poniedziałek, 5 maja 2014

37.

Zanim otworzylem drzwi poprawilem sie w lusterku, ktore bylo w przed pokoju. Dopiero wtedy przekrecilem klucz otwierajac zamek i nacisnalem klamke. W drzwiach stanal Tom, poczulem jak zimne poty oblewaja moje cialo, nie wiedzialem jak sie zachowac. Wszedl sam nie czekajac na zaproszenie. Zamknalem drzwi i ruszylem powoli do kuchni, w ktorej stal. Patrzyl na mnie zly majac do mnie zal, ze wczesniej go nie poinformowalem o ciazy.
- Co kurwa, myslales, ze sie nie dowiem? -spytal gniewnie
- Moze.. w sumie mialem taka nadzieje. -odpowiedziałem szczerze, a on poczerwienial ze złośći patrząc cały czas na mnie.
- Nie pierdol, tylko mi chodzilo o to  dziecko, Ty go nie chciałeś! -warknal zly 
- No i co? nie za bardzo dobrze sie reprezentowales po wyjsciu z wiezienia, byles jak nie jeden menel.. a ja swoje zdanie co do dziecka zmieniłem, zamierzam sie nim zaopiekować, bo to ja je urodze.-powiedzialem
- Zamknij morde, ja Ci je zrobiłem i jest tak samo moje jak Twoje suko! -krzyczal na mnie przez caly czas ublizajac mi przy okazji. Ulozylem dlon na brzuchu i mruknalem czujac jak sie chyba przekreca to było nieprzyjemne uczucie. Spojrzalem na niego, mialem wrazenie, ze mnie zaraz pobije tak bardzo byl zly.
- Pakuj manele..- powiedzial stukajac nerwowo palcami o stol.
- Co? -prychnalem
- Wieczorem mamy samolot..pakuj powiedziałem! -burknął 
- Zapomnij do cholery, ze gdziekolwiek z Toba pojade. Nienawidze Cie, bo zniszczyles mi cale zycie odbierajac mlodziencze lata! -jeknalem z żalem
- Zobaczymy jak to bedzie, powiem Ci jedno, wiec lepiej sluchaj -podszedł teraz bardzo blisko mnie i w swoją dużą i męską dloń ujął moją szczenkę ściskajac ją i patrząc w moje oczy, po chwili odezwal się znów
- Jesli bedziesz utrudnial to Ci zabiore to dziecko, radze Ci uwazac! - zaśmial się
- Straszysz mnie?! jestes podlym psycholem! -do oczu naplynely mi lzy, balem sie, ze zabierze mi dziecko i pozbawi calkowicie praw, bo miał pieniądze.
- Wiec jak, wracasz ze mna?- spytal widzac, ze ocieran lzy.
- Zapomnij,nigdy.. -krzyknalem i poszedlem na gore do pokoju, bylrm strasznie zdenerwowany. Balem sie , ze on zabierze mi maluszka gdy urodze, wiedzialem jednak, ze do poki nie urodze to nie moze mna rzadzic i zmusic mnie zebym polecial z nim do stanow. Posiedzialem chwile na gorze, a gdy uslyszalem mame postanowilem zejsc. Spojrzala na mnie i usmiechnela sie lekko, nie byla sama Tom nadal tu byl. Siedzial w kuchni  z podwiniętymi rekawami od bluzki jedzac obiad, ktory mama dokonczyla za mnie.
- Usiadz Bill naloze Ci -powiedziala cieplym glosem, usiadlem na przeciw Toma i gdy podala mi zabralem sie za jedzenie. Milczalem przez caly czas, Tom czasem spogladal na mnie, wciaz po jego wyrazie twarzy bylo widac, ze jest niezle wkurwiony.
- Billy na kiedy Ty masz do lekarza?
