niedziela, 6 kwietnia 2014

26.

Następnego dnia obudziłem się i jeszcze z zamkniętymi oczami leżąc próbowałem wymacać obecność Toma obok, jednak kiedy zorientowałem sie, że nie ma go ze mną westchnąłem podnosząc się leniwie. Przeciągnąłem się i zamruczałem słodko po czym wstałem i będąc nagi przemknąłem się między drzwiami do łazienki, tam założyłem na siebie bokserki, które wczoraj przeprałem ręcznie i pozwoliłem sobie pożyczyć jego koszulkę, którą ubrałem na siebie. Wolno ruszyłem do kuchni, nie byłem dobrze rozbudzony, wchodząc do niej zauważyłem brata, który siedział przy stole i pił kawę robiąc coś na laptopie. Aromat świeżo parzonej kawy roznosił się po całej kuchni, uwielbiałem ten zapach z rana. Podszedłem i pocałowałem go w policzek zawieszając mu się lekko na szyi.
- Dzień dobry -powiedziałem słodko do jego ucha.
- No, nareszcie mój śpioch wstał..-powiedział, a ja zaśmiałem się i spojrzałem na dół ekrany w laptopie patrząc która godzina, było już po dziesiątej. Westchnąłem słodko i ziewnąłem jeszcze śmiejąc się.
- Snu nigdy za wiele Tomy.. co tak w ogóle robisz ?
- Szukam domu..-odpowiedział krótko, ja zamilkłem. Nie chciałem się stąd wyprowadzać, jeszcze nie tak dawno się tutaj wprowadziliśmy z rodzicami, podobało mi się to miasto i wszystko z resztą. Miałem przecież tutaj najlepszego przyjaciela, którego tak Tom nie lubił. Ustawiłem kubek myśląc o tym, że wczorajszą rozmowę wziął bardzo na poważnie. Nasypałem kawy i włączyłem radio, moja mama tak zawsze robiła, mi to już wpadło w nawyk, więc z rana musiało grać mi radio. Tom był tym szukaniem pochłonięty, nie odzywał się do mnie w ogóle, mimo iż siedziałem przed nim z kubkiem kawy od czasu do czasu chcąc zwrócić na siebie uwagę chrząkając czy kaszląc udawanie, ale on oglądał i oglądał, w końcu zacząłem.
- Do jakiego kraju w ogóle chciałbyś się wynieść.
- Do stanów.. -kiedy to powiedział nie wiedziałem co zrobić, jak mógł chcieć tak daleko wyjechać ze mną? Nie znaliśmy się aż tak dobrze, może wczoraj nam było dobrze ze sobą i w ogóle, ale przecież to za szybko. Miałem nadzieje, że to chociaż będzie w Europie, a nie w Ameryce..
- Po co aż tam?
- Bo tam jest prawdziwe życie, tutaj czuje sie zacofany -powiedział
- No i co z tego.. ale może ja nie chce tak daleko, w ogóle nie bierzesz mojego zdania pod uwagę..
- Bill przestań, proszę Cie -powiedział, a ja wstałem od stołu wkładając kubek do zlewu.
- Nie chce przestać, tutaj mi jest dobrze, nie chce wyjeżdżać tak daleko..
- Zmienisz zdanie tylko sie z tym oswoisz i poznasz tego plusy -powiedział, a ja westchnąłem i poszedłem się ubrać i uczesać. Gdy zszedłem później na dół on już się gdzieś ubierał, uśmiechnął się do mnie i cmoknął ustami. Podszedłem bliżej i stanąłem lekko na palcach chcąc by mnie pocałował, ujął delikatnie w swoje dłonie moją twarz i pocałował mnie namiętnie. Uśmiechnąłem sie lekko do niego.
- Gdzie idziesz Tomy..?
- Do firmy kumpla.. -powiedział z uśmiechem
- Mogę jechać do Mario?
- Chyba zwariowałeś..-odpowiedział i odwrócił się biorąc portfel i klucze.
- To zostaw mi chociaż na autobus, chce jechać do taty.-powiedziałem.
