piątek, 11 kwietnia 2014

29.

Te dwa następne tygodnie zleciały mi bardzo szybko. Było wielkie zamieszanie podczas pakowania, Tom ładował wszystko do kartonów, a ja do walizek. Pudełka miała wysłać nam mama po jakimś czasie, która nie była zawiedziona tym, że wyjeżdżam wręcz przeciwnie, była podekscytowana jakby to przynajmniej sama ona miała wyjeżdżać.  Spojrzałem na zegarek zmęczony, było już po 13 usiadłem zmęczony na łóżku i spojrzałem na pusty salon i Toma,który cały czas coś pakował.
- Bill nie mamy czasu, o 18 mamy samolot..
- Wiem.. -powiedziałem cicho i znów wstałem by mu pomóc. Gdy uwinęliśmy sie z tym wszystkim ojciec podwiózł nas razem z mamą na lotnisko, tam pożegnaliśmy się w uśmiechu, nie płakałem, bo oswoiłem się z tym wyjazdem, mama się cieszyła także rozstanie jakoś przebiegło w normie. Kiedy odjechali ruszyliśmy z Tomem na odprawę, a później usiąść i wypić jakąś kawe gdyż do samolotu były jeszcze dwie godziny, nigdy tego nie rozumiałem, po co tak wcześnie przyjeżdżać? Usiadłem wygodnie na wysokim krześle w jednym z barów i spojrzałem na Toma, który szedł już w moim kierunku z dwoma kawami.
- Dzięki -odezwałem się i upiłem łyk, była bardzo dobra
- Cieszysz się, że wyjeżdżasz? -spytał, a ja długo zastanawiając się nad odpowiedzią w końcu powiedziałem
- Nie wiem, chyba nie jeśli mam być szczery.
- Dlaczego?
- Sam nie wiem, nie znam angielskiego, w ogóle obce miejsce i wszystko -powiedziałem szczerze
- Za bardzo się przejmujesz, język wyłapiesz migiem, zapisze Cie na jakieś lekcje
- Mh..-mruknąłem i przerwałem tym samym rozmowe, patrzyłem przed siebie zastanawiając się jak to wszystko teraz będzie wyglądać, będę musiał wydorośleć, bo Tom wreszcie chce prawdziwego związku, a nie dziecinady, ciekawe czy tylko on będzie sie zachowywał jak przystało na jego wiek. Zblizyła się godzina odlotu, udaliśmy się w pośpiechu do samolotu, w którym po chwili się znaleźliśmy. Usiadłem obok Toma i położyłem głowę na jego ramieniu, czekał nas długi lot.
- Śpij, troche późno już.. -powiedział, a ja skinąłem głową, wtedy podeszła stweardessa i spojrzała na Toma
- Syn jest zapięty? -spytała, a ja zbaraniałem podniosłem się aż do pozycji siędzącej, fakt mogłem wyglądać w sumie jak dziecko, bo miałem na sobie czarną bluze i nie byłem pomalowany, ale żeby aż tak?
- Jasne jasne -roześmiał się Tom i pocałował mnie na jej oczach, wtedy zrobiło się jej głupio i zwyczajnie odeszła nawet nie zadając pytania czy życzymy sobie coś do picia.
- Oh tatusiu..-zachichotałem słodko
- Tatusia to Ty zobaczysz w domu -zaśmiał się i przesunął dłonią po moim udzie
- Ty jak zwykle o jednym -zaśmiałem się i pocałowałem go w policzek
Lecieliśmy około ośmiu godzin, na lotnisku wzięliśmy swoje walizki, tutaj był dzień, wiedziałem, że ciężko będzie mi się przyzwyczaić, ale nie miałem wyboru. Tom chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę dużego czarnego samochodu.
- Gdzie Ty idziesz? Tam są taksówki..
- Antonio odwiezie nas na miejsce -powiedział, a ja mruknąłem, wyglądałem tak źle, troche mi było głupio, ale co mogłem. Spuściłem głowę i poszliśmy, wsiadłem z tyłu i przywitałem się z nim, jak zwykle wyglądał zniewalająco. Zawiózł nas do naszego nowego domu, pilotem otworzyl brame, podjechaliśmy pod dom, do którego prowadziła ścieżka kostki brukowej, byłem pod wielkim wrażeniem, nie mogłem uwierzyć, że mamy zamieszkać w takim domu.
- Wow... jestem w szoku -powiedziałem wysiadając, mieliśmy piękny duży ogród, wszystko było takie duże. Tom wysiadł razem z Antonio i otworzył drzwi do domu, do którego wszedłem jako pierwszy. Nie marzyłem w życiu żeby zamieszkać w tak pięknym domu, wszystko było urządzone tak nowocześnie, duże kręte schody prowadzące na piętro, piękna duża kanapa w salonie, nie mieściło mi się to w głowie w jakim domu teraz zamieszkam. Spojrzałem na Toma, który przyglądał mi się przez cały czas, nie był aż tak zachwoycony jak ja, bo widział na zdjęciach wcześniej dom,  chociaz mimoto było widać jego zadowolenie, podszedłem do niego i przytuliłem się mocno.
- Pięknie Tom.. po prostu pięknie..-wyszeptałem, a on zaczął mnie całować, czułem się teraz taki spełniony, wyobrażałem sobie coś ponurego, bo nawet poprzednie mieszkanie Toma nie było aż tak ładne jak to.
- Wiem mały, ale bez Ciebie nie byłoby takie piękne...-powiedział, a ja się uśmiechnąłem słysząc co mówi.
