niedziela, 25 maja 2014

40.

(...) Kilka tygodni pozniej czulem sie wreszcie normalnie. Tom jak chcialem mial mnie daleko w dupie co mi odpowiadalo, bo nie wtracal sie w moje sprawy. Pewnego dnia spotkalem go razem chyba z jego nowa dziewczyna, dziwil mnie fakt, ze zanim byl ze mna tez mial same dziewczyny i pozniej jak juz nie bylismy takze same laski, wyglada na to,ze bylem jego jedynym. Powiedzialem zwykle czesc, a on na moment mnie zaczepil chwytając za rękę, spojrzalem na niego troche niezrozumiale.
- Poczekaj,  gdzie Michael?
- W domu z mama. -odpowiedziałem krótko
- To dlaczego go nie zabrales ze soba, albo mi nie powiedziales?
- Tom, bo ide tylko do sklepu i nie mam za wiele pieniedzy,a wiesz jakie sa dzieci zacząłby mi płakać chcąc jakieś rzeczy.. a od rodzicow nie bede ciagnal, wiec zostawiłem go  z mama.
- Dlaczego mi nie powiedziales, ze Ci brakuje?-spytal podchodzac blizej i patrząc w moje oczy
- Bo to sa moje potrzeby i na nie sam powinienem sobie zarobić..-mruknalem, a on wyjal z kieszeni kase.
- Nawet jesli..masz mi to mowic, bo to ze nie chciales alimentow to Twoja sprawa..wiec mam prawo Ci dawac te pieniadze -mruknal wciskajac mi w reke. Westchnalem cicho i odsunalem sie mówiąc ciche "dzięki" i odszedłem idac dalej przed siebie.
Wrocilem do domu z duzymi zakupami, ktore rozpakowalem i korzystajac z tego, ze Michael spal zalogowalem sie na jeden portal randkowy. Opisalem siebie i to, ze mam dziecko zeby pozniej nie bylo niedomowien. Napisal do mnie od razu pewien gosc, byl po 30 i byl policjantem. Zdziwilem sie troche, ale spodobal mi sie bardzo. Rozmowa przebiegla bardzo mile tak, ze bylismy umowieni na dzis wieczor. Podekscytowany zadzwonilem do Toma żeby spytać czy w ogóle ma czas.
- Czesc, mozesz rozmawiac?
- Tak, co tam? -spytał
- Bo chcialbym dzis gdzies wyjsc, moge zostawic na noc u Ciebie Michaela? -spytalem przygryzajac dolna warge, bo nie byłem pewien czy się zgodzi.
- Tak, a gdzie sie wybierasz? -spytal ciekaw, a ja glupi bez zastanowienia od razu mu sie wygadalem.
- Do tego dobrego clubu, gdzie kiedys chodzilismy..-gdy to powiedzialem strzelilem sie w czolo...jak moglem byc taki bezmyslny..no, ale gdy zgodzil sie poszedlem sie szykowac. Bylem troche zdenerwowany faktem nowo poznanego goscia w sieci, ale chcialem byc z kims w końcu szczesliwy i miałem nadzieje, że dobrze trafiłem tym razem. Gość ze zdjęcia i z rozmowy wydawał się być całkiem w porządku.
Wieczorem wyszedlem kiedy jeszcze Toma nie bylo, pojechalem pod dyskoteke czekajac na tego przystojniaka. Po chwili ktos od tylu zaslonil mi oczy, mial szorstkie dlonie, jakby stare? odwrocilem sie, a przede mna stanal gosc nie po 30, a po czterdziestce. Był stary i brzydki do tego ubrany w jakieś stare łachy. Spojrzalem na niego rozczarowany, znow wyszla moja naiwnosc.
- Chyba nie mamy o czym rozmawiac..-mruknalem nieprzyjemnie od razu.
- To nic wielkiego..zabawimy sie i po wszystkim-powiedzial z usmiechem.
- Prosze nie byc smiesznym..-warknalem chcac odejsc, ale on zlapal mnie bardzo mocno.
- Pomocy! -krzyknalem wtedy ochroniarz stojacy na bramce podbiegl i strzelil go z calej sily w pysk, zlapal mnie za reke i usmiechnal sie lekko.
- Juz okej..-mruknal, spodobal mi sie, byl wysoki, napakowany.
- Dziekuje.. moze w ramach rekompensaty postawie Ci drinka? -spytałem, moje serce wciąż jeszcze biło, nienawidziłem gdy ktoś próbował coś wyciągnąć ode mnie na siłe, to było naprawdę nieprzyjemne po tym wszystkim co przeszedłem i został mi do tego uraz.