- Bill nie mam już czasu, tam gdzieś w kuchni powinny leżeć pieniądze, weź je sobie, zadzwonię później..pa
- Pa...-powiedziałem i westchnąłem cicho, miałem gdzieś, ze mi nie pozwolił do niego pojechać. Wziąłem kasę jaka była i wyszedłem zamykając dom. Poszedłem na autobus, który podwiózł mnie pod sam szpital. Dzisiaj Mario o 14 miał wyjść, więc pomyślałem, że się ucieszy widząc mnie i nie myliłem się, gdy wchodziłem od wychodził ze sali, postawił torbę, a ja rzuciłem się na niego i przytuliłem.
- Mario...-wyszeptałem, a on pocałował mój policzek.
- Nie myślałem, że przyjdziesz..-powiedział
- Wiem.. jednak mi się udało. Kurcze tylko wiesz co.. boje sie, ze Tom nas razem zobaczy..
- Nie martw się, szefunio nas zawiezie -powiedział, a ja sie uśmiechnąłem i poszedłem z nim na parking, gdzie on siedział. Wsiedliśmy oboje, a ten zawiózł nas pod jego dom. W środku Mario zrobił nam pyszny koktajl i usiedliśmy na balkonie, gdzie słoneczko ładnie padało na nasze buzie. Założyłem okulary gdyż nie mogłem patrzeć na Mario tak mnie słońce raziło.
- Wiesz.. Tom chce się wynieść stąd..
- Ale jak to.. Bill, a ja? -widziałem w jego oczach strach
- Ja też nie chce.. nie chce Cie zostawiać ani mamy i taty..
- A daleko? -spytał smutny.
- Do stanów..-powiedziałem smutno, a on wstał i podszedł do barierki opierając się o nią. Widziałem jak bardzo jest mu przykro, kochał mnie i bał się, że nie będzie mógł mnie już wcale widywać. Wstałem i postawiłem koktajl na stoliku po czym przytuliłem się do jego pleców i westchnąłem smutno. Sam nie chciałem go zostawiać, strasznie go lubiłem.
- Musimy coś wymyślić, ja też nie chce Cie zostawiać..-wyszeptałem,a on chwycił moje dłonie z przodu, objąłem jego brzuch i westchnąłem.
- No musimy, musimy -powiedział i odwrócił się spoglądając na mnie, zdjął na moment moje okulary i uśmiechnął się, odwzajemniłem uśmiech i przymknąłem oczy, bo tak bardzo słońce mnie raziło, on wtedy zbliżył się i pocałował mnie, mruknąłem cicho czując jego usta na swoich i po chwili się odsunąłem.
- Przepraszam..-powiedział, a ja przytuliłem się do niego nic nie mówiąc, nie chciałem też zdradzać Toma, więc nie pozwoliłem mu dłużej tego robić.
- Chodź, usiądziemy..-powiedział, a ja poszedłem za nim i usiadłem lekko oblizując usta gdy nie patrzył, wziąłem z powrotem świeży koktajl do ręki i upiłem łyczek zakładając okulary. Po dłuższej chwili rozdzwonił się mój telefon, to był Tom, nie odebrałem tylko wziąłem telefon od Mario dzwoniąc do ojca żeby powiedział w razie czego jakby Tom dzwonił, że jestem z nim, ten się zgodził bo i tak był poza miastem, obiecał po mnie przyjechać, wiec cieszyłem sie, ze mam jeszcze chwilkę z Mario.
- Jeju.. gdyby on się dowiedział..-wyszeptałem
- Znów by mnie pobił..-powiedział, a ja westchnąłem.
- Robi to, bo czuje sie silniejszy..-powiedziałem cicho
- Nie mówmy o nim, denerwuje mnie ten człowiek -powiedział nie chcąc też go obrażać gdyż wiedział, że jestem z nim. Spędziliśmy cały dzień sami, było naprawdę fajnie, wspólny obiad i te nasze rozmowy o niczym, a jednak o czymś. Jakoś po 20 tata zgarnął mnie spod jego domu i zawiózł do domu Toma.
- On sie kiedyś synu dowie..-powiedział i pokręcił głowa 
- Oby nie.. dobranoc tatuś -pocałowałem tatę w policzek i wysiadłem. Zapukałem czekając aż mi otworzy, ale nie otwierał. Zauważyłem samochód nadjeżdżający, to był on. Zaparkował i wysiadł z kilkoma torbami.
