke z ktora wyszedlem.
- Powinienes isc do domu, bo ktos zrobi Ci krzywde. -mruknal i chwycil mnie za reke gdy chcialem.odejsc, syknalem tylkl gdyz zabolalo.
- Tylko nie wiem gdzie..-powiedzialem i usiadlem czujac, ze nogi odmawiaja mi posluszenstwa.
- Chodz -wzial mnie za reke i zaczal prowadzic w strone klubu, przed ktorym stal Tom z ta blondynka, palili papierosa. Spojrzalem na niego zamglonymi od lez oczami.
- Znasz go? -spytal jak sie okazalo ochroniarz, Tom pociagnal mnie za reke.
- Spoko dzieki za znalezienie zguby. -mruknal do goscia, a tamten odszedl. Spojrzalem na Toma, a on westchnal. Bylem zbyt pijany zeby cokolwiwk mowic, czulem tylko bol.w srodku, dobrze wiedzial, ze wsxystko wiem. Zauwazylem jak w nasza strone idzie Antonio.
- Wez go -mruknal Tom i odszedl z tamta. Antonio wzial mnie za reke i ruszylismy do jego auta. Milczal tak jak ja...
Nastepnego dnia, gdy obudzilem sie w obcym lozku rozejrzalem sie niepewnie i dopiero po chwili sobie przyomnialem co bylo wczoraj. Zszedlem na dol gdzie siedzial Antonio i pil kawe.
- czesc..-szepnalem smutno
- czesc. -odpowiedzial.
Zamilklem i usiadlem obok niego. Objal mnie ramieniem i westchnal.ciezko, doskonale wiedzial co czuje.
- Ulozy sie maly..
- Nie sadze. Niczego nie rozumiem i tego jak nagle zaczal mnie traktowac. Co sie stalo? -westchnalem smutno.
- Wiesz.. Tom z reguly nie trzyma sie jednego. Nic was nie laczy w zasadzie -powiedzial.
- To czemu mnie tak okropnie rani, no powiedz mi do cholery?! -krzyknalem glosno i wyszedlem z pomieszczenia idac sie ubrac. Gdy na moja prosbe Antonio zawiozl mnie do domu Toma nie bylo, na stole zas lezala kartka.
" Pojechalem w delegacje, bede do czterech dni." gdy to przeczytalem w moich oczach pojawily sie lzy, chcialem krzyczec, to jaki bol psychiczny sprawial mi ten czlowiek nikt nie byl w stanie tego wiedziec. Natychmiast powiadomilem o tym Mario po ktorego pojechalem nastepnego dnia na lotnisko. Czekalem na lawce smutny caly czas myslac o Tomie, ktory nawet nie zadzwonil. Z daleka zobaczylem idacego Mario zaczalem biec w jego kierunku, rzucilem sie na niego i zaczalem mocno sie tulic. Tego w tej chwili tylko potrzebowalem. Milczelismy strasznie dlugo az w koncu powiedzial cicho.
- Wrocmy razem..
- Nie moge..Mario - jeknalem smutno patrzac na niego przybity. Bylem w totalnym dolku co bylo golym okiem widac, znow mnie przytulil. Po dluzszym czasie pojechalismy do domu, ktory bardzo mu sie spodobal. Opowiedzialem mu o wszystkim, gdy tego wysluchal nie wiedzial co powiedziec, bylo mu okropnie przykro,ze Tom tak strasznie mnie krzywdzi i zupelnie nic sobie z tego nie robi, Mario w tej chwili byl gotow zabrac mnie ze soba. Spedzilismy ze soba dwa znakomite dni, bylo mi tak dobrze z nim i bylem bezpieczny, doceniony i kochany przez niego czego nigdy nie czulem od Toma. Wedlug moich obliczen mial wrocic jutro, a ku naszemu zaskoczeniu pojawil sie dzis, wszedl do mieszkania i postawil walizke, oboje z Mario slyszelismy jak zbliza sie do salonu, w ktorym bylismy. Stanal w drzwiach w koszulce i spodenkach, spojrzal na nas i zasmial sie.