- Uhum..bardzo chetnie tylko za godzine jak skoncze prace -mruknal przygladajac mi sie caly czas. Zgodzilem sie wchodzac do srodka, gdzie zamowilem pierwszego drinka. Godzina dosc szybko minela, ale on jeszcze nie przyszedl. Moze mnie wystawil?
Poczulem na biodrach czyjes duze i silne dlonie. Usmiechnalem sie lekko i odwrocilem sie, a on juz stal przytulony do moich plecow.
- Strasznie chudy jestes..-wyszeptal mi na ucho.
- Oj wiem..-zasmialem sie, a on usiadl obok.
- To co proponujesz do picia? -spytal
- To co teraz pije jest dobre -powiedzialem z usmiechem, a on zamowil dwa razy to samo. Stuknalem sie z nim szklaneczka.
- Tak w ogole to jestem Sam. -powiedział swoim męskim i niskim głosem
- A ja Bill..-powiedzialem z usmiechem patrzac na niego, caly czas patrzyl na moje usta.
- Twoj wzrok mnie peszy..-zasmialem sie cicho upijajsc drink, a on polozyl dlon na moim biodrze i usmiechnal sie.
- Ladny jestes..dlatego patrze.
- Dziekuje -powiedzialem z usmiechem patrzac na niego.
- Moze.. moze podasz mi numer do siebie? -spytal mrużąc seksownie oczy
- Jasne, zaczekaj -wyjalem z kieszeni telefon, na ktorym na tapecie byl Michael
- To moj syn..-powiedzialem, a on usmiechnal sie lekko
- Spoko..nie musisz sie tlumaczyc, to jak dasz mi ten numer? - był bardzo bezpośredni.
Podalem mu numer i usmiechnalem sie lekko gdy zapisal. Siedzielismy jeszcze dluzsza chwile, troche mnie juz zakrecil ten alkohol.
- Chodz pojedziemy juz do domu -mruknal i chwycil mnie za reke, zszedlem z krzesla i ruszylismy do wyjscia. Pozegnal sie ze znajomymi i wyszedlismy. Nie był taki jak większość i nie chciał wykorzystać tego, że byłem troche pijany. Znalazlemsie z nim w taksowce, podalem mu adres pod ktory zawiozl mnie taksowkarz. Przysunal sie blisko i przytulil mnie mocząc swoimi ustami moj policzek. To bylo takie przyjemne.
- Do zobaczenia maleńki..
- Do widzenia Sam -powiedzialem z usmiechem i wysiadlem idac chwiejnym krokiem do domu. Zastalem tam Toma, zdziwilo mnie to troche, bo mial wziac malego do siebie.
- Ty tu? -spytalem opierajac sie o sciane
- Tak tu, a Ty gdzie byles? -spytal
- Mowilem Ci, ze jade sie spotkac z kims..
- No i jak? -spytal, byl jakis dziwny
- Smieszna sprawa, ale bylo okej-mruknalem idac na gore po schodach. Polozylem sie i przykrylem zasypiajac dosc szybko.
Z samego rana obudzil mnie sms.
- "Co powiesz na wspolny obiad? chcialbym Cie blizej poznac"
przetarlem oczy i westchnalem, okropnie bolala mnie glowa. Nie odpisalem mu jeszcze, bo nie mialem sil myslec o tym. Zszedlem na dol i spojrzalem na Toma, ktory nadal siedzial na kanapie.
- Ktora godzina? -spytalem cicho
- Jakos po szostej..-mruknal i wyjal papierosa zapalajac go.
- Cala noc tu przesiedziales? -spytalem idac do kuchni.
- Ta, bo co? -spytal niezbyt milo
- Nic.. jak chcesz to idz sie do mnie przespij..-mruknalem robiac sobie kawe. A on poszedl na gore po moich slowach. Usiadlem zmeczony przy stole i podparlem na rece buzie mieszajac leniwie kawe. Postanowilem odpisac na sms Samowi.
- "W sumie to bardzo chetnie. Zadzwonisz pozniej?" -napisalem i upilem lyk i po chwili juz dostalem odpowiedz. - "Tak.. pewnie :) "
- "To do uslyszenia" -napisalem i gdy skonczylem pic kawe poszedlem do placzacego Michaela. Wzialem go na rece i usmiechnalem sie calujac jego slodkiego pysia.
- Glodny moj ksiaze? -spytalem idac z nim do kuchni, machal lapkami jak szalony. Postawilem wode na mleczko i usiadlem z nim patrzac na niego. Do kuchni weszla mama, ktora przywitala mnie calusem w policzek, usmiechnalem sie do niej.