- Dzwoniłem.. wiesz o tym?
- No wiem, ale miałem wyciszony -powiedziałem tłumacząc się.
- To następnym razem lepiej nie miej, bo mnie to wkurwia -powiedział oschle i rzucił mi klucze, których nie złapałem i schyliłem się by podnieść je z ziemi, otworzyłem drzwi i weszliśmy oboje do domu. Położył kilka toreb na kanapie, a resztę zaniósł do kuchni rozpakowując.
- Pomóc Ci?
- Nie -odpowiedział krótko, więc usiadłem na kanapie i włączyłem sobie tv. Chwile później przyszedł do mnie i strącił te torby na ziemie po czym położył się na mnie, spojrzałem w jego ciemnobrązowe oczy i uśmiechnąłem się. Pocałował mnie lekko w nos,a później w usta.
- Gniotę Cie? -spytał, a ja pokręciłem głową.
- Z ojcem byłeś cały dzień?
- Tak -odpowiedziałem, a on włożył dłonie pod moją koszulkę i zaczął dotykać mojego ciałka, uśmiechnąłem się gdyż to było przyjemne.
- A Ty, co robiłeś? 
- No byłem u kumpli,a później na zakupach..-powiedział z uśmiechem.
- Kupiłeś coś ładnego? 
- Tak, coś dla Ciebie też..-zaśmiał się, a ja uniosłem lekko brew, odsunął się i podał mi torbę, z której wyjąłem leginsy dość małe co oznaczało, że będą bardzo opięte, nie wiem czemu je tak lubił, gdy zobaczyłem 3 pary majtek koronkowych spojrzałem na niego jak na durnia, a on się tylko zaśmiał.
- Ja mam to nosić? 
- Ładnie to będzie wyglądać..-powiedział z uśmiechem
- No nie wiem, chyba chcesz ze mnie zrobić babę..
- Bill nie.. nie każe Ci nosić tego codziennie, ale od czasu do czasu miło by mi było popatrzeć, rozumiesz?
Westchnąłem kiwając głową, usiadłem na nim okrakiem i pocałowałem go dziękując mu za to, ułożył dłonie na moim tyłku i zaczął go masować, mruknąłem słodko patrząc w jego oczy. Był taki przystojny, naprawdę byłem szczęściarzem, że to mnie zechciał tym bardziej wiedząc, że jestem jego bratem.
- Masz bardzo ładny tyłek, nie chciałbyś mieć jeszcze ładniejszego?
- Co masz na myśli? -spytałem
- No jeśli zacząłbyś ćwiczyć to stałby się bardziej zaokrąglony, większy... -mruknął, a ja się uśmiechnąłem.
- A mógłbym chodzić na siłownie razem z Toba?
- No pewnie -powiedział, pocałowałem go w usta i uśmiechnąłem się, jeśli chodziło o mój wygląd byłem w stanie zrobić wszystko żeby się komuś podobać, a jak powiedział miałem do tego duży potencjał, gdyż mój tyłek w tej chwili już wyglądał bardzo ładnie, a co dopiero jak zacząłbym ćwiczyć.
- Ciesze się, zapisze Cie jutro i pójdziemy wieczorem, co Ty na to?
- Świetnie -powiedziałem z uśmiechem.
- Dobra wstajemy myszko, zrobimy jakąś kolacje i kładziemy się spać, bo rano muszę wstać..
- Okej -powiedziałem i poszliśmy razem, zrobiliśmy pyszne spaghetti i razem przy stole zjedliśmy rozmawiając, mimo iż był starszy ode mnie nie odczuwałem tego czasem. Po kolacji wzięliśmy kąpiel i razem położyliśmy się spać. 
Nazajutrz wstając zobaczyłem na miejscu Toma poduszki małą karteczkę.