- Na jutro mamo..-odpowiedzialem
- Na kontrole tylko? -spytala dla pewności
- Tak..-mruknalem cicho patrzac w talerz, bo czulem na sobie jego wzrok. Chcialem zeby stad juz pojechal, bylem na niego zly okropnie, bo znow usilowal mi zniszczyc zycie.. chcialem zeby zniknal z mojego zycia raz na zawsze. Wstalem od stolu i juz chcialem wyjsc gdy ten kazal mi zaczekac.
- Wroce tu za 4 miesiace po dziecko
- Dawno mnie tu nie bedzie, wiec nie ludz sie ze Ci je oddam..
- Posluchaj mnie kurwo.. ja z Toba nie bede dyskutowal. Jesli chcesz to jeszcze dzis Cie stad wezme na sile! -warknal mi prosto w twarz
- Przestan i zostaw mnie w spokoju! slyszysz?! -krzyknalem ze lzami w oczach, chwycil mnie mocno za reke i scisnal ja.
- Radzil bym Ci sie zastanowic porzadnie zanim stracisz wszystko..
- Pusc mnie, bo to boli.. i zostaw mnie raz na zawsze ! 
- Jeszcze sama kurwo przyjdziesz i rozlozysz przede mna nogi! -zasmial sie gorzko i pchnal mnie wychodzac. Znow okropnie sie zdenerwowalem, osunalem sie o sciane placzac, ukrylem glowe w kolanach. Tak strasznie mnie krzywdzil, mial mnie za nic. Do kuchni weszla mama,ktora ukleknela przy mnie.
- Billy nie placz..
- Jak mam nie plakac, slyszalas co mowil? -jeknalem, a ona milczac przytulila mnie, glaskala do poki sie nie uspokoilem..
   Kilka tygodni pozniej kiedy znalem juz plec dziecka, a byl to chlopiec postanowilem zadzwonic do tego bydlaka, szedlem sobie po parku, ktory pokryty byl juz sniegiem, za niecaly miesiac w koncu mialy byc swieta. Ludzie mimo mroźnej pogody spacerowali, w większosci były to pary, ale oczywiście ja spacerowałem sam, bo niby z kim? Idąc tak powoli czekalem az odbierze, a gdy w sluchawce uslyszalem "Halo" odezwalem sie.
- To ja Bill, masz chwile? -spytałem przygryzając dolną wargę
- Tak, co jest? -spytal spokojnie, chyba gdzieś jechał samochodzem,bo słyszałem szum.
- W sumie pomyslalem, ze chcialbys wiedziec jaka plec jest dziecka, to chlopiec..-powiedzialem spacerujac powoli.
- Fantastycznie.. a rozwija sie prawidlowo i wszystko dobrze?
- Z tego co mowil lekarz to jest zdrowy i nie powinno sie to zmienic..-mowilem
- To dobrze, potrzebujesz jakis pieniedzy? -zapytal
- Nie, mam wszystko jak na razie..
- Na pewno Bill? Nie chce żebyś sie źle odrzywiał z powodu braku kasy, a dobrze wiem, że nie jesteś taki, że nie ciągniesz od rodziców, więc?
- Tom na serio mam wszystko.. -powiedzialem raz jeszcze
- No okej, a Ty jak sie czujesz? -
- W sumie nie narzekam, chociaż chcialbym to mieć za sobą, boli mnie wszystko od noszenia takiego duzego już brzucha -powiedziałem krzywiąc sie na samą mysl.
- No, już nie długo i urodzisz.. dobra Bill, bo policja stoi niedaleko, a ja trzymam telefon, moze sie pozniej odezwe do Ciebie, także trzymaj się.. aha jeszcze jedno -dopowiedzial
- Czekaj, przylece chyba na swieta do Was..-powiedzial, a ja westchnalem ciezko.
- Mama miala zadzwonic Cie zaprosic, ale widzę,ze ją wyprzedziłęś wiec chociaz podziekuj no i udaj z dziwionego..-powiedzialem niechcąc by sprawil mamie przykrosć.
- Jasne, dbaj o malucha..-mruknal i rozlaczyl sie. O dziwo cala rozmowa przebiegla bez zadnych sprzeczek i klotni co mnie ucieszylo.