- Pozno wczoraj wrociles? -spytala
- Po pierwszej..a co? - spytalem
- Nic..moge wiedziec gdzie byles?
- Mamo... no okej. Bylem w klubie z kolega..-mruknalem patrzac na syna, ciągle mnie kontorolowała co niezbyt mi pasowało, bo bylem już dorosły.
- Mam nadzieje, ze wiesz co robisz -powiedziala z usmiechem. Podalem jej Michaela i sam poszedlem do siebie zeby sie ubrac. Tom spal w spodniach bez koszulki, byl przytulony do mojej poduszki. Podszedlem blizej i przykrylem go delikatnie, bo bylo chlodno. Bardzo ładnie wyglądał śpiąc tak spokojnie, jak zresztą zwykle. Przyglądałem mu się chwile, a potem zacząłem szukać czegoś do ubrania w szafie.Kiedy sie ubralem zszedlem na dol i nalalem mleka do buteleczki podajac ja mamie.
- Masz czas po poludniu?
- Chyba tak..Loren miala przyjsc, a cos sie stalo?
- Nie, ale umowilem sie z kims na obiad..
- No moge z nim posiedziec, to nie jest problem -usmiechnela sie.
- Dzieki -mruknalem z usmiechem.
   Po poludniu szykowalem sie przed lusterkiem, poprawialem wlosy i lekki makijaz. Akurat zszedl Tom przygladajac mi sie.
- Wychodzisz gdzies z malym?
- Nie, sam -powiedzialem spokojnie ubierajac buty. Nie odezwal sie do mnie wiecej. Usiadl z mama w kuchni i wzial na kolana maluszka, z którym zaczął się bawić.
- Ide, bede pod wieczor. -mruknąlem wychodzac, pod dom swoim sportowym samochodem podjechal Sam. Wsiadlem i przywitalem sie z nim calusem w policzek.
- Co slychac? -spytałem z uśmiechem zapinając pas
- Pieknie wygladasz..-usmiechnal sie przygladajac mi sie.
- Dziekuje..-powiedzialem z usmiechem. Po chwili podjechalismy pod ladna restauracje, nie bylem tu jeszcze nigdy. Razem weszlismy i usiedlismy przy oknie gdzie byl piekny widok na miasto. Sam przez caly czas mi sie przygladal, byl bardzo przystojny, sprawial wrazenie takiego agresywnego, ale podobało mi się to bardzo, wiedziałem, że jestem bezpieczny przy kimś takim.
- Skad Ty pochodzisz? -zapytałem ciekaw
- Hm..urodzilem sie w Albani.. i mieszkalem raz tam, a raz w Macedoni..od trzech lat mieszkam tu z moja corka.
- Masz dziecko? -spytalem zdziwiony patrzac na niego.
- Tak, ma juz 13 lat..-mruknal biorac karte do reki, zdziwilo mnie to, ale nie mialem nic przeciwko, bo sam mialem Michaela.
- No to fajnie -powiedzialem z usmiechem i wybralem jakas salatke z kurczakiem, a do tego lampke bialego wina. Sam wzial jakies mieso i piwo. Czekalismy przygladajac sie sobie przez cały czas.
- Musze Cie troche podtuczyc..
- Tak mi dobrze -zasmialem sie
- No tak wygladasz rewelacyjnie..-chwycil moja dlon w swoja duza i pocalowal jej wierzch. Mruknalem przyjemnie patrzac na niego z przygryziona dolna warga.
- Nie kuś..bo zwariuje -zasmial sie patrzac caly czas na mnie.
- Przeciez tego nie robie..-mruknalem i powoli zaczelismy sie do siebie zblizac, chyba tez chcialem tego pocalunku. Juz mial musnac moje usta, gdy uslyszalem.
- Bill! -wykrzyknal Tom patrzac na mnie, momentalnie odsunalem sie patrzac na niego. Skad wiedzial, ze tu jestem?
- Co Ty tu robisz?
- No, bo.. Michael chyba zle sie czuje i nie wiemy co mu jest..musisz szybko przyjechać do domu..
- Jak to? -wystraszony sie podnioslem i spojrzalem na Sama.
- Musze jechac..przepraszam Sami-wyszeptalem cicho, a on pokiwal glowa i usmiechnal sie.
- Wszystko rozumiem, dziecko to nie żart -mruknal z usmiechem, a ja wybieglem wsiadajac do samochodu Toma. Wsiadl chwile pozniej i spojrzal na mnie dziwnie.
- Tom jedz szybko..
- Przeciez jade..-mruknal unoszac brew do gory.