" Billy, jadę za miasto, nie będzie mnie do jutra ;/ zadzwonię do Ciebie wieczorem, więc odbierz. Pieniądze jak potrzebujesz są w szufladzie w kuchni" no to pięknie się dzień zaczął pomyślałem i zszedłem na dół. Zostawił po sobie troche burdel widocznie bardzo się spieszył, posprzątałem za niego i zjadłem śniadanie. Po południu umówiłem się z Mario, który wypytywał o ten nasz wyjazd, sam jeszcze nie wiedziałem co to będzie, bo Tom na razie o tym nie mówił. Był piękny dzień, postanowiliśmy pojechać sobie na jakąś łąkę, poleżeć, pogadać, zjeść jakieś smakołyki, które kupiliśmy po drodze. Obaj leżeliśmy na kocu, w końcu Mario odwrócił się do mnie i podparł na jednej ręce.
- Wiesz Bill.. muszę Ci coś powiedzieć..
- Co takiego? -spytałem
- Mój szef.. on się we mnie zakochał..-powiedział, a ja się aż podniosłem, jak to możliwe, przecież brał ślub i w ogóle nic na to nie wskazywało.
- Ja pierdziele.. ale skąd wiesz?
- Mówił mi to... 
- Jeju.. ale on ma żonę -westchnąłem
- No właśnie.. Ale coś jeszcze jest.. 
- Co takiego? chyba nic Ci nie chciał zrobić.. znaczy dobrać się do Ciebie..
- Nie, nie.. ale wtedy on poprosił Ciebie żebyś zaśpiewał na jego weselu i zaprosił Toma, to dzięki niemu on tam przyszedł, oni się razem dobrze znają.. on chciał żebyś znów z nim był, żebym dzięki temu zapomniał o Tobie... -powiedział, a ja zrobiłem duże oczy, to było coś nienormalnego..
- Jezu.. nigdy by mi to do głowy nie przyszło..
- No mi też nie, wczoraj przyjechał do mnie wieczorem i powiedział mi to.. ale to nie wszystko..
- Ta cała wasza wyprowadzka to pomysł ich obojgu.. chcą nas rozdzielić, chcą nas mieć na wyłączność, bo mój szef wie, ze Cie kocham.. -powiedział, a ja jęknąłem cicho nie wiedziałem co to będzie
- Ale czemu tak chcą.. Boże Mario...
- Nie wiem, dla mnie też to jest niezrozumiałe.. ale jeśli chcemy się przyjaźnić muszę się z nim związać..
- Ale będziesz cierpiał.. 
- Chce się z Tobą widywać.. jestem w stanie to zrobić dla nas Bill.. Lubię go, więc aż tak mnie nie będzie obrzydzał, gorzej z jego żoną, bo biedna będzie cierpieć jak ją dla mnie zostawi..
- Nie wiem co mam powiedzieć.. naprawdę nie wiem..-powiedziałem i przytuliłem się mocno do niego, objął mnie gładząc moją buzie.
- Zrobie wszystko żebyśmy mogli się nadal przyjaźnić..obiecuje..-powiedział, a ja pokiwałem głową i westchnąłem ciężko, byli podli, takim kosztem chcieli coś zyskać... Pod wieczór Mario zawiózł mnie do domu rodziców, pożegnałem się z nim i wszedłem do środka, ze sypialni słychać było ciche jęki mamy, chciało mi sie śmiać, ale przytłaczała mnie myśl ich pomysłu.. Poszedłem do siebie i położyłem sie myśląc o tym. Po chwili rozdzwonił sie mój telefon, to byl Tom.
- Halo?
- Co tak kotku robisz?
- A nic, jestem w domu z rodzicami..a Ty?
- A ja właśnie wszedłem do hotelu i chyba się położe, bo padam..-powiedział, miał za wesoly głos
- Piłeś? -spytałem
- Trochę..-zaśmiał sie i słyszałem w słuchawce jak dziękuje recepcjonistce za kluczyk
- Aha..-mruknąłem tylko
- Nie gniewaj się..-powiedział z uśmiechem
- Nie gniewam sie, zachowujesz sie jak dziecko.. prowadzisz po alkoholu.. nienormalny -powiedziałem i rozłączyłem sie wyłączająć telefon, byłem dzisiaj na niego wyjątkowo cięty po tym co mi jeszcze Mario opowiedział. Miałem w dupie jakie będa konsekwencje po tym jak wróci, tak naprawdę mógl mi naskoczyć. Z racji tego, ze bylo juz polozylem się spać, mnie też wykończył ten dzień....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz