czwartek, 10 kwietnia 2014

28.

(...) Któregoś dnia wróciłem ze szkoły do domu, mieszkaliśmy już z Tomem sami, przyzwyczaiłem się już do tego. Czasem tylko kiedy jeździł w te swoje delegacje szedłem do rodziców żeby nie zostawać sam w domu. Rozebrałem się w przed pokoju i wszedłem do środka, Tom siedział z jakimś chłopakiem, a raczej facetem w jego wieku, który był zajebiście przystojny. Kultura wymagała przywitania, więc przywitałem się i poszedłem do kuchni. Rozmawiali o czymś bardzo poważnie, usiadłem przy stole będąc teraz troche naprzeciwko tego faceta, był naprawdę ładny, miał na sobie białą koszulę, która opinała jego umięśnione ciało, widziałem jak na mnie spogląda, w końcu uśmiechnąłem się lekko, a on odwzajemnił to ukazując szereg swoich bialych zębów. Spuściłem szybko wzrok gdyż zawstydziłem się, on mnie po prostu onieśmielał, w końcu gdy zjadłem umylem za sobą naczynia i spojrzałem na nich.
- Tom ja pojadę do rodziców.. okej?
- No dobra, to wróć później..-powiedział, widziałem jak ten chłopak mi się przygląda. Wyszedłem stamtąd i westchnąłem ciężko, wiedziałem, że szybko nie skończą rozmawiac ze sobą, więc postanowiłem pojechać do Mario, widziałem, że dzisiaj nie pracuje, więc pomyślałem ze możemy spędzić razem dzień.
Autobusem dojechałem po jakiś 15 minutach i zmierzyłem wolnym krokiem w stronę jego domku,który nie był az tak daleko od przystanku. Stanąłem przy drzwiach i zapukałem delikatnie, a on otworzyl mi z uśmiechem. Przytuliłem się do niego dopiero w środku by nikt inny nas nie zauważył.
- Co słychać? -spytałem i rozsiadłem się na kanapie
- Właściwie to nic dobrego.. -powiedział, a ja spojrzałem na niego dziwnie
- Co się dzieje?
- Bill ja po prostu nie daje rady, nie mogę udawać, że go kocham i chce.. powiedziałem mu dzisiaj o tym.. Ja myślałem, że on będzie inny gdy pozwole mu sie do siebie zbliżyć, ale on jest taki nachalny, ciągle chce seksu, wszędzie.. gdziekolwiek nie jesteśmy, ja mam dość tego -powiedział strasznie zdenerwowany, a ja aż wstałem, musiałem się do niego przytulić, czułem się poniekąd temu winien. Spojrzałem w jego oczy, nigdy przy mnie nie płakał, ale teraz chyba nie wytrzymał, czuł się wykorzystany.  Nie wiedziałem co mam powiedzieć, tak strasznie zrobiło mi się go szkoda, a to wszystko przez Toma i tego jego szefunia, przez to, że nie możemy się ze sobą kolegować, bo Mario mnie kocha.
- Nie płacz, jakoś to będzie.. obiecuje -powiedziałem, a on spojrzał na mnie i westchnął.
- Teraz będzie tylko gorzej, zwolnił mnie i powiedział, że jeśli się do mnie zbliżysz to ja pożałuje..
- Co?! jak to..! - to nie mogło być prawdą, to jak oni oboje sie zachowywali, traktowali nas jak swoje własności, mimo iż oboje mieliśmy prawo do samodzielnego wyboru, ja w każdej chwili mogłem zostawić Toma, ale widocznie oni się z tym nie liczyli, odbierali nam prawa tak po prostu.
- Nie wiem co robić Bill, serio nie wiem..-powiedział i usiadł ukrywając twarz w dłoniach, usiadłem obok i przytulilem się do niego mocno, objął mnie i westchnął smutny.