- A to zemsta? -zasmial sie glosno.
Byl wrecz bezczelny, spojrzalem na niego i westchnalem cicho.
- Boisz sie? -spytal sie go Mario.
- Ciebie? - zakpil Tom
- Tego, ze Cie zostawi..-mruknal Mario.
- Ha.. tez mi powod do bania sie, zaczac bac sie radzil bym Tobie.
- Znow mnie pobijesz? -spytal Mario ze spokojem.
- Dokladnie tak, pokaze Billowi jaka z Ciebie cipa. - zasmial sie chamsko i zdjal koszulke dodajac
- Musialem zdjac zeby sie nie ubrudzic Twoja krwia.-zasmial sie, a ja wystraszony podnioslem sie.
- Tom przestan!
- Bo co kurwa?! -warknal na mnie.
- Bo to przez Ciebie! wszystko zniszczyles..-krzyknalem ze lzami w oczach, a on stal niewzruszony smiejac sie z tej sceny.
- To spierdalaj z nim, juz! -krzyknal, a ja spojrzalem na niego roztrzesiony, nie chcialem go zostawic i on takze wiedzial, ze tego nie zrobie.
- Nie krzywdz go, bo on Cie kocha. -odezwal sie Mario i wyszedl z walizka. Bylo mi tak okropnie przykro, trzaslem sie ze strachu, patrzylem na Toma, a on patrzyl na mnie. Zastanawialo mnie jedno, po co to wszystko? do czego mu bylem potrzebny?
- Posluchaj głupcze.. pod moja nieobecnosc nie masz prawa tu nikogo sprowadzac, rozumiesz?!
- To byl moj przyjaciel..-odezwalem sie ocierajac lzy
- Chuj mnie to obchodzi kim dla Ciebie byla ta cipa! -warknal mi prosto w twarz i pchnal tak, ze upadlem na kanape. Zalowalem tego, ze nie pojechalem od razu z nim, teraz znow zostalem sam. Jakos wieczorem przyszedl do mnie Tom z duzym opakowaniem tabletek i woda, usiadl i wyjal jedna po czym wsunal mi w usta i przystawil szklanke do ust, przelknalem tabletke.
- Co to? -spytalem
- Moze dzieki temu uda mi sie Cie zaplodnic -zasmial sie, on byl chyba chory psychicznie, jak niby mogl mnie zaplodnic do cholery!
- Nie bede tego jadl..nie chce dziecka, bo sam nim jestem!
- A ja Ci gwsrantuje, ze bedziesz..-zasmial sie gorzko i polozyl sie na mnie.
- Oj Billy maluszku..-mruknal mi do ucha i pocalowal w nie.
- Przestan..robisz na mnie eksperymenty.. ja tego nie chce..
- To nic zlego, nie zrobilbym Ci krzywdy maluszku..-powiedzial
- Tom! Czy Ty nie widzisz jak mnie ranisz?! myslisz, ze ja zapominam o wszystkim?! traktujesz mnie jak kogos kto nie istnieje! -plakalem mowiac to wszystko.
-Zamknij sie, nic Ci sie nie dzieje, masz wszystko co chcesz!
- Nie mam! nie mam wolnosci..chce zyc jak Twoj partner..chce zebys mnie kochal ile mam jeszcze zniesc do cholery co?! po co mnie tu wziales? po to zeby tak traktowac? co ja Ci do cholery zrobilem, ze traktujesz mnie jak zabawke i czekasz ile jestem w stanie wytrzymac..-powiedzialem i wyszedlem do innego pokoju nie czekajac az odpowie, musialem to w koncu z siebie wyrzucic mialem dosc takiego zycia, tego piekla. Lezalem na brzuchu gdy uslyszalem jak naciska klamke, zamknalem oczy udajac, ze spie. Podszedl blisko i zdjal mi z nog pantofle po czym przykryl mnie i pocalowal w policzek szepczac cicho i czule "dobranoc" westchnalem cichutko gdy wyszedl, dlugo tak lezalem az w koncu zasnalem. Nazajutrz rano podnioslem sie i ziewnalem przeciagle, zszedlem na dol po schodach i spojrzalem na Toma, ktory jadl sniadanie w dosc szybkim tepie.