Antonio wnosił do domu nasze walizki, które po chwili zaczęliśmy rozpakowywać. Wszystkie swoje ciuchy zacząłem układać w swojej garderobie, którą dostałem. Tom równiez zajął się swoimi rzeczami, nie braliśmy oczywiście wszystkiego gdyż to byłoby bez sensu, w kocu tutaj też są sklepu, wzięliśmy tylko ulubione ciuchy, chociaż musiałem przyznać, że miałem ich dość sporo. Dość szybko poradziliśmy sobie z połową rzeczy, ale nie wytrzymywałem już ze zmęczenia, musiałem się położyć. Zdjąłem buty i poszedlem do naszej ogromnej sypialni kładąc się na brzuszku. Zasnąłem dość szybko, dopiero budząc się następnego dnia. Obok mnie leżał Tom i robił cos na telefonie, była jakoś 6 rano, a ja czułem się jakbym obudził się niewiadomo o której, spojrzałem na niego i lekko się uśmiechnąlem.
- Dzisiaj zaczniemy dzień dość szybko -roześmiał się
- Ty też się tak obudzileś?
- Tak -powiedział i pogłaskał mnie
Jakoś godzinkę później podnieśliśmy się i po prysznicu zabraliśmy się za resztę rzeczy, mieszkanie było gotowe po kilku godzinach, teraz wszystko było na swoim miejscu i wreszcie było widać, że tutaj ktos mieszka. Tom zaproponował mi zjedzenie czegoś na mieście, z racji tego że tutaj było bardzo ciepło ubrałem na siebie spodenki i koszulkę po czym ruszyłem z Tomem do samochodu, który stał pod domem.
- Czyj to?
- Antonio, pozyczył mi..
- A no to fajnie,  a skąd wiesz gdzie jechać? -spytałem
- Byłem tutaj już kilka razy..-odpowiedział, a ja tylko uniosłem brew i mruknąłem pod nosem. Jakoś po 30 minutach podjechaliśmy pod dość spore centrum hadlowe, roiło się tutaj od ludzi. Byłem pod wielkim wrażeniem tego co widziałem. Wysiedliśmy oboje i ruszyliśmy spokojnie w strone wejścia, przez cały czas się oglądałem zaciekawiony, w środku pociągnął mnie do restauracji i tam spoczęliśmy. Po obiedzie razem udaliśmy się na spacer, szliśmy milcząc w końcu on przerwał tą cisze.
- Przez kilka tygodni będe dość zajęty, musisz sobie jakoś zorganizować czas, nie wiem może załatwie Ci te lekcje języka, bo gdzie indziej nie możesz się zapisać, bo się nie dogadasz..-powiedział
- A co będziesz robił? Nie będzie Cie w domu?
- Będe, ale wieczorami. Muszę tutaj otworzyć firmę i zajmie mi to dość sporo czasu zanim załatwie wszytsko -powiedział, a ja pokiwałem głowa.
- No to może te lekcje.. a kupiłbyś mi coś? -spytałem niepewnie
- Co takiego?
- Psa.. -powiedziałem, a on uśmiechnął się.
- Jasne, zajme się tym, albo poproszę Antonio..
- Kochany jestes -powiedziałem i pocałowałem go w policzek, a on uśmiechnął się idąc przed siebie, był jakoś dziwnie zamyślony, ale nie chciałem go pytac o co chodzi. Było strasznie gorąco, dlugo tak nie wytrzymaliśmy, po prostu nie byliśmy przyzwyczajeni, oboje postanowiliśmy wrócić do domu. Tom usiadł przed laptopem, ja też wziąłem swój notebook chcąc poszukać jakiegoś ładnego piosenka. Zdecydowałem się na jednego z wielu słodziaków. Tom obiecał, że jutro podczas jego nieobecności Antonio zabierze mnie do jednej z hodowli za miasto i kupimy coś. Bylem zadowolony tym wszystkim. Na swoim facebook'u umieściłem post z Los Angeles, dostałem kilka wiadomości z pytaniami czy naprawde się wyniosłem, ludzie nie dowierzali mi, czułem się przez to jakby wyżej, spojrzałem ukradkiem na swojego mężczyznę i wstałem na chwilkę.
- Zrobimy sobie fotke? chciałbym umieścić coś na fejsa...
- Bill,ale po co..-mruknął
- Prosze Tom.. chciałbym się Tobą pochwalić..-powiedziałem, a on pokręcił głowa i gdy nastawiłem aparat wysunął jezyk i koniuszkiem dotknął mojego policzka, uśmiechnąłem się pstrykając fotkę. Wstawiłem ją na fejsa, posypała się masa komentarzy i lików, byłem zadowolony ze wszyscy mogą to zobaczyć. Odłożyłem laptopa i poszedlem do kuchni, z lodówki wyjąłem pepsi nalewając je sobie do szklanki. Oparłem się o blat stając za plecami Toma, pisał coś długiego na komputerze, oczywiscie nie po niemiecku dlatego nic nie rozumiaałem. Dzień był jeszcze długi, a mnie powoli zaczynało się nudzić.
- Pójdę się poopalać..-mruknąłem
- Nie idź.. lubie Twoje ciałko takie jasne.. -powiedział przerywając sobie pisanie, zdziwiło mnie to co powiedział,ale przystałem na jego prośbę.
- A mógłbym zrobić sobie mały ogródek? -spytałem ciekaw co powie
- No w zasadzie tak, ale nie mamy tutaj do zasadzenia, ani nic.. co byś chciał właściwie w nim mieć?