- Coś razem zdziałamy, jesteś moim przyjacielem.. -powiedziałem, a on spojrzał w moje oczy i westchnął po chwili wstając, zapalił papierosa i oparł się o parapet spoglądając na mnie, zachmurzyło się strasznie.
- Wiesz.. tak czasem chciałbym żebyś u mnie został, tak po prostu spędził ze mną wieczór, zjadł kolacje..
- A myślisz, że ja bym nie chciał ? -spytałem smutny. Godziny strasznie nam szybko minęły, po chwili usłyszałem jak dzwoni mój telefon, odebrałem to był Tom.
- Halo..?
- Gdzie Ty jestes? -zapytał
- No... w galerii -powiedziałem
- Przyjedziesz sam czy mam przyjechać? -spytał
- Przyjedź..-powiedziałem spokojnie i rozłączyłem się, Mario się już ubierał żeby mnie tam podwieźć. Wsiedliśmy razem do samochodu i on ruszył, po szybie zaczęły uderzać kropelki deszczu, najpierw powoli, a później strasznie szybko. Podwiózł mnie prawie pod same drzwi, spojrzałem na niego, a on zbliżył się i pocałował moje usta, wiedziałem, że nie powinien, ale jakos nie mogłem mu zakazać, to był w końcu mały gest. Wysiadłem i wszedłem do galerii, naszła mnie ochota na loda, więc kupiłem sobie trzy ulubione gałki i usiadłem tak, że Tom wchodząc z każdej strony chcąc nie chcąc zauważy mnie. Cały czas myśli nie dawały mi spokoju, było mi cholernie żal Mario za to co przeszedł z tym jego szefem i pomyśleć, że robił to po to byśmy mogli się dalej przyjaźnić. Patrzyłem tak przed siebie w końcu zwuażyłem jak Tom idzie w moim kierunku, widziałem jak laski się za nim oglądały i zresztą nie tylko, podniosłem tylek z ławeczki i ruszyłem też w jego strone, przywitał mnie lekkim całusem w policzek.
- Co tu robiłeś? -spytał
- A tak chodziłem po sklepach.. no i ostatecznie kupilem sobie loda -powiedziałem, a on złapał mnie za nadgarstek i przybliżył do ust moją dłoń, w której trzymałem loda i polizał go. Uśmiechnąłem się lekko i przytuliłem się do jego boku.
- Dobry, ale chyba nie lepszy niż mój co? -spytal z tą swoją zboczoną miną
- Tom głupku -powiedziałem i uśmiechnąłem się speszony, a on roześmiał się. Ruszyliśmy z powrotem do samochodu, zapiąłem pas, a on ruszył. Nie dało jechać się zbyt szybko, bo deszcz zbbyt mocno padal, Tom po drodze mi oznajmił, że ten chłopak, a jak się już dowiedziałem Antonio zostanie u nas na kilka dni.
- A kto to tak właściwie jest? -spytałem
- Dowiesz się w swoim czasie -powiedział z uśmiechem i poklepal mnie po udzie
- Zjemy razem kolacje, więc coś trzeba kupić, okej?
- Jasne..-mruknąłem, wiedzialem że będzie to dla mnie krępujące, ale nie miałem wyboru, nie mogłem się zachowywać jak dzikus. Zrobiliśmy z Tomem duże zakupy i pojechaliśmy do domu. W środku go nie było,spojrzałem na Toma, a on powiedział, że pojechał po rzeczy do hotelu, więc skinąłem głowa i zaczalem rozkładać zakupy, później zabraliśmy się za robienie kolacji, w całym domu pachniało świerzymi warzywami i smażonym mięsem, miałem ochote się na to już rzucić, bo straasznie apetycznie wyglądało.
Przy kolacji każdy zajął swoje miejsce, usiadłem na przeciwko tego Antonio i uśmiechnąłem się życząc smacznego. Jadłem wcale prawie nie unosząc swojego wzroku z nad talerza, usłyszałem pytanie ze strony chłopaka.