- Tak sie wystraszylem..-powiedzialem zdenerwowany chcac byc jak najszybciej przy malym. Tom byl jakos dziwnie spokojny co mnie zdziwilo. Po pietnastu minutach podjechalismy pod dom. Wbieglem do srodka i zaczalem go szukac, wreszcie trafilem do pokoju w ktorym byla mama, ktora przylozyla palec do ust zebym byl ciszej.
- Dopiero zasnal..-wyszeptala cicho, a ja podszedlem do lozeczka wzdychajac. Spal tak slodko z paluszkiem w buzi, ktorego ssal. Poczulem obecnosc Toma za moimi plecami, mruknalem cichutko patrzac na syna.
- Tak bardzo sie wystraszylem mój malutki..-szeptałem
- Juz dobrze, prawda? -spytal Tom mamy, a ta pokiwala glowa i wyszla. Odwrocilem sie i rowniez zmierzylem do drzwi, zszedlem na dol i usiadlem na kanapie z telefonem.
- Ale co mu tak właściwie było? -spytałem patrząc na mame i Toma.
- Płakał i trzymał się za brzuszek -odpowiedział Tom, a mama skinęła głową, to było jakieś dziwne co mówili. Jakby tak nagle się uspokoił? Nie odezwałem się już więcej nic, napisalem tylko Samowi sms.
- "Wszystko w porzadku z malym, przepraszam, ze tak Cie zostawilem"
- "Bill, to normalne. Dobrze, ze jestes taki opiekunczy, nie masz misie z czego tlumaczyc." -napisal, a ja usmiechnalem sie. Cieszylo mnie to, ze byl taki wyrozumialy.
Obok mnie na kanapie usiadl Tom, a raczej polozyl sie, spojrzalem na niego kontem oka i odlozylem telefon na stolik.
- Skad wiedziales, ze tam jestem?
- Nie wazne.. -mruknal pijac wode z butelki.
- Sledzisz mnie? -spytalem niezadowolony.
- Chyba zwariowales, ze mam na to czas.. w dupie mam co Ty robisz i komu dupy dajesz..
- Nie daje nikomu! -krzyknalem zdenerwowany.
- No no -rozesmial sie kpiac ze mnie, byl bezczelny.
- Wez sie odpieprz i daj mi swiety spokoj do cholery! -warknalem i wstalem zly zapominajac, ze zostawilem telefon, ktorym zajal sie Tom wypisujac jakies bzdury do Samiego.
- Tom, przeciez Bill sie dowie.. -
- Nawet jesli, co z tego..musze jakos sie do niego zblizyc, chce sie wreszcie ustatkowac, sama wiesz i musisz mi w tym pomoc.
- Tylko jak?
- Wyjedzmy na domki.. pozniej wezmiesz z tata Michaela, a my zostaniemy sami..
- Zobaczymy co to bedzie..ciszej bo Bill juz idzie..
Wszedlem do salonu i spojrzalem zly na Toma. Wzialem telefon i poszedlem do siebie, bylem zablokowany przez Sama, tylko czemu? przeciez bylo okej.. moze jednak zirytowalo go moje zachowanie podczas ktorego go zostawilem? zszedlem jeszcze na moment na dol i spojrzalem na Toma, ktory jadl zupe, bo nie dawało mi to spokoju.
- Pisales cos z mojego telefonu?
- Dobrze sie czujesz? -spytal od razu
- Jesli to Ty to pozalujesz tego! -warknalem, a mama sie wtracila.
- Bill daj wreszcie spokoj..ja mam dosc tych klotni. W ogole dzwonil tata, bo ma urlop i chce jechac z nami na domki. Jedziemy? -spytala patrzac na mnie i na Toma, zgodzilem sie bez namyslu, potrzebowalem takiego odpoczynku.
- No pewnie, swietny pomysl. A kiedy?
- Juz jutro.. ale z samego rana-powiedziala z usmiechem patrzac na nas.
- Super naprawde -zadowolony spojrzalem na Toma, ktory pochlanial juz drugi talerz zupy.
Sprawe z Samem zostawilem na pozniej, poszedlem na gore spakowac potrzebne rzeczy na jutro, w koncu bylo juz po 18, bylem tylko ciekaw czy Tom tez pojedzie z nami. Nie wygladal na takiego co by lubil takie wypady rodzinne czy cos takiego. Maly oczywiscie obudzil sie gdy pakowalem rzeczy dla niego, wiec musialem kogos zawolac.
- Mamo?
- Tak? -spytala
- Jest jeszcze Tom?
- Pojechal po jakies rzeczy, bo jednak jedzie z nami. -nie odezwalem sie juz nic, bylem ciekaw jak to bedzie wygladalo. Gdy jakims cudem udalo mi sie to spakowac zaczalem sie bawic z malym, pozniej zszedlem zrobic mu jesc, gdy zobaczyl tate od razu wyciagnal do niego rece.
- Kto to jest? dziadziu? -spytalem z usmiechem patrzac na nich.
- Tato mnie tez tak ponos chwile..tesknie za tymi czasami, teraz nikt mnie nie nosi-zasmialem sie, a on pocalowal mnie w policzek lekko przytulajac do siebie, a zazdrosny Michael zaczal mnie bic po glowie.
- A Ty! niedobry! -zasmialem sie patrzac na jego mine. Do domu po chwili wszedl Tom z jakas torba, spojrzalem na niego, a pozniej znow na synka, ktory tym razem wystawil lapki do Toma, wzial go i zaczal calowac, ladnie razem wygladali.
- Bill stancie razem, zrobie Wam zdjecie -zaproponowal tata, wiec ustawilem sie przy Tomie, ktory objal mnie lekko. Dziwnie sie czulem, nie chcialem by to robil, bo niby dlaczego po tym wszystkim? Mieliśmy udawać kochających sie braci? czy kochanków? jak dla mnie bezsensu, ale nie chcialem robić przykrości ojcu. Po kilku zdjęciach spojrzalem na zegarek, bylo juz po 21 , wiec wzialem malego do spania, ale wcale nie chcial zasnac.
- Tom! -krzyknalem, a jemu oczy zrobily sie takie wielkie, byl gotow do zabawy, zaczal sie smiac i piszczec. Do pokoju wszedl Tom w samych bokserkach i spojrzal na mnie. Wtedy ja też mu się przyjrzalem, bo był taki wyrozbierany, a wcale ciepło nie było..
- Co jest?
- Uspij go.. ja juz nie daje rady, wszystko go smieszy i chce się bawić..
- Mm..sprobuje -powiedzial i polozyl sie na moim lozku. Zaczal go glaskac i noc nucic, ale ten nic, śmiał się i kopał nóżkami po pościeli.
- Ta ta! -pisnal klepiac miejsce obok siebie, to bylo takie slodkie. Polozylem sie obok, Tom nie przestawal go glaskac, przygladalem sie temu z boku. Sluchajac tych nuceń Toma sam zasnalem zmeczony w spokoju.
   Nastepnego dnia obudzil mnie z rana budzik. Podnioslem sie leniwie przeciagajac, Michael juz nie spal, patrzyl na mnie caly czas. Nasze dziecko bylo naprawde inne niz wszystkie,az mnie to czasem dziwilo. Podszedlem do niego i wyjalem go z lozeczka calujac jego male usteczka, usmiechniety zaczal jezdzic po mojej buzi paluszkami. Przewinalem go i ubralem schodzac na dol, rodzice pakowali ostatnie rzeczy. Jechalismy na dwa samochody, wiec  zeby Tom nie byl sam poszedlem do jego samochodu i wsiadlem.
- Czesc
- No czesc -mruknal zaspany i wzial na kolana Michaela calujac go .
- Szybko Ci sie udalo go uspic..- pochwalilem go, a on zamial sie.
- Jego nie, ale Ciebie..-zrobilo mi sie glupio, gdy to powiedział.
- Jedz, bo rodzice juz ruszyli -mruknalem zmieniajac temat. Podal mi Michaela i ruszyl. Przed nami byl kawalek drogi, wiec ulozylem sie wygodnie patrzac przez szybe. Milczelismy, bo nie mielismy o czym rozmawiac, jak zreszta zwykle. Po kilku godzinach bylismy na miejscu, bylo tu niesamowicie. Gosc ktory byl z nami umowiony przyniosl klucz zyczac nam udanego pobytu. Wnieslismy polowe naszych toreb do srodka i zadowoleni wyszlismy patrzac na widoki. Wszystko bylo naprawde mega, takie czyste powietrze, woda i w ogole. Nie byl to czas na kapiel, bo bylo jeszcze chlodno, ale bylo naprawde super. Wieczorem zapalilismy grilla, siedzielismy rozmawiajac i opowiadajac rozne rzeczy, wciaz jeszcze z tego wszystkiego nie spytalem Sama o co chodzi..
Jakos dwa dni pozniej Mama i Tata wzieli na spacer ze soba Michaela, ja lezalem w lozku odpoczywajac, gdy oni albo Tom się nim zajmowali mialem chwile dla siebie, ale nie zdarzało się to zbyt często, bo był przywiązany do mnie. Na dworze zaczelo strasznie padac, wstalem idac do Toma pokoju zaniepokojony, że tak leje, a ich jeszcze nie ma.
- Oni wzieli Michaela na spacer..zobacz jak bardzo pada..
- Spokojnie, zadzwonie do nich.-mruknal niezbyt przejety wyjmując reke ze spodni, chyba przeszkodzilem mu w czyms waznym.
- No czesc, gdzie Wy jestescie?
- Tom my pojechalismy do domu, straznik ktory pilnuje kazal nie wracac, bo bylo by to zagrozeniem.. musicie przeczekac te deszcze.. -Tom mial na glosnym, wiec wszystko slyszalem, zmartwiony usiadlem patrzac na niego. Z jednej strony dobrze, bo Michaelowi nic sie nie stanie, a z drugiej..
- Dobra, pilnujcie małego..przyjedziemy najszybciej jak to bedzie mozliwe.
- Nie martwcie sie..-powiedziala, a Tom sie rozlaczyl. Spojrzalem na niego wystraszony i poszedlem do malej kuchni robiac sobie kawe, nie pasowało mi to wszystko.
Szkoda, ze ten pobyt skonczyl sie tak bezsensu..Usiadlem patrzac przez male okno, deszcz lał niesamowicie, na dworze bylo czarno. Co godzine robilo sie coraz ciemniej, jakos nieprzyjemnie mi bylo, czulem taki strach. Wieczorem gdy przyszlo do spania siedzialem patrzac w lampke, ktora zgasla w jednej chwili zgasła.
- Toom..?
- Czekaj -mruknal zapalajac swieczke, ruszyl do mnie rozebrany.
- Chodz do mojego pokoju jak sie boisz..-powiedzial obojetnie i ruszyl, oczywiscie ze sie balem. Poszedlem za nim i usiadlem na lozku.
- Ja to mam zawsze pecha..-mruknalem cicho
- Nic nie zrobisz.. taka natura -powiedzial spokojnie patrzac na mnie. Westchnalem cicho i polozylem sie obok niego jak kiedyś.
- Boisz sie burzy? -spytal z kpina spoglądając na mnie
- To nie burza..tylko jakas wichura i tak..boje sie -westchnalem
- Nie boj sie..-mruknal i wtedy tak glosno walnal piorun, ze az sie zatrzaslem, sam on nie mial teraz spokojnej miny.
- Chyba cos rozjebalo..-mumruknal wstajac, wtedy zlapalem go za reke.
- Gdzie idziesz? Tom nie zostawiaj mnie..
- Ide tylko sprawdzic czy okna sa pozamykane, zaraz do Ciebie przyjdę..-powiedzial, a ja sie przytulilem do poduszki czekajac na niego. W koncu przyszedl, spojrzal na mnie i przyblizyl sie, ukrylem glowe kladac ja na jego klatce piersiowej. To nie powinno miec miejscsa ale byl jedyna osoba, ktora teraz mialem.
- Chce zeby przestalo padac..
- A ja chce.. -niedokonczyl tylko zaczal mnie calowac. Odwzajemnialem pocalunek czujac jak wsuwa swoj jezyk w moje usta.
- Ohh.. -jeknalem, poczulem jak zdejmuje moje spodnie i majtki, a potem kladzie swoje dlonie na moich posladkach. Szybko zaczal rozbierac reszte moich ubran i swoich, nie odzywalem sie nic, on takze milczal ciagle calujac mnie i dotykajac. Schylilem sie i wsunalem sobie jego czlonka w usta, zaczalem go ssac patrzac na niego do gory, mruczal z przyjemnosci gladzac moja glowe, zaczal poruszac biodrami bym troszke szybciej sobie z nim radzil. Zachowywaliśmy się teraz jak zwierzęta, jakbyśmy pragnęli tego niewiadomo jak, oboje chcieliśmy sprawić sobie wzajemnie najwięcej przyjemności. Gdy juz caly twardy pulsowal mi w ustach wyjal go z nich i polozylem sie na nim, a on uniosl i rozchylil moje posladki nabijajac go na moja dziurke. To bylo takie przyjemne, tak bardzo mi tego brakowalo. Zaczalem poruszac sie po nim, on od czasu do czasu poruszal szybciej biodrami wtedy krzyczalem z rozkoszy. Zmienilismy pozycje, oparlem sie rekami o lozko i wypialem sie w jego strone, wszedl we mnie zwinnie i zaczal mnie mocno pieprzyc, gładził z przodu mój brzuch czasem całując moj kark i jęcząc mi przyjemnie do ucha, to było takie podniecające dla mnie.
- Ohh tak..-mruczalem jezdzac dlonia po swoim czlonku. Polozylem sie po chwili na lozku, a on rozchylil moje nogi i wszedl we mnie kladac sie na mnie. Zaczal mnie calowac i lizac robiac czasem malinki na mojej szyi. Na sam koniec po dwoch godzinach seksu spuscil sie we mnie i opadl obok, przutulilem sie do niego i zamknalem oczy ciezko dyszac. Bylismy cali mokrzy, a nogi mialem jak z waty, nie mialem sil juz wstac zeby sie jakoś umyć. Oboje zasnelismy zapominajac o tej calej wichurze.
Nastepnego dnia obudzilem sie, Tom lezal z reka pod glowa i palil papierosa spojrzalem na niego, a on na mnie. Byl strasznie spokojny w sumie to nie mialem mu nic do zarzucenia, bo nie namawiał mnie do tego, samo tak wyszło.
- I co to dalej bedzie? -spytalem
- Zalujesz wczoraj?
- Nie.. bylo cudownie.. tylko dziwie sie, ze do tego dopuscilem..
- Chciales tego tak samo jak ja..
- Chyba masz racje Tom..-wyszeptalem i przytulilem sie mocno, pachnialem caly nim. Objal mnie i zaczal glaskac po buzi, byl taki delikatny i kochany.
- Wiesz wtedy..sledzilem Cie.. i jak mieliscie sie pocalowac to nie moglem do tego dopuscic.. wymyślilem tą histroyjkę z Michalem w sekundzie gdy krzyknąłem Twoje imie-rozesmial sie patrzac na mnie, bylem w szoku, ze tak mu zalezalo o czym nie wiedziałem, bo nie zachowywał się tak by mi to pokazać,a może dlatego, bo wiedział co o tym myśle i o nim.
- Tom.. to wszystko jest za trudne..nie rozumiem Cie wcale. Tak bardzo chciales mnie skrzywdzic..zrobiles to kilkakrotnie, tyle razy oszukales, traktowales jak najgorsze gowno..-mowilem, a on pocalunkiem zamknal moje usta i zaczal mnie bardzo przytulac do siebie, czułem się obdarowany na nowo miłością.
- Bill.. kocham tylko Ciebie.. chce wreszcie miec cala rodzine, jestem Ci za wszystko wdzieczny, a najbardziej za to, ze caly czas pokazywales Michaelowi moje zdjecie i mówileś mu o tym, przypominałeś, że istnieje i też jestem jego ojcem.. nawet nie wiesz jak bardzo sie ucieszylem gdy powiedzial do mnie tata..-mruknal scierajac moje lzy, ktore same splywaly gdy go sluchalem.
- A skad mam wiedziec czy to nie jest kolejny podstep? -spytałem szeptem
- Zaufaj mi, prosze Cie.. -powiedzial patrzac w moje oczy, a ja przytulilem sie mocno i westchnalem slodko mu do ucha.
- Chyba nigdy nie przestalem Cie kochac Tom..-szepnalem.
- A ja Ciebie moj jedyny ksiaze..-wyszeptal, a po chwili dodal.
- To ja zablokowalem to bydle..
- Tom naprawde? -spytalem robiac dziwna mine, czy naprawde byl taki zazdrosny o mnie?
- No naprawde..nie chcialem zeby ktos inny Cie miał, a ja nie. To niedopuszczalne. -powiedział śmiejąc się i patrzac na mnie.
- No, ale.. co ja mam teraz mu powiedzieć? -spytałem, bo troche postawił mnie w głupiej sytuacji, a Sam był naprawdę w porządku.
- A musisz cokolwiek mu mówić? Nie znacie się, wiec po co sie mu będziesz tłumaczyl, jak mu coś nie pasuje to zaraz to załatwie..-powiedział, slyszałem teraz  w jego glosie gniew, który był niepotrzebny.
- Tom przestań.. jakoś to rozwiąże sam -powiedzialem od razu i podniosłem się powoli. Ubrałem bokserki, a póżniej koszulkę. Stanąłem w drzwiach i spojrzałem na Toma.
- Kawy? -spytałem stojąc i przyglądając mu się z uśmiechem, czułem jakąś radość w środku.
- Mhh.. zrób mi taką mocną.. czeka nas długa droga..-powiedział, a ja pokiwałem głową i wyszedłem do kuchni robiąc dwie kawy, sobie słabsza, a jemu taką jak chcial. Zrobiłem do tego nam kilka kanapek i wróciłem do łóżka z dwoma talerzykami i kubkami z kawą. Podałem mu kawę i przykryłem się jedząc powoli kanapki. Bułki nie byly zbyt świerze, ale jakoś dziwnie byłem glodny, więc jadłem co bylo, sam Tom nawet nie wybrzydzał tylko pochłanial jedną za drugą.
- Musimy się gdzieś zatrzymać żeby coś zjeść po drodze..-powiedziałem
- Ciekawe czy bedzie coś otwarte po tej wichurze..-mruknął, a ja pokiwałem głową.
- Ale stacja na pewno jakaś będzie, więc jakiegoś hot-doga zjemy czy coś, nie?
- Na pewno coś znajdziemy -mruknął i dopił kawę, po tym wstał i zaczął się ubierać przyglądając mi się, specjalnie ubrał pierwsze koszulkę by moje oczy same uciekały na jego członka, który aż się prosił bym go wziąl w usta, odłożylem talerzyk i kawę, po czym na czworaka przeszedłem ze swojej strony na stronę Toma i usiadłem biorąc go najpierw do ręki. Zacząłęm go pieścić w ręce patrząc przez cały czas na Toma, który stał zadowolony. Później wziąłem i wsunąłem go sobie w usta, zacząłem lizać, zataczajac kółeczka na jego głowce, widziałem u Toma podniecenie, nie mieliśmy zbyt wiele czasu, nawet na szybki numerek, wiec starałem sie mu dogodzić w taki sposób. Wsunąłem go sobie głębiej, a on zaczął poruszać lekko swoimi biodrami mrucząc i patrząc na mnie cały czas. Czułem jak twardnieje mi w ustach, był zachwycony tym w jaki sposób się za to zabrałem. Specjalnie zachaczałem swoim kolczykiem o jego głowkę, co jeszcze bardziej wywoływalo u niego dreszcze i podniecenie, bo chwilami głośne jęki wydobywały się z jego ust.     - Bill ssij go.. mocniej..-mruczał, a ja wykonując jego polecenie położyłem dłoń jedną na jego udzie podtrzymując sie, a drugą na końcówce jego kutasa i zaczałem mu mocno obciągać mrucząc niesmowicie, z końcówek ust stróżki gestej śliny spływały po mojej brodzie. W końcu Tom doszedł w moich ustach i schylił się całując mnie mocno, połknęliśmy po połowie jego gorzkiej i gorącej spermy, to było naprawdę podniecające, nie tylko dla niego, ale i dla mnie. Przytuliłem się lekko i pocałowałem go raz jeszcze, a później uśmiechnąłem sie przygryzajac dolną wargę. Zadowolony Tom ubral się dość szybko i pomógł mi się troche spakować. Jakoś po niecałej godzinie wracaliśmy zadowoleni do domu, ciekaw byłem nowo otwartego rozdziału w naszym życiu, ale chyba nie bałem się już tak jak wcześniej, chciałem teraz żyć chwilą i cieszyć się z niej nie martwiąc się o jutro, któro i tak jakoś przeżyje......

               ________________________________________________________________
Sorki za układ który na pewno nie będzie dobrze wyglądal na kompie, ale pisze to wszystko na tellefonie i nie mam jak teraz tego poprawić. Jak będę mial dostęp do komputera to postaram się wszystko poprawić jak Wam to przeszkadza. :) Jeszcze raz SORKI i miłego czytania. Pozdro! *.*
                                     

8 komentarzy:

  1. świetny rozdział! mam nadzieje, że teraz zacznie im się układać bez żadnych komplikacji <3 /K.

    OdpowiedzUsuń
  2. halo halo gdzie nastepnyyy?

    OdpowiedzUsuń
  3. hej co sie dzieje? czemu nic nie dodajesz, znow ta dluga przerwa? :(

    OdpowiedzUsuń
  4. gdzie ty :((((( wracaaaaaaaaaaaaaj

    OdpowiedzUsuń
  5. załamujesz mnie :(

    OdpowiedzUsuń
  6. eh a ja dalej wchodzę z nadzieją, że zobaczę nowy odc :'( wróć, proszę dokończ tą historię

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana!
    nie sądze bym to skończył.. pomyślałem, że jest to troche nie takie jak powinno być.. mam zamiar zacząć coś innego. Bardzo mi milo, że Tobie jako jedynej sie to spodobalo, ale ciezko jest mi strasznie.. ;/ przepraszam Cie bardzo! jesli mozesz podaj jakis kontakt do siebie, albo po prostu zostanmy tutaj przy rozmowie.

    OdpowiedzUsuń
  8. ketchupwhatsup@interia.pl <-- pisz :D ew jak mowisz tutaj, dostosuje się.
    Wreszcie jakiś odzew z Twojej strony <3

    OdpowiedzUsuń