- Kwiaty jakieś ładne.. -odpowiedziałem
- Daj mi godzine, pojedziemy do jakiegoś sklepu i kupimy -powiedział, a ja skinąłem głową zadowolony
Tak jak obiecał pojechaliśmy do jakiegoś sklepu ogrodniczego. Wybrałem sobie piękne kwiaty, które miałem zamiar zasadzić, konewkę ziemie i sztychówkę z grabkami. Uśmiechnięty wyszedłem razem z Tomem ze sklepu, wiedziałem,że teraz przynajmniej będę miał co robić. Z tym wszystkim pierwszy udałem się do samochodu, już nie mogłem się doczekać zasadzenia tego, wsiadłem i zapiąłem pas, Tom wciąż był jakiś zamyślony, tym razem mi nie dało i spojrzałem na niego.
- Co się stało? dlaczego jesteś taki zamyślony?
- Po prostu zbieram myśli na kolejnego maila... muszę ładnie przedstawić swój projekt, a powiem Ci, że zatwierdzić ma go bardzo wysoko ustawiony gość w tym kraju, także..
- Jej Tom.. ale Ty jesteś mądry.. co Ty w ogóle we mnie widzisz.. -powiedziałem
- Wszystko kochanie.. nigdy nikogo tak nie kochałem jak Ciebie.. -powiedział z nutą tajemniczości.
- Ja Ciebie też bardzo kocham..-wyszeptałem cicho i mimo iż byłem obładowany tymi torbami zbliżyłem się na moment całując go. Przyzwyczaiłem się strasznie do niego, może to nie było w porządku, bo byliśmy braćmi, ale ja nie widziałem w tym nic złego, przecież nie mieliśmy pojęcia o tym wcześniej, wiec teraz nie było szans na zmianę. Gdy podjechaliśmy pod dom Tom poszedł do środka, a ja z tym wszystkim udałem się do ogrodu, żeby nie niszczyć go, zrobiłem sobie ładny kącik i chwyciłem za sztychówkę, to było trudniejsze niż myślałem, nie byłem w stanie jej wbić, byłem zbyt słaby, wiedziałem, że Tom będzie zły jak go znów oderwę od tego, westchnąłem i usiadłem przed tym wszystkim myśląc jakby to załatwić. Po chwili na dwór wyszedł Tom, zapalił papierosa i oparł się o barierkę, zawołał mnie.
- Wszystko ok?
- Tak..-odpowiedziałem spoglądając na niego i westchnąłem
- Czemu nie kopiesz? -spytał z uśmiechem
- Bo nie dam rade... -powiedziałem smutny, a on się roześmiał, zgasił papierosa i podszedł do mnie, chwycił sztychówkę i spojrzał na mnie.
- Odkąd dokąd chcesz ten cały ogródek? - z uśmiechem się podniosłem i pokazałem mu obchodząc i wyznaczając miejsce, po chwili Tom zaczął kopać, zrył mi wszystko tak jak być powinno i uśmiechnął się.
- Oj coś za dużo tych przyjemności dla Ciebie robie..-zaśmial się
- Musisz mi się ładnie wieczorem odwidzięczyć -dodal, a ja pokiwałem głową i uśmiechnąłem się lekko zawstydzony, po chwili odszedł wracając do swoich obowiązków, a ja zająłem się swoimi. Posadziłem wszystko i przyszedłem tylko do domu żeby nalać wody do konewki po czym wróciłem na miejsce i podlałem to jak należy. Dumny w domu wziąlem prysznic i przyszedłem w koszulce i spodenkach do salonu siadając na kanapie zadowolony, Tom nadal coś pisał, a kiedy skończył podszedł do mnie.
- Mam godzine.. w tym czasie ma mi przyjść mail z odpowiedzią, czy jutro mam się udać na spotkanie czy też nie -powiedział i zbliżył się do mnie.
- Oby Ci się udało -wyszeptałem, a on podniósł mnie i zaczął całować, mruczałem cichutko spoglądając na niego, ochyliłem po chwili głowę dając mu lepszy dostęp. Macaliśmy się dość długo i całowali wzajemnie, w końcu Tom rozpiął swój rozporek i zsunął lekko spodnie siadając z rozłożonymi nogami na kanapie, ukleknąłem i wziąłem w dłoń jego penisa po czym zacząłem go lizać i ssać jak lubił, wplótł swoje dłonie w moje włosy i zaczął poruszać moją głową, a później swoimi biodrami, czasem mnie blokował gdy za mocno posunął, wtedy jego głowka zderzała się z moim gardłem co powodowało,że się krztuszę. Robiłem mu tego loda dobre 20 minut, w końcu poczułem jak pulsuje, wiedziałem, że za chwilkę wystrzeli w moje usta i tak też się stało, poczułem w buzi gorącą sperme, połknąłem ją i spojrzałem w jego oczy. Schował zadowolony swojego kutasa do bokserek i wciągnął z powrotem swoje spodnie po czym zapiął je i pogłaskał mnie po głowie mówiąc.
- Mój bystry chłopczyk..- uśmiechnąłem się i pocałowałem go w policzek, a on lekko klepnął mój posladek i spojrzał na zegarek.
- Już minęła ponad godzina ide zobaczyc..
- Czekaj, moge ja..? -spytałem spoglądając na niego
- To nie po Niemiecku Billy.. -powiedział, a ja westchnąłem smutny i czekałem aż oznajmi mi czy projekt spodobał się temu gościowi czy też nie...

8 komentarzy:

  1. Czyta ktos w ogole tego twojego bloga czy sam dla siebie go piszesz? i czasem te komenty sam sb dajesz xd ? na ffth sa lepsze twince skoncz to pisanie bo tracisz czas i polewe mamy xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem kim jesteś, ale to żałosne co właśnie napisałaś/napisałeś :)

      Usuń
  2. Dzięki za szczerość. Nie wiem czy ludzie to czytają, na pewno z trzy cztery osoby..
    I nie, nie stawiam sobie sam komentarzy, a jeśli macie polewkę to z czego konkretnie?
    Wiesz co, ja wcale nie muszę pisać, bo w zasadzie moim celem było pisać dla kogoś, ale skoro piszesz, że macie polewkę.. :-) dobrze by było gdybyś odznaczył/a się pod moim dodanym postem w grupie FFTH, bo chyba anonimowo to bez sensu. Jeśli, więc faktycznie nikt tego nie czyta to rzeczywiście strata mojego czasu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. COOOOOO? NIEEEEEEEEEE!!! CZY TY ZWARIOWALES???!!!
    nie pozwalam ci zawieszac bloga, kocham te opowiadanie!!!! nie mozesz, co ja bede czytac??
    nie przejmuj sie jednym glupim anonimem i PISZ DALEJ!!

    OdpowiedzUsuń
  4. błagam cie nie zawieszaj bloga, uwielbiam tu wchodzić i czytać to co tworzysz, bo nie raz ci wspominałam że wychodzi ci to po prostu zajebiście, i według mnie nie powinieneś przejmować się krytyką innych, i zaprzestawać pisać tylko dlatego że komuś sie zachciało cisnąć po tym.. bez sensu jak dla mnie..
    Także don't worry and be happy ! :)) i twórz dla nas swoich wiernych fanów, którzy kochają Twoją wspaniałą, relaksującą twórczość.

    Ps. po raz pierwszy walczę o jakiekolwiek opowiadanie, wiec błagam Cię Yūichi Kataoka NIE ZAWIESZAJ BLOGA! /Twoja wierna i kochająca faneczka K. :* :D

    OdpowiedzUsuń
  5. OBIECAŁEŚ TWINCEST :(

    OdpowiedzUsuń
  6. wróóóóóóóć, proszęęę :( /diana

    OdpowiedzUsuń
  7. jesteś okrutny :( umieram bez tego twc...

    OdpowiedzUsuń