- Uczysz się jeszcze, tak? -spytał
- Jeszcze tak, to mój ostatni rok -odpowiedziałem
- Co zamierzasz później? -spytał ciekaw i przyjrzał mi się i moim ustom dokładnie
- Chyba nic.. Mam Toma i nie brakuje mu pieniędzy -powiedziałem, a on spojrzał na mnie troche nie dowierzając w to co mówie, wyszło na to jakby mnie tylko pieniądze interesowaly.
- Skoro płacisz mu w naturze nie wiedzę w zasadzie nic w tym złego ..-Tom uśmiechnął się do niego i uniósł kieliszek z winem, poczułem się wtedy strasznie dziwnie, ale zabrakło mi słowa by się w jakiś sposób usprawiedliwić, w sumie co mnie to obchodziło, za pewne widzę go pierwszy i ostatni raz. Po kolacji udałem się do łazienki i tam wziąłem szybki prysznic, gdy wychodziłem z łazienki włąsciwie tylko w samej koszulce Tom zawołał mnie do salonu, akurat teraz gdy byłem wykąpany i prawie rozebrany. Przyszedłem, a on wyciągnął do mnie rękę i posadził mnie na kanapie obok siebie. Ulozylem dłonie na swoich nagich i chudych nogach i spojrzalem na ich obu, pili drogie whisky i palili papierosa.
- Antonio sprzedaje nam dom w Los Angeles -powiedział Tom, a ja spojrzałem na niego i pokręciłem głową, myślałem że to tylko taki zart, ale on widocznie naprawde chciał się wyprowadzić i co najgorsze wszystko się złożyło, kiedy Mario był z szefuniem było ok i nie wspominał nic o tym, a teraz?
- Ja się nigdzie nie wybieram -powiedziałem i wstałem
- Bill nie rób scen, nie pytam czy Ci się to podoba czy nie, ale oznajmiam Ci to, że za 2 tygodnie wyjeżdżamy, wszystko już jest gotowe -oznajmił mi i pchnął mnie w kierunku sypialni.
- Idź spać.. dobranoc -powiedział, a ja wszedłem do tej sypialni i trzasnąłem drzwiami, rozpłakałem się i położyłem się na łóżku, tak bardzo nie chcialem stąd wyjeżdżać, nie tak szybko i nie teraz na pewno.
Płakałem naprawdę długo aż w końcu zasnąłem ze zmęczenia nawet nie wiedząc kiedy.
Z rana podniosłem się, ale Toma nie było, ubrałem szlafrok i wyszedłem z sypialni, na kanapie siedział z laptopem ten cały Antonio, spojrzałem na niego i rozejrzałem się szukajac Toma.
- Jest Tom?
- Nie, wyszedł już godzine temu -powiedział i uśmiechnął się.
- A dokąd? -spytałem
- Najprawdopodobniej załatwić sprawę z tym domem, chce go wynająć. Tak w ogóle nie widziałes jeszcze waszego nowego domu, chcesz zobaczyć? -spytal
- Nie, to nie będzie mój dom..-powiedziałem i wyszedłem na górę żeby się ubrać. Po 20 minutach zszedłem na dół podciągając noskiem, samo mi się płakało, nie chcialem stąd wyjeżdżać, nie byłem na to gotowy, nawet nie znaliźmy się tak dobrze z Tomem żeby posuwać się tak daleko. Wyszedłem z domu nie mówiąc mu gdzie się udaje, bo co go to w ogóle obchodziło. Pobiegłem na autobus i pojechałem do Mario żeby mu się wyżalić. Otworzył mi zaspany drzwi i od razu wpuścił do środka, teraz to ja nie wytrzymałem i się rozpłakałem, stałem ze spuszczoną głową chlipiąc od czasu do czasu. Nie pytał o co chodzi, bo dobrze wiedział, wczoraj z wielką kpiną zdążył go poinformować jego szefunio. Przytulił mnie i podniósł, zaniósł mnie do swojej sypialni i tam razem się położyliśmy, dotykał mnie po buzi i ścierał co chwile łzy, patrzyłem na niego milcząc, po prostu płakałem, a on patrzył na mnie ze spokojem pozwalając mi się wypłakać.