- Czesc..-powiedzial z pelna buzia
- Czesc -powiedzialem i podszedlem do ekspresu robiac sobie kawe.
- Dzis masz lekcje z angielskiego. -mrulal pijac swoja kawe i przygladajac sie mi.
- Dzieki -mruknalem slodko
- Tom? -spytalem
- Co? -mruknal wstajac i wkladajac talerze do zlewu.
- Spotkamy sie na jakiejs kolacji? chcialbym pogadac..-szepnalem, a on przyjrzal mi sie przez chwile.
- Jasne.. przyjade po pracy po Ciebie -powiedzial, a ja pokiwalem glowa. Gdy wyszedl zajalem sie soba, a pozniej mialem lekcje z angielskiego z dosc milym gosciem.
Szlo mi calkiem niezle nawet nie wiedzialem, ze to moze byc takie przyjemne zajecie. Wieczorem Tom zatrabil pod domem, wyszedlem i wsiadlem do samochodu. Pierwsze co zrobil to wyjal tabletki i znow jedna z nich wsunal w moje usta podajac wode w butelce, chcac nie chcac przelknalem, a on pocalowal moj policzek i ruszyl. Zabral mnie do dobrej restauracji jak to mial w zwyczaju, w srodku usiedlismy przy stoliku i spojrzelismy na siebie.
- Co tak patrzysz? -spytal
- Tylko tak.. -powiedzialem cicho.
- O czym bys chcial pogadac?
- O tym wszystkim, o tym co jest miedzy nami, a czego nie ma..
- Bill znow zaczynasz?
- Tom przeciez traktujesz mnie jak kogos malo znaczacego dla Ciebie, zdradzasz mnie na moich oczach, zostawiasz samego..gdybym to ja tak zrobil pewnie od razu bys mnie zbil..-westchnalem smutno po czym kontynuowalem.
- Czuje sie naprawde zle z tym Tom. nawet nie wiem czy to sie zmieni skoro tak mnie traktujesz..jeszcze faszerujesz mnie jakimis tabletkami.. czemu nie moge miec wlasnego zdania?
- Bill sluchaj.. musisz przywyknac do pewnych zachowan, Ty jestes tylko moj i dlatego tak reaguje.. a te tabletki.. po prostu chce czegos sprobowac, technologia i medycyna sie tak rozwija, ze mozemy sprobowac, a co do zdradzania.. tak wyszlo, ale nie mysl ze Cie nie kocham..-powiedzial i chwycil moja dlon.
- Ale ja tak nie chce.. chce zebys tylko ze mna byl, mnie kochal.. nie inna, to mnie rani strasznie -mruknalem smutno, a on wzial mnie na kolana i przytulil do siebie.
- Przepraszam..-wyszeptal mi na ucho i pocalowal w nie. Cieszylem sie slyszac od niego te slowa, rzadko kiedy mnie za cos przepraszal. Teraz to brzmialo tsk czule i inaczej. Zjedlismy wspolna kolacje, opowiedzielismy sobie wzajemnie spedzony dzien, obiecal mi, ze zabierze mnie jutro do swojej pracy z czego sie ucieszylem. Pozno w nocy wrocilismy do domu, wspolnie wzielismy kapiel, a pozniej odbylismy przyjemny i goracy stosunek. Brakowalo mi jego dotyku i jego bliskosci, to bylo naprawde podniecajace. Obydwoje nadzy i zmeczeni zasnelismy wtuleni w siebie...

2 komentarze:

  1. Przepraszam, że tak późno!! Mam nadzieje, że notka będzie OK chociaż. ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. genialna jak zawsze <3 tylko proszę cię zacznij znów dodawać częściej tak jak kiedyś :D :* /K.

    OdpowiedzUsuń