Wrocilem po poludniu do domu, bylem jak zwykle sam, ojciec w pracy mama tez.. Brakowalo mi kogos kto mnie przytuli, poglaska..nawet kogoś do zwyklej rozmowy czy też plotek. Doskonale wiedzialem, ze ciezko bedzie mi kogos znalezc majac dziecko..
Do swiat bylo coraz blizej, pojechalem do miasta, bo w domu się nudziłem zeby cos kupic dla mamy i taty..zastanawialem sie czy kupic cos takze dla Toma. Ojcu kupilem bardzo ladny skorzany portfel i flakonik ulubionych perfum, a mamie zloty naszyjnik wraz z kolczykami i bransoletka. Chodzilem po miescie szukajac czegos dla niego, sam nie wiedzialem z czego moglby sie ucieszyc. Nie glowilem sie jednak zbyt dlugo, kupilem mu zloty bryloczek do kluczy i perfumy jakich uzywal. Dokupiłem do prezentów jakieś ładne czekoladki bardziej zwracając uwagę na ich ładną dekoracje niż na smak i ładne torebki do ktorych mialem zamiar to wszystko powkladać. Wrocilem do domu i poszedlem do pokoju, brakowalo mi znów  czyjejś bliskosci, caly czas ta myśl nie dawala mi spokoju. Polozylem sie i zdjalem do kolan leginsy wraz z majteczkami, chwycilem w dlon swojego czlonka i zaczalem poruszac po nim reka w gore i w dol wyobrażałem sobie jak ktoś mnie pieprzy.. nie uprawialem seksu przez trzy lata, wiec musialem sie jakos zadowolic, zresztą to było normalne, każdy sie tak zachowywał nie mając partnera. Gdy doszedlem westchnalem ciezko i rozebralem juz calkiem leginnsy i majtki kladac je obok, dyszałem cichutko po tym wysiłku, a byl to dość duży wysiłem bedąc w takim stanie jak ja bylem. Mialem na sobie tylko koszulke, ulozylem sie na plecach i zaczalem glaskac i swoj brzuszek mysląc jak to będzie jak maluzszek przyjdzie na świat, czy sobie poradze czy nie popadnę w depresje poporodową, w ogole to wszystko bylo takie chore w moim ciele, naprawdę nie czułem się jak normalny człowiek tylko jak osoba odstająca od normalności.  Po chwili do pokoju wszedl mi ojciec, który wyrwał mnie z zamyslu, byłem przecież nagi, kiedy go zobaczyłem od razu sie przykrylem skrepowany.
- Tato..-mruknalem, a on sie zasmial widzac moje zaklopotanie, usiadl na lozku i odkryl mnie z powrotem tak, ze lezalem teraz nagi w koszulce.
- Wiem, ze Ci tak wygodniej polezec..-mruknal gladzac moj brzuszek.
- Ale tak mi glupio..-szepnalem
- Przestan Bill..mama jak byla z Tobą w ciąży też spała czy leżala nago, a przynajmniej bez dolnej części bielizny..dobrze w ogole sie czujesz? nic Cie nie boli?
- Dobrze w sumie.. ale coraz mi ciezej, ledwo juz chodze.. 
- Widze wlasnie..moze umowic Cie na jakis masaz co? -spytal gladzac moj brzuch czasem takze podbrzusze, byl bardzo opiekuńczy, nigdy wcześniej nie spodziewalbym sie,ze potrafi taki być, ale cieszylem sie z tego.
- Sam nie wiem.. moze po swietach hmm? -spytalem, a on przytulil mnie lekko do siebie.
- Moj maly chlopczyk..
- Kocham Cie tato..bardzo -wyszeptalem cichutko.. nie wstydzilem sie juz przy nim tak lezec, czulem sie swojo po tym jak podszedł do tej calej sprawy. Chwile pozniej zostawil mnie samego w pokoju mówiąc żebym odpocząl.
       Pare dni pozniej zaczely sie juz ostre przygotowania do swiat, pomagalem mamie na tyle ile moglem robiac rozne salatki czy ciasta i tak byla przeciwna temu, ale tłumaczylem jej, że przecież ciąża to nie żadna choroba i mogę robic wiele rzeczy. Kiedy juz wszystko bylo prawie gotowe razem z tata wzielismy sie za ubieranie duzej choinki, czulem sie jak dziecko teraz. Przypomnialo mi sie jak bylem maly i wraz z rodzicami ubieralismy wtedy jeszcze dosc ubogą choinke, kiedy ja ubralismy oboje usiedlismy w salonie zmeczeni, ktos zadzwonil do drzwi, byl to Tom. Ojciec uscisnal jego reke, a pozniej go przytull w gescie serdecznego powitania, tak samo zrobila mama. Na samym koncu podszedl do mnie i usiadl blisko pierwszy raz dotykajac mojego brzucha, podwinal lekko moja koszulke i zaczal go dotykac. Poczulem jak maluszek kopie, w swoja dlon wzialem dlon Toma i ulozylem ja w tym miejscu gdzie maluch kopal.
- Czujesz? -spytalem cicho
- Niesamowite..-mruknal i schylil sie calujac w tamto miejsce kilka razy, po moim ciele przeszla przyjemna fala goraca. Spojrzalem na Toma i westchnalem cicho.
- Jak mu damy na imie- spytal patrząc na mnie, wyglądał teraz tak bardzo przystojnie, jego opalona buzia i te czekoladowe oczy, ktore lśnily gdy na mnie patrzyl.
- Wiesz nie zastanawialem sie nawet..-powiedzialem szczerze nie odrywając od niego wzroku, co chyba zauważył, bo uśmiechnąl sie, a ja wtedy spojrzałem na brzuch, który przez cały czas gladził i całowal.
- Wiec moze Michael? -spytal, bardzo podobalo mi sie to imie, wiec sie zgodzilem sie od razu. Rodzice dosiedli sie do nas przygladajac sie Tomowi, ktory byl dla nich naprawde kims. Po chwili ojciec wyjal swoj ulubiony alkohol, mama nie byla zadowolona, ale im udalo sie ja namowic, wiec i ona napila się z nimi po kieliszku.
- A Ty Billy co biedaczku sie napijesz? -spytala z usmiechem mama, zasmialem sie cicho i odpowiedzialem wstajac
- Pojde sobie zrobic herbate..- powiedzialem i ruszylem do kuchni, za mna przyszedl Tom.
- Jak tam? -spytał
- W sumie okej.. ale jakoś nie mam za bardzo humoru..
- A to dlaczego? -oparł sie o blat wciąż mi się przyglądajac
- Nie wiem jak Ty Tom, ale ja nie umiem udawać, że jest wszystko dobrze..
- Bill i po co Ty zaczynasz do cholery? -uniósł się niezadowolony
- Bo ja w porównaniu do Ciebie najbardziej na tym wszystkim cierpie..
- Nie zachowuj sie już jak dziecko, chyba najwyzszy czas Bill stanąć na wysokości zadania, ja jakoś przetrwalem wszystko, więc Ty też przetrwasz,w końcu nie jesteś sam..
- Dobra, idź stąd Tom, bo sie zaraz poklocimy, a nie wypada w święta.. -ten nie odpowiedział nic, po prostu zostawił mnie w kuchni i wyszedl chcąc tego uniknąć. Wrociłem dopiero po chwili do salonu, w którym siedzieli rodzice i rormzawiali z Tomem o Los Angeles
- Czyli dla Ciebie bylo by lepiej gdyby Bill tam z Toba pojechal? - spytal ojciec pijac drinka
- No pewnie.. inne zycie, mam tam prace i wszystko..-mruknal, a ja westchnalem, to bylo takie zalosne co mowil.. i po co? przeciez i tak z nim tam nie wroce..-pomyslalem
- Bill mógłbyś tam pojechać.. zapewniłbyś dobrą przyszłość dziecku -odezwał się ojciec.
- Jasne, wy wszyscy wiecie wszystko najlepiej, ale nikt nigdy nie spyta się o to jak ja się z tym czuje.. tylko patrzycie na kogoś nigdy na mnie -wyrzuciłem to z siebie, mama spojrzala na mnie smutno, chyba jako jedyna wiedziała jaki jest Tom, bo ojciec byl taki sam w podobnym wieku gdy wlaśnie Tom miał przyjść na świat.
- Billy nie denerwuj się, rozmawiamy tylko -powiedziala mama uspokajając mnie
- Dobrze ja juz pojde sie polozyc, nie chce mi sie rozmawiać i do tego jakiś zmeczony jestem..-wymruczalem przerywajac im, Tom pogladzil moj brzuch i spojrzal w moje oczy, powiedzialem wszystkim dobranoc i poszedlem na gore kladac sie i dosc szybko zasypiajac.
     Obudzilem sie rano w Wigilie, zszedlem powoli na dol i przywitalem sie z rodzicami, ktorzy robili ostatnie rzeczy potrzebne do dzisiejszej kolacji na ktorej mialo sie zjawic troche osob. Tom zszedl chwile pozniej, spojrzelismy na siebie mowiac sobie jedynie zwykle czesc. Pomagalem jeszcze mamie w kuchni co jakis czas witając gosci.Caly dzien w sumie lecial bardzo szybko, przyjechala ciotka z dziecmi, miala malutkiego niemowlaczka, ktorym zajal sie Tom .Stanalem w drzwiach salonu widzac jak Tom na malutkim kocyku, ktory byl polozony przy tlacym sie kominku bawil sie z maluszkiem, glaskal go i calowal smiejac sie do niego. To bylo takie slodkie, nigdy go takiego nie widzialem, byl taki opiekunczy i inny, chyba moje watpliwosci znikly wraz z tym jak go zobaczylem takiego.Westchnalem cicho i postanowilem podejsc blizej klekajac przy nich.
- Ale on malusi... -wyszeptalem patrzac w niebiesiutkie oczy malca
- Nasz tez taki bedzie.. -powiedzial spogladajac w moje oczy, a pozniej wzial i poglaskal delikatnie moj brzuszek.
- Juz niedlugo..-powiedzialem dotykajac malucha,ktory usmiechał sie
- Tak w ogole do twarzy Ci z nim Tom -zaśmiałem się cicho
- Nie watpie -mruknal calujac go, dziecko bylo tak piekne, ze patrzac na nie mialo ochote sie je zjesc, bylem ciekaw jak nasz będzie wyglądać, powinien być ładny, bo Tom jest bardzo przystojny, ja też nie byłem zbytnio brzydki.
- Pojde sie juz przebrac, bo wszyscy juz gotowi tylko nie ja-mruknalem i poszedlem na gore. Ubralem czarne leginsy i ladna koszule, popsikalem sie perfumami i zszedlem na dol powoli trzymajac jedna reke na brzuchu.  Wszyscy juz stali przy stole czekajac na mnie,  nawet Tom juz sie ubral tylko mnie tyle to czasu zajelo. Usmiechnalem sie lekko chociaz sztucznie i stanalem na swoim miejscu. Wszyscy wzieli oplatek dzielac sie i skladajac sobie wzajemnie zyczenia. To bylo najgorsze lamac sie z ludzmi ktorych nie lubilem, z Tomem jako ostatni podeszlismy do siebie. Spojrzalem na niego, a on na mnie nie wiedzialem co mam powiedziec, wiec on zaczal.
- Wiem ile Cie to kosztuje teraz stanac przede mna, wiem ile kosztowalo Cie to wszystko gdy byles ze mna..jednak chce zebys wiedzial, ze zawsze staralem dac Ci wszystko.. chcialem zeby nas cos polaczylo i stalo sie.. szkoda, ze wszystko na takich warunkach.. Billy wiele bym dal zebys staral mi sie zaufac, zebys dal nam szanse.. wiem, ze nigdy Ci prawie tego nie mowilem, ale kocham Cie..te wszystkie slowa, te przykre byly wypowiedziane w nerwach.. - mowil patrzac przez caly czas w moje oczy, a po moich policzkach laly sie lzy, wyjal z kieszeni pudeleczko, moje serce bilo strasznie gdy go sluchalem.
- Może prezenty miały być dopiero po kolacji, ale chcialbym Ci sie oswiadczyc, wiem, ze to szalenstwo po tym wszystkim, ale mysle ze kazdy zasluguje na druga szanse, nawet ja Tom Kaulitz..-mruknal patrzac w moje oczy z ktorych nie spuszczal wzroku. Wiedzialem, ze wszyscy sie temu przysluchuja, ale on sie nie wstydzil niczego mówił co myślal i nie obchodzilo go kto i jak na to popatrzy, liczyłem sie tylko ja.  Patrzylem na niego, a on przytulil mnie placzacego do siebie.
- Nie placz...tylko powiedz cos Bill..
- Co Ci mam powiedziec? stawiasz mnie w tak trudnej sytuacji, nigdy bym sie nie spodziewal, ze mi sie oswiadczysz.. nie wiem czy chce wchodzic w tak dorosle zycie, dobrze wiesz ile mam lat..nie wiem czy chce do Ciebie wrocic.. boje sie zwyczajnie tego Tom.. wiesz jak bylo miedzy nami.. -jeknalem cicho patrzac w jego oczy, nie byl mi obojetny, doskonale wiedzialem, ze dziecko potrzebuje rodzicow.. ale to przez co dzieki niemu przeszedlem bylo straszne i balem sie tego ponownie. Tom patrzyl caly czas na mnie oczekujac odpowiedzi, wiedzialem ze jemu tez jest trudno, ale on byl starszy i umial sobie radzic, a ja? bylem zawsze od kogos zalezny.. Spojrzalem po rodzinie ktora tak samo jak Tom czekala na odpowiedz, nikt jednak nie wiedzial co czulem bedac z nim czasem. 
- Bill powiedz cos..-powtorzyl gdy tak przed nim stalem, trzymal w dloni pudeleczko z pieknym meskim pierscionkiem naprawde nie wiedzialem co zrobic..Widzialem jak powoli traci cierpliwosc, bo to czekanie i niezdecydowanie z mojej strony go ponizalo, spuscilem wzrok z jego oczu, a on odwrocil sie i ruszyl w strone wyjscia, serce bilo mi jak oszalale wiedzialem, ze jesli wroci to tylko po dziecko, ktore mi zabierze.. Spojrzalem na zawiedziona mame i ojca, ktory nawet nie patrzyl, poczulem jak dziecko mnie kopie okropnie.. czy to był jakiś znak? jakiś sprzeciw ze strony malca? Nie wiem.. nie chciałem brać tego pod uwage.
- Bill idz za nim..- odezwala sie mama..
- Mamo, ale co mu mam powiedziec? -spytalem cicho, bo nie wiedzialem czy zgodzic sie, to byla bardzo poważna decyzja i nie powinienem jej podejmować zbyt pochopnie.
- Bill to co uwazasz.. -odpowiedziala smutno widzac po mojej minie jaka decyzje podjalem. Zalozylem cos na siebie i wyszedlem za nim na dwor, palil papierosa klnac cos pod nosem.
- Tom..posluchaj mnie...-mruknalem, a on spojrzal na mnie wyrzucajac papierosa.
- Muszę Ci coś powiedzieć.. nie wiem kto na tym bardziej ucierpi, ja czy Ty? czy może dziecko.. ale chce Ci powiedziec, że podjąłem decyzje..
- Więc..? -spojrzał na mnie już nieco spokojniej, a ja westchnąłem i odezwalem się cicho smutny.....

1 komentarz:

  1. aaa niech się zgodzi, niech się zgodzi *.* btw świetny nagłówek <3 /K.

    OdpowiedzUsuń