- J-ja nie chce...-wyszeptałem w końcu
- Bill, chcesz. W tym momencie czujesz się rozerwany, bo Ci szkoda.. Doskonale wiesz, że Tom nie może Cię do niczego zmusić, a co zrobisz to już do Ciebie należy.. -kiedy to powiedział zrozumiałem, że ma rację w końcu mogłem nie jechac, ale nie chciałem żeby mnie zostawiał, kochałem go po swojemu i liczyłem na to, że on też. Otarłem swoje łzy i przysunąłem się do przyjaciela tuląc się, przytulił mnie mocno i głaskał po włosach, był taki dobry dla mnie.
- Zawsze będe na Ciebie czekał, gdziekolwiek będziesz.. -powiedział, a ja zaszlochałem nie mogąc nic zrobić, było mi tak strasznie przykro. Faktycznie czułem się strasznie rozdarty, ale kogo oprócz Mario to obchodziło.. Tom miał to w dupie, rodzice dawno zwariowali na swoim punkcie czując wolność.
Podniosłem się i spojrzałem na niego po czym odsunąłem się.
- Chcę się z Tobą już teraz pożegnać.. chce się oswoić z tą myślą przez te dwa tygodnie..
- Jasne -powiedział spoglądając na mnie, widziałem w jego oczach straszny smutek, zbliżyłem się na moment i mocno się do niego przytuliłem, odwróciłem się po chwili i wyszedłem z jego domu, zacząłem biec przed siebie, tego jak teraz się czułem nikt nie był w stanie zrozumieć, opuściłem jedną z najważniejszych osób w moim życiu tylko dla niego, tylko dla tego dupka, który się ze mna nie liczyl, a mimo to go kochałem. Przez cały czas biegłem nie wiedząc dokąd, wszyscy przechodni mi się przyglądali i ludzie jadący z aut, miałem to w tej chwili gdzieś, wiedziałem,że teraz Mario cierpi podobnie jak ja, przynajmniej nie byłem w tym sam. Biegnąc tak bez celu zobaczyłem Toma opartego o samochód i rozmawiającego przez telefon, spojrzeliśmy na siebie, byłem cały zryczany, momentalnie się rozłączył i zaczął iść w moim kierunku, gdy dobiegłem do niego przytuliłem się najmocniej jak tylko mogłem, po chwili zaczałem go całować, wszędzie wciąż nie przestając płakać, to było coś nienormlanego, nie wiedziałem dlaczego sie tak zachowuje, ale potrzebowałem teraz jego bliskości.
- Kocham Cię Tom.. z całego serca..-odezwałem się jeszcze lekko dziecięcym glosem
- Ja Ciebie też mały, to dla nas..-powiedział, a ja przytuliłem się do niego i westchnąlem, trzymał mnie na rękach jak dziecko, zasatanawiałem się czy wie dlaczego płacze, ale skoro powiedział "to dla nas" chyba się domyślił. Długo minęło zanim się uspokoiłem, głaskał mnie przez cały czas mówiąc żebym nie płakał, teraz był taki czuly, chciałbym żeby zawsze taki był. Po dłuższym czasie oboje wróciliśmy do domu, ale zanim weszliśmy złapałem go za rękę.
- Nie chce żeby on widział, że ja płacze..-powiedziałem smutno, patrzac na brata do gory, skinąl głowa i wszedł pierwszy, po chwili usłyszałem jak drzwi od tarasu się otwierają, wtedy wszedłem spokojnie i poszedłem do sypialni i położylem się na łóźku...

1 komentarz: